Strona 5 z 28

Re: Introwertyk się dziwi...

: 26 maja 2010, 15:39
autor: Inno
Pij zieloną herbatę z prądem i będzie dobrze. :lol:

Re: Introwertyk się dziwi...

: 31 maja 2010, 16:34
autor: air
Alexis pisze:- Taniec (nigdy nie zrozumiałam, po co to jest i jak w ogóle można w ten sposób wyrażać samego siebie)
- Wielkie spędy typu wiece, festyny (lud jako ogół, choć pewnie zabrzmi to okropnie, niestety napawa mnie swego rodzaju obrzydzeniem, nie rozumiem przede wszystkim owczego pędu)
Myślę bardzo podobnie jak cytowana przeze mnie osboba. Gdyby wyłączyć muzykę i zostawić tylko same ruchy ciała tancerza - dziwnie by to wyglądało.

Re: Introwertyk się dziwi...

: 31 maja 2010, 21:08
autor: MetalMan
air pisze:
Alexis pisze:- Taniec (nigdy nie zrozumiałam, po co to jest i jak w ogóle można w ten sposób wyrażać samego siebie)
- Wielkie spędy typu wiece, festyny (lud jako ogół, choć pewnie zabrzmi to okropnie, niestety napawa mnie swego rodzaju obrzydzeniem, nie rozumiem przede wszystkim owczego pędu)
Myślę bardzo podobnie jak cytowana przeze mnie osoba. Gdyby wyłączyć muzykę i zostawić tylko same ruchy ciała tancerza - dziwnie by to wyglądało.
Podpisuję się pod tym obiema rękami :twisted: . Od zawsze fascynował mnie taniec, a konkretnie jego bezsens. Jak dla mnie to nic innego jak ludzki odpowiednik zachowań godowych :twisted: . Najbardziej śmieszą mnie "tańce"[a może ruchy] dyskotekowe. Na studniówce zauważyłem, że niektórzy stosują wyuczone choreografie[a może sekwencję ruchów], zwykle trwającą do 10 sek, powtarzaną przez całą piosenkę :lol: . Też zawsze zastanawiałem się, jak śmiesznie wyglądałyby te ruchy bez muzyki :P .

Re: Introwertyk się dziwi...

: 31 maja 2010, 22:36
autor: Kamil
Ale są tańce ze swym urokiem, acz one nie mają nic związanego z nowoczesnością... hmm np polonez..

A nagrywając "style" dyskotekowe wyszłaby ciekawa encyklopedia na DVD...

Re: Introwertyk się dziwi...

: 31 maja 2010, 22:45
autor: MetalMan
Kamil pisze:Ale są tańce ze swym urokiem, acz one nie mają nic związanego z nowoczesnością... hmm np polonez..

A nagrywając "style" dyskotekowe wyszłaby ciekawa encyklopedia na DVD...
Tańce, powiedzmy klasyczne , mają coś w sobie, niektóre nawet mi się podobają. Nie znajduję w nich jednak żadnego sensu[domyślam się, że dawniej był to sposób, aby chociaż trochę zaznajomić się z kandydatką na żonę :P ]. Po prostu forma, jest bal to się tańczy, nikt nie pyta po co, a niektórzy uważają to nawet za przyjemność :twisted: .

Re: Introwertyk się dziwi...

: 31 maja 2010, 22:57
autor: Kamil
Ja bym to wiązał bezpośrednio z tańcem godowym, później to przybrało formę rytualną związaną z kultami pogańskimi (chyba dajmy na to przy święcie Kupały tańce były)... i jakoś się ostało, że i w obliczu Wiary Najprawdziwszej przetrwało.. i cóż, formę uroczystą przybrało..
I cóż, ładnie to wygląda..
A przyjemność? Cóż.. niektórzy doznają przyjemności biegając.. dla mnie to podobna abstrakcja jak taniec, na ruchu oparta..

Re: Introwertyk się dziwi...

: 31 maja 2010, 23:44
autor: iksigrekzet
A ciekawe jakbyście wy wyglądali mówiąc bez głosu? :)
Taniec jest świetnym sposobem na odprężenie i radosne spędzanie czasu. A ten dyskotekowy szczególnie z racji tego, że idealnie nadaje się dla introwertyków. Żart? Nie. Nie musisz na nikogo zwracać uwagi, możesz być całkowicie pochłonięty muzyką i własną ekspresją, nikt nie zwróci na Ciebie specjalnej uwagi. Można totalnie odlecieć. Polecam waszym przeintelektualizowanym głowom :)

Re: Introwertyk się dziwi...

