piekło introwertyków

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Awatar użytkownika
Ausencia
Intromajster
Posty: 503
Rejestracja: 20 lip 2008, 16:08
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: Ausencia »

Padre pisze: Niestety często życie rzuca przed nami propozycje ciężkie do odrzucenia gdzie trzeba zaciśnąć zęby i myśleć o Anglii ;-) Idzie się przyzwyczaić, ale niech mi nikt nie każe tego lubić.
Padre - jesteś mistrzem. :D

(Mikamves - nikogo do niczego nie namawiałam. Po co miałabym to robić? o.O To była tylko sugestia. Sugestie można olać albo wziąć pod uwagę.)
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: piekło introwertyków

Post autor: Padre »

Ausencia pisze: Padre - jesteś mistrzem. :D
[Voice mode=Skunks Pepe] Merci, madame [/voice] ;-)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Aikila
Intronek
Posty: 39
Rejestracja: 20 sty 2011, 19:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Katowice

Re: piekło introwertyków

Post autor: Aikila »

Kurczę, nie sądziłam, że moje parę słów może wywołać taką dyskusję z dodatkiem krzeseł elektrycznych i innych :)
Studniówka minęła bezpowrtonie i doszłam do wniosku, że słowa Padre Nie będzie źle, będzie nudno można potraktować jako prorocze.
Przez całą sobotę przeżywałam stresujące rozterki - z jednej strony bałam się okropnie, z drugiej byłam po prostu ciekawa co też los przyniesie. Poszłam, zaliczyłam, przeżyłam, żadnych większych emocji ta zabawa we mnie nie wzbudziła, a przy początkowych tańcach czułam się bardzo nienaturalnie. Najlepiej bawiły się osoby, które przyszły z partnerami spoza szkoły, z którymi tańczyli bez przerwy. Te parę osób, łącznie ze mną, które pojawiło się tam samotnie częściej przebywało przy stolikach niż na parkiecie. Odpowiadało mi to, bo tak jak niektórzy z was, a może i większośc lubię obserwować ludzi z daleka. Wiecie co było dla mnie największą katorgą? Przekrzykiwanie dudniącej muzyki po to, aby coś powiedzieć. Z natury mówię cicho, więc chyba wyobrażacie sobie jakie musiałam się męczyć. Ograniczyłam rozmowy do minimum. Ale za to obiecałam sobie że popracuję nad tonem mego głosu aby był on słyszalny dla otoczenia. Ot, nowe wyzwanie.
Czy żałuję? Mimo wszystko was zaskoczę i powiem że nie. Może najpierw zacytuję:
Tylko okazji do czego? Do zabawy, na którą nie masz ochoty a czujesz presję, że powinnaś pójść bo przecież nie wypada się pokazać. A wyzwanie? Ja dziękuję za takie wyzwania, które polegają na dostosowywaniu się na siłę do większości. Ostatecznie podejmuję wyzwania, które dają mi jakąś satysfakcję, a w takim przypadku chyba nie ma o niej mowy, chyba, że ktoś czuje satysfakcję po tym jak wytrzymał 10 godzin w tłumie wystrojonych osób na imprezie , na którą nie miał w ogóle ochoty pójść.
To nie tak, że nie miałam ochoty pójść. Gdyby tak było po prostu bym odmówiła, rodzice raczej by mnie nie zmuszali, zresztą już wiele razy rezygnowałam z różnych osiemnastek i innych dupereli - wtedy na prawdę nie chciałam pójść i nie było ze mną dyskusji. Wiesz czemu to zrobiłam? Ostatnio doszłam do wniosku, że moje życie to jedno wielkie tchórzostwo. Takie refleksje naszły mnie po lekturze Mistrza i Małgorzaty. Moje życie to tchórzostwo ponieważ ciągle przed czymś uciekam, czy to przed ludźmi czy trudniejszymi sytuacjami, chowając się w moim pokoiku. Lubię ciszę i spokój, ale błagam, ile można ciągle wycofywac się z życia? Jak mam zdobyć przyjaciół, pewnośc siebie, przebywając ciągle w tym samym miejscu? Boję się po prostu, że kiedyś stanę się tak przyzwyczajoną do rezygnacji osoby, że ozrezygnuję z podjęcia pracy, z rodziny, a ostatecznie zrezygnuję z życia. Tak, studniówka była wyzwaniem - pokonałam ten strach niszczący moje życie. I choć nie bawiłam się setnie, czuję satysfakcję, że się odważyłam i teraz wiem, że ten strach da się pokonać. Próbuję sobie wmówić że żyje się raz i z tego powodu trzeba korzystac z życia, trochę pomaga ale jeszcze długa droga przede mną.
Przepraszam za takie długie wywody, ale musiałam dać upust emocjom
nikya
Pobudzony intro
Posty: 128
Rejestracja: 09 lut 2010, 23:21
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: nikya »

