Uważam, że zalet jest cała masa, ale jest kilka wad wynikających z jednej.
1. brak pomocy lub chociażby rady ze strony znajomych, bo ich nie mam
2. brak możliwości wygadania się, wyżalenia się, wypłakania się do znajomych, bo ich nie mam. Nikt mnie nie pocieszy, a nie chcę obciążać moimi problemami najbliższej rodziny. Muszę sam bić się ze swoimi myślami.
3. znalezienie partnera/partnerki, męża/żony jest bardzo utrudnione
4. naukowcy wskazują, że życie bez grona znajomych zwiększa ryzyko depresji i skraca życie.
Mógłbym mieć dużo znajomych bo wiem, że jestem lubiany, ale podtrzymywanie znajomości to dla mnie strata czasu, energii i pieniędzy. Chętnie spotykam się na 1-2 godziny, ale wystarczy mi to raz na miesiąc.
Świetnie czuję się w towarzystwie mojej żony i ona mi generalnie wystarczy, ale - patrz punkt 2.
Wady introwertyzmu
- Rafael
- IntroManiak
- Posty: 656
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wady introwertyzmu
A skąd wiesz, że Twoje problemy są dla nich obciążające?
Nie dla każdego wysłuchiwanie czyichś zmartwień wywołuje dyskomfort psychiczny.
Wiele osób dobrze się czuje w roli "spowiednika".
Ja już od przedszkola miałem taką urodę, iż ludzie dorośli opowiadali mi o swoich troskach, dzieci rzecz jasna również.
Nie wszystko rozumiałem, ale widocznie zaspakajałem ich potrzeby skoro prawie każdy zwierzał się, gdy tylko byliśmy sami.
Stąd do dziś, słuchanie o ciemnej stronie życie jest dla mnie czymś zupełnie naturalnym
Nie czuję się zdołowany.
I nie ja jeden taki.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Re: Wady introwertyzmu
[/quote]
A skąd wiesz, że Twoje problemy są dla nich obciążające?
[/quote]
To nie jest tak, że oni nie chcą słuchać.
Wiem, że moje smutki stają się ich smutkami, a ja po prostu nie chcę ich zasmucać.
A skąd wiesz, że Twoje problemy są dla nich obciążające?
[/quote]
To nie jest tak, że oni nie chcą słuchać.
Wiem, że moje smutki stają się ich smutkami, a ja po prostu nie chcę ich zasmucać.
Introwertyk z wyboru
- Rafael
- IntroManiak
- Posty: 656
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wady introwertyzmu
A kto powiedział, że zawsze trzeba być wesołym.
To jest strasznie sztuczne, takie "made in usa", stamtąd przyszło.
Dawniej ludzie byli sobie bliscy, rozmawiali o wszystkim.
Wzajemne dzielenie się problemami jest jednym z warunków koniecznych bliskości. Dla niektórych nawet najważniejszym.
Pewnie, że można pójść na łatwiznę, za modnym trendem. Poszukać terapeuty, który raz na tydzień, hurtem, wszystkiego z fachową empatią i zrozumieniem wysłucha. W Warszawie w pewnych środowiskach to jest powszechne, a dla bliskich zostaje tylko "I`m fine thanks".
A potem, skutkiem powyższego, epidemia braku bliskości. Terapeuta to nie przyjaciel.
Co do znajomych to mam kilkunastu. Są to sąsiedzi i stali bywalcy parku, do którego chodzę. Jestem niepełnosprawny ruchowo zatem potrzebuję mieć blisko. Większość z tych ludzi znam od lat.
Nie opowiadam im o swoich troskach. Nie mam takiej potrzeby. Za to oni mają bardzo dużą. To są wszystko ekstrawertyczne dusze, którym buzia się nie zamyka. Zatem zwierzenia są jednostronne.
Mam też podobną ilość internetowych koleżanek i kolegów, tu może nieco bardziej wylewny jestem, bo też i te osoby są wrażliwsze, co wiadomo sprzyja otwartości. Jednak i tu wolę słuchać, co komu w duszy gra, swoje melodie już znam.
Gdy mówię coś o sobie to głównie po to, by zachęcić innych do uwolnienia własnego wnętrza. Czasem to przynosi pożądany efekt.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Re: Wady introwertyzmu
Też to zauważam, że są znajomości, które po prostu są takie powierzchowne. A człowiek potem może w sobie dużo dusić, bo po prostu brak kogoś bliższego.
