Niekoniecznie. 1941-1945 przewaga mobilizacyjna była wyraźnie po stronie ZSRR, jednakże bez pomocy aliantów ZSRR nigdy nie dotarłby do przedwojennych granic Rzeczpospolitej.
W ostatecznym rozrachunku wojny toczą systemy ekonomiczne i to przewaga ekonomiczna rzutuje na przewagę militarną. USA obecnie chociażby ma przewagę nad Rosją pod postacią systemu GPS i rakiet kierowanych na sygnał GPS. Technologię udostępniają Ukrainie. Tej przewagi nie zniweluje ani 300tysięcy pobranych Rosjan, ani ten dalszy potencjalny milion. Ukraina porazi magazyny i skutecznie spowolni natarcie, poborowy musi przecież zjeść i odpocząć przy ogniu.
Szury mawiają, że właśnie po to aby umożliwić prowadzenie wojny. Kruszcami płacono za licencje i import, a poborowemu czy robotnikowi bezwartościową walutą. Przykład chociażby ZSRR który licencje Vickersa (czołg t26) i licencje Christiego (czołg bt7) kupił za złoto, a obywatele wówczas otrzymywali mix bezwartościowych rubli i kartek - zezwoleń na zakup danego dobra.
Gdyby ZSRR i III Rzesza sztywno trzymały się walut kruszcowych, można położyć taką hipotezę, to do wojny by nie doszło albo wojna miała by mniejszy wymiar. Kwestia alokacji zasobów - mniej idzie na zakup materiałów wojennych, więcej do kieszeni obywatela.
Proces nieograniczonego zadłużania na dolarze (ewentualny na euro) jest niebezpieczny. Dobrze, gdyby kredyt szedł na inwestycje. Niestety zazwyczaj idzie na konsumpcję i zbrojenia.