Braki w znajomych

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Awatar użytkownika
Alice
Introwertyk
Posty: 82
Rejestracja: 30 lis 2016, 21:10
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Braki w znajomych

Post autor: Alice »

olender4 pisze:Alice... nie tłumacz faceta... Jak by mu zależało to wyrył by go sobie na czole... Trzeba uważać komu się daje nr tel.. naprawdę... Powiedzmy każdy z nas ma swój nr tel. od lat... więc chyba żal go marnować na gościa który będzie uprawiał względem Ciebie stalking?
Nikogo nie tłumaczę o.O
Nie każdy ma stały numer i nie każdy go rozdaje na prawo i lewo. Myślę, że nie musisz tego tłumaczyć.
Ale jak poprosisz mnie o numer to Ci nie dam :D
"Zapytasz ją, gdzie jest sens
Wśród szarych dni szarego przemijania
Ona - Alicja to wie
Szczęśliwa jest, choć żyje całkiem sama.."
Awatar użytkownika
olender4
Introwertyk
Posty: 109
Rejestracja: 14 paź 2015, 18:38
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
MBTI: INTJ

Re: Braki w znajomych

Post autor: olender4 »

Jesteś aspołeczna... ;)
Astra castra - numen lumen
Awatar użytkownika
Alice
Introwertyk
Posty: 82
Rejestracja: 30 lis 2016, 21:10
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Braki w znajomych

Post autor: Alice »

To Twoja opinia :)
"Zapytasz ją, gdzie jest sens
Wśród szarych dni szarego przemijania
Ona - Alicja to wie
Szczęśliwa jest, choć żyje całkiem sama.."
Awatar użytkownika
olender4
Introwertyk
Posty: 109
Rejestracja: 14 paź 2015, 18:38
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
MBTI: INTJ

Re: Braki w znajomych

Post autor: olender4 »

A niech Ci będzie... są święta... ;)
Astra castra - numen lumen
Awatar użytkownika
Alice
Introwertyk
Posty: 82
Rejestracja: 30 lis 2016, 21:10
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Braki w znajomych

Post autor: Alice »

Ym.. trochę bardzo nie rozumiem tego, co chcesz mi powiedzieć, ale trudno. Wydaje mi się, że wręcz sobie zaprzeczasz. Ale fakt, są święta, cokolwiek to znaczy i jakiekolwiek ma to znaczenie dla tej rozmowy. Nie róbmy jednak offtopu, jeżeli chcesz kontynuować to zapraszam do prywatnej wiadomości.
"Zapytasz ją, gdzie jest sens
Wśród szarych dni szarego przemijania
Ona - Alicja to wie
Szczęśliwa jest, choć żyje całkiem sama.."
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Braki w znajomych

Post autor: Coldman »

Termin aspołeczność jest dziwny i w sumie dla mnie nic dokładnego nie oznacza. Ale koniec offtopu

Co do znajomych to nie mam braków :D
Ani
Introwertyk
Posty: 78
Rejestracja: 02 gru 2015, 13:47
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4

Re: Braki w znajomych

Post autor: Ani »

Też jestem właśnie na levelu 25 w życiu, w ogóle podsumowując to był ciężki rok, kiepski, ale też przełomowy. Dostałam jakiegoś kryzysu egzystencjalnego, myśli depresyjnych, chęci zmiany czegoś w życiu. Dużo moich znajomych powyjeżdżało z miejsca gdzie mieszkam, nie założyłam jeszcze rodziny itd. Przyjaciółki, które miałam na miejscu uznałam za nie do końca te, które chciałabym mieć, w ogóle zdystansowałam się trochę do swojego życia. Zmieniłam pracę, jakoś urwałam kontakt z obecnymi znajomymi, nawet do rodziny się zbytnio nie odzywałam. Raczej zamykałam w domu i miałam czarne myśli i w ogóle rozkminy co jest dla mnie ważne, co zmienić. Nie mówię, że ten stan był dobry, ale też nie wiedziałam jak go ominąć. Co ciekawe, wszyscy się na mnie po obrażali, zaczęli obgadywać, nawet w rodzinie, usłyszałam jaka to ja nie jestem. I teraz nawet już wyszłam z tego kryzysu, jest dużo lepiej, jestem bardziej otwarta, ale nie rozumiem, jak można przekreślić kogoś kogo się zna lata i który chce dla ciebie dobrze, dzwoni, troszczy się, przekreślić przez to, że się odizolował? Po prostu potrzebowałam czasu, a mam wrażenie, że nikt tego nie rozumie, wszyscy tylko krzywo patrzą? Więc ostatecznie nie wiem czy to coś ze mną jest nie tak, czy z nimi, nie wiem nic. Ale moje relacje z ludźmi wyglądają dość ciężko. A poznać nowych ludzi w tym wieku to też nie jest już takie proste jak wcześniej.
Awatar użytkownika
Aga91
Introwertyk
Posty: 102
Rejestracja: 21 gru 2016, 23:16
Płeć: kobieta
MBTI: INFP-T

