Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Kiedyś ludzie do małżeństw byli zmuszani, następnie nie byli zmuszani ale za to wypromowano romantyczną wizję połączenia dwóch połówek i generalnie wierzono w romantyczną miłość. Teraz wzrosła świadomość różnych rzeczy od psychologii związków po neurobiologię mózgu, a ludzie generalnie nie wierzą już w miłość jako jakiś absolut, czy sens życia.
Branie rozwodów to jedno, a jeszcze inną sprawą jest w ogóle unikanie związków. Ja przykładowo nie mam motywacji by dążyć do związku, nie czuję takiej powinności (jakby zostanie mężem i ojcem miało być jakimś patriotycznym obowiązkiem, czyli czymś sztucznym bez wewnętrznej potrzeby, tylko na zasadzie konformistycznego "bo tak się powinno", "bo wszyscy tak robią", "najwyższy czas znaleźć sobie jakąś dziewczynę i się ożenić"), ale też od jakiegoś czasu nie jestem w stanie się w nikim zakochać, kiedyś się zakochiwałem w różnych dziewczynach (w sensie nie w kilku na raz, ale w pewnym momencie życia w takiej, a w innym momencie życia w jakiejś innej), a od już dość długiego czasu (od kilku dobrych lat) nie zakochałem się w żadnej dziewczynie. Musiałbym niejako na siłę kogoś podrywać na podstawie jakiś wymyślonych przez siebie odgórnie kryteriów, nie wiem po co tak naprawdę. Ludzie tacy jak Jordan Peterson mogą sobie gadać o tym, że należy brać na siebie odpowiedzialność itd. ale to nic nie da gdy nie ma się motywacji by brać jakąkolwiek odpowiedzialność. I nie chodzi mi tu o to że się tej odpowiedzialności boję, tylko o to po co ją brać skoro i tak nikogo nie kocham, nie mam motywacji by brać odpowiedzialność za jakąś randomową dziewczynę do której nic nie czuję.
Mam wrażenie, że to przez wiedzę i nadmiar informacji. Wiedza zabija uczucia zanim się w ogóle jakiekolwiek pojawią. W psychoterapii używa się analizy i nazywania emocji by je osłabić np. by wyeliminować gniew czy fobie. W dzisiejszych czasach dużo się mówi o rzeczach, które kiedyś były tabu i stanowiły tajemnicę i nakręcały pożądanie i zakochanie. Teraz ciągle gada się o seksie, związkach, problemach z partnerami, toksycznych mężczyznach, toksycznych kobietach, analizuje się wszystko łącznie z pozycjami seksualnymi w łóżku, czy otwarcie mówi się o swoich preferencjach seksualnych w tym robi się politykę na orientacji seksualnej, gwałtach, molestowaniu. Właściwie wszystko jest już molestowaniem, a kiedyś nawet stało się modne "me too" w co ciężko mi uwierzyć, że dziewczyny tak sobie bez żadnych oporów przyznawały się do bycia zgwałconymi skoro gwałt w większości przypadków wiąże się z traumą, czyli prawdopodobnie ściemniały by robić z siebie ofiary i mieć atencję. Tak czy siak zrobiono z intymnych ludzkich relacji cyrk na kółkach, tak że trudno mi na poważnie się zakochać i w związku z tym nie mam motywacji do brania ślubu. Fajnie jakby inni też się wypowiedzieli dlaczego nie biorą ślubu, czy dlaczego są singlami. Oczywiście część osób tzw. inceli ma na to szereg gotowych odpowiedzi na temat hipergamii kobiet, ich nadmiernych oczekiwań, nie spełniania warunków typu wzrost powyżej 1,80m, wysoko osadzona kość gnykowa, hunter eyes, kwadratowa szczęka, zarobki itd. ale to upraszczanie sprawy i zapominanie o tym, że istnieją wciąż pary nie spełniające tych wymagań i jakoś funkcjonują. Zachęcam do głębszego zastanowienia się nad tym i nad własnymi motywacjami, a nie tylko nad rzekomymi wymaganiami innych osób.
