Re: Osobowość, a ubiór.
: 29 paź 2015, 14:27
Może później się wypowiem, ale interesowałeś się historią mody? Ponoć dla mężczyzn szablonowym strojem jest ciemny garnitur, ponieważ ma on przypominać zbroję rycerską. Co o tym myślisz?
Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!
https://introwertyzm.pl/
Eeee, no chyba jednak nie.Ertix pisze:Co do garnituru to wszystko by było dobrze gdyby nie to, że każdy wygląda tak samo.
Co by było gdyby wciąż panowała u nas moda z lat 40-tych? Właściwie to ona jest cały czas, ale na szczęście co raz mniej widoczna.
Nie, nie chciałbym, to była tylko taka figura retoryczna. Ludzie są różni, chciałbym żebyś to zaakceptował. To nie jest tak że jest jeden model który musisz przyjąć i już.Naprawdę chciałbyś żeby panowała moda lat 40-tych w XXI wieku? Ja tam się cieszę, że teraz jest spora różnorodność. Do mody lat 40-tych nic nie mam, poza tym, że mężczyźni mieli wtedy ograniczoną możliwość wyboru w porównaniu do dzisiaj. Właśnie też lubię takie retro, a na kapelusze to mam szczególny fetysz. W garniturach nikt nie broni chodzić.
Styl Michała Szpaka zubożał. Sorry za jego obecność tutaj ale makijaż, megginsy i pierścionki to własnie styl wczesnego Szpaka. Mam takie skojarzenie. Ja go rozumiem. Ciężko jest żyć ciągle będąc wyzywanym na ulicy od ciot i pedałów. Warszawa to i tak niezły kulturowy bajzel. Trzeba zachować jakiś umiar, zawsze, bliskim okazując więcej własnego JA, a w sytuacjach niebezpiecznych dbać przede wszystkim o bezpieczeństwo.Chciałbym się dowiedzieć co trzeba robić by się bronić w takich sytuacjach. W moim przypadku nie ma możliwości bym nosił krótkie włosy (nie lubię, po prostu nie lubię krótkich) czy dresów bądź sportowych bluz bo mnie coś takiego nie odpowiada.
Na szczęście nie wszystko! Świetnym przykładem, że nawet elegancja w męskim wydaniu nie równa się ciemnemu i mdłemu banałowi jest ten blog: http://mrvintage.pl/Ertix pisze: (...) ja wychodzę z założenia, że męska garderoba nie daje mi swobody w wyrażaniu siebie. Wszystko jest w ciemnych barwach, kroje i fasony są mocno ograniczone, a i społeczeństwo nie ułatwia mi zadania kiedy widzę Panów w samych bluzach, dresach i krótko obstrzyżonych włosach.
Nawet nie byłbyś pierwszy. Na mojej alma mater (chociaż nie na moim wydziale) pracuje mężczyzna, który od dłuższego czasu chodzi w spódnicach. Wraz z jego brodą wygląda to hmm...zaskakująco. Co byś nie założył i tak będzie Ci ciężko go przebić więc śmiało - nawet jeśli usłyszysz (a usłyszysz) głosy krytyczne to zależy Ci na tym jak oceniają Cię tego rodzaju ludzie?Ertix pisze: (...) A może to ja jestem przewrażliwiony, i sam siebie ograniczam? Może za dużą wagę przywiązuję do presji ludzi? Bo cenie sobię różnorodność, cenię sobie wolność której jako mężczyzna nie mogę zaznać. Panie pewnie już się śmieją i chcą mnie/nas wpisać do kategorii ''metro'', ''gej'', ''niemęski'', ale ja powiem tak - dlaczego mamy nie korzystać z tego co ludzkość ma nam do zaoferowania? Czemu mamy się tak ograniczać? Dlaczego Paniom wolno nosić spodnie, a nam nie wolno nosić spódnic mimo iż są zdrowsze dla naszych narządów płciowych?