Re: Braki w znajomych

Post autor: Aga91 »

Jakbym czytała o sobie
Awatar użytkownika
olender4
Introwertyk
Posty: 109
Rejestracja: 14 paź 2015, 18:38
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
MBTI: INTJ

Re: Braki w znajomych

Post autor: olender4 »

Dziewczyny... źle to odbieracie... niestety mam troszkę wyższy Level... i to co Ani pisze, to tak wygląda życie. Przyjaciele na pewno nie odsunęli się... po prostu szanują Twoją prywatność. Po studiach wszyscy się rozjeżdżają, każdy rozpoczyna nowy etap w życiu i większość z was pozna nowych przyjaciół tyle, że w pracy, wśród współpracowników, klientów itp... Musicie zrozumieć, że doba ma 24h... 8h snu + 8h pracy + 8h dom, zakupy, rodzina, czas dla siebie... Weekend? Człowiek chce się wyspać...

Takie jest życie, dlatego nie szukajcie winy w sobie...
Astra castra - numen lumen
Ani
Introwertyk
Posty: 78
Rejestracja: 02 gru 2015, 13:47
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4

Re: Braki w znajomych

Post autor: Ani »

Na co dzień jestem miła, uśmiechnięta, wesoła. Ogółem w miarę szybko nawiązuje nowe znajomości. O ile ktoś jest szczery i ma otwarty umysł mogę zaakceptować najgorszy pogląd, czyn, charakter. Wręcz rzadko się zdarza, żebym z kimś nie znalazła jakiejś nici porozumienia. Ja wiem o tych ludziach sporo, bo mi dużo mówią o sobie, oni o mnie niewiele, bo bardzo chronię informację o sobie, rozmawiam bardziej ogólnie, oni też o niewiele pytają. Cały czas mam jednak gruby mur wokół siebie. Rozmawiam, kumpluje się, ale jak przyjdzie co do czego to dystansuje się do tych ludzi, nie mam ochoty na spotkania na przykład poza pracą, albo jeśli chodzi o znajomych czegoś więcej niż wyjścia raz na jakiś czas do kina, bo nikomu po prostu na tyle nie ufam, by bardziej się otworzyć. Znam sporo ludzi, wiem co myślą, kim są i większość niezwykle lekko podchodzi do ludzi. Znają kogoś, 'przyjaźnią się', spędzają razem czas, mija kilka miesięcy, nie mają już na to ochoty, zmieniają towarzystwo i po problemie. Chłopak ma dziewczynę, w zasadzie jest z nią zaręczony, ona z nim zrywa, on po miesiącu zarywa do następnej, ostatecznie chodzi z jeszcze inną. Mówi mi, że kochał narzeczoną, ale wyszło jak wyszło, szkoda życia, trzeba brać co daje obecny dzień. I trudno go za to winić. Mówi o tym szczerze, widać, że dobrze się czuje w życiu. Tyle, że ja tak nie mam. Jak już się z kimś zaprzyjaźnię i to się rozpada, ciągle tym żyje, do tego wracam. Jeśli mój przyjaciel wyjeżdża za granicę i mam z nim coraz słabszy kontakt, jest mi smutno, bo wiem, że podobną znajomość będzie mi nawiązać kosmicznie trudno. Kiedy się zakochuję, to czasami pół roku zajmuje mi w ogóle odważenie się, by wykonać jakikolwiek krok. Nie rozumiem jak ludzie tak szybko mogą przechodzić po wszystkim do porządku dziennego. Wydaję mi się, że ich relacje są bardzo płytkie, ale być może się mylę. Nie wyobrażam sobie być z kimś kto podchodzi do mnie tak lekko, byle zaliczyć albo jeśli coś się wydarzy to zaraz będzie miał kolejną. Ale jest plus, że istnieje też więcej ludzi, którzy są bardziej wartościowi. Tyle, że do nich właśnie najtrudniej się dostać.
Awatar użytkownika
Biała_Dama
Pobudzony intro
Posty: 137
Rejestracja: 18 wrz 2016, 20:46
Płeć: kobieta
MBTI: INFP-T
Lokalizacja: Opolskie
Kontakt:

Re: Braki w znajomych

Post autor: Biała_Dama »

