Oczywiście, też tak miałam, strasznie spędzało mi to sen z powiek, również czułam się jak w klatce. Nie mogłam odpocząć, uprawiać hobby czy spotykać się ze znajomymi, bo ciągle dany problem wisiał nade mną, a ja miałam przeświadczenie, że najpierw powinnam podjąć decyzję, a dopiero później "się bawić", tylko że... nie potrafiłam. Obracałam go w głowie na tysiąc sposobów, próbowałam analizować wszystkie "za" i "przeciw" oraz każdą możliwą konsekwencję, zamartwiałam się strasznie. Doszło do tego natychmiastowe zmęczenie i ból głowy, jak tylko znowu siadałam do problemu.
Zajęło mi dużo czasu uświadomienie sobie kilku spraw.
Introja pisze: ↑30 lip 2019, 18:05
chodzi o obranie drogi w życiu, takiej która da mi satysfakcję i stabilizację.
Pierwsza dotyczy tego, że jest to niemożliwe.
Dziękuję. THE END *schodzi ze sceny*
Też myślałam, że gdzieś tam jest ta WŁAŚCIWA ścieżka, ta WŁAŚCIWA odpowiedź, a ja po prostu muszę na nią wpaść, muszę ją dostrzec. Że gdzieś tam musi być jakiś szczegół, którego nie widzę, ale który przeważy szalę i pokaże mi ze 100% pewnością, że o, to jest TA opcja.
Więc pierwsza rzecz jest taka, że wybór przed którym stoisz prawdopodobnie nie ma tego "dobrego" i "złego" wariantu. Uświadomienie sobie tego bardzo mi pomogło, bo zrzuciło ze mnie ciężar szukania tej jedynej, dobrej i właściwej odpowiedzi.
Może kiedyś tak było, że podejmowało się decyzje, np. o pozostaniu na wsi/przeprowadzce do miasta, studiach/pracy, wyjściu za mąż i nie było już od tego wyjścia, całkowicie determinowało to całą resztę życia. Ale teraz przeprowadzać można się wielokrotnie, pójść na studia zawsze, rozwodów też jest sporo. Chodzi mi o to, że decyzja, którą teraz podejmiesz, biorąc pod uwagę obecne czasy, nie jest tak wiążąca, jak by się wydawało. Możesz ją zmienić w przyszłości. Ma prawo coś ci się nie spodobać na tej ścieżce, którą obierzesz. I, szczerze mówiąc, najprawdopodobniej tak się stanie, ponieważ nawet najwspanialsza praca z czasem nuży itp.
I tak dochodzimy do drugiej rzeczy. Przestałam podejmować decyzje w perspektywie całego życia. To, że przyjmę propozycję takiej pracy, nie znaczy, że będę na nią skazana do emerytury. Itp. W ten sposób ważne stało się dla mnie to, co czuję, myślę i chcę w tej chwili, w teraźniejszości. Teraz mogę chcieć pracować z ludźmi, za jakiś czas nie, a potem znowu tak. My, jako ludzie, się zmieniamy, porzucamy stare zainteresowania i podłapujemy nowe, odkrywamy nasze kolejne mocne i słabe strony, zawody zanikają i powstają. Przez rok naprawdę wiele może się zmienić.
Trzecia, to wyrozumiałość w stosunku do siebie. Czasami patrzymy w przeszłość i wyrzucamy sobie, że powinniśmy podjąć inną decyzję. Tylko, że w tamtej chwili, nie wiedzieliśmy tego, co wiemy teraz, a ponadto byliśmy w takim, a nie innym momencie naszego życia. Wtedy to była najlepsza decyzja, na jaką było nas stać. Jedyne co możemy teraz zrobić, to wyciągać wnioski.
W przyszłości tak samo będziesz patrzyła na obecny wybór. Jeżeli okaże się pomyślny, nie będzie problemu, ale jeśli okaże się średni, to dobrze sobie dać takie rozgrzeszenie, bo cholera, starałaś się. Ponadto w ten czy inny sposób doprowadził Cię do kolejnego etapu w Twoim życiu, dał Ci jakieś nowe spostrzeżenia i umiejętności.
Czwarta. Ludzie często mi mówili "daj sobie czas". Bardzo mnie to irytowało, bo czułam, że strwoniłam już go wystarczająco wiele. Ale faktycznie, jakaś opcja może pojawić się po dłuższym czasie, miesiącach nawet (u mnie po półtora roku). To, że teraz tak ciężko podjąć Ci decyzję może oznaczać, że wszystkie opcje mają coś, co Ci mocno przeszkadza. Także pamiętaj, że jeszcze nie jedne drzwi się otworzą, nie jeden zbieg okoliczności przydarzy. Do Ciebie należy decyzja czy w międzyczasie będziesz czekać, czy działać, ale wolę tą drugą opcję. Mocno zwiększa szansę na znalezienie nowych możliwości.
Jeśli chodzi o ludzi, którzy by Cię oceniali... Raczej każdy ma swoje życie i myśli o sobie. Jasne, że mogą powiedzieć Ci kilka przykrych słów, ale oni nie mogą wejść w Twoje buty, nie widzą sytuacji Twoimi oczami. Czasami jest też tak, że innym wydaje się, że Twoje życie jest lepsze, bardziej uporządkowane i szczęśliwsze, niż Tobie się wydaje. Widzą jakiś sukces, który dla Ciebie jest jest taki duży czy ważny, albo nie widzą ile wysiłku Cię kosztował. Także nie przejmowałabym się tak innymi. Zawsze ktoś będzie miał lepiej lub gorzej od Ciebie i na pewno znajdziesz ludzi, którzy będą mieli podobną sytuację, z którymi będziesz mogła pogadać i spędzić czas.
I ostatnia rzecz,
najprawdopodobniej podołasz temu wyzwaniu, cokolwiek by to nie było. Nawet jak coś nie wyjdzie, to nie jest to koniec świata. W najgorszym przypadku nieprzyjemne zdarzenia dadzą Ci naukę na przyszłość, zobaczysz na jak wiele Cię stać i na co trzeba zwracać uwagę, żeby już się przydarzyły.
Jeśli chciałabyś pogadać na privie, to zapraszam