Makiawelistyczne zachowanie. Nieźle. Tylko, czy warto "kupować" ludzi? Widzę w tym trochę oportunizmu.Nleth pisze:Relacje w szkole trzeba umieć odpowiednio rozegrać. Najlepiej mieć coś, czego nie mają inni i zaoferować im to za różne przysługi. Taką rzeczą jest wiedza, umiejętność rozwiązywania zadań i pisania ściąg. Nigdy nie można dawać wchodzić sobie na głowę. Jeśli ktoś jest wyjątkowo prymitywny, to można go postraszyć innymi prymitywami, których przychylność można zdobyć.
W moim gimnazjum klasą rządził jeden dość agresywny osobnik, który z kolei potrzebował mojej pomocy w nauce. W efekcie miałem wszystko pod kontrolą.
Dobrym sposobem w podstawówce jest kupowanie fajek ludziom z wyższych klas w zamian za ochronę. Oczywiście na to trzeba mieć kasę, ale ja zawsze lubiłem chomikować pieniądze od rodziców, tak że zawsze coś się uzbierało. Ważne, żeby nie wyglądało to na bycie zastraszanym. Dlatego zawsze pierwszy wychodziłem z inicjatywą, a jak ktoś rościł sobie pretensje, to zrywałem umowę i nasyłałem nowego ochroniarza na starego. Natomiast rówieśnicy byli w patowej sytuacji i trzymałem ich w szachu aż do gimnazjum, gdzie środowisko się zmieniło.
Introwertyk w szkole
- Irracjonalny
- Pobudzony intro
- Posty: 159
- Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
- Płeć: mężczyzna
Re: Introwertyk w szkole
Re: Introwertyk w szkole
Lubię mieć kontrolę, niż być kontrolowanym. Wolę dmuchać na zimne, a z byciem introwertykiem jest zwykle tak, że albo się zostaje szarą eminencją, albo popychadłem. Pierwsza opcja daje satysfakcję, druga przynosi kompleksy, a że w młodym wieku kształtuje się charakter, trzeba działać jak najszybciej.Irracjonalny pisze:Makiawelistyczne zachowanie. Nieźle. Tylko, czy warto "kupować" ludzi? Widzę w tym trochę oportunizmu.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Introwertyk w szkole
Jak się nie jest mastermindem, można też zostać osiłkiem. Tylko do tego trzeba trenować i dobrze się odżywiać. Mi w szkole podstawowej brakowało jednego i drugiego. Zawsze nie potrafiłem wykonać porządnie nawet jednej pompki. Dopiero w wieku 20 lat jak miałem internet dowiedziałem się że to trzeba zacząć od pół-pompek i wtedy szybko zacząłem nabierać siły. To znaczy do momentu kiedy z jakichś powodów wysiadły mi stawy .
Re: Introwertyk w szkole
Ćwiczę fizycznie głównie dla zdrowia i dobrego samopoczucia. W czasach szkolnych też ćwiczyłem i tam mięśnie miały jakieś znaczenie, choć zawsze byłem i będę intelektualistą. W cywilizowanym kraju, pomijając czasy szkolne i margines społeczny, to jednak inteligencja przydaje się bardziej niż siła fizyczna.Sorrow pisze:Jak się nie jest mastermindem, można też zostać osiłkiem. Tylko do tego trzeba trenować i dobrze się odżywiać. Mi w szkole podstawowej brakowało jednego i drugiego. Zawsze nie potrafiłem wykonać porządnie nawet jednej pompki. Dopiero w wieku 20 lat jak miałem internet dowiedziałem się że to trzeba zacząć od pół-pompek i wtedy szybko zacząłem nabierać siły. To znaczy do momentu kiedy z jakichś powodów wysiadły mi stawy .
Kilku idiotów się pozywało i jakoś zawsze przegrywali, choć nie jeden z nich mógłby mi pogruchotać kości w walce 1 na 1. Jeśli kogoś nie stać na dobrego adwokata i brak mu oleju w głowie, to niewiele zdziała w dzisiejszych czasach.
- Fangtasia
- Rozkręcony intro
- Posty: 311
- Rejestracja: 21 wrz 2014, 22:20
- Płeć: kobieta
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Introwertyk w szkole
Gdzieś Ty do szkoły chodził? :O Ochrona w szkole, wow. Ja tam się czułam bezpiecznie przez wszystkie lata szkolnictwa, nawet jeśli na przerwach stałam sama. I fajek nikomu nie kupowałam.Nleth pisze:Relacje w szkole trzeba umieć odpowiednio rozegrać. Najlepiej mieć coś, czego nie mają inni i zaoferować im to za różne przysługi. Taką rzeczą jest wiedza, umiejętność rozwiązywania zadań i pisania ściąg. Nigdy nie można dawać wchodzić sobie na głowę. Jeśli ktoś jest wyjątkowo prymitywny, to można go postraszyć innymi prymitywami, których przychylność można zdobyć.
