Dobry film ktory ostatnio widzieliście:)

[underdog]

Oglądałem bodaj z dziesięć "almodovarów", Hiszpan należy do moich ulubionych reżyserów, bez dwóch zdań - jeden z tzw. wielkich autorów. Moim ulubionym "almodovarem" chyba też jest "Wszystko o mojej matce".
Jeśli go lubicie, to polecam zapoznanie się z Carlosem Saurą, ale nie tym obecnym (tanecznym), tylko jego twórczością np. z lat 60. i 70. Inny trop - Victor Erice, szczególnie rewelacyjny "Duch roju".

A wracając do Almodovara, jednak dodam łyżkę dziegciu. Mianowicie, o pewnych autorach, zwłaszcza o tak charakterystycznym stylu (inny przykład: Fellini) mówi się, że stają się swoistymi gatunkami - tak jak idzie się na horror czy western, tak można iść na "almodovara", i wiadomo czego się spodziewać. To jest pewna pułapka, chciałbym, by wielcy mistrzowie potrafili szukać czegoś nowego, czasem zaskakiwać; ostatnim takim zaskoczeniem było dla mnie właśnie "Złe wychowanie". Na przykład "Volver" - film sam w sobie jest znakomity, ale w twórczości Hiszpana nie mówi niczego nowego, ważny był raczej w karierze P. Cruz. Dlatego obecnie chętniej sięgne po wczesne, mało znane filmy Almodovara, niż po te najnowsze, których jeszcze nie widziałem.

Na "Przerwane objęcia" oczywiście się wybiorę i zapewne mi się spodoba, ale spodziewam się tylko odświeżenia przeżytych już emocji.

[Ausencia]

A ja przeciwnie, cenię Almodovara za to, że nie zmienia się na siłę. Ma swój styl i trzyma się do bezwzględnie. Po co ulepszac coś, co jest doskonałe? Historia (tu: film, szerzej - sztuka) zna przypadki nieudanych eksperymentów.

A filmy poleconych reżyserów na pewno zobaczę, dzięki za rekomendację. ; )

Jakby ktoś był zainteresowany, bardzo ciekawy wywiad z Almodóvarem:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... blizn.html

[sonix]

Wczoraj wreszcie obejrzałem "Mgłę" (tą na podstawie opowiadania Kinga). Adaptacja wyszła w porządku, mimo, że znałem końcówkę (inna niż w książce) to dobrze mi się oglądało. No właśnie końcówka, miało być dramatycznie i dołująco ale nie do końca wyszło, Darabont trochę przedobrzył... no i te potwory, trochę za bardzo było widać, że to grafika komputerowa, czy tylko ja tęsknie za czasami gdy takie rzeczy były robione "ręcznie" tak jak np. w "The Thing" chociażby? Ja wiem, że to więcej pracy itd. ale za to jaki efekt...

[Inno]

A wracając do Almodovara, jednak dodam łyżkę dziegciu. Mianowicie, o pewnych autorach, zwłaszcza o tak charakterystycznym stylu (inny przykład: Fellini) mówi się, że stają się swoistymi gatunkami - tak jak idzie się na horror czy western, tak można iść na "almodovara", i wiadomo czego się spodziewać. To jest pewna pułapka, chciałbym, by wielcy mistrzowie potrafili szukać czegoś nowego, czasem zaskakiwać; ostatnim takim zaskoczeniem było dla mnie właśnie "Złe wychowanie". Na przykład "Volver" - film sam w sobie jest znakomity, ale w twórczości Hiszpana nie mówi niczego nowego, ważny był raczej w karierze P. Cruz. Dlatego obecnie chętniej sięgne po wczesne, mało znane filmy Almodovara, niż po te najnowsze, których jeszcze nie widziałem.

Na "Przerwane objęcia" oczywiście się wybiorę i zapewne mi się spodoba, ale spodziewam się tylko odświeżenia przeżytych już emocji.

Owszem, Almodovar stworzył pewnego rodzaju niszę, ale nie nazwałabym jej pułapką. Ponieważ w zakresie pewnych wspólnych elementów tematyki i stylu, jego filmy są bardzo różne. Absurdalne, zaskakujące rozwiązania, piękna muzyka, nasycone barwy, nietuzinkowe, czasem groteskowe postacie, pokazanie na ekranie silnych emocji oraz niesamowitych, pełnokrwistych kobiet – mogę się tego spodziewać u Almodovara, ale i tego właśnie oczekuję. Przy tym, nie ma u niego schematyzmu, powtarzalności, nudy, to coś, jakby przy użyciu podobnej palety barw, kreślił nowe, odmienne obrazy. A w końcu, jak idę na horror, to nie chcę, żeby się okazało, że wylądowałam na komedii.
Dla mnie właśnie „Volver” był ciut inny, niż wiele poprzednich filmów Almodovara. Fakt, że scenariusz czerpał dużo z „Kwiatu mojego sekretu” (nie wiem, czy takie było założenie już przy tworzeniu ‘Kwiatu...”, czy też był to późniejszy pomysł), ale film był dla mnie nowy, świeży, zaskakujący. Tym bardziej, że „Kwiat...” obejrzałam później.

[mucha]

Wczoraj obejrzałem "Podryw na głupka" śmieszna komedia A w piątek jest premiera "Galerianek".

