Oczywiście, że restrykcje są wprowadzane (i zdejmowane) nieadekwatnie do potrzeb, momentami zupełnie bez związku ze statystyką zachorowań, która na dodatek nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym. Nie oznacza to jednak, że wszystkie restrykcje są bez sensu. A część wynika z tego, że jak się nie nakaże i nie ukarze, to stanowcza większość będzie miała w pompie.
W PL masz nakaz noszenia maseczek, np w sklepach. Ciągle zdarzają się ludzie, którzy na pokaz nie noszą, bo nie. A spora grupa tych co nosi, robi to bez sensu (chyba, że znają jakieś tajne wyniki najnowszych badań, wskazujące, że wirus wchodzi do ogranizmu przez brodę). Pomijając już fakt, że najczęściej nie są to maseczki, tylko jakaś szmatka. Metrowy odstęp w kolejce do kasy czy do mięsnego? Ależ oczywiście, z 80% szansą, że ktoś w tę lukę się wepchnie, jak za starych dobrych czasów. O psikaniu rąk przed i po nie wspomnę, co oczywiście nie przeszkadza grzebać gołymi rękami w koszu z bułkami. To są proste rzeczy, które naprawdę nie bolą, nikomu korona z głowy nie spadnie, a potencjalnie uchroni przed rozprzestrzenianiem się wirusa. Właśnie dlatego, że sporo ludzi nie wie, że roznosi. Może po prostu warto założyć - mam, i spróbuję nie zarażać używając najprostszych środków.
Wiesz jak to wygląda w NO? Jest 'rekomendacja", żeby nosić maseczki w publicznych przestrzeniach zamkniętych, typu sklepy, obowiązek dopiero gdy nie da sie zachować 1m odstępu (czyli jakieś mikroklitki). Tymczasem w sklepach 80% ludzi zakłada maseczki. Każdy jeden psika ręce przy wejściu. I każdy grzecznie stoi w odstępach do kasy. Nikt nie ma bólu d.. z tego powodu i nie czuje ograniczenia wolności. I może właśnie dzięki temu dzieci chodzą normalnie do szkoły, podobnie jak otwarte są wszystkie sklepy. Oczywiście nikt nawet nie próbował robić nonsensów, typu maski w lesie. Tutaj można tylko z politowaniem pokręcić głową....
Ale żeby nie było, w NO są gminy/miasta, gdzie takie nakazy istnieją, podobnie jak inne twardsze restrykcje. Zgadnij - to miejsca gdzie jej duża populacja emigrantów z różnych krajów, w tym z naszego (statystycznie największa grupa). I nie tylko dlatego, że wszyscy np polecieli na święta na parę dni, a potem wrócili, nierzadko zainfekowani. Przede wszystkim dlatego, że ignorują reguły i nie stosują się do nazaków i zakazów. Kilka tyś osób, ok 1/3 przyjeżdzających do kraju w pierwszych dniach stycznia, nie wykonało obowiązkowego testu w ciągu 24h (darmowego), mimo wiszącej groźby sporej kary finansowej. Setki osób chodziły do pracy, chociaż powinny siedzieć na kwarantannie po przyjeździe (a ich pracodawcy udawali, że nie wiedzieli, że pracownicy wyjeżdzali, większy temat). Na fb zapytania typu "gdzie dostanę negatywny wynik testu", czy sugestie, żeby przy wyskoku na weekend po kiełbachę i wódkę zostawić w domu komórkę i włączonego, zalogowanego laptopa, żeby "system" nie zanotował, że się wyjeżdża i podpada pod kwarantannę przy powrocie (się skończyło, obecnie każda osoba wjeżdżająca jest rejestrowana - właśnie żeby ukrócić takie kombinacje). itd, itp. System reaguje na fakt nieprzestrzegania reguł, dociskając niektóre obszary, taka rola systemu. Tutaj polski system niczym sie nie różni, różni się natomiast populacja którą system obsługuje, która we krwi ma buntowanie się przeciw temuż.
W system nie trzeba, a wręcz nie należy ślepo wierzyć. Ale to nie powinny automatycznie oznaczać przyzwolenia na anarchię. Pewne rzeczy system musi uśredniać, a przez to w jakiś sposób nakazywać i ograniczać, i zawsze komuś będzie sie coś nie podobać. Dlatego praktycznie nie występują w przyrodzie skrajne systemy - zarówno pełen 'idealny' komunizm, jak i absolutny liberalizm. Ba, ponieważ spora część populacji nie jest zbytnio rozgarnięta, a do tego leniwa (lub oba na raz), częściej sprawdzają się systemy dające większe wsparcie socjalne. Co niestety z automatu oznacza również większe wtrącanie się systemu w życie jednostki, poprzez różne nakazy i zakazy. Wybiórcze stosowanie się do reguł, wg widzimisia i wygody, dorabiając do tego ideologie antysystemowe, jest zwykłym egoizmem i ignorancją wobec innych.
Wracając do kwestii wirusa, trzeba brać pod uwagę fakt, że na forach czy ogólne w Internecie, częściej udzielają się ludzie będący w pierwszej połowie swojej drogi życia. W przypadku Covid-19, są oni znacznie częściej w grupie 'bezobjawowej', przez co łatwo przychodzi uogólnianie, że wirusa nie ma, lub jest niegroźny i o co w ogóle to halo. Gdyby DPSowcy mieli swój udział w takich forach, narracja mogłaby być zgoła inna.
I tutaj kończąc płynnie przejdę do ostatniego aspektu który chciałem poruszyć.
Uważam, że porównywanie dużej ilości bezobjawowców, z małą ilością zgonów zawiera błąd logiczny. Życie jest wartością absolutną. Jeśli 1000 bezobjawowców musi chodzić w maskach, żeby uratować jedno istnienie, to tak właśnie powinni robić. A jeśli nie są sami tego świadomi, to system powinien to na nich wymóc. Oczywiście ten sam system powinien w taki sposób wprowadzić 'środki zaradcze', żeby nie rozwalić szkolnictwa, gospodarki i systemu opieki zdrowotnej. Tego nic nie usprawiedliwia. Ale - wg mnie - tak samo nic nie usprawiedliwia ignorowania nakazów, narażając życie innych. To ostatnie w zasadzie ma dużo szerszy kontekst niż jakiś Covid.
Zdrowia wszystkim