Ani pisze:Też jestem właśnie na levelu 25 w życiu, w ogóle podsumowując to był ciężki rok, kiepski, ale też przełomowy. Dostałam jakiegoś kryzysu egzystencjalnego, myśli depresyjnych, chęci zmiany czegoś w życiu. (...) w ogóle zdystansowałam się trochę do swojego życia. Zmieniłam pracę, jakoś urwałam kontakt z obecnymi znajomymi, nawet do rodziny się zbytnio nie odzywałam. Raczej zamykałam w domu i miałam czarne myśli i w ogóle rozkminy co jest dla mnie ważne, co zmienić. Nie mówię, że ten stan był dobry, ale też nie wiedziałam jak go ominąć (...) I teraz nawet już wyszłam z tego kryzysu, jest dużo lepiej, jestem bardziej otwarta, ale nie rozumiem, jak można przekreślić kogoś kogo się zna lata i który chce dla ciebie dobrze, dzwoni, troszczy się, przekreślić przez to, że się odizolował? Po prostu potrzebowałam czasu, a mam wrażenie, że nikt tego nie rozumie, wszyscy tylko krzywo patrzą? Więc ostatecznie nie wiem czy to coś ze mną jest nie tak, czy z nimi, nie wiem nic. Ale moje relacje z ludźmi wyglądają dość ciężko. A poznać nowych ludzi w tym wieku to też nie jest już takie proste jak wcześniej.
Miałam podobnie w zeszłym roku. Wiek - nieskończone 23 lata wtedy i już pod koniec stycznia różnie myśli mnie zaczęły dopadać. Zaczęły mnie też dobijać moje studia, na których tak jakby powtarzałam rok, też trochę zawaliłam kontakty i to też wyszło z mojej winy, bo stwierdziłam, że chciałabym zacząć wszystko na nowo, odsunąć się od wszystkich ludzi i poznać nowych. Ostatecznie wyszło na to, że z najlepszą przyjaciółką kontakt mamy trochę bardziej zdystansowany niż wcześniej, a z drugą przyjaciółką kompletnie zerwałam znajomość. Dziwnie mi z tą świadomością, jak sama piszesz w swoim następnym poście (który, swoją drogą, też sama zacytuję), nie da się z taką łatwością zastąpić już takich wieloletnich znajomości. Teraz sama tkwię w takim trochę martwym punkcie. Niby mam pracę, chłopaka, te kilka koleżanek, z którymi się wcześniej spotykałam, ale przez "zniszczenie" tych trzech najważniejszych relacji czuję się taka trochę pusta.
A co do tego czy z Tobą jest coś nie tak - wydaje mi się, że nie może być to Twoja wina, aczkolwiek ludzie różnie postrzegają wszelakie zachowania, trochę odstające od normy. Skoro nagle doznałaś kryzysu i się zdystansowałaś, to mogli spojrzeć na to trochę krytycznym okiem, więc z punktu widzenia tych osób z Tobą może być coś nie tak, ale jeśli spojrzeć obiektywnie na całą sytuację, to nie powinni się od Ciebie od razu odsuwać i obgadywać. Rodzina i przyjaciele są w końcu po to, aby Cię wspierać, a już zwłaszcza w czasie takich egzystencjalnych kryzysów. Możesz też porozmawiać z tymi osobami i wyjaśnić swój punkt widzenia. Powiedzieć im to, co napisałaś tutaj - potrzebowałaś czasu i chciałabyś odbudować relacje na nowo. Tu też ważna jest kwestia charakteru - czasami na odbudowanie takiej relacji potrzeba czasu, ale nigdy nie masz gwarancji na to, że będzie tak jak kiedyś, ale nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Są zapewne wyjątki potwierdzające regułę.
Poznawanie nowych ludzi po 25ym roku życia może być ciężkie, ale nikt nie powiedział, że jest niewykonalne. Trzeba po prostu trafić na odpowiednią osobę wśród tych wszystkich jednostek, które mają swoje stałe grona znajomych i ciężko im dopuścić do tego grona kogoś nowego.
