Drim pisze: ↑27 wrz 2023, 10:30Posłuchaj jeszcze raz Herzykówny i i Wieczorkiewicz. Tym razem uważnie.
Błędne założenie już w pierwszym zdaniu.
Gdyby incele chcieli sam seks to poszliby do prostytutki i dostaliby ten seks. Pstryk i nie ma inceli. Sprawa rozwiązana.
To jest dużo bardziej skomplikowane. Już wyżej to wyjaśniłem, ale się powtórzę. Dla incela dostęp do seksu z kobietą jest wyznacznikiem miejsca w hierarchii w stadzie rówieśniczym. Ma to także pewne wyjaśnienie biologiczne, bo od tych wszystkich hormonów wydzielanych w czasie kopulacji wzrasta pewność siebie, poczucie szczęścia i subiektywne poczucie włąsnej wartości. Tak niestety te zwierzęce mózgi działają.
KierowcaInrzynier pisze: ↑27 wrz 2023, 20:01
Ja jako incel mam problem nawet nie z samym seksem, co w ogole z relacjami. Mam tragiczne umiejetnosci spoleczne, ktore nie pomagaja w problemie. Kompletny brak znajomych kobiet od czasow gimnazjum, i rosnaca z czasem liniowo izolacja. Jak mam poznac jakas kobiete, ktora najprawdopodobniej ma wyzsze kompetencje spoleczne i doswiadczenie, czy to seksualne czy z relacjami romantycznymi? Co zrobic ma czlowiek, ktory w wieku statystycznego "peak of life satisfaction" nie posiada umiejetnosci miekkich, a szansa na ich nabycie zniknela wraz z przejsciem do szkolnictwa wyzszego? Ludzie tacy jak Drim smiali sie ze mnie, gdy pierwszy raz zawitalem na forum i przedstawilem swoje problemy. I tak dla uswiadomienia - Incelizm nie jest naplywem z ameryki ani ideologia. Jest to po prostu nazwa ogolna dla ludzi, ktorzy "przegrywaja" zycie.
Właściwie problem jest w tym, że jak w wielu tego rodzaju zjawiskach - incele sami z siebie nie istnieją. Istnieje etykietka "incela" i ludzie, którzy się z nią autoidentyfikują lub narzucają tą identyfikację innym. Ale samo słowo "incel" nie ma ścisłej definicji, nie ma ścisłego zbioru cech definiujących.
Tak jak "blondyn" czy "brunet" mają określony zbiór cech definiujących (choć jednoelementowy:D) i określenia te są niezależne od autoidentyfikacji podmiotu, więc mając brązowe włosy nie mogę powiedzieć, że jestem blondynem. Tak nie da się powiedzieć na bazie jakichkolwiek kryteriów czy ktoś jest incelem czy nie, bez jego deklaracji grupowej identyfikacji. Dlatego uważam to za ideologię / subkulturę. Ty uważasz się za incela i masz swój zbiór problemów, na podstawie których się identyfikujesz jako incel ,ale kolega może inny zbiór problemów i inne podejście (nawet sprzeczne) i również identyfikować się jako incel, albo np. mnie, który nie identyfikuje się jako incel, Pani Harzyk może nazwać incelem (np. za to iż jestem szowinistycznie logiczny, a logika, jak wiadomo w tych środowiskach - jest przemocowa) - i stanę się wtedy mimowolnym incelem: in-incelem.
Dlatego z tego semantycznego burdelu próbuję uchwycić jakiś zaczyn obiektywnej definicji i mogę uchwycić się tylko jednej rzeczy - źródłosłowia, którym jest "niedobrowolny celibat" ,która to zbitka wyrazowa po polsku brzmi dosyć głupio i można ją rozwinąć jako " coś/ktoś mi zabrania się seksić". Na podstawie moich obserwacji tego co piszą incele w internecie mogę rozszerzyć tą definicję do: "
jestem ofiarą, bo coś/ktoś mi zabrania się seksić".
I dlatego właśnie uważam, że incelizm ma coś z ideologii. Ma komponent "bycia skrzywdzoną ofiarą", z którym łączy się poczucie roszczeniowości - element charakterystyczny dla konglomeratu dzisiejszych amerykańskich neomarksistowkich ideologii "ofiar" - radykalnych feministek, murzyńskich niewolników, prześladowanych tęczaków i innych baśniowych stworów oraz innych wyklętych ludów ziemi, które swoją tożsamośc grupową budują na poczuciu bycia ofiarami, którym to poczuciem usprawiedliwiają sobie coraz dalej idące moralne prawo do odwetu i agresji.
Ponieważ ruch incelizmu narodził się w amerykańskim internecie nic dziwnego, że zawiera w sobie kalkę z radykalnego feminizmu, w opozycji do którego się wykuwał.
A gdyby nie pochodził z Ameryki, to mówilibyście że jesteście w przymusowym/mimowolnym celibacie i nazywali siebie PRZYCELAMI ,albo MIMOCELAMI.
No więc ludzi o niskich kompetencjach społecznych jest wielu (witaj w klubie!) ,ale niekoniecznie ci ludzie muszą tworzyć swoją tożsamość grupową wokół seksu i jego braku, redukując się do gadziego mózgu.