Branie rozwodów to jedno, a jeszcze inną sprawą jest w ogóle unikanie związków. Ja przykładowo nie mam motywacji by dążyć do związku, nie czuję takiej powinności (jakby zostanie mężem i ojcem miało być jakimś patriotycznym obowiązkiem, czyli czymś sztucznym bez wewnętrznej potrzeby, tylko na zasadzie konformistycznego "bo tak się powinno", "bo wszyscy tak robią", "najwyższy czas znaleźć sobie jakąś dziewczynę i się ożenić"), ale też od jakiegoś czasu nie jestem w stanie się w nikim zakochać, kiedyś się zakochiwałem w różnych dziewczynach (w sensie nie w kilku na raz, ale w pewnym momencie życia w takiej, a w innym momencie życia w jakiejś innej), a od już dość długiego czasu (od kilku dobrych lat) nie zakochałem się w żadnej dziewczynie. Musiałbym niejako na siłę kogoś podrywać na podstawie jakiś wymyślonych przez siebie odgórnie kryteriów, nie wiem po co tak naprawdę. Ludzie tacy jak Jordan Peterson mogą sobie gadać o tym, że należy brać na siebie odpowiedzialność itd. ale to nic nie da gdy nie ma się motywacji by brać jakąkolwiek odpowiedzialność. I nie chodzi mi tu o to że się tej odpowiedzialności boję, tylko o to po co ją brać skoro i tak nikogo nie kocham, nie mam motywacji by brać odpowiedzialność za jakąś randomową dziewczynę do której nic nie czuję.
Mam wrażenie, że to przez wiedzę i nadmiar informacji. Wiedza zabija uczucia zanim się w ogóle jakiekolwiek pojawią. W psychoterapii używa się analizy i nazywania emocji by je osłabić np. by wyeliminować gniew czy fobie. W dzisiejszych czasach dużo się mówi o rzeczach, które kiedyś były tabu i stanowiły tajemnicę i nakręcały pożądanie i zakochanie. Teraz ciągle gada się o seksie, związkach, problemach z partnerami, toksycznych mężczyznach, toksycznych kobietach, analizuje się wszystko łącznie z pozycjami seksualnymi w łóżku, czy otwarcie mówi się o swoich preferencjach seksualnych w tym robi się politykę na orientacji seksualnej, gwałtach, molestowaniu. Właściwie wszystko jest już molestowaniem, a kiedyś nawet stało się modne "me too" w co ciężko mi uwierzyć, że dziewczyny tak sobie bez żadnych oporów przyznawały się do bycia zgwałconymi skoro gwałt w większości przypadków wiąże się z traumą, czyli prawdopodobnie ściemniały by robić z siebie ofiary i mieć atencję. Tak czy siak zrobiono z intymnych ludzkich relacji cyrk na kółkach, tak że trudno mi na poważnie się zakochać i w związku z tym nie mam motywacji do brania ślubu. Fajnie jakby inni też się wypowiedzieli dlaczego nie biorą ślubu, czy dlaczego są singlami. Oczywiście część osób tzw. inceli ma na to szereg gotowych odpowiedzi na temat hipergamii kobiet, ich nadmiernych oczekiwań, nie spełniania warunków typu wzrost powyżej 1,80m, wysoko osadzona kość gnykowa, hunter eyes, kwadratowa szczęka, zarobki itd. ale to upraszczanie sprawy i zapominanie o tym, że istnieją wciąż pary nie spełniające tych wymagań i jakoś funkcjonują. Zachęcam do głębszego zastanowienia się nad tym i nad własnymi motywacjami, a nie tylko nad rzekomymi wymaganiami innych osób.
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Wrócę jeszcze do tematu ale jak zwykle czas już mnie goni. Zgadzam się z autorem w wieku kwestiach. Na chwilę obecną mam jeden główny wniosek. Kultura i zachodni model życia. Tak to wygląda. Mnie bardzo nie odpowiada postawa wielu mężczyzn u nas. Niechęć do związków, egoizm, unikanie odpowiedzialności. Rozmawiałam o tym nie raz z moim facetem, który wychował się wśród innych zasad, w innej kulturze, on nie rozumie dlaczego tak jest, nie popiera sytuacji tak jak ja. Podejrzewam, że ta zbieżność światopoglądowa mnie zbliżyła do niego w dużym stopniu.
Jeśli chodzi o motywację, najsilniejszą jest miłość, bez tego ja również nie odczuwałam potrzeby bycia z związku.
Jeśli chodzi o motywację, najsilniejszą jest miłość, bez tego ja również nie odczuwałam potrzeby bycia z związku.