W moim gimnazjum klasą rządził jeden dość agresywny osobnik, który z kolei potrzebował mojej pomocy w nauce. W efekcie miałem wszystko pod kontrolą.
Dobrym sposobem w podstawówce jest kupowanie fajek ludziom z wyższych klas w zamian za ochronę. Oczywiście na to trzeba mieć kasę, ale ja zawsze lubiłem chomikować pieniądze od rodziców, tak że zawsze coś się uzbierało. Ważne, żeby nie wyglądało to na bycie zastraszanym. Dlatego zawsze pierwszy wychodziłem z inicjatywą, a jak ktoś rościł sobie pretensje, to zrywałem umowę i nasyłałem nowego ochroniarza na starego. Natomiast rówieśnicy byli w patowej sytuacji i trzymałem ich w szachu aż do gimnazjum, gdzie środowisko się zmieniło.
Tak ogólnie przed liceum też bałam się nowych ludzi, ale jak to zawsze ze mną bywa na pierwszych spotkaniach byłam najgłośniejsza, chciałam poznać jak najlepiej tych ludzi. Taka klasa mi się trafiła, że po 3 latach już z nikim nie gadałam. Wywnioskowałam, że za dużo kobitek było, bo one najczęściej robiły zamieszanie. Zaczynam studia, 57 dziewczyn na roku... Dam radę.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Introwertyk w szkole
Są różne szkoły. Pierwsze dwie w których byłem były patologiczne. Ale wtedy najlepiej zmienić szkołę bo po co się dusić w patologii jak można poznać fajnych ludzi.Fangtasia pisze:Gdzieś Ty do szkoły chodził? :O Ochrona w szkole, wow. Ja tam się czułam bezpiecznie przez wszystkie lata szkolnictwa, nawet jeśli na przerwach stałam sama. I fajek nikomu nie kupowałam.
Tak ogólnie przed liceum też bałam się nowych ludzi, ale jak to zawsze ze mną bywa na pierwszych spotkaniach byłam najgłośniejsza, chciałam poznać jak najlepiej tych ludzi. Taka klasa mi się trafiła, że po 3 latach już z nikim nie gadałam. Wywnioskowałam, że za dużo kobitek było, bo one najczęściej robiły zamieszanie. Zaczynam studia, 57 dziewczyn na roku... Dam radę.
- nudny introwertyk
- Intro-wyjadacz
- Posty: 384
- Rejestracja: 28 kwie 2015, 7:19
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ENFP
- Lokalizacja: Poznań
Re: Introwertyk w szkole
W podstawówce byłem naczelnym zawadiaką, spiskowcem i zbirem, dwa razy tylko dzięki wstawiennictwu mamusi nie dostałem nagannego na świadectwie Mimo wszystko myślę, że właśnie wtedy byłem najbardziej "introwertyczny" i zamknięty w sobie, a kreacja agresywnego, wrednego osiłka, który najbardziej cieszy się z cudzej krzywdy miała odstraszyć ode mnie innych. A może to nie była do końca kreacja ? W końcu już w przedszkolu rozbiłem głowę koledze, który zabrał mi klocek. Tym właśnie klockiem. Do dzisiaj ma bliznę. Ale wracając do tematu, wyszło oczywiście inaczej, bo szybko stałem się szkolnym celebrytą, każdy mnie znał, każdy smarkaty bandzior chciał się ze mną kumplować. Z tego co wiem wychowawczyni zwykle poświęcała mi sporo czasu na wywiadówkach, nie mogąc się nadziwić ogromnej dysproporcji pomiędzy ocenami a zachowaniem W gimnazjum się uspokoiłem, zająłem się pożyczaniem pieniędzy na procent i sporadyczną sprzedażą wody na WF-ie po kilkukrotności ceny rynkowej. Oczywiście czasem trzeba było zareagować stosownie do sytuacji i zdarzały się uwagi typu "Piotr rzucił krzesłem w kolegę" czy "Piotr ogłuszył kolegę, gdy ten zajął jego miejsce". Mimo wszystko zdarzało się to rzadziej niż wcześniej i zawsze wychodziłem z solidnym "poprawnym" na świadectwie :wink: Do liceum już się całkiem uspokoiłem i przez 3 lata ani razu nie było skarg na moje zachowanie i tak jest do dziś. Mogę jedynie komuś dogryźć, ale z pięściami się nie rzucam. Ani z krzesłem :lol:
- Saladin
- Ekstrawertyk
- Posty: 304
- Rejestracja: 10 lut 2014, 23:29
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 7w8
- MBTI: ENFP
- Lokalizacja: Poznań
Re: Introwertyk w szkole
W moim przypadku, introwertyzm dał o sobie znać po raz pierwszy z zerówce. Pamiętam, jak wszystkie inne dzieci bawiły się zabawkami, a ja z moim ówczesnym przyjacielem siadaliśmy w ławce i zgłębialiśmy bezkres Kosmosu. Co rusz, któryś z nas przynosił książkę o astronomii , nad którą potem wspólnie kontemplowaliśmy.