: 01 cze 2010, 8:07
autor: Piorun23
Taniec jest świetnym sposobem na odprężenie i radosne spędzanie czasu
Mów za siebie :roll:

Jazgot z głośników wielokrotnie przekraczający mój próg bólu, do tego banda zgrajów na sali, w większości spoconych, woniejących jak rycerz średniowieczny który zamiast się umyć użył pachnideł (zakupionych od zamorskich kupców z Rosji na bazarku)

Jeśli chcę dać się pochłonąć muzyce i aktywności, biorę słuchawki, rolki, i idę na kawałek budowanej drogi z dobrym asfaltem gdzie nikt nie łazi... i nie muszę na nikogo zwracać uwagi :mrgreen:

Re: Introwertyk się dziwi...

: 01 cze 2010, 17:17
autor: Kamil
Piorun23 pisze: woniejących jak rycerz średniowieczny:
Jak już używasz takich porównań to dbaj może o ich poprawność? w średniowieczu się myto.. myć się przestali w nowożytności, a dokładniej w tzw odrodzeniu...

Re: Introwertyk się dziwi...

: 01 cze 2010, 20:40
autor: Piorun23
- "Kąpiel prowadzi bowiem prostą drogą do rozmaitych bezeceństw" - Burhard z Wormagii
- Mnichom z Cluny wolno było kąpać się dwa razy w roku
- Polecam tez opis pielgrzymki do ziemi świętej "wiele osób żyje w pocie i brudzie, co sprzyja mnożeniu się robactwa zarówno w odzieniu, jak i we włosach i brodach" (Brat Felix Faber)
(Trzy krótkie cytaty z "Historii życia prywatnego, tom 2)
Polecam pisma źródłowe, lub choćby podręczniki akademickie, a nie romantyczne wizje bractw rycerskich :mrgreen:

Re: Introwertyk się dziwi...

: 01 cze 2010, 21:34
autor: Kamil
Piorun23 pisze:- "Kąpiel prowadzi bowiem prostą drogą do rozmaitych bezeceństw" - Burhard z Wormagii
Kto to? Kiedy żył?
Piorun23 pisze:- Mnichom z Cluny wolno było kąpać się dwa razy w roku
Mnichom, a duchowni zawsze żyli w innym świecie, w świecie (wczesnego) chrześcijańskiego średniowiecza jedna z dróg do świętości polegała na umęczeniu swojego ciała.. Nie bacząc na skutki zdrowotne.. Często bywało, że żądni świętości unikali kąpieli/mycia się, jako przyjemności, ale przy tym służyli ubogim myjąc ich, bo zdawali sobie sprawę, że nie każdy jest na tyle silny aby podjąć ciężką drogę świętości..

A z zasad, to w Zakonie Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, w Malborku bracia rycerze myli się co 2 tyg, chorzy po zaleceniu medyka - co tydzień...

No i jak ma się to dwa razy w roku do np Ludwika XIV który chyba gdzieś z 4 razy się kąpał w życiu, w tym raz przed śmiercią - z ogromnymi środkami ostrożności i zabezpieczeniem, w postaci lewatyw, spuszczania krwi, odpoczunku - jako forma zbilansowania "humorów" (tu trzeba odesłać podajże do Arystotelesowych poglądów)
Piorun23 pisze:- Polecam tez opis pielgrzymki do ziemi świętej "wiele osób żyje w pocie i brudzie, co sprzyja mnożeniu się robactwa zarówno w odzieniu, jak i we włosach i brodach" (Brat Felix Faber)
Czy gdyby się nie myto to widzieliby coś dziwnego w niemyciu się? W nowożytności mycie się uznawano za szkodliwe, i niektóre osoby o niecodziennym przeżyciu obmycia twarzy informowały listownie znajomych! Gdyby dla Brata Szczęściarza niemycie się było normą, to by nic nie napisał... Nie notuje się czegoś, co jest normą..

Re: Introwertyk się dziwi...

: 02 cze 2010, 20:26
autor: Piorun23
Burchardt to jurysta kościelny z XII wieku...

