Feminizm

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 646
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Feminizm

Post autor: Rafael »

Drim pisze: 24 mar 2024, 15:58 Moda,
Moda na rozwój osobisty, w czym studia psychologiczne mogą być pomocne, a jednocześnie szybko rosnąca liczba zaburzeń psychicznych.
Wiadomo terapia jest droga. Lepiej pójść na darmowe studia i samemu sobie pomóc ewentualnie rodzinie i innym bliskim. :)

A dwa dni temu słyszałem w radiu, jak jeden ze specjalistów od rynku pracy mówił, iż wiele osób a wykształceniem psychologicznym przekwalifikowuje się na informatyków, bo nie ma dobrej pracy, a nawet żadnej w swoim zawodzie.

Nie każdy ma predyspozycje do psychologii klinicznej. :(
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2141
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Feminizm

Post autor: Drim »

Rafael pisze: 25 mar 2024, 15:49 Moda na rozwój osobisty, w czym studia psychologiczne mogą być pomocne, [...]
Tak, kiedy szedłem na swoje studia to dosłownie wszędzie były wrzutki dotyczące rozwoju osobistego. To na szczęście przycichło. Teraz ekologia jest takim modnym przykuwaczem uwagi, czasem również pojawia się hasło zrównoważonego rozwoju.
Rafael pisze: 25 mar 2024, 15:49 Lepiej pójść na darmowe studia i samemu sobie pomóc ewentualnie rodzinie i innym bliskim. :)
Nie, studia nie są darmowe. Student ponosi koszty zakwaterowania, koszty zakupu materiałów dydaktycznych, koszty administracyjne studiowania. Dodatkowo podatnik ponosi koszty funkcjonowania uczelni, zazwyczaj poprzez zaciąganie długu w jego imieniu, co kreuje inflacje i skutkuje wzrostem cen produktów i usług (w tym również ceny terapii xd). Nie mniej, najważniejszym zasobem który alokujemy jest czas własny.
Rafael pisze: 25 mar 2024, 15:49 a jednocześnie szybko rosnąca liczba zaburzeń psychicznych.
Wiadomo terapia jest droga.

A dwa dni temu słyszałem w radiu, jak jeden ze specjalistów od rynku pracy mówił, iż wiele osób a wykształceniem psychologicznym przekwalifikowuje się na informatyków, bo nie ma dobrej pracy, a nawet żadnej w swoim zawodzie.

Nie każdy ma predyspozycje do psychologii klinicznej. :(
Optymistycznie zakładamy, że po ukończonych studiach znajdziemy zatrudnienie w wyuczonym zawodzie. To nie jest takie proste. Liczba pracowników zatrudnionych w psychologi klinicznej jest ograniczona. Liczbę odbiorców terapii indywidualnej wyznacza krzywa popytu i podaży usług. Generalnie jest ciężko, czasy dobrobytu dobiegły końca.

Po psychologi chyba łatwo pójść do HaeRu (pewnie łatwiej niż po zarządzaniu, tam to dopiero prawdziwe głąby siedzą).
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 646
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Feminizm

Post autor: Rafael »

Drim pisze: 25 mar 2024, 16:48 Nie, studia nie są darmowe. Student ponosi koszty zakwaterowania, koszty zakupu materiałów dydaktycznych, koszty administracyjne studiowania. Dodatkowo podatnik ponosi koszty funkcjonowania uczelni, zazwyczaj poprzez zaciąganie długu w jego imieniu, co kreuje inflacje i skutkuje wzrostem cen produktów i usług (w tym również ceny terapii xd). Nie mniej, najważniejszym zasobem który alokujemy jest czas własny.
Ja wiem chodziło mi o to te studia za które nie płaci się czesnego, a jak ktoś mieszka z rodzicami w mieście w którym studiuje to ma wszystko sponsorowane przez nich. Ja na studia nie wydałem z własnych pieniędzy nawet złotówki. I z tego co mi wiadomo cała reszta mojego ówczesnego warszawskiego towarzystwa również. :)

