Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 28 paź 2007, 18:42
W celu rozruszania nieco forum, wpadła mi myśl o stworzeniu tego tematu.
Tak jak brzmi temat, chciałabym się Was zapytać, jak reagujecie na dotyk, dotyk wszelkiego rodzaju: i ten przypadkowy powstały na skutek przeciskania się w zatłoczonym autobusie czy sklepie i ten partnerski, przyjacielski? Uciekacie od niego czy czy go pragniecie? Kochacie czy nienawidzicie? A może bliskość taka czy inna jest dla Was obojętna?
Jestem bardzo ciekawa waszych odpowiedzi, bo ja osobiście mam z tym duże problemy. Nigdy nie lubiłam dotyku. Uciekałam od przytulania, całusów, głaskania też nie lubiłam. Mama z początku myślała, że to na tle psychicznym - jakiś autyzm, czy coś w tym stylu. Poprostu nie lubię takiej bliskości, uważam to za nienaturalne, przymilanie się, udawanie. Mam duże opory, by kogoś z czułością dotknąć, co sprawia mi duże problemy w relacji z moim chłopakiem. Nie rozumie tego i robi mi wyrzuty, że za mało go dopieszczam. Ja też tego nie rozumiem, dlaczego boję się czułości, tego dziwnego uczucia, które wzbudza bliskość.
Gdy widzę rozłozone do uścisku ręce przyjaciółek, twarz członka rodziny przygotowaną na pożegmnalnego czy witającego całusa, to aż mnie ciarki przechodzą i z trudem przełamuję się to odpowiedzi na te gesty.
Zwykły tłok w komunikacji miejskiej mi aż tak bardzo nie przeszkadza- zdążyłam się przyzwyczaić codziennie jadąc i wracając ze szkoły najbardziej zatłoczonym autobusem w mieście. Czucie na swoich pośladkach czyjąś obecność jednak lekko mnie wyprowadza z równowagi.
Tak jak brzmi temat, chciałabym się Was zapytać, jak reagujecie na dotyk, dotyk wszelkiego rodzaju: i ten przypadkowy powstały na skutek przeciskania się w zatłoczonym autobusie czy sklepie i ten partnerski, przyjacielski? Uciekacie od niego czy czy go pragniecie? Kochacie czy nienawidzicie? A może bliskość taka czy inna jest dla Was obojętna?
Jestem bardzo ciekawa waszych odpowiedzi, bo ja osobiście mam z tym duże problemy. Nigdy nie lubiłam dotyku. Uciekałam od przytulania, całusów, głaskania też nie lubiłam. Mama z początku myślała, że to na tle psychicznym - jakiś autyzm, czy coś w tym stylu. Poprostu nie lubię takiej bliskości, uważam to za nienaturalne, przymilanie się, udawanie. Mam duże opory, by kogoś z czułością dotknąć, co sprawia mi duże problemy w relacji z moim chłopakiem. Nie rozumie tego i robi mi wyrzuty, że za mało go dopieszczam. Ja też tego nie rozumiem, dlaczego boję się czułości, tego dziwnego uczucia, które wzbudza bliskość.
Gdy widzę rozłozone do uścisku ręce przyjaciółek, twarz członka rodziny przygotowaną na pożegmnalnego czy witającego całusa, to aż mnie ciarki przechodzą i z trudem przełamuję się to odpowiedzi na te gesty.
Zwykły tłok w komunikacji miejskiej mi aż tak bardzo nie przeszkadza- zdążyłam się przyzwyczaić codziennie jadąc i wracając ze szkoły najbardziej zatłoczonym autobusem w mieście. Czucie na swoich pośladkach czyjąś obecność jednak lekko mnie wyprowadza z równowagi.