- Rafael
- IntroManiak
- Posty: 656
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wady introwertyzmu
Tak właśnie jest, iż bardzo trudno znaleźć nową, bliską osobę, gdy ma się więcej niż 30 lat. Są badania na ten temat.
Gdy ktoś zmienia miejsce zamieszkania po trzydziestce, to może stać się samotnikiem w wielkim mieście.
Wtedy rozsądnym wyjściem jest poszukać terapeuty. Za 150 złotych tygodniowo będzie mógł wygadać się przed dyskretną osobą, która da mu solidną dawkę zrozumienia, a czasem nawet coś sensownego doradzi.
To bardziej opłacalne czasowo i pewne.
Przyjaciela trudno znaleźć. Wymaga to zaangażowania i najczęściej prowadzi do rozczarowań i zniechęcenia, a nawet utraty sympatii do ludzi. Myślę, że wszyscy to znamy z autopsji.
Nie chcę przez to powiedzieć, iż powyższa sytuacja jest dobra. Wręcz przeciwnie to raczej próba ratowania własnej psychiki z głębin patologii jaka zapanowała w relacjach między ludźmi.
A kto temu winien?
Trudno jednoznacznie powiedzieć.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Re: Wady introwertyzmu
A to ciekawe, że są na to badania. Ale doświadczenie też uczy. Na przykład to, że w każdej nowej pracy coraz ciężej o przyjaźń, a wręcz najlepsze i może jedyne znajomości to tylko na studiach i w pierwszej pracy. Wtedy tez nie rządzą interesy i kto na jakim stanowisku, jesteśmy młodzi otwarci itp.
Jak się jest starszym to nie szuka sie raczej "bliskiej osoby" tylko wtedy po prostu szuka się kogoś do pary. Jest kilka potrzeb zaspokojonych dzieki temu, możemy wybrać lepiej, kogos kto nam bardziej pasuje, my jestesmy bardziej stabilni i lepiej trafimy z charakterami. Za młodu rządzą bardziej enzymy i chemia.
Gorzej jak się trafia kryzys wieku średniego, tylko co to dokładnie jest?
"Life is so unnecessary"
- Rafael
- IntroManiak
- Posty: 656
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wady introwertyzmu
Moja doświadczenia są podobne. Faktycznie wszystkie moje bliższe relacje były nawiązane przed trzydziestką. A najlepsze i najdłuższe w przedszkolu. Takie małe dzieci potrafią dobrać się intuicyjnie wręcz znakomicie, a gdy placówka skupia maluchów z tej samej okolicy jest możliwość kontynuacji znajomości na kolejnych szczeblach edukacji.jubei pisze: ↑11 sie 2023, 10:43 A to ciekawe, że są na to badania. Ale doświadczenie też uczy. Na przykład to, że w każdej nowej pracy coraz ciężej o przyjaźń, a wręcz najlepsze i może jedyne znajomości to tylko na studiach i w pierwszej pracy. Wtedy tez nie rządzą interesy i kto na jakim stanowisku, jesteśmy młodzi otwarci itp.
U mnie żadna z tych przyjaźni nie przetrwała do dziś, jednak są ludzie z mojego podwórka, którzy trzymają się razem już ponad 50 lat.
Tak to właśnie jest. Choć po trzydziestce i to nie łatwo. Można kogoś poznać, ale na krótko, o trwałą relację znacznie trudniej.Jak się jest starszym to nie szuka sie raczej "bliskiej osoby" tylko wtedy po prostu szuka się kogoś do pary. Jest kilka potrzeb zaspokojonych dzieki temu, możemy wybrać lepiej, kogos kto nam bardziej pasuje, my jestesmy bardziej stabilni i lepiej trafimy z charakterami. Za młodu rządzą bardziej enzymy i chemia.
I rosną stosy kolejnych rozczarowań.
To chyba taki zabobon albo wymówka, by się nie leczyć i nic z tym nie robić.Gorzej jak się trafia kryzys wieku średniego, tylko co to dokładnie jest?
Trudno coś takiego wyodrębnić z naukowego punktu widzenia.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.