No i brawo. Też uważam, że choć uciekanie w samotność jest wygodne (i czasami potrzebne), to jednak nie można tego robić całe życie.
Awatar użytkownika
MetalMan
Intromajster
Posty: 507
Rejestracja: 17 paź 2009, 20:48
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: MetalMan »

Aikila pisze:Wiecie co było dla mnie największą katorgą? Przekrzykiwanie dudniącej muzyki po to, aby coś powiedzieć. Z natury mówię cicho, więc chyba wyobrażacie sobie jakie musiałam się męczyć. Ograniczyłam rozmowy do minimum. Ale za to obiecałam sobie że popracuję nad tonem mego głosu aby był on słyszalny dla otoczenia. Ot, nowe wyzwanie.
Przekrzykiwanie muzyki, też tego nienawidzę, najgorzej jak zamilknie w połowie zdania :lol:
Czy żałuję? Mimo wszystko was zaskoczę i powiem że nie. Może najpierw zacytuję:
To nie tak, że nie miałam ochoty pójść. Gdyby tak było po prostu bym odmówiła, rodzice raczej by mnie nie zmuszali, zresztą już wiele razy rezygnowałam z różnych osiemnastek i innych dupereli - wtedy na prawdę nie chciałam pójść i nie było ze mną dyskusji. Wiesz czemu to zrobiłam? Ostatnio doszłam do wniosku, że moje życie to jedno wielkie tchórzostwo. Takie refleksje naszły mnie po lekturze Mistrza i Małgorzaty. Moje życie to tchórzostwo ponieważ ciągle przed czymś uciekam, czy to przed ludźmi czy trudniejszymi sytuacjami, chowając się w moim pokoiku. Lubię ciszę i spokój, ale błagam, ile można ciągle wycofywac się z życia?
Fobia społeczna? Jeśli tak, to dobrze zrobiłaś, z każdym następnym wyjściem powinnaś czuć się swobodniej i pewniej. Niechęć do wyjścia jest w porządku, ze strachem jednak warto walczyć, choćby po to, żeby w przyszłości nie żałować.
Tak, studniówka była wyzwaniem - pokonałam ten strach niszczący moje życie. I choć nie bawiłam się setnie, czuję satysfakcję, że się odważyłam i teraz wiem, że ten strach da się pokonać. Próbuję sobie wmówić że żyje się raz i z tego powodu trzeba korzystac z życia, trochę pomaga ale jeszcze długa droga przede mną.
Nie martw się, każdy strach można pokonać. Ja od jakiegoś czasu staram się sobie uświadamiać, że strach siedzi tylko w mojej głowie, a co za tym idzie mam nad nim władzę. Pomaga :P
Przepraszam za takie długie wywody, ale musiałam dać upust emocjom
Ot typowy introwertyk, przeprasza za nic. :D
No dobra, tym razem Ci się upiecze :twisted:
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"

"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Awatar użytkownika
Piorun23
Intro-wyjadacz
Posty: 369
Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: z ciemnego boru

Re: piekło introwertyków

Post autor: Piorun23 »

Fobia społeczna? Jeśli tak, to dobrze zrobiłaś, z każdym następnym wyjściem powinnaś czuć się swobodniej i pewniej. Niechęć do wyjścia jest w porządku, ze strachem jednak warto walczyć, choćby po to, żeby w przyszłości nie żałować.
Gdybyż to było takie proste... niestety na fobię społeczną często szybkie, silne zmęczenie kontaktami i niezdolność do odpoczywania w towarzystwie... I wtedy jest dużo trudniej
Nie martw się, każdy strach można pokonać. Ja od jakiegoś czasu staram się sobie uświadamiać, że strach siedzi tylko w mojej głowie, a co za tym idzie mam nad nim władzę
"Nie wolno się bać.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, ale wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja."

(Diuna)
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:

Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...