Były natomiast zyski utracone, bo mogłem iść do pracy na 16 godzin lub robić pełnowymiarowe interesy. W moim przypadku raczej to drugie. Miałem tu dobre perspektywy i uczenie się było dla mnie dużą finansową stratą. :(
A tak studiując byłem w stanie tylko dorabiać dorywczo na co dzień oraz w wakacje.
Optymistycznie zakładamy, że po ukończonych studiach znajdziemy zatrudnienie w wyuczonym zawodzie. To nie jest takie proste. Liczba pracowników zatrudnionych w psychologi klinicznej jest ograniczona.
Owszem. W psychologii klinicznej słabo płacą i w szkołach też, a żeby zostać psychoterapeutą trzeba skończyć jeszcze dodatkową szkołę (3-5 lat) i wydać na nią dużo pieniędzy. Po czymś takim jak się ma znajomości w branży to można liczyć na rosnące zarobki. Potem to już się samo nakręca bo jeden klient poleca drugiemu, ale to po kilkunastu latach praktyki najczęściej.
To nie jest z reguły szybka kariera. :(
Liczbę odbiorców terapii indywidualnej wyznacza krzywa popytu i podaży usług. Generalnie jest ciężko, czasy dobrobytu dobiegły końca.
Ci co są długo w zawodzie i mają prywatne gabinety zarabiają bardzo dobrze i są do nich długie terminy. :)
Obecnie też jest moda na terapię. Powiem ci, że spośród moich znajomych to, co druga osoba korzysta, bo tak wypada. Tu się bardzo zmieniło. Dawniej zaburzenia psychiczne były czymś wstydliwym, a obecnie w tych bardziej postępowych środowiskach, to do dobrego tonu należy posiadać jakąś diagnozę. Stało się to tematem rozmów towarzyskich, nawet niezbyt bliskich osób. Również starsi ludzie na emeryturze swobodnie o tych sprawach rozmawiają. Nie wiem, czy ze wszystkimi, ale ze mną to już na pewno. ;)
Zatem popyt jest duży. :)
Po psychologi chyba łatwo pójść do HaeRu (pewnie łatwiej niż po zarządzaniu, tam to dopiero prawdziwe głąby siedzą).
Tak jak najbardziej. To już w latach 90tych tak było. Tam chyba najwięcej psychologów w swoim zawodzie pracuje.

A jeśli chodzi o kliniczną, to jednak bardzo liczy się talent. Niektórzy to już w przedszkolu są "psychologami", potrafią pocieszać inne dzieci. Mają w sobie takie coś co powoduje różnicę.
Ja miałem taką koleżankę, która po liceum poszła na jakieś najtańsze studia psychologiczne, a już po dwóch latach je przerwała, bo miała taką bazę prywatnych klientów, że dała sobie spokój. Choć trzeba przyznać, że już w liceum się uczyła przedmiotu, a przede wszystkim samokształcenie.
Ale to jest wyjątek, jedna na tysiąc, choć można i tak. :)
A co do jej zdolności to w pełni potwierdzam. :brawo:
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Feminizm

Post autor: intbrun »

Nie wtrącając się w dyskusję, tak mi się nasuneło, żeby sprarafrazować pewien dowcip:

"Śmiali się ze mnie, że idę na psychologię. Teraz ja się z nich śmieję, gdy wsypuję im za mało frytek"
;-)
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2141
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Feminizm

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 26 mar 2024, 19:19 Nie wtrącając się w dyskusję,
Nie, dosyć już tego paplania. Wracamy do właściwego tematu. Ciebie również zapraszam do zabrania głosu.
Rafael pisze: 26 mar 2024, 17:13 Ja wiem chodziło mi o to te studia za które nie płaci się czesnego, a jak ktoś mieszka z rodzicami w mieście w którym studiuje to ma wszystko sponsorowane przez nich. Ja na studia nie wydałem z własnych pieniędzy nawet złotówki. I z tego co mi wiadomo cała reszta mojego ówczesnego warszawskiego towarzystwa również. :)
Czyli silna i niezależna pani psycholoszka powinna poszukać sobie sponsora. Nie każdy mieszka przecież We Warszawie tak od razu. Ciekawe, ciekawe.
Rafael pisze: 26 mar 2024, 17:13 Były natomiast zyski utracone, bo mogłem iść do pracy na 16 godzin lub robić pełnowymiarowe interesy. W moim przypadku raczej to drugie. Miałem tu dobre perspektywy i uczenie się było dla mnie dużą finansową stratą. :(
A tak studiując byłem w stanie tylko dorabiać dorywczo na co dzień oraz w wakacje.

