Schmalzler pisze:
Termity też tworzą jakiś odpowiednik ludzkiego społeczeństwa. A trudno spodziewać się czegoś takiego po termicie. Ani, przykładowo, po surykatce.
Schmalzler pisze:Im wyżej w ewolucyjnej hierarchii znajduje się gatunek, tym większe przejawia oznaki "sumienia".
Jeśli dla Ciebie termity są wyżej w ewolucyjnej hierarchii...
Tak czy inaczej, naczelnym najbliżej do człowieka[chyba, że wierzycie w historię o stworzeniu kobiety z psiego ogona ], nic więc dziwnego, że przejawiają jakieś "cywilizowane" odruchy[kieruja sie sumieniem, powiedzmy, ze sa bardziej uduchowieni].
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Schmalzler pisze:
Termity też tworzą jakiś odpowiednik ludzkiego społeczeństwa. A trudno spodziewać się czegoś takiego po termicie. Ani, przykładowo, po surykatce.
Schmalzler pisze:Im wyżej w ewolucyjnej hierarchii znajduje się gatunek, tym większe przejawia oznaki "sumienia".
Jeśli dla Ciebie termity są wyżej w ewolucyjnej hierarchii...
Tak czy inaczej, naczelnym najbliżej do człowieka[chyba, że wierzycie w historię o stworzeniu kobiety z psiego ogona ], nic więc dziwnego, że przejawiają jakieś "cywilizowane" odruchy[kieruja sie sumieniem, powiedzmy, ze sa bardziej uduchowieni].
Termity i surykatki stoją w hierarchii niżej niż goryle = nie przejawiają większych oznak sumienia. Tako rzekłem.
Mam cztery pytania, chciałbym byście napisali tutaj swoje odpowiedzi.
1. Jesteś w pomieszczeniu z pięcioma osobami. Jedną z tych osób jest matka z płaczącym niemowlęciem. Na zewnątrz jest morderca, który zamierza was pozabijać. Niemowlęcia nie da się uciszyć w żaden inny sposób, niż poprzez ciche uduszenie. Pytanie: Zabijesz niemowlę, by chronić siebie i pozostałe osoby, czy poczekasz aż morderca was wszystkich pozabija wraz z tym niemowlęciem?
2. Podczas sztormu doszło do wywrócenia statku na którym jesteś z dwiema osobami. Obie osoby są ranne, a w kabinie zaczyna brakować powietrza. Jest szansa na wydostanie się na powierzchnię jeśli zrobisz to o własnych siłach. Pozostałe osoby trzymają się ciebie kurczowo licząc na ratunek. Nie możesz im jednak w żaden sposób pomóc, ale zabijając je uwolnisz się i masz możliwość przeżycia. Zabijasz tych ludzi i odpływasz, czy płynąc razem z nimi toniesz z wyczerpania?
3. Wyobraź sobie, że stoisz obok zwrotnicy, a z góry nadjeżdża wózek. Na torze, po którym przejedzie, stoi pięć osób. Żadna z nich nie widzi zbliżającego się niebezpieczeństwa. Ty jednak możesz ich uratować. Wystarczy, że przestawisz zwrotnicę i zmienisz tor jazdy wózka, ale na na alternatywnej trasie też stoi człowiek. Różnica jest taka, że w tym wypadku zginie jedna, a nie pięć osób. Przestawisz zwrotnicę i poświęcisz niewinnego człowieka, by uratować pięciu innych?
4. Podobna sytuacja. Stoisz nad torami i by zatrzymać rozpędzony wózek oraz uratować pięć osób musisz zepchnąć na tory stojącego obok ciebie człowieka. Jego ciało zatrzyma niebezpieczeństwo, jednak on sam z pewnością zginie. Efekt końcowy będzie taki sam. Poświęcisz jedną osobę, by uratować pięć?
Skąd to wytrzasnąłeś?
Jeśli wymyśliłeś to sam, to:
1. Naoglądałeś się zbyt wiele filmów.
2. Prawdopodobnie dokładnie sprawdziłbym pogodę zanim wyruszyłbym w otwarte morze by nikogo nie narazić na niebezpieczeństwo.