...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...

Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: piekło introwertyków

Post autor: Padre »

Piorun23 pisze: Gdybyż to było takie proste... niestety na fobię społeczną często szybkie, silne zmęczenie kontaktami i niezdolność do odpoczywania w towarzystwie... I wtedy jest dużo trudniej
Been there done that got the T-shirt. Niestety za kontakty z ludzmi place poteznym, fizycznym zmeczeniem. Z doswiadczenia wiem, ze najwazniejszym jest posiadanie miejsca gdzie mozna wrocic i odpoczac. Juz sama swiadomosc tego pomaga wygladzic sporo nierownosci zycia.
Piorun23 pisze: Nie wolno się bać.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, ale wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Long live fedaykin! Long live the fighters of Muad'Dib! ;-) Chociaz sadze, ze kolega raczej po stronie Bene Gesserit z ich wrecz chorobliwym indywidualizmem :-P
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
Ausencia
Intromajster
Posty: 503
Rejestracja: 20 lip 2008, 16:08
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: Ausencia »

Aikila pisze:Kurczę, nie sądziłam, że moje parę słów może wywołać taką dyskusję z dodatkiem krzeseł elektrycznych i innych :)
To akurat biorę na siebie. Ja wsadziłam kij w mrowisko. Z niekłamaną zresztą satysfakcją. 8)

Aikila pisze: Moje życie to tchórzostwo ponieważ ciągle przed czymś uciekam, czy to przed ludźmi czy trudniejszymi sytuacjami, chowając się w moim pokoiku. Lubię ciszę i spokój, ale błagam, ile można ciągle wycofywac się z życia? Jak mam zdobyć przyjaciół, pewnośc siebie, przebywając ciągle w tym samym miejscu? Boję się po prostu, że kiedyś stanę się tak przyzwyczajoną do rezygnacji osoby, że ozrezygnuję z podjęcia pracy, z rodziny, a ostatecznie zrezygnuję z życia. Tak, studniówka była wyzwaniem - pokonałam ten strach niszczący moje życie. I choć nie bawiłam się setnie, czuję satysfakcję, że się odważyłam i teraz wiem, że ten strach da się pokonać. Próbuję sobie wmówić że żyje się raz i z tego powodu trzeba korzystac z życia, trochę pomaga ale jeszcze długa droga przede mną.
Przepraszam za takie długie wywody, ale musiałam dać upust emocjom
Nie nazwałabym tego tchórzostwem. Zwłaszcza, że przełamując swój lęk, zbliżyłaś się raczej do odważnej postawy. Świetnie rozumiem Twoje rozterki, bo sama wiele razy się na siebie złościłam z podobnego powodu. Ciągła potrzeba izolazcji, ciszy, spokoju, zbierania na nic nikomu niepotrzebnych myśli. I tak w kółko. Trzeba korzystać z życia, owszem, ale na tyle, na ile można sobie na to pozwolić. Nie ma co przesadzać i silić się na bycie tym, kim się nie jest. To się zwykle kończy frustracją.
Też kiedyś myślałam, że nie poradzę sobie w przyszłości. Ale potem z czasem okazuje się, że wszystko dzieje się jakoś samoistnie i krok po kroku idzie się przyzwyczaić.
Mówiąc krótko: życie i tak da Ci w d**ę, o to się nie martw. :)

Ktoś tam dalej wspomniał o fobii społecznej. Chyba nieco nieprzemyślana to diagnoza ;> Fakt, że ktoś woli spędzać czas w samotności nie musi świadczyc i najczęściej nie świadczy o żadnej fobii.
Awatar użytkownika
Piorun23
Intro-wyjadacz
Posty: 369
Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: z ciemnego boru

Re: piekło introwertyków

Post autor: Piorun23 »

Niestety za kontakty z ludzmi place poteznym, fizycznym zmęczeniem
Skąd ja to znam...

Może jakiś klub założymy? :wink:

A potem ludziska gadają o 'fobiach społecznych", nie rozumiejąc że dla niektórych przebywanie w grupie to męka :roll:
Trzeba korzystać z życia, owszem, ale na tyle, na ile można sobie na to pozwolić
A tego to ja nie rozumiem?
To brzmi tak jak "żyć na miarę swoich możliwości"... albo ja czegoś nie rozumiem :?:

Myślę że warto żyć tak by co chwila siebie przekraczać - ale zaznaczam SIEBIE - więc nie chodzi o dostosowywanie się do grupy, czy gonienie za czyimiś mrzonkami - tylko o bycie sobą codziennie coraz bardziej
I o to by codziennie brać z życia więcej radości
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:

Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...

