Inno pisze:Sponsora.qb pisze:I szuka mecenasa
Skojarzylo mi się z galeriankami
Inno pisze:Sponsora.qb pisze:I szuka mecenasa
Hmm. Głodnemu chleb na myśli?MetalMan pisze:Inno pisze:Sponsora.qb pisze:I szuka mecenasa
Skojarzylo mi się z galeriankami
A kiedyś to niby było inaczej?przybysz pisze:Ale fakt faktem, patologicznych doczekaliśmy się czasów w których wszystko kojarzone jest z seksem i wokół niego się kręci
A'propo filmu, ostatnio usłyszałam, że jestem jak stare dobre kino, jest wizja ale niestety fonii nie słychać. Po czym nastąpił komentarz: w dzisiejszych czasach takie coś niestety nie ma przyszłości.MetalMan pisze:Skojarzylo mi się z galeriankami
Skojarzylo mi się z galeriankamiInno pisze:Sponsora.qb pisze:I szuka mecenasa
Co niestety w jakimś stopniu może być prawdą. W jakiś czas po rozpoczęciu dowiedziałem się, że do pracy zostałem przyjęty bo... byłem rozmowniejszy. Chyba niechcący wygryzłem jakiegoś holenderskiego introwertykahiksa pisze: A'propo filmu, ostatnio usłyszałam, że jestem jak stare dobre kino, jest wizja ale niestety fonii nie słychać. Po czym nastąpił komentarz: w dzisiejszych czasach takie coś niestety nie ma przyszłości.
A więc pozdrawiam wszystkich małomównych "bezprzyszłościowych" introwertyków. :wink:
Wspolczuje, po dniu w takich okolicznosciach przyrody konczylem z reguly z poteznym bolem glowy. Teraz jednak mam pelny komfort, bo dziele dziuple z jednym tylko wspolmeczennikiem.bezinteresownaa pisze:ja w pracy mam tak, że z rana gadam więcej, a w miarę upływu czasu gadam coraz mniej, ale nie jest to związane ze zmęczeniem, tylko tym, że rano jest kilka osób a potem cały pokój,czyli kilkanaście osób... i wnerwia mnie to w sobie, że im liczniejsza grupa tym ja bardziej małomówna.
Nat pisze:Mój mąż, typowy introwertyk, jest ciekawym przypadkiem osoby małomównej, której małomówność jednak jakoś umyka otoczeniu. Przykład: jesteśmy na imprezie, wszyscy gadają, gadają, po godzinie on podsumowuje dyskusję jednym zdaniem i... trafia w samo sedno. Wszyscy przytakują, nic dodać, nic ująć, i rozpoczynają następny temat. Po dwóch godzinach sytuacja się powtarza. No i na koniec mój mąż wychodzi z opinią superbłyskotliwego rozmówcy, a nikt nie pamięta, że on się odezwał może ze cztery razy w ciągu całej imprezy!
Przyznam, że nie wiem, jak on to robi, ale nikt nie zwraca uwagi na to, że on jest małomówny, chociaż jest. Zagadka...
Ja również słyszałam podobne słowa od mojej nauczycielki - były co prawda rzucone do całej klasy, nie mniej jednak wiadomo do kogo były skierowane. Mówiła, że trzeba być widocznym i słyszalnym, aby nie zginąć w brutalnym świecie itp bla bla bla... Jest w tym trochę prawdy ale i tak się z tym nie zgadzam w pełni, bo istnieje wiele wyjątków - można być widocznym ale wcale nie wartościowym i na odwrót.Padre pisze:Co niestety w jakimś stopniu może być prawdą. W jakiś czas po rozpoczęciu dowiedziałem się, że do pracy zostałem przyjęty bo... byłem rozmowniejszy. Chyba niechcący wygryzłem jakiegoś holenderskiego introwertykahiksa pisze: A'propo filmu, ostatnio usłyszałam, że jestem jak stare dobre kino, jest wizja ale niestety fonii nie słychać. Po czym nastąpił komentarz: w dzisiejszych czasach takie coś niestety nie ma przyszłości.
A więc pozdrawiam wszystkich małomównych "bezprzyszłościowych" introwertyków. :wink:
U mnie jest podobnie aczkolwiek ja albo nie mówię nic, albo czasem coś podsumuję, ale w jednym zdaniu nie zawsze się udaje Gdy zdarzyło mi się kilka razy ze znajomymi z uczelni wyjść do jakiegoś pubu, to najczęściej rozmowy wyglądały tak, że znajomi dzielili się na dwie grupki - na lewo ode mnie i na prawo ode mnie A ja mogłem sobie wybrać który temat ciekawszy, której dyskusji warto słuchać albo... mogłem patrzeć przed siebie i odpłynąć, zupełnie zanurzając się w swoich myślachNat pisze:Mój mąż, typowy introwertyk, jest ciekawym przypadkiem osoby małomównej, której małomówność jednak jakoś umyka otoczeniu. Przykład: jesteśmy na imprezie, wszyscy gadają, gadają, po godzinie on podsumowuje dyskusję jednym zdaniem i... trafia w samo sedno. Wszyscy przytakują, nic dodać, nic ująć, i rozpoczynają następny temat. Po dwóch godzinach sytuacja się powtarza. No i na koniec mój mąż wychodzi z opinią superbłyskotliwego rozmówcy, a nikt nie pamięta, że on się odezwał może ze cztery razy w ciągu całej imprezy!
Przyznam, że nie wiem, jak on to robi, ale nikt nie zwraca uwagi na to, że on jest małomówny, chociaż jest. Zagadka...
Też tak mam. Żeby było zabawniej, bardzo lubię te osoby.Doomsday pisze: Przy innych zaś odruchowo się nie odzywam i w takich sytuacjach jeśli już bym miał nawiązywać jakiś "towarzyski kontakt" (towarzyski, bo, wiadomo, jak jest interes jakiś do załatwienia, to problemu nie ma), to w zasadzie z trudem mi przychodzi wymyślenie jakiegokolwiek tematu.