Re: Związki - nie pasuję do żadnego
: 16 lut 2018, 21:38
Woow aż tak? Ile masz lat? Małżeństwo też zaliczyłaś?
Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!
https://introwertyzm.pl/
To właśnie miałam na myśli.Pomidor pisze: ↑17 lut 2018, 12:05 Tak sobie rozkminiam i doszedłem do takich dziwnych wniosków, że w przyjaźni to się bardziej akceptuje drugą osobę i traktuje jako "oddzielną" jednostkę, a w związku to chcemy by ta druga osoba poświęcała się dla nas a nie posiadała własne życie. Ludzie się duszą w związkach i zawsze odczuwają jakieś ograniczenia. W zwykłej znajomości jest więcej swobody.
Popatrz sobie chociażby na spotkania rodzinne - czy samoistnie nie pojawia się naturalny podział grupy według płci? Oczywiście interakcje między przedstawicielami odmiennych płci występują, ale jest ich mniej. Przypomnij sobie, jak było w szkole, gdy miałeś 7-12 lat - nauczycielki czasem usadzały chłopaków z dziewczynami, ponieważ takie usadzenie zmniejszało ilość rozmów. W miarę dojrzewania hormony nie powodują zmniejszania różnic między płciami, lecz ich zwiększanie. Tylko że dziecko nie ma jeszcze takiej kontroli nad sobą i jak mu się coś podoba, to nie potrafi udawać że nie - i analogicznie w drugą stronę.
Nie czuję się odpowiedzialny za czyjeś skojarzenia.Czytając twoje posty na tym forum czasami odnoszę wrażeniem że jesteś jakimś krypto-gejem.
Bo na prawdę jest co chwalić. I publicznie chwalę je m.in. dlatego, że pamiętam, że był okres, że się WSTYDZIŁEM tego, że te relacje są dla mnie tak bardzo ważne i przyjemne. I dużo przez ten wyuczony wsdyd traciłem. I objawy takiego wstydu niejednokrotnie widuję u innych.Nie obraź się, ale tak wychwalasz te relacje męsko-męskie,
Przez porównanie z mężczyznami - do nieseksualnych relacji z mężczyzną nadają się gorzej. Może i jakieś się da, ale w kwestii spełniania emocjonalnych potrzeb będą to relacje gorsze niż przyjaźnie męskie. No chyba że kogoś strach przed homoseksualnymi skojarzeniami paraliżuje do tego stopnia, że nie jest w stanie nawiązywać męskich przyjaźni.a kobiety to takie złe i z nimi nie da się tworzyć żadnych sensownych relacji.
Ja na przykład w tej kwestii jestem, jak mi się zdaje, prawdziwie postępowy, wyznaję równouprawnienie. Bo dla mnie przyjaźń, czy to z kobietą, czy z mężczyzną - jest tak samo pedalska.psubrat pisze:Przez porównanie z mężczyznami - do nieseksualnych relacji z mężczyzną nadają się gorzej. Może i jakieś się da, ale w kwestii spełniania emocjonalnych potrzeb będą to relacje gorsze niż przyjaźnie męskie. No chyba że kogoś strach przed homoseksualnymi skojarzeniami paraliżuje do tego stopnia, że nie jest w stanie nawiązywać męskich przyjaźni.
Czyli nie masz żadnych przyjaciół?highwind pisze: ↑20 lut 2018, 22:29Ja na przykład w tej kwestii jestem, jak mi się zdaje, prawdziwie postępowy, wyznaję równouprawnienie. Bo dla mnie przyjaźń, czy to z kobietą, czy z mężczyzną - jest tak samo pedalska.psubrat pisze:Przez porównanie z mężczyznami - do nieseksualnych relacji z mężczyzną nadają się gorzej. Może i jakieś się da, ale w kwestii spełniania emocjonalnych potrzeb będą to relacje gorsze niż przyjaźnie męskie. No chyba że kogoś strach przed homoseksualnymi skojarzeniami paraliżuje do tego stopnia, że nie jest w stanie nawiązywać męskich przyjaźni.
Nie. Nie wydaje mi się. Są ludzie, z którymi się znam znacznie lepiej niż z innymi, z którymi się lubię, ale nazywanie ich przyjaciółmi to byłaby dla mnie przesada. Chociaż nie zdziwiłbym się, gdybym się dowiedział, że ktoś z wyżej wspomnianych może uważać mnie za takowego. I żeby wrócić na trajektorię tematu, bo do tego zmierzałem swoim wtrąceniem - jedyne relacje, w których byłem i pokusiłbym się o zlokalizowanie szerszego wachlarza atrybutów przyjaźni - takich jak wysoki stopień zaufania, zwierzanie się z problemów, wzajemne wsparcie, naturalne spędzanie czasu razem, to były tylko i wyłącznie relacje romantyczne.
