Kaw pisze: ↑16 cze 2017, 22:23
Nie do końca się zgadzam. Mnie zmienił okres dojrzewania. Od urodzenia byłem aktywnym dzieckiem, bardzo śmiałym i odważnym. Jednak pewnego dnia zaczął się proces dojrzewania, który z ekstrawertyka zmienił mnie w introwertyka, który stał się nieśmiały. Stało się to tak samo z siebie.[...]
Ja przeszedłem przemianę odwrotną. Z tym że doskonale zdaję sobie sprawę, jakie w moim przypadku były przyczyny - było to zbyt wyraziste, zbyt szybkie, bym tego nie dostrzegł. Osiągnąłem duży wzrost, a następnie - w ciągu około jednego roku - dobrą muskulaturę górnych partii ciała - taką, że bardzo często spotykałem się z pytaniami o wyczynowe uprawianie sportu. Różnica w tym, jak byłem traktowany przez otoczenie była drastyczna. Gdy ktoś inicjował ze mną rozmowę, to praktycznie bez wyjątku był człowiek nastawiony do mnie pozytywnie, albo udający takie nastawienie. Przestało się zdarzać coś, co zdarzało się gdy byłem dzieckiem - rozmaite drwiny z różnych powodów, czy tzw. szukanie "dymu". W sytuacjach, w których mój wygląd był dla mnie wsparciem - nieśmiałość zanikała. Ale np. w rozmowach telefonicznych - pozostała.
Niemniej widzę po sobie, że mam duże tendencje do nieśmiałości i gdyby ludzie zaczęli mnie traktować gorzej niż traktują teraz - najprawdopodobniej by powróciła. Nawet konieczność zrobienia takiej prostej rzeczy, jak pojechanie w delegacje, załatwienie noclegu, przejście przez ochronę zakładu, wywołuje we mnie niepokój - nieduży, ale jednak - pomimo że racjonalnie patrząc, nie ma żadnego powodu do tego niepokoju, jak również nie zdarza mi się abym był w tych sytuacjach źle potraktowany.
Także oczywiście zgadzam się z poglądem zawartym w tym wątku, że zmiana otoczenia może zwalczyć nieśmiałość. Tylko nie zawsze jest możliwość zmienić otoczenie na takie, które to umożliwi. Szczególnie że w zależności od naturalnych predyspozycji danej osoby, bardzo różny stopień złego traktowania może w nieśmiałość wpędzić.
Ożenić się, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki. (Schopenhauer)
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.