rozpad związku
: 25 cze 2011, 11:02
Witam wszystkich, jestem nową forumowiczką..właściwie nie wiem czy dobrze trafiłam, nie potrafię siebie określić jako introwertyczki w 100%, ale po głębszych zastanowieniach i analizie tego co wyczytałam to chyba jednak pasuję..
Mam dość poważny problem dotyczący mojego związku, no w sumie to już byłego, rozstaliśmy się przed tygodniem, główną przyczyną jest mój introwertyzm..Dawid jest osobą bardzo aktywną, nie mogę powiedzieć o sobie, że nie jestem taka, ale na pewno nie w takim samym stopniu jak on,ale to w tej kwestii nie było problemu..chodziło o kontakty między mną a innymi ludźmi, i nim. Generalnie z Dawidem dogadywaliśmy się dość dobrze, dopóki nie zaczynał mówić "o pogodzie"...nie wkurzało mnie to jakoś szczególnie, było mi to obojętne i taką zawsze miałam postawę wobec pierdół, o których mówił co go strasznie denerwowało, twierdził, że nie słucham itp, że jestem bierna i tego nie tolerował. Nie starał się mnie zrozumieć, potrafił powiedzieć kilka razy, że jestem nijaka i bez osobowości czy dziwna,co mnie strasznie raniło:( nie oceniajcie go proszę prze pryzmat tego, bo jest on wspaniałym człowiekiem, bardzo wartościowym i wnosił dużo pozytywnej energii do mojego życia. Po pewnym czasie zakochałam się w nim, bardzo poważnie traktowałam nasz związek. Uwielbiam jego towarzystwo, mogę z nim porozmawiać na wiele tematów(oprócz "pogody"), tak samo odbierałam też jego stosunek do mnie, ciężej było gdy na horyzoncie pojawiały się inne osoby, a dopiero źle kiedy były dla mnie obce i dopiero co je poznawałam- wtedy obserwuję, badam teren, że tak powiem...kiedy się rozstawaliśmy, właśnie po incydencie z nowo poznanymi kumplami Dawida, powtarzał mi, że bardzo dużo dla niego znaczę, ale przez moje zachowanie oddalam go do siebie, że mu to nie odpowiada itp..Choć oboje coś do siebie czujemy nie możemy być razem, tęsknie za nim strasznie, on co chwile się odzywa z pytaniem jak się czuję, czy u mnie wszystko w porządku, przez co ciężko mi zapomnieć..zresztą ja nie chcę zapominać, chcę żeby wrócił i zaakceptował mnie..Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji??Czy jest możliwe, żebyśmy kiedykolwiek jeszcze byli razem, żeby on potrafił z tym żyć?
Pozdrawiam serdecznie K.
Mam dość poważny problem dotyczący mojego związku, no w sumie to już byłego, rozstaliśmy się przed tygodniem, główną przyczyną jest mój introwertyzm..Dawid jest osobą bardzo aktywną, nie mogę powiedzieć o sobie, że nie jestem taka, ale na pewno nie w takim samym stopniu jak on,ale to w tej kwestii nie było problemu..chodziło o kontakty między mną a innymi ludźmi, i nim. Generalnie z Dawidem dogadywaliśmy się dość dobrze, dopóki nie zaczynał mówić "o pogodzie"...nie wkurzało mnie to jakoś szczególnie, było mi to obojętne i taką zawsze miałam postawę wobec pierdół, o których mówił co go strasznie denerwowało, twierdził, że nie słucham itp, że jestem bierna i tego nie tolerował. Nie starał się mnie zrozumieć, potrafił powiedzieć kilka razy, że jestem nijaka i bez osobowości czy dziwna,co mnie strasznie raniło:( nie oceniajcie go proszę prze pryzmat tego, bo jest on wspaniałym człowiekiem, bardzo wartościowym i wnosił dużo pozytywnej energii do mojego życia. Po pewnym czasie zakochałam się w nim, bardzo poważnie traktowałam nasz związek. Uwielbiam jego towarzystwo, mogę z nim porozmawiać na wiele tematów(oprócz "pogody"), tak samo odbierałam też jego stosunek do mnie, ciężej było gdy na horyzoncie pojawiały się inne osoby, a dopiero źle kiedy były dla mnie obce i dopiero co je poznawałam- wtedy obserwuję, badam teren, że tak powiem...kiedy się rozstawaliśmy, właśnie po incydencie z nowo poznanymi kumplami Dawida, powtarzał mi, że bardzo dużo dla niego znaczę, ale przez moje zachowanie oddalam go do siebie, że mu to nie odpowiada itp..Choć oboje coś do siebie czujemy nie możemy być razem, tęsknie za nim strasznie, on co chwile się odzywa z pytaniem jak się czuję, czy u mnie wszystko w porządku, przez co ciężko mi zapomnieć..zresztą ja nie chcę zapominać, chcę żeby wrócił i zaakceptował mnie..Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji??Czy jest możliwe, żebyśmy kiedykolwiek jeszcze byli razem, żeby on potrafił z tym żyć?
Pozdrawiam serdecznie K.