Festiwale, koncerty i inne spędy
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
-
- Introwertyk
- Posty: 67
- Rejestracja: 17 maja 2011, 16:40
- Płeć: nieokreślona
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Fajnie jest zobaczyć i usłyszeć na żywo jakichś fajnych wykonawców, jednak tłum napierający ze wszystkich możliwych stron i "puszczający dymki" prosto w nos nie jest już tak przyjemny.
"Jest 10 rodzajów ludzi – ci, którzy rozumieją kod dwójkowy i ci, którzy go nie rozumieją."
~~~~
"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa." Julian Tuwim
"Trzeba żyć, a nie tylko istnieć" Plutarch
"To smutne, że głupcy są tacy pewni siebie, a ludzie rozsądni tak pełni wątpliwości." Bertrand Russel
~~~~
"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa." Julian Tuwim
"Trzeba żyć, a nie tylko istnieć" Plutarch
"To smutne, że głupcy są tacy pewni siebie, a ludzie rozsądni tak pełni wątpliwości." Bertrand Russel
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
klub,dyskoteka w sobote,czemu nie,dobra sprawa,ale dla kogos kto się w takich miejscach czuje w miare dobrze,
dla mnie to niemal że jedyna forma odstresowania,po całym tygodniu,ogolnie kazdą noc w takich miejscach wspominam dobrze,niewiem co sie wtedy dzieje ale z reguly jestem bardziej spokojny a tam normalnie bez alkocholu potrafie być zwierzęco agresywny,może to przez te chmary żelusiów które tak na mnie działają : P
dla mnie to niemal że jedyna forma odstresowania,po całym tygodniu,ogolnie kazdą noc w takich miejscach wspominam dobrze,niewiem co sie wtedy dzieje ale z reguly jestem bardziej spokojny a tam normalnie bez alkocholu potrafie być zwierzęco agresywny,może to przez te chmary żelusiów które tak na mnie działają : P
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Uwielbiam koncerty, ale przejęcie inicjatywy w szaleństwach typu skakanie, klaskanie w górze itp. to nie jest moja mocna strona. Chcę się dobrze bawić, ale nieśmiałość nie pozwala mi na 100% wygłupów. A potem żałuję,że nie bawiłam się na całego.
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Ja jeszcze się tu nie wypowiedziałem?
Koncerty to jedna z moich ulubionych form spędzania czasu. Tłumy mi nie przeszkadzają, wręcz odwrotnie. W dużej grupie, gdzie każdy skacze i klaszcze, mam poczucie anonimowości i potrafię beztrosko tańczyć. To zarówno wyładowanie emocji jak i naładowanie baterii. Potrafię iść nawet sam, gorzej sytuacja wygląda z małymi, kameralnymi, na siedząco. Tam trudniej pojawić się samemu, a przez to czasem coś ciekawego umyka.
A taki spęd w Jarocinie to w ogóle ulubione miejsce - wolność, radość i beztroska.
Koncerty to jedna z moich ulubionych form spędzania czasu. Tłumy mi nie przeszkadzają, wręcz odwrotnie. W dużej grupie, gdzie każdy skacze i klaszcze, mam poczucie anonimowości i potrafię beztrosko tańczyć. To zarówno wyładowanie emocji jak i naładowanie baterii. Potrafię iść nawet sam, gorzej sytuacja wygląda z małymi, kameralnymi, na siedząco. Tam trudniej pojawić się samemu, a przez to czasem coś ciekawego umyka.
A taki spęd w Jarocinie to w ogóle ulubione miejsce - wolność, radość i beztroska.
dream is destiny
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Zaczęło się od niesamowitych przeżyć z samotnego wypadu na koncert KSU w Bieszczady.
4 dni które pozostaną na zawsze w pamięci.
W przyszłym tygodniu Pidżama Porno, pod koniec października KULT.
Pozytywna energia na wyciągnięcie ręki.
4 dni które pozostaną na zawsze w pamięci.
W przyszłym tygodniu Pidżama Porno, pod koniec października KULT.
Pozytywna energia na wyciągnięcie ręki.
- cityCAT
- Pobudzony intro
- Posty: 171
- Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Zawsze miałam problemy z 'rozładowywaniem' emocji, czasem czuje, że po prostu rozsadzi mnie od środka, jeżeli czegoś nie zrobię.