3. Po co na torach miałoby stać 5 osób. Są lepsze miejsca żeby sobie... Stać.
4. Podobna sytuacja.
Niektórzy ludzie podchodzą do zagadnień moralnych opierając się tylko i wyłącznie o wyrzuty sumienia. Tak bardzo się ich boją, że czasem paradoksalnie prowadzi to do zła. Częstym przypadkiem jest rzucanie pieniędzy żebrakowi, który ewidentnie je zmarnuje na np. alkohol, tylko dlatego, że prosił i porozmawiał z kimś chwilę, a odmowa pomocy wiązałaby się z wyrzutami sumienia.
Podane wyżej przykłady nie są mojego autorstwa. Rozum pozwala oszacować co lepiej jest uczynić, a sumienie każe nam unikać pewnych działań pobudzając układ kary w mózgu. Proszę odpowiadać w sposób ścisły i konkretny na postawione pytania. Odpowiedzi pozwolą określić, czy wasza moralność jest dyktowana przez rozum, czy sumienie.
Sytuacja 1 i 2. To są sytuacje ekstremalne co z tego, że teraz jak sobie siedzę w ciepłym i bezpiecznym mieszkanku popijając herbatkę napiszę jak podpowie mi 'sumienie'.. Nikt nie wie jak się na prawdę zachowa czy zdrowy rozsądek przeważy, a może jak wariat będzie zabijał osoby na rejsie czy krzyczącego dzieciaka. Sytuacja 3 i 4 rodem z 'Piły'...
"To krępujące milczenie. Czemu ględzenie o bzdetach uważamy za wyraz nieskrępowania?
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
Z jednej strony nie jestem osobą całkowicie pozbawioną sumienia, z drugiej jednak odnoszę wrażenie, że w ostatnim czasie jego siła oddziaływania uległa dość drastycznej erozji. Generalnie lubię poddawać relatywizacji co się tylko da, toteż i mój stopień przejmowania się pewnymi, na pierwszy rzut oka "oczywistymi" sprawami wcale nie jest taki oczywisty jak mogłoby się wydawać. Przy czym staram się w swoich rozważaniach nie przekroczyć pewnej granicy, po przekroczeniu której mógłbym stanowić zagrożenie dla innych. Myślę że jestem zbyt rozsądną osobą, aby kiedykolwiek całkowicie zlikwidować w sobie sumienie. Powiedziałbym więc, że nie tylko mi ono nie przeszkadza, ale wręcz jestem dumny z tego że je mam i nie daje się zwariować swoim najbardziej abstrakcyjnym pomysłom.
Difane pisze:Powiedziałbym więc, że nie tylko mi ono nie przeszkadza, ale wręcz jestem dumny z tego że je mam i nie daje się zwariować swoim najbardziej abstrakcyjnym pomysłom.
Osoby, które nie mają sumienia to socjopaci/psychopaci, których część zasiedla więzienia, a część to szefowie wielkich firm, czy politycy. Generalnie ludzie wolą zagłuszać wyrzuty sumienia, bo wtedy zyskują większą władzę i prestiż. Co nie zmienia faktu, że w pewnych ekstremalnych sytuacjach bardziej moralnie byłoby nie posłuchać sumienia i zrobić to, co trzeba.
Szczerze mówiąc wyrzuty sumienia miałam może 2 razy w życiu, tak więc posiadam ten bliżej nieokreślony wewnętrzny głos, każący mi cierpieć kiedy skrzywdzę drugą osobę, ale za często on do mnie nie przemawia ;) Może i na szczęście. Sumienie to tak naprawdę efekt współdziałania układu nagrody i neuronów lustrzanych, jeżeli już tak bardzo chcecie patrzeć na to w kontekście neurologicznym, nie duchowym (w odniesieniu do psychopatii).
Co do pytań:
1. Zabijam. W gruncie rzeczy nie zachowam się jak morderca, ale bohater. Skoro rozwój sytuacji zależy tylko ode mnie, to tak czy siak będę winna śmierci niemowlęcia. Jeżeli nie zrobię nic, poniosę częściową odpowiedzialność za koniec życia nie tylko jednej osoby, ale aż trzech (pomijam kwestię tego, czy udałoby się mi przekonać kobietę do takiego posunięcia, w grę nie wchodzi jedynie poczucie humanitaryzmu czy logiki, ale czysto zwierzęcy instynkt warunkujący miłość matki do dziecka).