Ani pisze:Na co dzień jestem miła, uśmiechnięta, wesoła. Ogółem w miarę szybko nawiązuje nowe znajomości. O ile ktoś jest szczery i ma otwarty umysł mogę zaakceptować najgorszy pogląd, czyn, charakter. Wręcz rzadko się zdarza, żebym z kimś nie znalazła jakiejś nici porozumienia. Ja wiem o tych ludziach sporo, bo mi dużo mówią o sobie, oni o mnie niewiele, bo bardzo chronię informację o sobie, rozmawiam bardziej ogólnie, oni też o niewiele pytają. Cały czas mam jednak gruby mur wokół siebie. Rozmawiam, kumpluje się, ale jak przyjdzie co do czego to dystansuje się do tych ludzi, nie mam ochoty na spotkania na przykład poza pracą, albo jeśli chodzi o znajomych czegoś więcej niż wyjścia raz na jakiś czas do kina, bo nikomu po prostu na tyle nie ufam, by bardziej się otworzyć. Znam sporo ludzi, wiem co myślą, kim są i większość niezwykle lekko podchodzi do ludzi. Znają kogoś, 'przyjaźnią się', spędzają razem czas, mija kilka miesięcy, nie mają już na to ochoty, zmieniają towarzystwo i po problemie. Chłopak ma dziewczynę, w zasadzie jest z nią zaręczony, ona z nim zrywa, on po miesiącu zarywa do następnej, ostatecznie chodzi z jeszcze inną. Mówi mi, że kochał narzeczoną, ale wyszło jak wyszło, szkoda życia, trzeba brać co daje obecny dzień. I trudno go za to winić. Mówi o tym szczerze, widać, że dobrze się czuje w życiu. Tyle, że ja tak nie mam. Jak już się z kimś zaprzyjaźnię i to się rozpada, ciągle tym żyje, do tego wracam. Jeśli mój przyjaciel wyjeżdża za granicę i mam z nim coraz słabszy kontakt, jest mi smutno, bo wiem, że podobną znajomość będzie mi nawiązać kosmicznie trudno. Kiedy się zakochuję, to czasami pół roku zajmuje mi w ogóle odważenie się, by wykonać jakikolwiek krok. Nie rozumiem jak ludzie tak szybko mogą przechodzić po wszystkim do porządku dziennego. Wydaję mi się, że ich relacje są bardzo płytkie, ale być może się mylę. Nie wyobrażam sobie być z kimś kto podchodzi do mnie tak lekko, byle zaliczyć albo jeśli coś się wydarzy to zaraz będzie miał kolejną. Ale jest plus, że istnieje też więcej ludzi, którzy są bardziej wartościowi. Tyle, że do nich właśnie najtrudniej się dostać.
No właśnie ludzie w wielu przypadkach wymagają chyba takiej otwartości. Oczywiście, nie wszyscy, ale jak przebywałam w Holandii, to dostrzegałam, że sporo ludzi szybko łapało ze sobą kontakt i bardzo dużo o sobie opowiadali. Mieli w zwyczaju takimi historiami się czasem dzielić, że ja nawet po upływie dwóch miesięcy nie wiem czy bym była w stanie. Czasem się docenia, że druga osoba jest takim raczej spokojnym milczkiem, który zawsze Cię wysłucha, ale może się to z czasem to wydać dziwne. Zdarzają się osoby, które będą się czepiać, że "ta to jest dziwna, bo nigdy nic nie mówi", coś. Zwłaszcza, kiedy ktoś zazwyczaj obraca się raczej w gronie ludzi otwartych i jest przyzwyczajonych do takich ludzi otwartych właśnie. Dlatego potem dzieje się tak jak mówisz, z łatwością zrywają jakieś przyjaźnie, by za chwilę nawiązać nowe i o starych zapomnieć. Ja mam podobnie jak Ty, jakieś stare głębsze przyjaźnie sobie często wspominam i wiem, że w tym wieku nie potrafiłabym poznać kogoś, kto by mi te stare, długoletnie przyjaźnie zastąpił. Zwłaszcza, gdy z tymi dawnymi przyjaciółmi się wspólnie dorastało, dzieliło się swoimi smutkami i radościami związanymi z edukacją, pierwszymi miłostkami czy nawet problemami rodzinnymi.
Na te związki patrzę podobnie jak Ty...nie wyobrażam sobie takiej lekkości związanej z tym przechodzeniem z jednego związku w drugi. Bo to wtedy znaczy, że w tamtym związku nie było uczucia, skoro kolejna kobieta tak łatwo zastąpiła tę poprzednią.
Na tym świecie jest wiele wartościowych ludzi, wbrew pozorom, bo na pierwszy rzut oka ich nie widać.
olender4 pisze:Dziewczyny... źle to odbieracie... niestety mam troszkę wyższy Level... i to co Ani pisze, to tak wygląda życie. Przyjaciele na pewno nie odsunęli się... po prostu szanują Twoją prywatność. Po studiach wszyscy się rozjeżdżają, każdy rozpoczyna nowy etap w życiu i większość z was pozna nowych przyjaciół tyle, że w pracy, wśród współpracowników, klientów itp... Musicie zrozumieć, że doba ma 24h... 8h snu + 8h pracy + 8h dom, zakupy, rodzina, czas dla siebie... Weekend? Człowiek chce się wyspać...