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 391
- Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP/J-T
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Zmuszani i nie zmuszani - kiedyś była presja rodziny, wręcz rodu (czyli wielkiej rodziny ze wszystkimi ciotkami i wujkami), częste aranżowanie małżeństw przez rodziców.Kiedyś ludzie do małżeństw byli zmuszani, następnie nie byli zmuszani ale za to wypromowano romantyczną wizję połączenia dwóch połówek i generalnie wierzono w romantyczną miłość. Teraz wzrosła świadomość różnych rzeczy od psychologii związków po neurobiologię mózgu, a ludzie generalnie nie wierzą już w miłość jako jakiś absolut, czy sens życia.
Ale też często nie zmuszali inni ludzie, tylko okoliczności życia same powodowały presję na małżeństwo - potrzeba posiadania potomstwa, które się zaopiekuje Tobą na starość; potrzeba związania się z kimś po to by przetrwać w życiu, stworzyć dobrze funkcjonującą komórkę społeczną z efektywnym podziałem ról (bo kobieta lepiej się domem zajmie i przygotowywaniem jedzenia , a chłop ma więcej siły do pracy w polu). Życie kiedyś było ciężki, małżeństwo nie służyło wymianie amorów, ale wspólnej walce o przetrwanie każdego dnia. Raczej umowa o współpracy przysięgana przed ołtarzem i zatwierdzana przez Boga, niż obietnica odlotowej kosmicznej miłości, którą obecnie wodzi za nos kultura masowa (jak wiadomo ideał nie do spełnienia; no i egoistyczny dosyć - bo wytwarza oczekiwania idealnego partnera, a te oczekiwania mogą być nienasycone - może stąd teraz taki rozkwit rynku analiz związkowych).
A inną ,może jeszcze ważniejszą, kwestią jest liczba wyboru możliwych życiowych dróg jakie się przed każdym z nas rozpościerają w porównaniu do kogoś sprzed, powiedzmy 100 lat. Przy coraz mniejszej liczbie drogowskazów.
- Fairytaled
- Rozkręcony intro
- Posty: 250
- Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INFP
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Pewnie chciałbyś spotkać na swojej drodze subtelną dziewczynę, która nie będzie tak szalenie oczywista, trudno znaleźć kogoś takiego. Powiem Ci szczerze, że sam znajduję się w sferze, którą bym mógł określić mianem "tego pana nie bierzemy pod uwagę", więc jakby siłą rzeczy odpuszczam sobie ten temat. Poza tym ze mną jest tak, że jestem w stanie się w kimś zakochać, i trwać w tym stanie z pięć lat, także zanim mi przejdzie jedno lub drugie takie zakochanie, to dociągnę do czterdziestki.Mam wrażenie, że to przez wiedzę i nadmiar informacji. Wiedza zabija uczucia zanim się w ogóle jakiekolwiek pojawią. W psychoterapii używa się analizy i nazywania emocji by je osłabić np. by wyeliminować gniew czy fobie. W dzisiejszych czasach dużo się mówi o rzeczach, które kiedyś były tabu i stanowiły tajemnicę i nakręcały pożądanie i zakochanie. Teraz ciągle gada się o seksie, związkach, problemach z partnerami, toksycznych mężczyznach, toksycznych kobietach, analizuje się wszystko łącznie z pozycjami seksualnymi w łóżku, czy otwarcie mówi się o swoich preferencjach seksualnych w tym robi się politykę na orientacji seksualnej, gwałtach, molestowaniu. Właściwie wszystko jest już molestowaniem, a kiedyś nawet stało się modne "me too" w co ciężko mi uwierzyć, że dziewczyny tak sobie bez żadnych oporów przyznawały się do bycia zgwałconymi skoro gwałt w większości przypadków wiąże się z traumą, czyli prawdopodobnie ściemniały by robić z siebie ofiary i mieć atencję. Tak czy siak zrobiono z intymnych ludzkich relacji cyrk na kółkach, tak że trudno mi na poważnie się zakochać i w związku z tym nie mam motywacji do brania ślubu. Fajnie jakby inni też się wypowiedzieli dlaczego nie biorą ślubu, czy dlaczego są singlami. Oczywiście część osób tzw. inceli ma na to szereg gotowych odpowiedzi na temat hipergamii kobiet, ich nadmiernych oczekiwań, nie spełniania warunków typu wzrost powyżej 1,80m, wysoko osadzona kość gnykowa, hunter eyes, kwadratowa szczęka, zarobki itd. ale to upraszczanie sprawy i zapominanie o tym, że istnieją wciąż pary nie spełniające tych wymagań i jakoś funkcjonują. Zachęcam do głębszego zastanowienia się nad tym i nad własnymi motywacjami, a nie tylko nad rzekomymi wymaganiami innych osób.