No dobra, zmieńmy powiedzenie na "wali jak od świątobliwego mnicha średniowiecznego" :wink:

Choć nurtuje mnie jedna sprawa - w tamtych czasach sukno było w powszechnym użyciu.

Obecnie można je prać chemicznie :wink: ... a wtedy?

Albo taka przeszywanica - kurta napchana wełną, w której wojak chodził nie raz i cały dzień... i raczej zaraz nie kupował nowej

Pranie przez wietrzenie?

Re: Introwertyk się dziwi...

: 02 cze 2010, 21:01
autor: Inno
Piorun23 pisze:Pranie przez wietrzenie?
A po co? :wink: Kiedyś w USA mężczyźni nosili taką bieliznę, która pokrywała prawie całe ciało, jak skafander. Wyglądało to jak śpiochy i miało odpinaną klapkę w kroku, żeby można się było szybko załatwić bez rozbierania się z tego wszystkiego. I podobno mężczyźni nie zdejmowali tego miesiącami. Zawsze nosili pod ubraniem i w tym spali, a często przecież wykonywali fizyczne prace. I jak już się kąpali, to też w tym. Komu tęskno do starych czasów? :twisted:

Re: Introwertyk się dziwi...

: 02 cze 2010, 21:39
autor: Kamil
Piorun23 pisze:Burchardt to jurysta kościelny z XII wieku...

No dobra, zmieńmy powiedzenie na "wali jak od świątobliwego mnicha średniowiecznego" :wink:
Właściwie to nawet nie z całego średniowiecza, bo właśnie w XII czy XIII w. pojawiali się duchowni głoszący, że nie mycie się jest grzechem..[/quote]
Piorun23 pisze:Choć nurtuje mnie jedna sprawa - w tamtych czasach sukno było w powszechnym użyciu.

Obecnie można je prać chemicznie :wink: ... a wtedy?
Poszukaj jakiejś literatury fachowej, acz odezwę się do znajomej która pisze licencjat w związku z czymś ubraniowym..
Acz myślę, że trzeba uwzględnić, że kiedyś była inna jakoś towarów, robiono wolniej, ale porządniej... Przecież jeszcze w XIX w. całe pokolenie jak nie kilka mogło chodzić w jednym ciuchu, po kilku przeróbkach... Materiał był wytrzymalszy.. Poza tym, czy gdybyś dzisiaj wrzucić taki materiał do pralki to by się od razu zniszczył? Nie znam się na tym, ale myślę, że zbliżyłby się do zniszczenia ale nie zniszczył... A i wtedy środki czystości były i prostsze składem i metody prania były mniej zaawansowane..
Piorun23 pisze: Albo taka przeszywanica - kurta napchana wełną, w której wojak chodził nie raz i cały dzień... i raczej zaraz nie kupował nowej
Myślę, że na wszystko jest sposób... No i kwestia kiedy w tym chodzono? Bo już w nowożytności masowo uznawano mycie się za głupotę(miało to zwiększać zagrożenie zachorowaniem na dżumę czy inną cholerę), a cóż, jak wszyscy śmierdzą to smrodu się nie czuje, wiec i smrodu z ubrań też nie..

Re: Introwertyk się dziwi...

: 07 cze 2010, 13:58
autor: Inno
iksigrekzet pisze:A ciekawe jakbyście wy wyglądali mówiąc bez głosu? :)
Albo śpiewając. :P Niektóre czynności wykonuje się z innymi i nie ma co rozbierać tego na czynniki pierwsze.
iksigrekzet pisze:Taniec jest świetnym sposobem na odprężenie i radosne spędzanie czasu. A ten dyskotekowy szczególnie z racji tego, że idealnie nadaje się dla introwertyków. Żart? Nie. Nie musisz na nikogo zwracać uwagi, możesz być całkowicie pochłonięty muzyką i własną ekspresją, nikt nie zwróci na Ciebie specjalnej uwagi. Można totalnie odlecieć.
Mnie jednak bardziej ciągnie do towarzyskiego. Chciałabym nauczyć się tańczyć z moim chłopakiem rock'n'rolla albo jakąś zmysłową rumbę czy tango. :D Jakbym nabrała pewności siebie i umiejętności tańczenia, to może skusiłabym się na jakąś dyskotekę. Ale dalej pamiętam moje niegdysiejsze skrępowanie i przejmowanie się tym, jak wypadam w takiej sytuacji, więc nie śpieszno mi.