Jak pokonaliście nieśmiałość?
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Nieśmiałość to złożony i poważny problem i różne mogą być jej przyczyny. Można być nieśmiałym tylko w pewnych sytuacjach albo dosłownie w każdej. Warto na początku zdać sobie sprawę z przyczyn, bo może ich być dosyć dużo. Jest to problem, z którym trzeba walczyć, bo może straszliwie ograniczać życie. Wiemy co należy zrobić, mamy niezbędną wiedzę, ale coś powstrzymuje od podjęcia działania, a nieśmiali introwertycy mają się tutaj gorzej od nieśmiałych ekstrawertyków
Zdecydowanie polecam książkę Philipa Zimbardo "Nieśmiałość".
Zdecydowanie polecam książkę Philipa Zimbardo "Nieśmiałość".
- Nocnik
- Pobudzony intro
- Posty: 153
- Rejestracja: 15 kwie 2017, 19:14
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INTJ
- Lokalizacja: Podhale
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Ze słowem " walczyć" mam pewną rozterkę. Ponieważ implikuje często traktowanie czegoś jak wroga i podejście " nie chcę tego" , do tego opór i frustracja jak nic się nie zmienia. A niby jak się z czymś walczy to skupia się człowiek na tym czego nie chce, czyli dodaje energii i tworzy wokół tego jeszcze bardziej złożony problem.
„Ciekawym paradoksem jest to, że kiedy akceptuję się takim, jakim jestem, wtedy mogę się zmieniać” Carl Rogers
Overthinking Kills Your Happiness.
Overthinking Kills Your Happiness.
- Visenna
- Introrodek
- Posty: 14
- Rejestracja: 19 kwie 2017, 9:20
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Zaakceptowałam siebie taką jaką jestem i... przestałam się przejmować tym co sądzą o mnie inni ludzie
- Kiriot_Onky
- Intronek
- Posty: 52
- Rejestracja: 14 maja 2016, 22:20
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Nie pokonałem, ciągle walczę
"Każdy człowiek żyje wierząc w to co wie oraz to czego doznaje, sumę tych doświadczeń zwie rzeczywistością. Lecz wiedza i poznanie to pojęcia niejednoznaczne, są niczym więcej jak tylko ułudą, iluzją wykreowanego przez siebie świata."
- Biała_Dama
- Pobudzony intro
- Posty: 137
- Rejestracja: 18 wrz 2016, 20:46
- Płeć: kobieta
- MBTI: INFP-T
- Lokalizacja: Opolskie
- Kontakt:
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
W moim przypadku nieśmiałość przeszła z wiekiem i ów fakt może być też zasługą tego, że z czasem poznałam więcej ludzi, co spowodowało, że przestałam się tak krępować czy czuć niepewnie w towarzystwie innych. Wciąż zdarzają się momenty, gdy nieśmiałość ze mną zwycięża, ale już nie tak często jak kiedyś.
“The optimist sees the donut, the pessimist sees the hole.”
~ Oscar Wilde
~ Oscar Wilde
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Nie pokonałam. Czasem po prostu mi odwala i jestem bardziej otwarta, ale wciąż zbyt rzadko się to dzieje
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Ja pokonałem dzięki pracy. Częsty kontakt z obcymi ludźmi pozwolił mi się lekko otworzyć na innych.
- avatariks
- Intronek
- Posty: 43
- Rejestracja: 06 maja 2017, 7:30
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Danzig
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Też nie, walczę od dziecka i mam nadzieję to zwalczyć do ostatniej klasy liceum :/
-
- Intronek
- Posty: 48
- Rejestracja: 02 lip 2017, 21:40
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTP-T
- Lokalizacja: Katowice
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Bycie "niemrawym" można pokonać poprzez zmianę środowiska, miasta. Ja byłem w innym środowisku i naprawdę można żyć fajnie. Ze szkołą raczej może być różnie ale na studiach jeśli nie wpadniecie na zjebów to jakichś ziomków tam znajdziecie.
- Kiriot_Onky
- Intronek
- Posty: 52
- Rejestracja: 14 maja 2016, 22:20
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Ja jestem na studiach ale może poznałem kilka ciekawszych osób ale nie spotykamy się zbyt często. Z resztą relacje czysto formalne ograniczające się do uczelni i spraw z nią związanych, takie relacje nie dają satysfakcji po prostu są bo się "opłacają" obydwu stronom.WalecznyOPL pisze: ↑07 lip 2017, 12:34 Bycie "niemrawym" można pokonać poprzez zmianę środowiska, miasta. Ja byłem w innym środowisku i naprawdę można żyć fajnie. Ze szkołą raczej może być różnie ale na studiach jeśli nie wpadniecie na zjebów to jakichś ziomków tam znajdziecie.
Nieśmiałość to jeden z moich największych problemów, zamierzam udać się na psychoterapie żeby zrobić coś w tym kierunku. Jeżeli to nie poskutkuje to po prostu posłużę się farmakologią, to dosyć radykalne rozwiązanie ale mam już tego wszystkiego dość. Nawet jeśli mam wpaść w uzależnienie od benzodiazepin albo jakiś innych substancji przeciwlękowych to i tak to jest wciąż lepsze niż tkwienie w samotności, będąc pogrążonym we własnym umyśle.
"Każdy człowiek żyje wierząc w to co wie oraz to czego doznaje, sumę tych doświadczeń zwie rzeczywistością. Lecz wiedza i poznanie to pojęcia niejednoznaczne, są niczym więcej jak tylko ułudą, iluzją wykreowanego przez siebie świata."