Trzeba powiedzieć, że upadek wartości rodzinnych jest wynikiem odejścia od konserwatywnych wartości, które kiedyś stanowiły moralny fundament społeczeństwa; co nie zmienia faktu, że takie małżeństwa często również były pełne patologii. Można się zżymać na demokrację, która każdemu dała prawo do opowiadania o wszystkim. Tylko kto miałby mówić, jeśli nie największe gaduły? A że w dzisiejszych czasach seksualność człowieka stała się najważniejszą składową tożsamości? Centralnym punktem odniesienia? Nie mamy na to wielkiego wpływu. Media nie będą przecież pokazywać introwertyka, który spokojnie zjada śniadanie. Nikt by tego nie oglądał. Trzeba szokować.
Można nawet postawić tezę, że brak jasno określonego systemu wartości doprowadził do obniżenia jakości kultury; brak spójności, brak kierunku, brak sacrum. Bardziej liczy się zysk, niż efekt artystyczny; mieszają się ze sobą środki wyrazu, które dawniej byłyby niedopomyślenia.
Nie wiem, czy mój tok rozumowania jest właściwy, lecz być może "Me too" to po prostu taka okazja, żeby zaistnieć, przez chwilę być kimś? Na zasadzie "Niech o mnie mówią; nieważne, czy dobrze, czy źle". Ja to zjawisko określam mianem psychicznego ekshibicjonizmu
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
To znaczy jeśli chodzi o małżeństwa aranżowane przez rodziców to ich kres nadszedł gdzieś w okolicy Wojen Światowych. Nie wiem czy jest to znowu taka wartość dodatnia, ale jeśli wolny wybór nie wypełnia pożądanych oczekiwań to po prostu nastąpi zmiana modelu dobierania się w pary. Proste.
Wszyscy jarają się "sztuczną inteligencją" to może teraz algorytm będzie dobierał ludzi w pary. Słodko
Nie mniej, model starszy mężczyzna i młodsza kobieta raczej się nie zmienił. Kiedyś tutaj podawałem ciekawostkę, że w faszystowskich Włochach Benito Mussolini zniósł zakaz ożenku dla mężczyzn poniżej 31 roku życia. Mhm, to dopiero konserwatyzm!
<otwiera pifko bo jest konserwą a do 31 r.ż. ma jeszcze kilka miesięcy wolności>
Wszyscy jarają się "sztuczną inteligencją" to może teraz algorytm będzie dobierał ludzi w pary. Słodko
Nie mniej, model starszy mężczyzna i młodsza kobieta raczej się nie zmienił. Kiedyś tutaj podawałem ciekawostkę, że w faszystowskich Włochach Benito Mussolini zniósł zakaz ożenku dla mężczyzn poniżej 31 roku życia. Mhm, to dopiero konserwatyzm!
<otwiera pifko bo jest konserwą a do 31 r.ż. ma jeszcze kilka miesięcy wolności>
- Fairytaled
- Rozkręcony intro
- Posty: 250
- Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INFP
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Netflix ma już taki serial; "Osmosis"Drimlajner pisze: ↑22 lut 2021, 19:01
Wszyscy jarają się "sztuczną inteligencją" to może teraz algorytm będzie dobierał ludzi w pary. Słodko
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 391
- Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP/J-T
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Skoro jesteśmy w temacie konserwatywnych stosunków matrymonialnych w dwudziestoleciu, przypomniał mi się pewien artykuł niegdyś przeczytany:Drimlajner pisze: ↑22 lut 2021, 19:01
Nie mniej, model starszy mężczyzna i młodsza kobieta raczej się nie zmienił. Kiedyś tutaj podawałem ciekawostkę, że w faszystowskich Włochach Benito Mussolini zniósł zakaz ożenku dla mężczyzn poniżej 31 roku życia. Mhm, to dopiero konserwatyzm!
Niemiecki konserwatywny mężczyzna/
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 391
- Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP/J-T
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
To może postawmy sprawę inaczej - ilu niemieckich konserwatystów nie było w NSDAP ?
Wygląda na to, że jedynie nieliczne grupki skupione wokół Kościołów (katolickiego, ale tez niektórych protestanckich) były przeciwko Hitlerowi.
