Kermit pisze: ↑04 wrz 2022, 21:05
Mężczyźni zwykle im starsi, tym chętniej patrzą na młodsze dziewczyny.
Jak głosi stare powiedzenie łeb siwieje, dupa szaleje
Ile w tym prawdy? Coś na pewno
Haha
Jednej rzeczy trzeba się wystrzegać w tych sprawach: ciasnej małostkowości, pedanterii i tępej dosłowności. Wszystkie rzeczy są powiązane, wszystkie nici uchodzą do jednego kłębka. Czy zauważyliście, że między wierszami pewnych książek przelatują tłumnie jaskółki, całe wersety drgających, spiczastych jaskółek? Należy czytać z lotu tych ptaków...
Jak byłam młoda, to lubiłam o wiele starszych od siebie mężczyzn. Wydawało mi się, że są mądrzejsi i bardziej odpowiedzialni. Natomiast teraz wolę dużo młodszych. Marzeniem byłoby uległe słodkie chłopczę
Wszystko, co widzisz, to tylko perspektywa, wszystko, co słyszysz, to tylko opinia.
W sumie kiedyś myślałam, że nie mam takich preferencji i wydaje mi się, że nadal nie mam stricte w jedno czy drugie ale teraz bardziej coś stylu +/-5 lat co by na podobnym poziomie nieogarnięcia życiowego być, niż więcej w którąkolwiek ze stron. Trochę dlatego, że chyba bardziej mi zależy na poznaniu kogoś kto będzie w miarę samodzielną jednostką użerającą się z tym życiowem bagnem i nie chcę niańczyć/być niańczona.
Preferowałbym w moim wieku lub odrobinę starszą partnerkę. Problemem jest fakt, że wszystkie inteligentne, poukładane, z systemem wartości, uznające rodzinę za wartość, stabilne emocjonalnie, wszystkie, są maks. do 24 roku życia zajęte. Wcześnie wychodzą za mąż lub zwyczajnie wcześnie wchodzą w długoterminowy związek który z założenia ma być na zawsze. Ja to szanuję, bo jest to rozsądne podejście.
Pozostaje szukać kobiety zdecydowanie młodszej lub białego kruka (kobiety w podobnym wieku bez licznych traum po poprzednich relacjach, kogoś kto nie spędził młodości na imprezowaniu i podróżach).
Iszkafel pisze: ↑10 mar 2024, 22:43
Preferowałbym w moim wieku lub odrobinę starszą partnerkę. Problemem jest fakt, że wszystkie inteligentne, poukładane, z systemem wartości, uznające rodzinę za wartość, stabilne emocjonalnie, wszystkie, są maks. do 24 roku życia zajęte. Wcześnie wychodzą za mąż lub zwyczajnie wcześnie wchodzą w długoterminowy związek który z założenia ma być na zawsze. Ja to szanuję, bo jest to rozsądne podejście.
Takie to już w podstawówce trzeba sobie rezerwować, jak ktoś chce się żenić.
kogoś kto nie spędził młodości na imprezowaniu i podróżach
A uważasz, że przysłowie "kto się wyszalał za młodu ten na starość jest spokojny" się nie sprawdza?
W moim życiu się sprawdziło.
Rafael pisze: ↑11 mar 2024, 17:30
A uważasz, że przysłowie "kto się wyszalał za młodu ten na starość jest spokojny" się nie sprawdza? W moim życiu się sprawdziło.
Sprawdza, ale to zupełnie inaczej wygląda, jeśli wziąć pod uwagę płeć. Jest podział na role, to jedna strona "pokazuje świat" drugiej. Jakoś nie brzmi ekscytująco spędzać czas z kobietą która zwiedziła wszystkie piękne miejsca na ziemi, spróbowała każdej kuchni, wysłuchała opowieści ludzi z każdej z dalekich kultur. Te wszystkie okazje na przywiązanie się, na wspólne wspomnienia, ta kobieta spędziła z kimś innym lub sama.
Rafael pisze: ↑11 mar 2024, 17:30
A uważasz, że przysłowie "kto się wyszalał za młodu ten na starość jest spokojny" się nie sprawdza? W moim życiu się sprawdziło.
Sprawdza, ale to zupełnie inaczej wygląda, jeśli wziąć pod uwagę płeć. Jest podział na role, to jedna strona "pokazuje świat" drugiej. Jakoś nie brzmi ekscytująco spędzać czas z kobietą która zwiedziła wszystkie piękne miejsca na ziemi, spróbowała każdej kuchni, wysłuchała opowieści ludzi z każdej z dalekich kultur. Te wszystkie okazje na przywiązanie się, na wspólne wspomnienia, ta kobieta spędziła z kimś innym lub sama.
Tak rozumiem, to jest jak najbardziej spójne. Masz inne spojrzenie.
Popatrzyłem przez filtr własnych doświadczeń.
Miałem większość relacji z aktywnymi, imprezowymi, towarzyskimi ekstrawertyczkami, które były w wielu krajach.
Takie mnie lubiły.
Dla mnie to każda dobra. Nie jestem wybredny.
Iszkafel pisze: ↑10 mar 2024, 22:43
Preferowałbym w moim wieku lub odrobinę starszą partnerkę. Problemem jest fakt, że wszystkie inteligentne, poukładane, z systemem wartości, uznające rodzinę za wartość, stabilne emocjonalnie, wszystkie, są maks. do 24 roku życia zajęte. Wcześnie wychodzą za mąż lub zwyczajnie wcześnie wchodzą w długoterminowy związek który z założenia ma być na zawsze. Ja to szanuję, bo jest to rozsądne podejście.
Pozostaje szukać kobiety zdecydowanie młodszej lub białego kruka (kobiety w podobnym wieku bez licznych traum po poprzednich relacjach, kogoś kto nie spędził młodości na imprezowaniu i podróżach).
Kobiety do 24 roku życia masowo wychodzą za mąż i mają dzieci? Totalnie zmarnowana młodość.
To chyba tendencja z małych miasteczek i wiosek?
Wszystko, co widzisz, to tylko perspektywa, wszystko, co słyszysz, to tylko opinia.
Nie wiem dlaczego zakładanie rodziny miałoby być "zmarnowaną młodością". Jest jakieś prawo natury mówiące , co należy robić (tudzież czego broń boziu nie robić) będąc dwudziestolatkiem?
Generalnie mówiło się inaczej, jak urodzisz dziecko w wieku np 20 lat, odchowasz do wieku szkolnego, to nie dośc że masz już potomka, to możesz nadal "cieszyć się" młodym wiekiem.
Ja obserwuję w swoim otoczeniu - wioski i bardzo biednego miasteczka, że zazwyczaj takie wczesne związki kończą się tak, że dziewczyna z chłopakiem robią dziecko, potem się rozstają i dziewczyna zostaje z tym dzieckiem sama, a potem nieraz zwiąże się z kimś innym i z tym innym robią sobie kolejne dziecko. Nierzadko jest też problem uzyskać alimenty od tego ojca pierwszego dziecka. Właściwie ciężko powiedzieć, które osoby z tych, które kojarzę wyszły dobrze na takim wczesnym zakładaniu rodziny. Ale nikt nikomu nie broni, wiadomo.