Owszem. W psychologii klinicznej słabo płacą i w szkołach też, a żeby zostać psychoterapeutą trzeba skończyć jeszcze dodatkową szkołę (3-5 lat) i wydać na nią dużo pieniędzy. Po czymś takim jak się ma znajomości w branży to można liczyć na rosnące zarobki. Potem to już się samo nakręca bo jeden klient poleca drugiemu, ale to po kilkunastu latach praktyki najczęściej.
To nie jest z reguły szybka kariera. :(
Tak, to jest właśnie ta kalkulacja o której mówię. Młodzież rzadko przeprowadza takie kalkulacje. Dekada która mija od ukończenia szkoły średniej do trzydziestki to dekada poświęcona na zdobywanie wykształcenia, doświadczenia i pierwszych pieniędzy. Nie wszystkie ścieżki rozwoju oferuje takie same rozłożenie powyższych przymiotów, a każdy młody ma przecież swoje cele w życiu. Usamodzielnienie się od rodziców, założenie własnej rodziny itp.
Rafael pisze: 26 mar 2024, 17:13 Ci co są długo w zawodzie i mają prywatne gabinety zarabiają bardzo dobrze i są do nich długie terminy. :)
Obecnie też jest moda na terapię. Powiem ci, że spośród moich znajomych to, co druga osoba korzysta, bo tak wypada. Tu się bardzo zmieniło. Dawniej zaburzenia psychiczne były czymś wstydliwym, a obecnie w tych bardziej postępowych środowiskach, to do dobrego tonu należy posiadać jakąś diagnozę. Stało się to tematem rozmów towarzyskich, nawet niezbyt bliskich osób. Również starsi ludzie na emeryturze swobodnie o tych sprawach rozmawiają. Nie wiem, czy ze wszystkimi, ale ze mną to już na pewno. ;)
Zatem popyt jest duży. :)
Myślałem o tym ostatnio. Czy to pokazuje niską jakość usługi świadczonej przez Kościół Katolicki (usługa pomocy duchowej w kryzysie wiary etc.). Czy to dochodzi do głosu pokolenie Ja ja ja.
Oba podmioty (i kościół, i psychololo) posiadają własny światopogląd który starają się przekazać, więc kwestie ideologiczne odrzucam z góry.

Generalnie terapię bym polecił. Mamy tu ostatnio na forum wysyp paranoików, autystów i przegrywów, i nie chciałbym nikogo zniechęcać. Może pomoże, a może nie pomoże.
Psychoterapia i tak czynnik nastawienia pacjenta do terapii, i chęci samopoprawy u pacjenta stawia na pierwszym miejscu, prawda?
Rafael pisze: 26 mar 2024, 17:13 A jeśli chodzi o kliniczną, to jednak bardzo liczy się talent. Niektórzy to już w przedszkolu są "psychologami", potrafią pocieszać inne dzieci. Mają w sobie takie coś co powoduje różnicę.
Ja miałem taką koleżankę, która po liceum poszła na jakieś najtańsze studia psychologiczne, a już po dwóch latach je przerwała, bo miała taką bazę prywatnych klientów, że dała sobie spokój. Choć trzeba przyznać, że już w liceum się uczyła przedmiotu, a przede wszystkim samokształcenie.
Ale to jest wyjątek, jedna na tysiąc, choć można i tak. :)
A co do jej zdolności to w pełni potwierdzam. :brawo:
Wiedzieć w wieku 16 lat o faktycznej użyteczności uczelnianego papieru. Koleżanka wygrała w życie.

---

A wracając do właściwego tematu dyskusji. Co @Rafael i @intbrun sądzicie o następujących postulatach?

Rozszerzenie w szkołach dostępnych środków higienicznych o środki menstruacyjne (Nowacka w ministerstwie dziś),
Wprowadzenie do obrotu pigułki Dzień-po (Szojgus-Wielgus i Żukowska u prezydenta dziś),
Zrównanie świadczeń emerytalnych dla kobiet i mężczyzn (Dziemianowicz-Bąk wiele tygodni na zad),
We Warszawie miastem feministycznym (Biejat wchodzi do drugiej tury według sondażu z dziś),
Ustawa o dzieciobójstwie, przepraszam, o przerywaniu ciąży (zostanie poddana pod głosowanie chyba 11 kwietnia).
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 646
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Feminizm

