To dla alternatywnego spojrzenia napiszę, że na studiach w okolicach roku przed magisterką (a więc właśnie coś 24 lata), te koleżanki które jeszcze nie były w jakichś związkach (niekoniecznie małżeństwach), zaczynały się intensywnie rozglądać, zanim ludzie się rozjadą po świecie. Nie chodziło o to żeby zaraz żonę/męża ze studiów przywieść, ale mimo wszystko po kilku latach ludzie sie już trochę znali i mieli jakieś kręgi znajomych, o podobnych zainteresowaniach czy światopoglądach. Jak ktoś nie znalazł to nic straconego, ale w nowym środowisku zaczynał potem szukanie od nowa.
Nie mniej teraz chyba częściej spotyka się pary po 30stce bez dzieci, niż 20latki z wózkiem. Jednak chyba zauważalna zmiana przez ostatnie kilkadziesiąt lat.
Starsza czy młodsza?
- Rafael
- IntroManiak
- Posty: 658
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Starsza czy młodsza?
Ja miałem w podstawówce koleżankę, która w 8 klasie zaszła w ciąże. Oczywiście nikt się nie przyznał i jej też nie zależało, na poszukiwaniach autora.
Do końca liceum miała już trójkę i nie było to przypadkowe dzieci. Wszystkie planowane i za zgodą rodziców. Ojcowie nie znani, bo ona bardzo lubiła chłopaków i zawsze miała ich wielu.
Ale skutek tego był taki, iż zakończyła karierę naukową na podstawówce, a na dzisiejsze czasy to raczej słabo.
Chciała mieć wcześnie dużo dzieci, żeby móc później sobie pożyć oraz by one miały młodą matkę, bo uważała, że tak jest jest dla nich lepiej.
Z tym ostatnim to się zgadzam.
Cóż różne ludzie mają pomysły na życie.
Dalszych jej losów nie znam, gdyż kontakt się urwał. Wyprowadziła się z naszego osiedla.
A szkoda, bo bardzo fajna koleżanka.
Do końca liceum miała już trójkę i nie było to przypadkowe dzieci. Wszystkie planowane i za zgodą rodziców. Ojcowie nie znani, bo ona bardzo lubiła chłopaków i zawsze miała ich wielu.
Ale skutek tego był taki, iż zakończyła karierę naukową na podstawówce, a na dzisiejsze czasy to raczej słabo.
Chciała mieć wcześnie dużo dzieci, żeby móc później sobie pożyć oraz by one miały młodą matkę, bo uważała, że tak jest jest dla nich lepiej.
Z tym ostatnim to się zgadzam.
Cóż różne ludzie mają pomysły na życie.
Dalszych jej losów nie znam, gdyż kontakt się urwał. Wyprowadziła się z naszego osiedla.
A szkoda, bo bardzo fajna koleżanka.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.