problem z bratem
: 13 mar 2011, 9:56
Mam brata, rok młodszego. Zupełnie się nie dogadujemy, typowy ekstrawertyk. Codziennie ma pretensje, że siedzę w domu i się powinnam wstydzić, bo żyję za minimum. Mój brat jest materialistą, kupuje tylko markowe ciuchy, ma dużo kosmetyków i potrafi siedzieć w łazience dłużej niż baba, imprezuje co weekend, zapraszał zawsze dużo kolegów do domu. A ja jeśli już kogoś zapraszałam to chłopaka, a koleżankę to raz na rok Mówi, że nic nie robię, że powinnam rzucić studia. Jestem na V roku, jestem na stażu, sprzątam i gotuje w domu, bo mama pracuje, daję korepetycje z angielskiego i w ten sposób zarabiam, ale dla niego to nic. Mi zawsze pieniądze starczają, odkąd sama zarabiam nigdy nie wzięłam od rodziców pieniędzy na bilet, a on zarabia i wyciąga nadal pieniądze od rodziców. Mówi, że ludzie studiują dziennie i pracują po nocach, a on nie dawał rady ze studiami zaocznymi, od czterech lat zaczyna nowe studia i kończy po miesiącu. Dla niego praca, która nie jest fizyczna to nie praca. Uwielbia rządzić, nic poza pracą w domu nie robi. Mam go serdecznie dość. Najlepiej by było jakby zamieszkał sam bez mamy, bo ma wszystko podane na talerzu. Za granicą wytrzymał miesiąc czasu i tak skończyła się jego przygoda z Anglią, że rodzice musieli spłacić za niego długi. Mój chłopak nawet mówił mi, że wyrośnie na kalekę społeczną i coś trzeba z nim zrobić, ale to jest taki konfliktowy człowiek, że jak się zacznie rozmowę to zaraz ma się dość całej rozmowy, a ja nie znoszę kłótni.
Jak mu zwracam uwagę, żeby coś wyrzucił do kosza na śmieci to przez pól godziny się wykłóca, że on nie ma czasu, że ciężko pracuje i, że sama to mogę zrobić, bo ja nic nie robię. Jak mama prosi żeby wyszedł z psem na dwór to godzinę mu zajmuje tłumaczenie, że on czasu nie ma (liczyłam raz z zegarkiem w ręku). Przez ten czas zdążył by zrobić wiele rzeczy. Co zrobić z tym gówniarzem, poradźcie mi
Jak mu zwracam uwagę, żeby coś wyrzucił do kosza na śmieci to przez pól godziny się wykłóca, że on nie ma czasu, że ciężko pracuje i, że sama to mogę zrobić, bo ja nic nie robię. Jak mama prosi żeby wyszedł z psem na dwór to godzinę mu zajmuje tłumaczenie, że on czasu nie ma (liczyłam raz z zegarkiem w ręku). Przez ten czas zdążył by zrobić wiele rzeczy. Co zrobić z tym gówniarzem, poradźcie mi