Takie jest życie, dlatego nie szukajcie winy w sobie...
Czasem mi się wydaje, że jednak mam szczęście... Niby moje życie towarzyskie trochę się pogorszyło, ale przynajmniej nikt z moich dotychczasowych bliskich mi osób nigdzie nie wyjechał. Pocieszam się też często faktem, że nie jestem jedyną osobą, która mieszka jeszcze z rodzicami i jest na etapie zastanawiania się co zrobić ze swoim życiem. Wszyscy moi rówieśnicy wciąż tkwią w jednym mieście, w tym samym domu, ciągną jeszcze studia albo pracują (albo jedno i drugie). Wiadomo, teraz sesja, to czasu mniej, ale jak się chce, to i tę godzinkę na spotkanie się wygospodaruje. W mój harmonogram wchodzi jeszcze chłopak, który mieszka 30km ode mnie, więc wtedy kiedy jestem u niego, poświęcam czas jemu albo jemu i jego znajomym, więc ze swoimi się wtedy nie widuję. No i tak to wygląda..
“The optimist sees the donut, the pessimist sees the hole.”
~ Oscar Wilde
hermilion
Intronek
Posty: 54
Rejestracja: 12 sty 2017, 16:08
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w3
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Wrocław

Re: Braki w znajomych

Post autor: hermilion »

eddard pisze:Jak dla mnie adres e-mail jest bardziej prywatną sprawą niż numer.
Dlatego nalezy mieć prywatny i publiczny ..
Powiedzmy każdy z nas ma swój nr tel. od lat... więc chyba żal go marnować na gościa który będzie uprawiał względem Ciebie stalking?
A do tego, o ile nie zna adresu - służy lista numerów blokowanych, blokowanie numerów anonimowych itp. .. nawet stalkerowi znudzi się po kilku razach wydawać kolejne 5 zł na kolejnego prepaida .. a do tego ostatnio prepaida bedzie musiał w upierdliwy sposób zarejestrować.
Ostatnio zmieniony 02 lut 2017, 13:10 przez hermilion, łącznie zmieniany 1 raz.
hermilion
Intronek
Posty: 54
Rejestracja: 12 sty 2017, 16:08
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w3
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Wrocław

Re: Braki w znajomych

Post autor: hermilion »

psubrat pisze:
olender4 pisze:Nie chcę Cię martwić ale raczej długo nie będziesz w związku z fajną dziewczyną...
Wszystkie decyzje w życiu mają swoje pozytywy i negatywy. Jeśli mam wybór: nie być w związku, albo być w związku ale kosztem wyrzeczenia się swojej osobowości i budowania jej na nowo pod dyktando kobiety - wybieram pierwsze.
Dziewczyna, która jest "high maintenance" nie jest fajna ... choć może być piękna.
Aiena
Wtajemniczony
Posty: 8
Rejestracja: 23 sty 2017, 23:37
Płeć: kobieta
Enneagram: 6w7
MBTI: INFP-T

Re: Braki w znajomych

Post autor: Aiena »

U mnie jeszcze nie jest tak źle ze znajomymi ze względu na studia. Jakiś kontakt jest z osobami z kierunku, chociaż to troche powierzchowna znajomość. Z ludźmi z liceum mam zero kontaktu. Co jak co, ale czuje, ze po studiach jak tu inni piszą, będzie ciężko na nowe znajomosci, chociaż teraz też nie jest prosto. Akurat mam takie szczęście, że wszystkie osoby z którymi sie "zaprzyjaźnie", zmieniają miejsce zamieszkania z różnych powodów, albo rzucają studia.
Awatar użytkownika
paskuda
Introrodek
Posty: 23
Rejestracja: 31 sty 2017, 0:01
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4
MBTI: INFP
Lokalizacja: Południe

Re: Braki w znajomych

Post autor: paskuda »

Brak stałych znajomych, a nawet tymczasowych, jedynie dorywczy poznawani w internecie.
Brak zdolności do dialogów dłuższych niż pojedyncze zdania dyskwalifikują mnie całkowicie jako potencjalną znajomą, nie mówiąc już o statusie koleżanki.
Tęsknię do ludzi, lgnę do nich a jednocześnie bardzo się przy nich męczę. Uczucie rozdzierające jaźń na strzępy.
Jeśli chodzi o spotkania to najswobodniej czuję się w kilkuosobowych grupach, ale ciężko takie zorganizować. Ludzie wolący spotkania w 2-3 osoby mają zdecydowanie łatwiej.
ODPOWIEDZ