...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...

Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Aikila
Intronek
Posty: 39
Rejestracja: 20 sty 2011, 19:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Katowice

Re: piekło introwertyków

Post autor: Aikila »

Nie wolno się bać.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, ale wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Ładne, powinnam to zapamiętać i powtarzać jak mantrę.
Nie nazwałabym tego tchórzostwem. Zwłaszcza, że przełamując swój lęk, zbliżyłaś się raczej do odważnej postawy
Nie nie, to jest tchorzostwo bo przez strach rezygnuję z wielu mozliwości które napotykam. To z tą studniówką to było akurat przełamanie strachu, ale nie zawsze mi się to udaje. Zrezygnowałam na przykład z pracy wakacyjnej, bo sie bałam, boję się rozmawiać z osobami, które mnie zainteresują itd, przykładów jest wiele.
Trzeba korzystać z życia, owszem, ale na tyle, na ile można sobie na to pozwolić. Nie ma co przesadzać i silić się na bycie tym, kim się nie jest. To się zwykle kończy frustracją.
Myślę że warto żyć tak by co chwila siebie przekraczać - ale zaznaczam SIEBIE - więc nie chodzi o dostosowywanie się do grupy, czy gonienie za czyimiś mrzonkami - tylko o bycie sobą codziennie coraz bardziej
I o to by codziennie brać z życia więcej radości
Święte słowa - dla kogoś sukcesem jest zwykła swobodna rozmowa z napotkaną osobą, dla innego wejście na Kilimandżaro. Każdy ma swoją definicje sukcesu, swoje wewnętrzne bariery które przekracza.
Awatar użytkownika
MetalMan
Intromajster
Posty: 507
Rejestracja: 17 paź 2009, 20:48
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: MetalMan »

Ausencia pisze: Ktoś tam dalej wspomniał o fobii społecznej. Chyba nieco nieprzemyślana to diagnoza ;> Fakt, że ktoś woli spędzać czas w samotności nie musi świadczyc i najczęściej nie świadczy o żadnej fobii.
Nie powiedziałem czegoś takiego, zauważyłem tylko, że koleżanka ogranicza kontakty z ludźmi ze strachu przed nimi.
Aikila pisze:Nie nie, to jest tchorzostwo bo przez strach rezygnuję z wielu mozliwości które napotykam. To z tą studniówką to było akurat przełamanie strachu, ale nie zawsze mi się to udaje. Zrezygnowałam na przykład z pracy wakacyjnej, bo sie bałam, boję się rozmawiać z osobami, które mnie zainteresują itd, przykładów jest wiele.
Chyba jednak trafiłem ;)
Warto uświadomić sobie kilka rzeczy: np. to, że tak naprawdę nie jesteśmy w centrum uwagi, nikt się nam nie przygląda, że w towarzystwie jesteśmy racy jak inni. No i jeszcze jedno: życie jest jedno i bez sensu jest marnować go na strach, nawet jeśli czasem się potkniemy, to nikt nie zapamięta tego na dłużej niż pare minut ;)
Piorun23 pisze:A potem ludziska gadają o 'fobiach społecznych", nie rozumiejąc że dla niektórych przebywanie w grupie to męka :roll:
Fakt, introwertyzm i fobia społeczna są dość często ze sobą mylone[chociażby na tym forum]. Często zdarza się, że strach przed ludźmi podciągamy pod introwertyzm, szukamy sobie łatwego wytłumaczenia i nie próbujemy się z tym zmierzyć, wmawiając sobie, że wszystko jest ok.
Piorun23 pisze:Myślę że warto żyć tak by co chwila siebie przekraczać - ale zaznaczam SIEBIE - więc nie chodzi o dostosowywanie się do grupy, czy gonienie za czyimiś mrzonkami - tylko o bycie sobą codziennie coraz bardziej
I o to by codziennie brać z życia więcej radośc
tru, tru... powiedziałbym nawet, że od pewnego wieku, kiedy stajemy się ukształtowani, życie to ciągła obrona siebie w sobie [nie wiem, czy zrozumiecie o co chodzi, ale nie potrawie tego lepiej wyrazić :roll: ]
Ostatnio zmieniony 16 lut 2011, 16:01 przez MetalMan, łącznie zmieniany 1 raz.
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"

"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: piekło introwertyków

Post autor: Padre »

Piorun23 pisze:
Niestety za kontakty z ludzmi place poteznym, fizycznym zmęczeniem
Skąd ja to znam...