2. Po co mają ginąć trzy osoby, skoro mogą zginąć dwie? Jasne, że zostawiam je na pastwę losu. Gdyby pytanie postawić tak, że szanse ma przeżyć albo dwoje tamtych ludzi albo ja (co byłoby cięższym dylematem) to moja odpowiedź zależałaby od tego w jakim wieku są towarzysze, czy ich znam, czy łączy mnie z nimi jakaś więź, czyja śmierć przyniosłaby więcej strat, kto ma większą rodzinę, jak "dobrymi" czy "złymi" są ludźmi itp. Oczywiście, gdyby udało mi się myśleć na tyle trzeźwo, aby którekolwiek z kryteriów rozpatrzyć. Najprawdopodobniej próbowałabym się za wszelką cenę uratować.
3.
- nikt nie jest całkowicie "niewinnym" człowiekiem
- pytanie jest aż zbyt proste, rzecz jasna wolę mieć na tym całym nieszczęsnym sumieniu jedną osobę, nie pięć
- wcześniej próbowałabym uratować tego człowieka krzykami ostrzegawczymi
4. Nie, bo nie wpadłabym na pomysł, by zatrzymać wózek ciałem osoby stojącej obok -_-
Jeżeli w ogóle ogarnęłabym co się wokół mnie dzieje. Pewnie stałabym i krzyczała z moją potencjalną "ofiarą" by tamci ludzie uciekali.
Bez urazy, ale tych pytań z pewnością specjalista nie układał :)
Nie mam w ogóle sumienia, czy jest tu ktoś taki?
Co do pytań, do wszystkich sytuacji odniósłbym się obojętnie, nawet bym nje zareagował, kiedyś musiałem uratować topiącą się dziewczynę na obozie pływackim, ale to niestety z przymusu, a zresztą ładna była i w zamian wiadomo jak się odwdzięczyła, czasami można pomóc niektórym ludziom, jednak nie czuję się nieswojo, gdy po prostu nie pomogę.
Snake pisze: kiedyś musiałem uratować topiącą się dziewczynę na obozie pływackim, ale to niestety z przymusu, a zresztą ładna była i w zamian wiadomo jak się odwdzięczyła
Eeeee, nie wiadomo? Zaczynam mieć wrażenie, że to kolejny gimbotroll się zagnieździł na forum
Znalazlam takie cos o sumieniu http://pl.wikipedia.org/wiki/Sumienie . Sumienie to wytwor kultury, a czlowiek jest jednak po czesci zwierzeciem i w skrajnych przypadkach to instynkt samozachowawczy dziala najsilniej. Nie kazdy umie to przyznac przed samym soba, a jesli ktos to akceptuje to jestem sklonna wysnuc teze ze wtedy mozna mowic o braku sumienia.
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Snake pisze: kiedyś musiałem uratować topiącą się dziewczynę na obozie pływackim, ale to niestety z przymusu, a zresztą ładna była i w zamian wiadomo jak się odwdzięczyła
Eeeee, nie wiadomo? Zaczynam mieć wrażenie, że to kolejny gimbotroll się zagnieździł na forum
Nie, spokojnie, nie jestem trollem, a już na pewno nie gimbem
Rzeczywiście, teraz zauważyłem, że to co napisałem jest nie w smak, nie powtórzę takiej prymitywnej wypowiedzi, przepraszam.
Mam nadzieję, że tą wypowiedzią nie przypiąłem sobie plakietki na forum, po za tym nie umiem trollować. Nie będę dał rady działać w ten sposób.
Właśnie też słyszałem, że niektóre osoby po prostu wyrobiły sobie sumienie, inne nie, zawsze działałem instynktem i własnymi przekonaniami.
Snake pisze:Nie mam w ogóle sumienia, czy jest tu ktoś taki?
Co do pytań, do wszystkich sytuacji odniósłbym się obojętnie, nawet bym nje zareagował, kiedyś musiałem uratować topiącą się dziewczynę na obozie pływackim, ale to niestety z przymusu, a zresztą ładna była i w zamian wiadomo jak się odwdzięczyła, czasami można pomóc niektórym ludziom, jednak nie czuję się nieswojo, gdy po prostu nie pomogę.