[Scania]

"Odlot!" świetna animacja, w końcu coś świeżego. Chociaż IMO 'czarny charakter' był tu zupełnie zbędny. Bez tego mogła by to być po prostu piękna, sentymentalna opowieść. A tak gadające psy trochę popsuły klimat. Mimo to jak najbardziej warto obejrzeć! Ja płakałam i śmiałam się na zmianę

A "Partly Cloudy", który puścili przed seansem - cudeńko

[łojoj]

"Kraina Traw" - naprawde polecam , 3 dni po obejrzeniu tego filmy byłem jeszcze w szoku .
film na podstawie książki pod tym samym tytułem

[Hikikomori]

Ja z kolei polecam filmy Aronovskiego. Pewnie nie które widzieliscie:
"Pi"
"Requiem for a dream"
"The fountain"=mój ulubiony, mistrzostwo jesli chodzi o symbolikę
"The wrestler".
Jest też całe mnóstwo filmów, które lubię, ale na razie to tyle.
Miłego oglądania jeśli ktoś czegoś z tego nie widział.

[air]

Może nie ostatnio, bo jakis czas temu, ale zrobił na mnie wrażenie film pt. Historie kuchenne.

[sonix]

Ja z kolei polecam filmy Aronovskiego. Pewnie nie które widzieliscie:
"Pi"
"Requiem for a dream"
"The fountain"=mój ulubiony, mistrzostwo jesli chodzi o symbolikę
"The wrestler".
Jest też całe mnóstwo filmów, które lubię, ale na razie to tyle.
Miłego oglądania jeśli ktoś czegoś z tego nie widział.

"Pi"- dawno temu oglądałem, ciekawy ale miejscami bardzo zakręcony, typowy film "nie na jeden raz".
"The Fountain" nie widziałem, koniecznie muszę nadrobić.
"The Wrestler"- początkowo myślałem, że to historia oparta na faktach a nie "stylizowana" na taką, polecam szczególnie jak kogoś interesuje jak to jest "za kulisami" wrestlingu
"Requiem for a dream"- najlepszy z tej czwórki, świetnie nakręcony, ostatnie 15 minut dosłownie miażdży widza, pozycja obowiązkowa!

Ostatnio wybrałem się z kumplem na nocny maraton do multikina (czy 3 filmy już to maraton?):

"Kac Vegas"- na tym byłem już drugi raz i potwierdziłem swoje pierwsze wrażenie- bardzo dobra komedia, co ważne- nie tak sztampowa jak to zwykle bywa z produkcjami z Hollywood (chodzi mi o schemat fabuły- "Jestem na tak" było równie dobre ale scenariusz ujęty w typowy schemat).

"Wojna Polsko-Ruska"- tu mały problem bo część filmu zagłuszała zapijaczona ekipa, która wybrała się do kina w każdym innym celu niż oglądanie filmu (na szczęście przez większość czasu przesiadywali gdzie indziej). Stylistycznie kojarzył mi się ze świetnym "Dniem Świra" z dodatkem dresiarskiej nowomowy i scen walki rodem z Matrixa. Nie do końca nadążałem z wydarzeniami no i pod koniec film nieco się przedłużał, chętnie obejrzę jeszcze raz. No i mogę się pochwalić, że część scen (bar na początku, festyn nad jeziorkiem, pewnie więcej ale te dwie na pewno) nakręcono na moim osiedlu (Gocław w Warszawie).

"Piła VI"- do dziś najbardziej podoba mi się "dwójka", Piły "IV" i "V" nie widziałem (kolega streścił mi obie) ale całkiem mi się podobało, kumpel też stwierdził, że z "nowej" trylogii wypada najlepiej. Ale mimo wszystko ta seria wypala się, a jeśli dalej chcą to ciągniąć to wolałbym już wersję serialową.

[Kamil]

Ja ostatnio pod wpływem soundtracku który ktoś na tym forum dodał, obejrzałem "The Fountain"... naprawdę świetne..

[Hikikomori]

DROGA, na podstawie książki o tym samym tytule.

[underdog]

"Źródło" - w moim mniemaniu zdecydowanie najgorszy film Aronofskiego. Od tego reżysera można było oczekiwać dzieł nakręconych w znakomitym tempie, zawiłych i efektownych, ale nie przemądrzałych. Tymczasem dostaliśmy wydumany traktat pseudofilozoficzny + jakąś panteistyczną wizję. Symbol goni symbol, przy czym wszystko w magiczny sposób ma ukłożyć się w niesamowity ponad-sens. Reżyser siłą zapędził różnorakie mity do pracy na rzecz wątpliwej tezy (właściwie jakiej? że niby wszystko się odradza? a może wszystko przemija?) by stworzyć efektowną wydmuszkę, o sile przekonywania równą dziełom Coelho.

Uważam, że był to wypadek przy pracy w twórczości Aronofskiego, co może potwierdzać "Zapaśnik" - historia tyleż skromniejsza, co mądrzejsza. Zobaczymy, jaka będzie następna wypowiedź reżysera.

[makaj]

Najlepszy film, jaki ostatnio widziałem, to z pewnością "Gran Torino". Do bólu prawdziwy i poruszający. Świetna rola Eastwooda.

Miałem też "przyjemność" bycia na "Ciachu". Dla mnie to totalne dno, humor na wyjątkowo niskim poziomie i żałuję tylko, że dałem zarobić twórcom tego komercyjnego szitu (posuwają się nawet do tego, że na filmwebie specjalnie zakładają nowe konta, żeby pisać przychylne komentarze i zachęcać do pójścia do kina O.o).

[silgar]

"Biała wstążka". Szczególnie jak ktoś ma ochotę odpocząć od światełek, wybuchów, flaków na kamerze i innych tego typu atrakcji. Ciekawe, że film o okrucieństwie, w którym nie ma ani jednej sceny z pokazanym okrucieństwem, jest znacznie bardziej sugestywny. Pomimo tematyki może tez naprawðe się zrelaksować bo nikt nie robi papki z naszych zmysłów...