Jako młody fizyk tak rzeknę.
Część ludzkości twierdzi, że przeciwieństwa się przyciągają. Dobrze oni rozumują, jednakże tylko w niektórych przypadkach daje do pozytywne skutki. Zaiste, ta zasada działa jeśli mamy na myśli elektrostatykę. Jeśliby wszytkie kobiety określić jako elektrony, a mężczyzn jako protony lub odwrotne przyjąć założenie, to możemy pewność tą mieć, że to zadziała. Jeśli by jednak jedno było materią, a drugie antymaterią, to zaiste przyciągnie się materia z antymaterią, jednak skutkiem tegoż czynu będzie wzajemne zniszczenie.
Takoż jak dla introwertyka antymaterią jest ekstrawertyk, a dla ekstrawertyka przeciwną materią jest introwertyk, tak same należy przyjąć rozumowanie.
No dobra, zakończę już ten średniowieczny wykład z fizyki kwantowej.
Jak dla mnie to tylko introwertyczka i opcji innej nie biorę pod uwagę. Wiem, że jeśliby introwertyk związał się z ekstrykiem, to wzajemne zniszczenie byłoby pewne.
Jakaż więc to ma być introwertyczka?
Kiedyś gdzieś miałem taki przygotowany wzór na kobietę mi idealnie pasującą, jednak zapomniałem jak on wygląda gdyż znam jedną bliżej. Po pierwsze winna ona mieć oblicze córki szlacheckiej. Opaleniznę niech ma w swej nienawiści.
Drugim mym marzeniem jest, iżby językiem swym nie grzeszyła i zepsutą mową nie przykrzyła... Kurczę, czemu ja piszę po średniowiecznemu?
Tak więc dobra kobieta nie lubi przeklinać, nienawidzi tego. Kobieta klnąca jak niemiec w okopie (dlaczego do wszystkiego używam określenia "jak niemiec w okopie" mimo że to wogóle nie pasuje?) niezbyt dobrze mi się kojarzy.
Wracając do spraw urody - kolczyki jeśli już to tylko i wyłącznie w uszach. Nie, nie mogą to być kolczyki od góry, tylko tradycyjnie od dołu. Tatuaży też się wystrzegać.
Ale czym miałbym się z nią zajmować? Pozwolę sobie nazwać ten typ dziewczyny nazwać "asystentką"... takie słowo mi się skojarzyło. O co w nim chodzi? Otóż to jest kobieta, z którą można nawet fizykę kwantową opracowywać. Żeby łatwiej mi było ją opisać posłużę się jej całkowitym przeciwieństwem, czyli moim najgorszym koszmarem. Jak wygląda ten koszmar? Jest to kobieta, z którą można byłoby mówić tylko o przyziemnych sprawach w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie porozmawiasz z nią o życiu po życiu, tylko o tym, który jej znajomy z którą znajomą związek rozerwali. Nie pogadasz o ciekawostkach, psychicznych aspektach a wreszcie o ciekawszych wydarzeniach związanych z tym, co się dzieje podczas snu, jedynie posłuchasz o tym co to się na imprezach na którrych ona jest dzieje. Nie pozwoli tobie zrobić ciekawego wykładu o antymaterii, tunelach czasoprzestrzennych i zakrzywianiu czasu w taki sposób, że nawet laik zrozumie o co chodzi, gdyż dla niej najważniejsze będzie mówienie o tym... a na przykład o głupich głupotach... powiedzmy coś w stylu Tevauenowskiego programu czy "Trudnych spraw"... nie przychodzi mi do głowy.
Dobra mi dziewczyna nie tylko będzie chciała słuchać tego, co odrzucił koszmar, ale również sama będzie swoje zdanie do tego dopowiadać oraz pytań kilka zada. Gadanie o związkach (nie mam na myśli tych chemicznych
)? A po cóż na to marnować czas, skoro możemy razem poopowiadać o tym, jak to w ostatnim śnie na przykład walczyliśmy na miecze świetlne z dinozaurami
. Czyż nie ma nic lepszego do omawiania niż podróż szybciej niż prędkość światła przez zaświaty? Tu daję akurat przykłady odnoszące się częściowo do naszych (moje i mojej damy) zainteresowań. Każdy może tu dopisać co chce
Gdzie więc z nią wychodzić?
Powróćmy do mojego koszmaru. Mój koszmar chciałby ze mną chodzić tylko tam, gdzie już milion razy byliśmy mimo że nie ma tam niczego ciekawego i robić dokładnie to samo... czyli nic poza... całowaniem się... i to w zasadzie tyle (szczerze przyznam się - my nie lubimy całowania. Chodźby wielbłądy z nieba spadały, to i tak to nie zmieni. Po prostu tak jesteśmy zbudowanie psychicznie. Sorry). Od zwiedzania muzeum woli zwiedzać galerie... oczywiście handlowe galerie, a nie sztuki surrealistycznej (z tym surrealizmem to pojechałem). A wieczorem? Tylko dyskoteka lub inny produkt ekstrawertyczny.
Z dziewczyną marzeń natomiast jest ciekawszy wybór. Od kościoła, przez wypady do muzeów, a nawet pójście na poligon doświadczalny przetestować nowy ładunek wybuchowy, zwiedzanie poniemieckiego bunkra, wypad do lasu w środku nocy by polować na lisy, wyjście w góry... ważne żeby było to kreatywne
Część z was się nie zgodzi ze mną (O, wypady do bunkra, to wy nie macie nic lepszego do roboty?). No cóż, to akurat skrajne przypadki tego, co nas zaciekawi. Każdy może co innego wymyśleć.
Czyż ma ona być tak zwaną silną niezależną kobietą? Żadną miarą. My mamy taką naturę, że lubimy gdy kobieta się trochę nami pozadziwia, a my jej poimponujemy. Dobra nam jest typowa drobna dziewczyna. Taką mi najłatwiej kochać jest. Jak więc już wspomniałem chcę ją wyciągnąć na jakieś pokazy na przykład pirotechnikę. "Ten facet mi zaimponował. On nie tylko potrafi cały dzień spędzić w domu, ale również skonstruować bombę wodorową!"
Ciąg dalszy tego wywodu napiszę jutro, gdyż gdybym teraz próbował to dokończyć, to zapomniałbym o śnie. Dobrej nocy wszystkim.