Post autor: Rafael »

Drim pisze: 26 mar 2024, 20:34
Psychoterapia i tak czynnik nastawienia pacjenta do terapii, i chęci samopoprawy u pacjenta stawia na pierwszym miejscu, prawda?
Oj tak, jak najbardziej.
Szczególnie to widać w przypadku terapii nie całkiem dobrowolnych, a takich jest całkiem sporo.
Zarówno tych dla więźniów, samobójców, alkoholików, przymusowo hospitalizowanych, ale także terapii rodzinnych, par, czy też niegrzecznych mężów wysyłanych na nie przez żony pod groźbą rozwodu. ;)
Tutaj początkowym zadaniem terapeuty jest przekonanie pacjenta, że te spotkania mają sens, a potem dopiero zabranie się do właściwej pracy.

Zdarzają się też tacy pacjenci, którzy sami nie wiedzą czego chcą.
Przyszli, bo inni chodzą. I mówią mniej więcej tak:
Co pana do mnie sprowadza?
Sam nie wiem może pani mi powie. :facepalm:
Rozszerzenie w szkołach dostępnych środków higienicznych o środki menstruacyjne (Nowacka w ministerstwie dziś),
Trudno mi powiedzieć, bo te dziewczynki, które znam w tym wieku nie mają z tym problemu. Same sobie kupują co chcą. To nie są moje koleżanki, ale córki lub wnuczki osób w moim wieku lub starszych i przy tej okazji je spotykam.
Natomiast za moich czasów pewnie, by się przydało, bo za komuny był kryzys i wszystkiego brakowało. :(
Wtedy to był bardzo wstydliwy temat. Zatem były również problemy emocjonalne z tym związane. I gdyby te środki były w szkole to byłoby to wsparcie. :)
A czy w dzisiejszych czasach jest to przydatne to nie wiem, ale pewnie tak skoro postulują.
Zrównanie świadczeń emerytalnych dla kobiet i mężczyzn (Dziemianowicz-Bąk wiele tygodni na zad),
Skoro świadczeń to i wieku emerytalnego, bo tu jest wielka dyskryminacja ze względu na płeć. Ja bardzo bym chciał uzyskać uprawnienia emeryta w wieku 60 lat. Dużo by to zmieniło u mnie na lepsze. A do 65 pewnie nie dożyję.
Jestem bardzo za obniżeniem tego progu dla mężczyzn. To bardzo ważne dla wielu osób. :)
We Warszawie miastem feministycznym (Biejat wchodzi do drugiej tury według sondażu z dziś).
Chyba Warszawa jest rzeczywiście miastem feministycznym w porównaniu z innymi. Ale nawet jak wejdzie do drugiej rundy to i tak przegra z Trzaskowskim.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Asperger
Intronek
Posty: 49
Rejestracja: 22 paź 2023, 13:18
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Feminizm

Post autor: Asperger »

Szczególnie podobają mi się nieznane wcześniej feminatywy. Jeśli będę potrzebował operacji, zadbam by operowała mnie kobieta. I w obecności wszystkich będę na nią mówił "chirurgini".
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2141
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Feminizm

Post autor: Drim »

Asperger pisze: 27 mar 2024, 15:42 Szczególnie podobają mi się nieznane wcześniej feminatywy. Jeśli będę potrzebował operacji, zadbam by operowała mnie kobieta. I w obecności wszystkich będę na nią mówił "chirurgini".
Prawidłowa forma to chirurżka. Bardzo piękny wyraz. Brakuje tylko głoski - sz - aby była pełnia polskości.

Niemcy mają feminatyw. Francuzi mają feminatyw. Polski język powinien być równie piękny. Bezpłciowym Anglikom mówimy: nie.
Awatar użytkownika
Asperger
Intronek
Posty: 49
Rejestracja: 22 paź 2023, 13:18
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Feminizm

Post autor: Asperger »

Dla mnie prawidłowa forma to ta która się przebije. Nie wiemy jeszcze która zdobędzie więcej serc. "Chirurgini" to nie mój wymysł, zapewniam. Podpatrzony. Podawaj więcej zbliżonych do "chirurżka". To się pośmiejemy.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2141
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Feminizm

Post autor: Drim »

