-mikamves- pisze:Naprawdę chcesz się szkolić w przebywaniu na niechcianych imprezach? Po co? Aby dojść do takiej wprawy, żeby nikt nie poznał, że się w ogóle na nich nie bawię?
Na przykład żeby przy następnej okazji (choćby to wesele w rodzinie) wiedzieć, jak to może wyglądać, jak najskuteczniej odmówić tańca nachalnemu koledze i czemu nie zakładać butów na 8-centymetrowym obcasie
. Albo żeby nauczyć się czuć pewnie wśród tłumu ludzi, nie zwariować mimo głośnej, beznadziejnej muzyki itp.
Ja również lubię obserwować ludzi, a studniówka jest ciekawą okolicznością, podobnie jak inne imprezy. Zachowanie niektórych może dać dużo do myślenia
.
-mikamves- pisze:Aż takie wątpliwości mną nie targają. Wiedziałaś przecież co to są kluby studenckie i co w nich ludzie robią, więc co tu sprawdzać. Myślę, że zanim tam się wybrałaś podejrzewałaś, że to będzie niewypał, ale miałaś też w sobie jakieś zalążki nadziei, które teraz zniknęły bez śladu
Po pierwsze - powiedziałam to półżartem
. Po drugie - akurat zdarzyło się ze dwa razy, że bawiłam się świetnie, więc poszłam żeby zobaczyć, czy zdarzy się to po raz kolejny, tak z ciekawości. I chciałam się też przekonać, od czego zależy mój nastrój na takiej imprezie - czy od klubu, czy od towarzystwa, czy od stanu trzeźwości
. Przekonałam się, zyskałam nowe doświadczenie itp. i jestem cała happy
.
Ale w sumie ta rozmowa i tak nie ma sensu, bo od kiedy odpisałeś na posta Ausenci było widać, że takiego podejścia nie podzielasz
.