Zaczęłam ostatnio chodzić na koncerty typu metalcore'owego, do małych klubów i to jest TO. Całe to przeładowanie emocjonalne ze mnie schodzi, poza tym bardzo dobrze czuje się wśród tego typu ludzi. Żadne tam żele, dresy i wszystkie te tępe dyskotekowe laski. (jednak można trafić na klub, gdzie jest dobre towarzystwo i DOBRY GŁĘBOKI DŹWIĘK coś jak dubstepówka mmrr)
Problem jest jednak taki, że nie mam bardzo z kim chodzić. Najlepiej mieć chociaż 1 osobę, która nie wyczerpie cię z energii, z którą można by chodzić, marzenie... Bez sensu iść z byle jakimi znajomymi i się przez nich stresować, wtedy to już lepiej iść samemu.
Zaczęłam ostatnio chodzić na koncerty typu metalcore'owego, do małych klubów i to jest TO. Całe to przeładowanie emocjonalne ze mnie schodzi, poza tym bardzo dobrze czuje się wśród tego typu ludzi. Żadne tam żele, dresy i wszystkie te tępe dyskotekowe laski. (jednak można trafić na klub, gdzie jest dobre towarzystwo i DOBRY GŁĘBOKI DŹWIĘK coś jak dubstepówka mmrr)
Problem jest jednak taki, że nie mam bardzo z kim chodzić. Najlepiej mieć chociaż 1 osobę, która nie wyczerpie cię z energii, z którą można by chodzić, marzenie... Bez sensu iść z byle jakimi znajomymi i się przez nich stresować, wtedy to już lepiej iść samemu.
Actually, I CAN
- composure
- Wtajemniczony
- Posty: 5
- Rejestracja: 02 cze 2012, 11:58
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kielce
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Koncerty i festiwale uwielbiam! Tam hałas i tłum ludzi w ogóle mi nie przeszkadzają. Jedynym nieprzyjemnym i krępującym elementem jest czekanie przed koncertem pod klubem ( mimo wszystko lubię przychodzić wcześniej), kiedy wszyscy się zapoznają, piją, palą i poddają wszelkim innym formom integracji
Mając porównanie w koncertach z towarzystwem ( mojej siostry i jej znajomych lub przypadkowych znajomych z internetu) i tych spędzanych w swoim własnym towarzystwie zdecydowanie wybieram te samodzielne Nawet jak jestem z jakąś grupą to i tak w koncertowej ekscytacji odłączam się od niej i bawię się sama.
Mając porównanie w koncertach z towarzystwem ( mojej siostry i jej znajomych lub przypadkowych znajomych z internetu) i tych spędzanych w swoim własnym towarzystwie zdecydowanie wybieram te samodzielne Nawet jak jestem z jakąś grupą to i tak w koncertowej ekscytacji odłączam się od niej i bawię się sama.
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Uwielbiam ciężką muzykę i jak chodziłam na koncerty to fakt czasami pierwsza godzina była torturą, ale później już było świetnie. W dodatku tam jak się skacze, tańczy (chociaż nie wiem czy w moim wykonaniu można nazwać to tańcem..) to człowiek czuje się zrelaksowany i wyluzowany, a nie jak na dyskotekach..
Sama nie lubię chodzić, bo zawsze mam szczęście do starych, pijanych casanovcityCAT pisze:Problem jest jednak taki, że nie mam bardzo z kim chodzić. Najlepiej mieć chociaż 1 osobę, która nie wyczerpie cię z energii, z którą można by chodzić, marzenie... Bez sensu iść z byle jakimi znajomymi i się przez nich stresować, wtedy to już lepiej iść samemu.
Od kilku lat mam cholerną ochotę jechać na Woodstock albo Jarocin, ale jak miałam z kim to obawiałam się, że nie wytrzymam tyle bodźców na raz , a teraz jak psychicznie jestem gotowa to nie ma z kim. Tak źle i tak nie dobrzemakaj pisze: A taki spęd w Jarocinie to w ogóle ulubione miejsce - wolność, radość i beztroska.
"To krępujące milczenie. Czemu ględzenie o bzdetach uważamy za wyraz nieskrępowania?