Polska trudna język, a śmiech to dobre ćwiczenie aparatu mowy. Chirurżka będzie można potem łatwiej wymówić.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Feminizm

Post autor: intbrun »

"gościnią dzisiejszego programu jest ministra...."
Swoją drogą - forum podkreśla gościnię jako błędny wyraz, ministrę również, ale wyraz "ministra' już nie, bo to forma odmiany słowa minister. I weź tu teraz polegaj na słowniku..... ;-)
A co do zabierania głosu w dyskusji, to wszystko fajnie, tylko to już prawie jak w sejmie się robi. Starsi i młodsi panowie dyskutują na temat tego jakie prawa powinna mieć kobieta.. ;-)

Ale skoro już wywołany jestem.... to pozwolę sobie na kilka słów komentarza ogólnego.

Osobiście nie mam przekonania, że akurat te sprawy, które tak są wyciągane teraz - pigułki, aborcje itp są naprawdę tymi najważniejszymi, które natychmiast, z dnia na dzień, poprawią komfort życia kobiet. Nie twierdzę, że są nieważne, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że są jednak z tych skrajnych, takich bardziej doktrynalnych niż naprawdę praktycznych. A gdzie temat średniowiecznych porodów, zmuszania kobiet to naturalnego porodu w wielogodzinnych bólach, zero odpowiedzialności lekarzy, gdy coś się nie uda, a kobieta zostaje z niepełnosprawnym dzieckiem do końca jej i jego życia? A co z kobietami, które mając trójkę czy więcej dzieci przestają pracować, a tym samym będą potem odbierać 2x mniejszą emeryturę? (były kiedyś jakieś obietnice pokrywania składek i zaliczania tego jako lat pracy, ale skończyło się na gadaniu). Dlaczego temat aborcji jest ważniejszy od edukacji i sensownego, świadomego dostępu do antykoncepcji? A co z kobietami które mają małe dzieci i chcą pracować czy się uczą? Ktoś w PL słyszał o przedszkolach w miejscu pracy lub na uczelniach? Z małymi przychodniami od razu, gdyby okazało się, że dziecko niedomaga? A to naprawdę nie jest jakieś ufo w krajach zgniłego zachodu (żeby być fair, to pewnie takie rzeczy są i w PL, ale zapewne tylko w dużych zagranicznych firmach, które chcą się wykazać odpowiednim współczynnikiem diversity, chociaż nie umiem podać przykładu). A wsparcie od państwa dla pracodawcy, któremu kobieta zajdzie w ciąże i musi pójść na długie wolne? Tak, żeby pracodawca nie miał żadnych wątpliwości czy kalkulacji przy zatrudnianiu, a kobieta nie musiała ukrywać chęci posiadania dziecka, lub mieć jakiekolwiek opory żeby takie dziecko mieć wtedy kiedy jej pasuje. Takich tematów jest naprawdę dużo. Zwykłych, przyziemnych, nie-ideoloicznych, a w jakiś sposób wyrównujących lub chociaż poprawiających pozycję kobiet w społeczeństwie.
Te wszystkie bieżące projekty, to takie urywki tematu, żeby przepchnąć coś, co można potem głośno ogłaszać triumfem. A więc (niestety) trochę jednak ideologicznie, a nie praktyczne. Do takiego naprawdę praktycznego polepszenia dla kobiet, zbliżenia się w stronę jakiejś równości, to jeszcze bardzo daleka droga.

Tutaj osobny temat, jak bardzo 'doktryna' feminizmu jest praktyczna. Bo rzeczywistość można zaklinać, ale to kobieta będzie rodzić dzieci, tracąc w tym czasie ciągłość pracy, możliwość równej kariery z męskim kolegą. Rozwiązanie w postaci "to nie będę mieć dzieci" jest jedną z opcji, ale ze swoimi konsekwencjami, nie tylko prywatnymi, ale i społecznymi. I oczywiście że można by złamać stereotypy i wychować dziewczynę na górnika, a faceta na przedszkolanka (Arnold sobie poradził, to każdy sobie poradzi...), ale w jakimś momencie będzie to zaklinanie rzeczywistości. Kobieta może kopać węgiel w kopalni, ale będzie musiała mieć 1-2 roczną przerwę przy każdej ciąży i dziecku. Chyba, że po porodzie nie będzie już mogła tak dźwigać jak wcześniej, czy inne komplikacje. I koniec kariery górniczki. Jaki jest więc sens w ogóle pakować ją w taką pracę ? Równouprawnienie? Czy więc fakt, że prawie nie ma kobiet górniczek jest przejawem dyskryminacji i nierówności, czy po prostu dopasowaniem do realiów? Wiem, że przykład od czapy, ale to można sobie przełożyć na jakieś inne obszary (a obu kierunkach).