Z tym niewłaściwym przypisaniem ról społecznych nie mogę się zgodzić, inna kwestia, że te (na szczęście?) mocno się rozmydlają ostatnimi czasy przynajmniej w obrębie cywilizacji zachodniej. Narzuca się nam ową "wojowniczość" ze względu na obiektywną dominację fizyczną a nie psychiczną więc to także nie jest argument. Oczywiście, że mężczyźni kiedyś się malowali, dzisiaj można powiedzieć, że reliktami tego rodzaju zdobień są tatuaże. Podobnie z dużą ilością błyskotek, które kiedyś u nas (a i dzisiaj w społecznościach pierwotnych) były oznaką statusu majątkowego danej osoby (no i w razie czego łatwo wiać jeśli ma się 2/3 swojego majątku na sobie) - popatrz na przeróżnej maści (ok, akurat jeśli chodzi o "maść" to głównie jednej ) wykonawców rapu czy hip-hopu...Ertix pisze: Zawsze byłem zdania, że obie płcie mają niewłaściwie przypisane swoje role społeczne, i gdyby tak to zmienić, gdyby obie płcie powróciły do swoich korzeni (bo niezapominajmy o tym, że Panowie też się wcześniej malowali) to moglibyśmy się od siebie nawzajem sporo nauczyć. Nie od dziś wiadomo, że faceci są słabsi psychicznie, i lubią się otaczać przedmiotami, to niby z jakiej racji narzuca się im/nam byśmy byli wojownikami, i dlaczego mamy tak ograniczone możliwości wyboru? Bo niby co? Tylko zegarki, samochody, portfele? A czemu nie lusterka, lakiery i błyskotki? Kto mi zabroni nosić bransoletek, lusterka w torbie (które się naprawdę przydaje, polecam je nosić!) czy świecącego naszyjnika (i to wcale nie małego)? Przez takie narzucanie innym zasad co męskie, a co kobiece można popaść w depresję i kompleksy, i ja chyba jestem tego typu osoby przykładem. :/
Akurat lata 40te nie były jeszcze takie złe, mocny konserwatyzm nastał natomiast w latach 50tych, ale znowu jeśli popatrzeć na następną dekadę to raczej powinieneś być nią zachwycony.Ertix pisze: No ale wiecie, cieszmy się, że świat się rozwija. Co by było gdyby wciąż panowała u nas moda z lat 40-tych? Właściwie to ona jest cały czas, ale na szczęście co raz mniej widoczna. (...) Jeśli chodzi o mój styl to osobiście jestem zwolennikiem elegancji, ale nie sztywnemu przypisywaniu się do określonych norm vide krawat+koszula+garnitur, bo to jest widok zbyt powszechny, a przez to bardziej ograniczony by dać szansę na wyróżnienie się. Z kolei każde odejście od konwenasów jest uznawane za medialną sensację.
Koło zaklęte w błędnym kole które toczy koło, i tak na okrągło. Tak źle, i tak nie dobrze. To w końcu jak się ubierać by się czuć wolnym i spełnionym, ale i nie postrzeganym złośliwie przez innych?
Mój styl który próbuję stworzyć to zaczesane do tyłu długie włosy do łopatek związane czarną gumką (wszystko by było w porządku gdyby nie fakt, że moje włosy są falowane, plączące się i delikatne które na razie sięgają najwyżej do ramion, a kolor to szatyn) w połączeniu z zarostem który na razie zdaje mi się słabo rosnąć (a nawet wcale), łańcuszki/sygnety/pierścionki unisex (np. to - http://www.greenharmony.pl/bizuteria/41 ... wieta.html), długie buty (np. oficerki, ale mam wysokie podbicie ), długie płaszcze za kolana, kolorowe ciuchy (fiolet jako zastępca dla różu), torba na pasku albo jako pasek, kapelusze, i okulary bo te powinienem nosić.
przez setki lat mężczyźni nosili kolory, falbanki, hafty, świecidełka, koronki i peruki. i pozostawali mężczyznami, a do dziś kobiety ukradkiem oblizują się na filmach kostiumowych. czytając Twój wpis, odnoszę wrażenie, że to, jak się ubierasz, związane jest z Twoim młodym wiekiem i z czasem się "unormujesz" (bo będzie tego wymagać np. Twój pracodawca, albo sam stwierdzisz, że to już nie te lata), więc carpe diem! to okropne, jak starzenie się odbiera nam idealizm w każdej dziedzinie...Ertix pisze:Jako facet ubolewam nad tym, że nie mogę nosić wstążeczek, kokardeczek, świecidełek (choć to jeszcze jest dopuszczalne), czy butów w różnych kolorach i stylach.
Chciałbym tak, łechce to moje poczucie estetyki, ale ciągle czuję się dobrze w zwykłej bluzie z kapturem i tenisówkach. Jak żyć? Zdarza się, że raz na miesiąc, chyba nawet rzadziej, założę do pracy marynarkę - za każdym razem komentarze: "coś ty się tak odjebał, idziesz na rozmowę kwalifikacyjną, hehe". I raczej niezręcznie się wtedy czuję, zwłaszcza że szef ma krótkie spodenki i japonki na sobieMefiboszet pisze:Lubię zapożyczać z klasycznej elegancji.
Tak jak ci wygodnie. Ja nad wygodę fizyczną przedkładam poczucie estetyki, dobrze mi w zestawach które w mniejszym/większym stopniu ocierają się o elegancję. Czuję się wtedy swobodnie, mam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu.highwind pisze:ciągle czuję się dobrze w zwykłej bluzie z kapturem i tenisówkach. Jak żyć?Mefiboszet pisze:Lubię zapożyczać z klasycznej elegancji.
Piękno to czasem kwestia młodości, a czasem witalności. A klasyczna elegancja potrafi dodać witalności, dlatego postuluję by z wiekiem ubierać się jednak poważniej. Chciałbym się zestarzeć tak pięknie jak pan na poniższym zdjęciu.Merigold pisze:Mad Mikkelsen, mmmm. *.* To nie przystoi, by mężczyzna był tak piękny. ;p
(bardzo merytorycznie, wiem)