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Na czymś, co można by określić mianem festiwalu bądź koncertu nigdy szczerze mówiąc nie byłem. W 4-tej klasie podstawówki natomiast zdarzyło mi się parę razy pójść na szkolną dyskotekę, ale niezbyt miło wspominam tamte chwile. Pamiętam tylko, że na początku byłem tym bardzo zaciekawiony (jak każdy dzieciak w sumie ), natomiast po paru kawałkach nie miałem ochoty dłużej skakać z tłumem i już do końca dyskoteki stałem oparty o parapet i zastanawiałem się "co im dolega, dlaczego oni są tacy dzicy" :lol: ? Na następnej dysce było jeszcze gorzej. Zacząłem tym razem siedząc na trybunach sali i czekałem na moje ulubione "Blue" Eiffel 65. Gdy ten moment nastąpił zszedłem na dół, poskakałem i już po chwili poczułem się kiepsko. Wyszedłem z sali i stanąłem na holu który do niej prowadził. Po paru minutach wyszedłem ze szkoły. Jak się później okazało to była moja ostatnia dyskoteka w życiu...
Szczerze mówiąc nigdy później nie myślałem już o wyjściu na tego typu imprezy. Na studniówce nie byłem, a gdy znajomi rozdawali zaproszenia na "18-tki" to z żadnego z nich nie skorzystałem. Myślę że bardzo szybko zrozumiałem, iż taka zabawa nie jest dla mnie i był to jeden z głównych powodów, dzięki któremu zdiagnozowałem swój introwertyzm. Choć z moją osobą związany jest pewien zabawny paradoks. Otóż ja uwielbiam słuchać (ba, czasem nawet tworzyć) Trance, który jest jednym z przedstawicieli muzyki klubowej. Można by rzec "co to za producent co tworzy muzykę klubową, a do klubu nie chodzi" . A pomimo tego wydaje mi się, że świetnie wyczuwam ten klimat, mimo iż nie słyszę tego "od wewnątrz" z perspektywy najbardziej praktycznej, a jedynie wyobrażam sobie jak to może wyglądać.
Zresztą z muzyką to jest tak, że muszę jej słuchać zupełnie sam i będąc odizolowanym od świata. W grę nie wchodzą nawet głośniki - koniecznie muszą być słuchawki. Wtedy to ja potrafię wyobrazić sobie siebie nawet w roli dj-a grającego w klubie, na którego cześć wiwatuje zebrany tłum. Wtedy mogę machać głową, klaskać i wykręcać różne piruety rękoma. I czuję się wówczas tak, jakbym miał w sobie więcej energii, niż ci wszyscy klubowicze razem wzięci .
Szczerze mówiąc nigdy później nie myślałem już o wyjściu na tego typu imprezy. Na studniówce nie byłem, a gdy znajomi rozdawali zaproszenia na "18-tki" to z żadnego z nich nie skorzystałem. Myślę że bardzo szybko zrozumiałem, iż taka zabawa nie jest dla mnie i był to jeden z głównych powodów, dzięki któremu zdiagnozowałem swój introwertyzm. Choć z moją osobą związany jest pewien zabawny paradoks. Otóż ja uwielbiam słuchać (ba, czasem nawet tworzyć) Trance, który jest jednym z przedstawicieli muzyki klubowej. Można by rzec "co to za producent co tworzy muzykę klubową, a do klubu nie chodzi" . A pomimo tego wydaje mi się, że świetnie wyczuwam ten klimat, mimo iż nie słyszę tego "od wewnątrz" z perspektywy najbardziej praktycznej, a jedynie wyobrażam sobie jak to może wyglądać.
Zresztą z muzyką to jest tak, że muszę jej słuchać zupełnie sam i będąc odizolowanym od świata. W grę nie wchodzą nawet głośniki - koniecznie muszą być słuchawki. Wtedy to ja potrafię wyobrazić sobie siebie nawet w roli dj-a grającego w klubie, na którego cześć wiwatuje zebrany tłum. Wtedy mogę machać głową, klaskać i wykręcać różne piruety rękoma. I czuję się wówczas tak, jakbym miał w sobie więcej energii, niż ci wszyscy klubowicze razem wzięci .