Tutaj - bez urazy - mam wrażenie, że tak jak o szerszej tematyce problemów kobiet nie powinni dyskutować starsi panowie, tak również nie mam przekonania, że powinny się tym zajmować sfeminizowane na maxa, bezdzietne panie, negujące rodzinę jako jakąkolwiek wartość. Bo znowu dochodzimy do sytuacji, że to mniejszość rządzi większością, narzucając im swoją wersję świata, nierzadko wbrew temu jak ten świat się by naturalnie toczył. I nie rzadko opartą na dość chwytliwej postawie "ja, mój, moje", czyli totalne ego, do którego caly świat ma się dostosować. Bez brania żadnej odpowiedzialności za otoczenie i swoja działa w tymże, np za bliskich (traktowanie bliskich, że są fajni tylko, jeśli mi to pasuje, a jak nie pasuje, to sobie bliskich zmienię na innych). Ja jestem pewnie starej daty już trochę, i tak jak z empatią, nie nadążam z rozumieniem współczesnego świata. Ale tak jak rozumiem kwestię, że frywolny ubiór nie znaczy 'tak', tak nie rozumiem już dlaczego wyzwolenie u kobiety ma własnie oznaczać taki frywolny ubiór. Nie będę rozwijał. Ale jestem zniesmaczony obecnymi wzorcami współczesnej kobiety, jak również faktem, że te wzorce są promowane przez same kobiety właśnie,

nie byłbym sobą, gdybym nie przytoczył trochę z zewnątrz.. ;-)
W Norwegii dziecko powyżej 16 roku życia staje się samodzielnie medyczne (rodzice nie mają wglądu do danych medycznych dziecka, jeśli nie dostaną od niego odpowiedniego upoważnienia). W szkole u pielęgniarki mogą więc bez pytania rodziców założyć "wszywkę" hormonalną antykoncepcyjną, czy poratować prezerwatywą. Akurat bardzo niedawno trafiła mi w ręce statystyka aborcji w Norwegii. Z komentarzem, że było więcej aborcji w grupie młodych kobiet, przy jednoczesnym zauważonym zmniejszeniu skorzystania z dostępnej profilaktyki, jak wspomniane wszywki. I z wnioskiem, że trzeba położyć dodatkowy nacisk na edukację i uświadamianie, żeby ewentualnie wrócić do wcześniejszych statystyk. Przy okazji, podawane numerki (piszę z głowy), to 8/1000 (tak na pierwszy rzut oka wydaje się to dość dużą liczbą(?). Bardzo ciekawi mnie jakie są te prawdziwe liczby w PL, bo niestety obecne statystyki nijak nie uwzględniają wszystkich "wyjazdów turystycznych".
Oczywiście tabletki czy aborcje są w Norwegii normalne i dozwolone bez pytań. Podobnie rozwody, nie trzeba długich spraw sądowych, w uproszczeniu - jak za Mojżesza - wystarczy list rozwodowy ;-). Ale są jakieś obowiązkowe mediacje, oraz - tutaj państwo bardzo pilnuje - musi być rozwiązany temat opieki nad dziećmi. Który najczęściej kończy się równą opieką, a dziecko jest np tydzień tu, a tydzień tam (czy jak się tam dogadają). Ale to często oznacza, że dorośli - dla dziecka - zamieszkują blisko siebie i utrzymują sensowny kontakt, nawet jeśłi mają już kolejne związki. Nie potrafię tego przełożyć na polskie warunki i znane mi przypadki rozwodów, czy grania w kulki z płaceniem alimentów (tutaj kolejny temat, z którego rozwiązania mam wrażenie, że ucieszyło by się więcej kobiet niż z tak wałkowanej aborcji).