- serdeczności
- Introrodek
- Posty: 11
- Rejestracja: 07 lip 2017, 22:40
- Płeć: kobieta
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Jeszcze dwa, trzy lata temu miałam ogromne problemy z nieśmiałością, a wszystko to skończyło się w liceum. Pojawiła się możliwość wyjazdu w ramach programu Erasmusa do Niemiec i gdyby nie namowy bliskich ludzi, nigdy bym tam nie pojechała i nie przekonałabym się, jak wiele można się nauczyć poprzez taki skok na głęboką wodę, poznanie obcej kultury, ale przede wszystkim całej masy nowych ludzi. Generalnie cała grupa była bardzo otwarta, w końcu każdy tam chciał się nauczyć czegoś nowego, nawiązać znajomości oraz wykorzystać ten czas jak najlepiej, jak najwięcej przeżyć przez ten okres. Nie ukrywam, że na początku było ciężko, byłam wtedy osobą, która nie przepadała za byciem w centrum zainteresowania, wystąpienia publiczne przyprawiały mnie o drżenie rąk i zawroty głowy.
Wracając do domu, miałam już ze sobą bagaż doświadczeń, przełamałam pierwsze lody i postanowiłam pracować nad sobą, wystawiając się na różne sytuacje wymagające zaangażowania socjalnego. Na pewno to też kwestia tego, że wpadłam na naprawdę cudownych ludzi, zawiązałam jedną z najgłębszych przyjaźni jakie miałam przez całe życie i na tym nie poprzestałam. Dziś czuję się pozytywnie i kontakty międzyludzkie nie są dla mnie problemem.
Morał z tej bajki jest taki, że czasem warto, nawet na siłę, opuścić swoją strefę komfortu i szukać sobie ciągle motywacji do działania.
Wracając do domu, miałam już ze sobą bagaż doświadczeń, przełamałam pierwsze lody i postanowiłam pracować nad sobą, wystawiając się na różne sytuacje wymagające zaangażowania socjalnego. Na pewno to też kwestia tego, że wpadłam na naprawdę cudownych ludzi, zawiązałam jedną z najgłębszych przyjaźni jakie miałam przez całe życie i na tym nie poprzestałam. Dziś czuję się pozytywnie i kontakty międzyludzkie nie są dla mnie problemem.
Morał z tej bajki jest taki, że czasem warto, nawet na siłę, opuścić swoją strefę komfortu i szukać sobie ciągle motywacji do działania.
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Z roku na rok coraz bardziej otwarty jestem. Tylko niestety jak kogoś nowego poznam zawszę się denerwuję no coś w stylu że zrobię z siebie debila ale pracuje nad sobą żeby olewać takie rzeczy bo nie mam siły na stres bo chce go pokonać. Babcia mi powiedziała żebym nad sobą nie pracował tylko się nie zastanawiał nad tym i nabrał odwagi, rozmawiał.
-
- Zagubiona dusza
- Posty: 4
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 20:42
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jak pokonaliście nieśmiałość?
Gdy się tutaj rejestrowałem byłem zbyt nieśmiały aby nawet uczestniczyć w życiu forum. To było 3 lata temu. W tym samym czasie zacząłem podróżować, co wymuszało na mnie pewne kontakty z ludźmi. Zwykłe wejście do autokaru powodowało u mnie paranoiczny stres, a do przedziału w pociągu gdzie byli ludzie nie potrafiłem nawet wejść. Czas jednak wszystko zmienił. Z każdym miesiącem przełamywałem się z kolejnymi czynnościami. Nawet zgłoszenie obecności w szkole było kiedyś wyzwaniem, a z czasem zacząłem to robić machinalnie. Nie skłamię jeśli powiem, że ogromną rolę tutaj miał internet i spotkania z różnymi ludźmi. Nawet jeśli jednorazowe, z kimś kogo nigdy potem już nie zobaczyłem. Każde było ogromnym stresem, ale dzięki nim w głowie zakodowało mi się, że jednak nie każde spotkanie musi być stresujące. To, wraz z podróżowaniem, przyzwyczaiło mnie do spontanicznych kontaktów z ludźmi. Jednak wciąż było wiele pracy którą, mam wrażenie, nadrobiłem dopiero ostatnimi miesiącami. Poznałem pewną osobę, w której domu na początku czułem się strasznie obco, a przy jej rodzicach byłem spięty. Jednak częste wizyty, dodatkowo z nocowaniem, pozwoliły mi się przyzwyczaić do sytuacji. Teraz czuję się tam doskonale, nie mam oporów aby sam na sam porozmawiać z dowolnym z domowników, przespać się tam czy wziąć prysznic. Wszystko to kiedyś było dla mnie nie do przeskoczenia. Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo się zmieniłem i jak dużo mi pomogły wymuszone kontakty z ludźmi. Wejście do zajętego przedziału? Bez problemu. Spontaniczna rozmowa ze współpodróżnym? Bez problemu. 3 godziny rozmowy z mamą znajomej sam na sam? Bez problemu. Wciąż jest co szlifować, bo chwilami są małe zgrzyty, chwilami nie wiem jak zareagować na daną sytuację, często jestem początkowo niepewny. Wciąż nie rozumiem wielu zachowań ludzkich, ale mimo wszystko potrafię się z nimi dogadać. W ostatnich miesiącach wstąpiłem również do jednego stowarzyszenia, podjąłem pracę. To wszystko także wymagało więcej kontaktów z ludźmi, więcej rozmów, dodatkowo często brania na siebie dużej odpowiedzialności. Mimo wszystko - po początkowym szoku stwierdzam, że to lubię. Że tego mi było właśnie potrzeba. Dlatego każdemu kto boryka się z brakiem pewności siebie, nieśmiałością, albo fobią społeczną - polecam to próbować przezwyciężać małymi kroczkami, wymuszać to na sobie. Jak człowiek zauważy, że raz było miło, to opór za kolejnymi razami maleje