Czy konserwatyzm jest ruchem uniwersalnym, czy też jedynym co łączy konserwatystów jest chęć konserwacji starego porządku - ale ten porządek się różnił od kraju do kraju. Jeżeli polski konserwatysta chciał konserwować porządek katolicki i etos szlechecki, to pruski konserwatysta mój widzieć w Fuhlerze Fryderyka Wielkiego wyjętego z formaliny.
Ale, wracając do tematów matrymonialnych (i uciekając od offtopu) - wydaje mi się, że w krajach protestanckich ,takich jak Anglia i pruskie kulturowo Niemcy, istniała tak "konserwatywna moralność" pilnowana przez państwo - a więc w dużej mierze na pokaz.
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Nie zaprzeczam, Hitler potrafił uwodzić. Nie mniej moja reakcja wynikła z perspektywy dnia dzisiejszego. Co konkretnie konserwatyzm.pl i NajwyższyCzas! widzą w Hitlerze? Tak, wiem. To nie ten temat. Można uznać za pytanie retoryczne.patha pisze: ↑24 lut 2021, 13:14 To może postawmy sprawę inaczej - ilu niemieckich konserwatystów nie było w NSDAP ?
Wygląda na to, że jedynie nieliczne grupki skupione wokół Kościołów (katolickiego, ale tez niektórych protestanckich) były przeciwko Hitlerowi.
Czy konserwatyzm jest ruchem uniwersalnym, czy też jedynym co łączy konserwatystów jest chęć konserwacji starego porządku - ale ten porządek się różnił od kraju do kraju. Jeżeli polski konserwatysta chciał konserwować porządek katolicki i etos szlechecki, to pruski konserwatysta mój widzieć w Fuhlerze Fryderyka Wielkiego wyjętego z formaliny.
Ale, wracając do tematów matrymonialnych (i uciekając od offtopu) - wydaje mi się, że w krajach protestanckich ,takich jak Anglia i pruskie kulturowo Niemcy, istniała tak "konserwatywna moralność" pilnowana przez państwo - a więc w dużej mierze na pokaz.
A w temacie.
To ten konserwatyzm.pl co jak widzę reklamuje państwa narodowe i ogólnie narodowy konserwatyzm pewnie nie przepada za ideą małżeństw międzynarodowych i międzyetnicznych?
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 391
- Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP/J-T
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Nie wiem czy to trolling jakiś, czy odpowiadać na serioDrimlajner pisze: ↑24 lut 2021, 13:44 To ten konserwatyzm.pl co jak widzę reklamuje państwa narodowe i ogólnie narodowy konserwatyzm pewnie nie przepada za ideą małżeństw międzynarodowych i międzyetnicznych?
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
To był zgrabny, w stylu: słoń w składzie porcelany, powrót do głównego tematu wątku. Można nie odpowiadać.
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 391
- Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP/J-T
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Można, ale będzie to trudne, ponieważ właśnie Wielomski z konserwatyzm.pl zrobił bardzo ciekawe wykłady na temat genezy idei rasistowskich w Europie, w których mówi m.in. o poruszonym przez Ciebie zagadnieniu tj. o tym skąd się w ogóle wzięła taka idea "niemieszania ras".Drimlajner pisze: ↑26 lut 2021, 20:25To był zgrabny, w stylu: słoń w składzie porcelany, powrót do głównego tematu wątku. Można nie odpowiadać.
Prof. Adam Wielomski: Rasizm cz.I: Arthur de Gobineau i geneza rasizmu w Europie
Prof. Adam Wielomski: Rasizm, cz.II, Houston Stewart Chamberlain
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
jeśli tak jest to upadliśmy niskoAgon pisze: ↑22 lut 2021, 2:08 Kiedyś ludzie do małżeństw byli zmuszani, następnie nie byli zmuszani ale za to wypromowano romantyczną wizję połączenia dwóch połówek i generalnie wierzono w romantyczną miłość. Teraz wzrosła świadomość różnych rzeczy od psychologii związków po neurobiologię mózgu, a ludzie generalnie nie wierzą już w miłość jako jakiś absolut, czy sens życia
Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?
Obejrzałem pierwszą część. Niełatwo znaleźć dwie wolne godziny, ale tak, Drim approves, warto
Zastrzeżenia mam jedynie odnośnie średniowiecza, ale to można zrzucić na ramy czasowe gdzie pan profesor jest bardziej ekspertem od strony starożytności i wypowiada się zapewne o wczesnym średniowieczu, a ja badam sobie schyłek średniowiecza, i tutaj wychodzi rozbieżność w tezach.