Co do samej aborcji, to jestem tutaj jednak konserwatywny. Uproszę i spłycę, ale na szybko pisząc pozwolę sobie na taki wywodzik:
Jeśli mam ochotę kupić sobie nowego motóra, bo baaardzo, ale to bardzo mam na to ochotę, ale wiem, że robiąc to popadnę potem w kłopoty finansowe, i będę musiał sprzedać nerkę, albo biegać do Bociana po pożyczkę, żeby mieć na chleb (a docelowo sprzedać nerkę, żeby spłacić Bociana), to.... to po prostu obchodzę się smakiem. I nie kupuję, tylko dlatego, że mam chcieja. nie wymagam też od innych, czy od systemu, żeby mi po takim zakupie anulował pożyczkę czy ją za mnie spłacił, bo przecież mam prawo mieć i chcieć motocykl. Jeśli konsekwencją "wolności wyboru" czy innego chcieja ma być ciąża, którą trzeba usuwać, to... trzeba użyć głowy i w tę ciążę nie zachodzić. W skrajności poprzez post w temacie. Lub świadome skorzystanie z przeróżnych środków prewencyjnych (a już mnie post-faktum'owych). Rozumiem wiele sytuacji, które mogą się przydarzyć i wymagać aborcji. I sama aborcja nie powinna być zakazana, a już tym bardziej karana. Ale chciałbym usłyszeć też, że nie będzie ona traktowana jako 'najłatwiejsze' rozwiązanie, a tak naprawdę zwolnienie z myślenia i z odpowiedzialności. A mam mocne wrażenie, że bardzo unika się takiego postawienia sprawy, powołując się albo na skrajne przykłady, typu gwałty, albo na "wolność wyboru". Ale już nikt chyba nie porusza kwestii jak kobieta takie temat psychicznie, czy i jak odbije się to jej podejściu do dzieci, związków czy odpowiedzialności za kogoś w przyszłości. Dlatego - moim zdaniem - na pierwszym miejscu powinna stać edukacja i prewencja, żeby ewentualny temat aborcji był już naprawdę potrzebny tylko w sytuacjach awaryjnych.
Ale godzę się z tym, że to tylko moja opinia, i jest wiele innych opinii, zahaczających o całe spektrum możliwości, w tym najbardziej skrajnych w obie strony.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2141
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Feminizm

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 28 mar 2024, 19:10 A co do zabierania głosu w dyskusji, to wszystko fajnie, tylko to już prawie jak w sejmie się robi. Starsi i młodsi panowie dyskutują na temat tego jakie prawa powinna mieć kobieta.. ;-)
intbrun pisze: 28 mar 2024, 19:10 Tutaj - bez urazy - mam wrażenie, że tak jak o szerszej tematyce problemów kobiet nie powinni dyskutować starsi panowie, tak również nie mam przekonania, że powinny się tym zajmować sfeminizowane na maxa, bezdzietne panie, negujące rodzinę jako jakąkolwiek wartość. Bo znowu dochodzimy do sytuacji, że to mniejszość rządzi większością, narzucając im swoją wersję świata, nierzadko wbrew temu jak ten świat się by naturalnie toczył. I nie rzadko opartą na dość chwytliwej postawie "ja, mój, moje", czyli totalne ego, do którego caly świat ma się dostosować. Bez brania żadnej odpowiedzialności za otoczenie i swoja działa w tymże, np za bliskich (traktowanie bliskich, że są fajni tylko, jeśli mi to pasuje, a jak nie pasuje, to sobie bliskich zmienię na innych). Ja jestem pewnie starej daty już trochę, i tak jak z empatią, nie nadążam z rozumieniem współczesnego świata. Ale tak jak rozumiem kwestię, że frywolny ubiór nie znaczy 'tak', tak nie rozumiem już dlaczego wyzwolenie u kobiety ma własnie oznaczać taki frywolny ubiór. Nie będę rozwijał. Ale jestem zniesmaczony obecnymi wzorcami współczesnej kobiety, jak również faktem, że te wzorce są promowane przez same kobiety właśnie,
Przypomnę jeszcze raz motto przyświecające zakładanym przezemnie tematom (a użyczane po sąsiedzku): zapraszam wszystkich do dyskusji.
(Zapraszam) autystów, paranoików, przegrywów, szurów i systemowców, ekstrawertyków i introwertyków, starych i młodych. Wszystkich.
Awatar użytkownika
Fire
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 20 lut 2019, 17:47
Płeć: kobieta

Re: Feminizm

Post autor: Fire »