Jakie to są relacje romantyczne? Kiedyś usłyszałem, że miłość, to jest wyższy stopień przyjaźni. Według mnie ma to sens. Wiele ludzi ma partnerów, bo jednak zaspokajanie potrzeb seksualnych, no i taka kultura środowiska, że jednak kogoś trzeba mieć. Co to za miłość, jak drugiej osobie zwierzyć się nie można, w sumie za bardzo nas nie interesuje i szuka się tylko sposoby by wyrwać się od tej osoby? Każdy oczywiście ma swoje poglądy na te sprawy. Znajomych to się ma bardziej z przypadku, a przyjaźnie się buduje, ale na to trzeba mieć chyba spore pokłady empatii.highwind pisze: ↑21 lut 2018, 18:45Nie. Nie wydaje mi się. Są ludzie, z którymi się znam znacznie lepiej niż z innymi, z którymi się lubię, ale nazywanie ich przyjaciółmi to byłaby dla mnie przesada. Chociaż nie zdziwiłbym się, gdybym się dowiedział, że ktoś z wyżej wspomnianych może uważać mnie za takowego. I żeby wrócić na trajektorię tematu, bo do tego zmierzałem swoim wtrąceniem - jedyne relacje, w których byłem i pokusiłbym się o zlokalizowanie szerszego wachlarza atrybutów przyjaźni - takich jak wysoki stopień zaufania, zwierzanie się z problemów, wzajemne wsparcie, naturalne spędzanie czasu razem, to były tylko i wyłącznie relacje romantyczne.
Chciałbym przeprosić za wcześniejsze posty i samego psubrat'a. Może nie do końca się zawsze zgadzam z tym co piszesz, to jednak po przeczytaniu twoich wpisów chyba lepiej rozumiem co masz na myśli i nawet częściowo się z tym zgadzam. Ludzie w życiu za bardzo się ograniczają bo za dużo myślą o tym co inni pomyślą. Czasami warto zrobić coś dla siebie i nie zważać na innych.psubrat pisze: ↑20 lut 2018, 22:23Popatrz sobie chociażby na spotkania rodzinne - czy samoistnie nie pojawia się naturalny podział grupy według płci? Oczywiście interakcje między przedstawicielami odmiennych płci występują, ale jest ich mniej. Przypomnij sobie, jak było w szkole, gdy miałeś 7-12 lat - nauczycielki czasem usadzały chłopaków z dziewczynami, ponieważ takie usadzenie zmniejszało ilość rozmów. W miarę dojrzewania hormony nie powodują zmniejszania różnic między płciami, lecz ich zwiększanie. Tylko że dziecko nie ma jeszcze takiej kontroli nad sobą i jak mu się coś podoba, to nie potrafi udawać że nie - i analogicznie w drugą stronę.
Nie czuję się odpowiedzialny za czyjeś skojarzenia.Czytając twoje posty na tym forum czasami odnoszę wrażeniem że jesteś jakimś krypto-gejem.
W zasadzie to co staram się robić, to przeciwieństwo tego co robią mass-media - próbuję sprawić by ludzie przestali kojarzyć różne naturalne zachowania z homoseksualizmem. Ja sam już oduczyłem się kojarzenia wielu z nich i moje życie jest dzięki temu lepsze.
Bo na prawdę jest co chwalić. I publicznie chwalę je m.in. dlatego, że pamiętam, że był okres, że się WSTYDZIŁEM tego, że te relacje są dla mnie tak bardzo ważne i przyjemne. I dużo przez ten wyuczony wsdyd traciłem. I objawy takiego wstydu niejednokrotnie widuję u innych.Nie obraź się, ale tak wychwalasz te relacje męsko-męskie,
Przez porównanie z mężczyznami - do nieseksualnych relacji z mężczyzną nadają się gorzej. Może i jakieś się da, ale w kwestii spełniania emocjonalnych potrzeb będą to relacje gorsze niż przyjaźnie męskie. No chyba że kogoś strach przed homoseksualnymi skojarzeniami paraliżuje do tego stopnia, że nie jest w stanie nawiązywać męskich przyjaźni.a kobiety to takie złe i z nimi nie da się tworzyć żadnych sensownych relacji.