zmęczenie kontaktami z ludźmi
zmęczenie kontaktami z ludźmi
Mam pewien "wewnętrzny limit"; tzn. jeśli zbyt długo muszę rozmawiać z innymi i "uzewnętrzniać się", to końcu staję się senna... Nic nie mogę na to poradzić.... Ludzie czasami mnie tak nużą, że dosłowne mam ochotę wziąć poduszkę i to zrobić. Tak się dzieje nawet na randkach - jeśli gadam przez 2 h, to już wiem, że muszę skończyć, bo po tym czasie wpadam w jakieś otępienie i mam w d... co mówi do mnie druga osoba... I co ja mówię... Staję się nieprzyjemna i w ogóle... Nawet nie chce mi się z nim iść do łóżka :lol: ....
Mnie ludzie nie tylko nudzą, ale też cholernie denerwują...dlatego kiedy spędzam zbyt wiele czasu z jedną grupą ludzi staje sie nieprzyjemna i baaaaaardzo złośliwa. No cóż, nie ma co ukrywac wiem ze trudno ze mną wytrzymac I nie cierpie ludzi głośnych, skoncentrowanych na sobie, rozwrzeszczanych - do takich to w ogole nie mam cierpliwosci i czesto szczerze im mowie co o nich myśle. Znajomych mam niewielu a moje zachowanie mi ich nie przysparza - ale trudno nie bede udawać ze ktos mnie interesuje skoro tak nie jest ; )
dupawkwiatkach jesteś przynajmniej szczera sama ze sobą i tak trzymaj! Bo takich ludzi jest mało... inaczej sie pokazują w jednym towarzystwie a w drugim sie zmieniaja i sa jeszcze inni.. co o takich osobach sadzić??
ja tez mam limit... poprostu po pewnym czasie ludzie zaczynaja mnie meczyć ale to nie jest limit 2h zalezy od dnia
ja tez mam limit... poprostu po pewnym czasie ludzie zaczynaja mnie meczyć ale to nie jest limit 2h zalezy od dnia
hehe no racja, możesz być postrzegana jako osoba samolubna czasami ale jak zdajesz sobie z tego sprawe to musisz tylko nad tym popracować chyba że kogoś naprawde nie lubisz i nie masz ochoty żeby ta osoba też Cię lubiła to takie zachowanie jest wskazane bo po co udawać takich "fałszywych" przyjaciół/kolegów z przyklejonym uśmieszkiem ?
ja mam podobnie jak za długo jestem w jakimś towarzystwie to się strasznie męcze. Najbardziej męczy mnie wymyślanie co by tu powiedzieć aby wydać się interesującym, ale im dłużej myślę, tym bardziej mam pustkę w głowie i tym bardziej myślę i w efekcie zamiast mózgu mam flaka. A wtedy to już myślę tylko o tym żeby się jak najszybciej urwać.
Najbardziej denerwują mnie ludzie, którzy bez przerwy gadają, byle o czym aby tylko gadać (może dlatego, że sam jestem małomówny).
Najbardziej denerwują mnie ludzie, którzy bez przerwy gadają, byle o czym aby tylko gadać (może dlatego, że sam jestem małomówny).
Ja niestety nikogo...najbliźsi znajomi ekstrawertycy, chłopak pomiędzy ale blizej ekstra, rodzina ekstra...i zero zrozumienia ; / Kiedys miałam znajomą intro ale straciłysmy kontakt. Nie dość ze jest nas mniej to jeszcze ciezko nawiazac kontakt ze względu na tryb zycia jaki prowadzimy. Dlatego znowu dziekuje twórcom strony i forum <dzięęęękuuuuujeeeeemyyyy>!
Cięzko sie znaleźć w obecnym swiecie ; )
Cięzko sie znaleźć w obecnym swiecie ; )
Dawkowanie i androny
Od dawna mam dawkowanie. Bywa, że nie mogę się z kimś spotkać, bo kucze nie mogę, no. Jak pomyślę, że mam się uśmiechać, wysłuchiwać mądrych wypowiedzi, albo nawet mniej mądrych, to mi się odechciewa i wymyślam wtedy powód, dla którego nie mogę przyjść. Oczywiście, nie odwołuję spotkań, chodzi tylko o takie "wpadnij do mnie", albo "może napijemy się herbaty jak wrócisz z angielskiego". Na Boga! Mam prawo do bycia sama ze sobą. I potrzebuję tego czasami, a czasami lubię przyjść w odwiedziny.
Potrzebuję kontaktu z ludźmi, ale w kontrolowanych dawkach.
Opowiadania andronów, też nie lubię. I to nie o to chodzi, że jestem mądra, a wszystko co powiem jest cudowne. Wcale nie, tylko mielenie jezykiem dla samego mielenia, to nie dla mnie. Jak wpadam w tą tendencję, to czuję się tak jakbym miała papier w ustach i przestaję. I wtedy słyszę to nieśmiertelne, okropne, wnerwiające mnie: POWIEDZ COŚ!
Potrzebuję kontaktu z ludźmi, ale w kontrolowanych dawkach.
Opowiadania andronów, też nie lubię. I to nie o to chodzi, że jestem mądra, a wszystko co powiem jest cudowne. Wcale nie, tylko mielenie jezykiem dla samego mielenia, to nie dla mnie. Jak wpadam w tą tendencję, to czuję się tak jakbym miała papier w ustach i przestaję. I wtedy słyszę to nieśmiertelne, okropne, wnerwiające mnie: POWIEDZ COŚ!
To mile uczucie jak czytam wasze wypowiedzi bo wiem wtedy ze nie jestem sama. mnie w sumie nikt nie rozumie,jestem pewnie takim odludkiem.tez mnie meczy gadka o niczym. mysle ze jestesmy bardzo specyficznymi ludzmi i to prawda ze powinnismy miec kolo siebie drugiego introwertyka bo to by napewno pomoglo. czemu tak zadko ktos odwiedza ta stronke i forum.fajnie by bylo cos z tym zrobic.pozdrowionka.
Zastanawiałam się nad pewną sprawą, a mianowicie ciekawi mnie czy posiadacie nawyki, których nie potraficie zmienić, a kiedy ktoś próbuje to zrobić dopada was nieodgadniona panika i złość na tego człowieka?
U mnie przejawia się to w powrotach zawsze tą samą stroną drogi czy piciu kawy tylko z jednego kubka, do tego ztopnia że kiedy kubek się stłukł z oczu poleciały mi łzy, co zdarza mi sie niezwykle rzadko.Wiem, że łączy się to w większym stopniu z nerwicą natręctw, ale być może tego typu zachowania częściej dotykają introwertyków...? Trudno jest mi również znieść kiedy ludzie zachowują sie w taki sposób w jaki ja nigdy bym się nie zachowała. Narasta we mnie wówczas taka złość jaka wystarczyłaby by roznieść cały dom, ale niestety dusze ją w sobie. Jestem odosobniona w swym zachowaniu?
U mnie przejawia się to w powrotach zawsze tą samą stroną drogi czy piciu kawy tylko z jednego kubka, do tego ztopnia że kiedy kubek się stłukł z oczu poleciały mi łzy, co zdarza mi sie niezwykle rzadko.Wiem, że łączy się to w większym stopniu z nerwicą natręctw, ale być może tego typu zachowania częściej dotykają introwertyków...? Trudno jest mi również znieść kiedy ludzie zachowują sie w taki sposób w jaki ja nigdy bym się nie zachowała. Narasta we mnie wówczas taka złość jaka wystarczyłaby by roznieść cały dom, ale niestety dusze ją w sobie. Jestem odosobniona w swym zachowaniu?