Realizm podad ideologizmem. Żyję mocno osadzona w rzeczywistości. Nie miałam i nie mam łatwo.I uwiebiam konkrety. Dostępne na już. Projekty,plany czy pomysły to dla mnie za mało. Jestem też maksymalnie tolerancyjna,niech każda żyje jak tam chce i wyznaje poglądy jakie chce.
Poza tym jestem antyfeministką. Mam tradycyjne podejście. Kobiece ciepło,opiekuńczość i uroda ma swoją moc. I miejsce.
To, że sama jestem kobietą sukcesu nie daje mi satysfakcji. Tak na razie muszę. Poza tym pracując w zawodzie sfeminizowanym codziennie odczuwam brak męskiej pomocy. Bywa bardzo ciężko. Imo feministki to kobiety skrzywdzone/samotne/bez popędu płciowego/skrajne katoliczki/o męskim typie osobowości.
Awatar użytkownika
Introja
Stały bywalec
Posty: 243
Rejestracja: 25 lip 2021, 16:27
Płeć: kobieta

Re: Feminizm

Post autor: Introja »

Właściwie mogłabym się określić jako feministkę i nie rozumiem dlaczego miałoby się to wykluczać z byciem ciepłą dla kogoś kobietą - przecież to mój wybór w jakiej roli życiowej się widzę - i tu jest ta różnica, nie chodzi o to, by mnie ktoś do tego zmuszał, ale jeśli czuję chęć tradycyjnego życia i podziału ról to czemu nie.. Czego nie potrafię zrozumieć to to, kiedy czyjeś poglądy stają się zbyt radykalne i odklejone, ale to się w sumie dzieje z każdym ruchem czy ideologią i wtedy pod płaszczykiem czegoś takiego mamy właśnie sfrustrowane osoby nienawidzące innych określonych osób.
patha
Intro-wyjadacz
Posty: 391
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Feminizm

Post autor: patha »

Moim zdaniem główny problem z feminizmem jest taki, że jest on wybitnie niezdefiniowany. Dla jednych to ruch skrajnie lewicowy, dla innych skrajne katoliczki. Dla jednych to ideologia, ruch polityczny, dla innych styl życia, albo nawet określony profil psychologiczny, albo nawet samo podejście do seksualności. Historycznie było kilka fal feminizmu, a nieoficjalnie, patrząc z perspektywy społecznej może nawet więcej. Każda miała inne postulaty. Trudno porównywać dystyngowane angielskie sufrażystki z Aleksandrą Kołłontaj. Tudzieź ciężko pracującą kobietę na traktorze z socjalistycznego plakatu, do dzisiejszych wrzeszczących zachodnich feministek, bardzo niedojrzałych i roszczeniowych, które powychodziły za mąż za państwo opiekuńcze, by je broniło przed ofendowaniem emocji i wszystkimi niebezpieczeństwami świata.

Więc jedne feministki emancypują "sexworkerki", inne z kolei walczą z pornografią. Tym co dla jednych jest "wyzwoleniem z patriarchatu" dla innych jest uprzedmiotowieniem kobiet. Jedna uważają, że kobiety powinny być równe mężczyznom, inne że kobiety powinny być uprzywilejowane i mieć np. parytety.

Czyli taki termin jak "feminizm" dla każdej i każdego znaczy coś innego, czyli nie znaczy niczego. Poza jednym - jest dowodem na to, że kobiety nie potrzebują racjonalnych definicji, ponieważ myślą emocjami :hug: :D



A z ciekawości sprawdziłem co o feminiźmie mówiła ,z pewnością bardzo silna i niezależna kobieta sukcesu, filozof tak potężna intelektualnie, że czerpały od niej pokolenia młodych mężczyzn - Pani Alicja Rosenbaum.


https://www.youtube.com/watch?v=eKzdW7kVOIs
https://www.youtube.com/watch?v=wpzDdTrw5II

No i duże zaskoczenie.
Być może w dzisiejszych czasach mamy taką fałszywą percepcję, że "feminizm" jest ideologią kobiecą, podczas gdy jest on ideologią socjalistyczną? Niepotrzebnie wpadając w ten sposób w zastawioną przez socjalistów pułapkę wojny klasowej, w tym wypadku wojny damsko-męskiej ?
ODPOWIEDZ