- Shamicki
- Introwertyk
- Posty: 119
- Rejestracja: 30 lip 2008, 2:07
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: INTJ
Re: Festiwale, koncerty i inne spędy
Również lubię festiwale, a w szczególności siedzenie na trawce niedaleko sceny i popijanie piwka przy spokojnej tu dzież mniej spokojnej muzyce. Lubie aktywność fizyczna uprawiam sport na okrągło ale jeżeli chodzi o 'kicanie' to ze mnie straszne drewno, dlatego nie 'kicam'. Koncerty w klubach już mniej. Natomiast nie chodzę do klubów ponieważ nie lubię dyskotek i tego typu rzeczy, gdzie muzyka raz że jest taka jaka mi nie zbyt odpowiada a dwa że jest o wiele za głośno, ostatnio zdarzyło mi się być na takim 'czymś' 2 lata temu, nie do końca z własnej woli i nigdy, przenigdy więcej. "Bywają chwile, kiedy nawet dla trzeźwych oczu rozumu świat naszego nieszczęsnego człowieczeństwa staje się podobny do piekła"
E.A. Poe
Preferuje siedzenie w barach z małą grupką dobrych znajomych i rozmowy przy muzyce która jest tylko tłem, gdzie słyszę kto co do mnie mówi.
E.A. Poe
Preferuje siedzenie w barach z małą grupką dobrych znajomych i rozmowy przy muzyce która jest tylko tłem, gdzie słyszę kto co do mnie mówi.
Człowiek tworzy jakąś rzeczywistość, a potem staje się jej ofiarą.
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Koncerty
Nie widziałam takiego tematu.
A więc: czy lubicie na nie chodzić, na jakich byliście, na jakie planujecie iść.
Czy przeszkadza wam tłum itd.
Ja byłam na 2 koncertach 'małych', z czego 1 dość dawno, więc doświadczenie niżej średnie. Ale wspominam pozytywnie, więc jak coś sobie znajdę i Matka Pieniężna dopomoże, to się wybiorę na kolejny.
A więc: czy lubicie na nie chodzić, na jakich byliście, na jakie planujecie iść.
Czy przeszkadza wam tłum itd.
Ja byłam na 2 koncertach 'małych', z czego 1 dość dawno, więc doświadczenie niżej średnie. Ale wspominam pozytywnie, więc jak coś sobie znajdę i Matka Pieniężna dopomoże, to się wybiorę na kolejny.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Re: Koncerty
Nie chodzę, bo moja rodzicielka zaczęłaby już obchodzić żałobę zanim bym z domu wyszła Strasznie panikuje, jak mam gdzieś iść na dłużej, toteż dla własnego i jej zdrowia nie chadzam. Byłam w sumie może 2 razy na takich mniejszych, ale bez polotu. Wolę jakieś skromne, w kameralnych miejscach, np. mini sesje jazzowe, czy coś w ten deseń. A i tak najbardziej preferuję słuchanie muzyki w domu lub w autobusie, żeby się... odizolować od tego ulicznego zgiełku i głośnych rozmów znacznie młodszych pasażerów.
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Koncerty
Nie byłem na żadnymi i nie mam ochoty iść. Nie lubię takich masowych spędów i niekontrolowanego hałasu. Chociaż z drugiej strony planuję pójść, jeżeli spełni się moje największe marzenie związane z produkcją, czyli moja nuta będzie grana, jako hymn którejś z jubileuszowych edycji ASOTA. Wtedy nie ma uja we wsi żebym to przegapił. Polecę do Den Bosch na eventa i pocałuję Armina w dupę z zachwytu . Poza tym bardzo lubię oglądać wykonania setów "na żywo" i udawać, że to ja jestem DJ-em, a nie ten kolo którego oglądam .
http://introwertyzm.pl/viewtopic.php?f=1&t=396
Już się znalazł :wink: .lea pisze:Nie widziałam takiego tematu.
http://introwertyzm.pl/viewtopic.php?f=1&t=396
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Re: Koncerty
och noch. Nie przepuszczałam, iż może być dziale intro, a nie w muzyce że aż nie wyszukiwałam o-oDifane pisze:Nie byłem na żadnymi i nie mam ochoty iść. Nie lubię takich masowych spędów i niekontrolowanego hałasu. Chociaż z drugiej strony planuję pójść, jeżeli spełni się moje największe marzenie związane z produkcją, czyli moja nuta będzie grana, jako hymn którejś z jubileuszowych edycji ASOTA. Wtedy nie ma uja we wsi żebym to przegapił. Polecę do Den Bosch na eventa i pocałuję Armina w dupę z zachwytu . Poza tym bardzo lubię oglądać wykonania setów "na żywo" i udawać, że to ja jestem DJ-em, a nie ten kolo którego oglądam .
Już się znalazł :wink: .lea pisze:Nie widziałam takiego tematu.
http://introwertyzm.pl/viewtopic.php?f=1&t=396
Władca przyjdzie, zamknie temat.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.