Może jakiś klub założymy? :wink:
Czemu nie? Ile wynosi wpisowe i jaka jest konsumpcja obowiazkowa? :-)
Piorun23 pisze: A potem ludziska gadają o 'fobiach społecznych", nie rozumiejąc że dla niektórych przebywanie w grupie to męka :roll:
Czekaj czekaj, bo oidp fobia spoleczna to zupelnie cos innego. Zmeczenie introwertyka to efekt wrednego spisku i nadpobudliwosci szarych komorek ;-) a fobia spoleczna moze miec cos wspolnego z przylaczaniem dopaminy.
Aikila pisze:
Nie wolno się bać.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, ale wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Ładne, powinnam to zapamiętać i powtarzać jak mantrę.
Litania Przeciw Strachowi Bene Gesserit. Frank Herbert, "Diuna". Polecam caly cykl.
Aikila pisze: Nie nie, to jest tchorzostwo bo przez strach rezygnuję z wielu mozliwości które napotykam. To z tą studniówką to było akurat przełamanie strachu, ale nie zawsze mi się to udaje.
Wazne, by udawalo sie wystarczajaco czesto. Zacznij od malych krokow, skoki przyjda pozniej.
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Aikila
Intronek
Posty: 39
Rejestracja: 20 sty 2011, 19:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Katowice

Re: piekło introwertyków

Post autor: Aikila »

Warto uświadomić sobie kilka rzeczy: np. to, że tak naprawdę nie jesteśmy w centrum uwagi, nikt się nam nie przygląda, że w towarzystwie jesteśmy racy jak inni. No i jeszcze jedno: życie jest jedno i bez sensu jest marnować go na strach, nawet jeśli czasem się potkniemy, to nikt nie zapamięta tego na dłużej niż pare minut
Dokładnie w taki sposób staram się myśleć, ale na razie widzę znikome efekty, zapominam o tym po prostu i wtedy strach wygrywa.
Ogólnie rzecz biorąc cieszę się, że mnie rozumiecie, w końcu znalazłam takie miejsce gdzie mogę anonimowo pogadać o tym co mnie trapi :wink: Dzięki za ciepłe słowa
Awatar użytkownika
imbir
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 28 lut 2011, 21:22
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: imbir »

Dla mnie piekłem są wszystkie duże imprezy, na których trzeba integrować się z Obcymi... Brrrrrr! Wszystkie sytuacje w których nie mogę być w moich ukochanych, wygodnych ciuchach, a muszę wyglądać choć odrobinę lepiej. Ekstra. w dużych ilościach - boli mnie głowa, jestem rozdrażniona, zmęczona, zamykam się w sobie i nie rozumiem dlaczego nie mogą zostawić mnie w spokoju :( Ratunkiem w takich sytuacjach jest alkohol albo wyjście na papierosa - zdecydowanie to zdrowsze niż siedzenie wśród irytujących, hałaśliwych ludzi :evil: Nie chodzę już na imprezy na których mogę zostać "uwięziona", to znaczy bez możliwości wymknięcia się gdy mam dość.
Awatar użytkownika
Piorun23
Intro-wyjadacz
Posty: 369
Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: z ciemnego boru

Re: piekło introwertyków

Post autor: Piorun23 »

Ratunkiem w takich sytuacjach jest alkohol albo wyjście na papierosa - zdecydowanie to zdrowsze niż siedzenie wśród irytujących, hałaśliwych ludzi
:mrgreen:
Ech, ileż to ja "imprez studenckich" tak spędziłem - wyciągnięty siłą przez kochanych znajomych, kończyłem przy drzwiach (często tych na zaplecze) popalając cudzesa i gadając z nudzącym się ochroniarzem... :wink:

Jednym z moich największym odkryć z tamtego okresu był sklep BHP czyli "douszne wkładki antyhałasowe -40DB, dla osób narażonych na hałas ciągły") - bo czasem jednak ktoś wciągał mnie do klubu :mrgreen:
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:

Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...

...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...

Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
ODPOWIEDZ