Niestety gdy trafiłem do pierwszej klasy, on zmienił szkołę i tym razem zakumplowałem się z kimś innym. Nawiasem mówiąc, nasza przyjaźń trwała 'aż' do 5 klasy, teraz pewnie by mnie nie poznał na ulicy. :p Miejsce astronomii zajęły Pokemony i Dragon Ball Z oraz gry komputerowe. Do 3 klasy, byłem raczej nieśmiałym dzieckiem, dosyć naiwnym i czasami nierozgarniętym, choć 'oceny' miałem dobre. W 3 klasie wyjechałem z rodziną do Niemiec, gdzie pół roku spędziłem tęskniąc za domem. Kolejne miesiące mocno utrwaliły się w mojej pamięci, letni semestr w prowincjalnej niemieckiej szkole jawi się mi się jako jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Pamiętam, że szczególną uwagę zwróciłem na otwartość niemieckich dzieci, były o wiele bardziej przyjazne niż te z Polski. 4 klasa to powrót do starej szkoły, gdzie nie było już tak jak dawniej. Trochę pogłębiła mi się nieśmiałość, ale tragicznie nie było. 5 i 6 klasa to kolejna przeprowadzka (tym razem w obrębie Poznania), gdzie też spotkałem przyjaciela (ekstrawertyka swoją drogą), z którym przyjaźnie się do dziś. Również najlepszy okres w moim życiu.
Gimnazjum wspominam jako najgorsze. Z racji fascynacji metalowym światem, zapuszczałem wtedy włosy, co w połączeniu z młodą twarzą stawało się przyczyną docinków typu 'babochłop' itp. . Co ciekawe, Ci którzy najbardziej mnie przezywali, stali się potem moimi bliższymi znajomymi, a z jednym z nich kumpluje sie do dzisiaj. Ogólnie był to czas społecznego ostracyzmu, większość klasy chodziła na imprezy itd. a ja nie byłem na takie rzeczy zapraszany, (nie wiedziałem wtedy że jest coś takiego jak introwertyzm) przez co czułem się odtrącany a moje poczucie własnej wartości sięgnęło dna. Nie wspominając o 'zielonych szkołach', gdzie byłem często kwaterowany z innymi jako 'piąte koło o wozu'. No i też nieszczęsny wf na pływalni- wszyscy w autokarze zawsze z kimś siedzieli, tylko ja sam jak palec z wolnym miejscem obok
Potem przyszło liceum, postanowiłem że zacznę od nowa. Tu również los podstawił mi pod nos kolejnego przyjaciela, z którym po dziś dzień żyję w doskonałej komitywie (ESTP swoją drogą , choć przemyśleń mógłby mu pozazdrościć niejeden introwertyk) . Po 2 klasie, gdy grupka pewnych osób spedziła ze sobą wakacje, jako jedna z kilku osób znalazłem się poza 'imprezowym' nawiasem. Potem jedna dziewczyna wciąż mi dokuczała, często wśród innych, po śmiałem krytykować jej 'ukochany Arsenal'.
Na studiach wszystko się zmieniło, dzięki silowni zyskałem pewność siebie a nieśmiałość nie paraliżuje mnie tak jak dawniej. To samo mam teraz w pracy, czuję się jak nowo narodzony człowiek.
Niestety gdy trafiłem do pierwszej klasy, on zmienił szkołę i tym razem zakumplowałem się z kimś innym. Nawiasem mówiąc, nasza przyjaźń trwała 'aż' do 5 klasy, teraz pewnie by mnie nie poznał na ulicy. :p Miejsce astronomii zajęły Pokemony i Dragon Ball Z oraz gry komputerowe. Do 3 klasy, byłem raczej nieśmiałym dzieckiem, dosyć naiwnym i czasami nierozgarniętym, choć 'oceny' miałem dobre. W 3 klasie wyjechałem z rodziną do Niemiec, gdzie pół roku spędziłem tęskniąc za domem. Kolejne miesiące mocno utrwaliły się w mojej pamięci, letni semestr w prowincjalnej niemieckiej szkole jawi się mi się jako jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Pamiętam, że szczególną uwagę zwróciłem na otwartość niemieckich dzieci, były o wiele bardziej przyjazne niż te z Polski. 4 klasa to powrót do starej szkoły, gdzie nie było już tak jak dawniej. Trochę pogłębiła mi się nieśmiałość, ale tragicznie nie było. 5 i 6 klasa to kolejna przeprowadzka (tym razem w obrębie Poznania), gdzie też spotkałem przyjaciela (ekstrawertyka swoją drogą), z którym przyjaźnie się do dziś. Również najlepszy okres w moim życiu.
Gimnazjum wspominam jako najgorsze. Z racji fascynacji metalowym światem, zapuszczałem wtedy włosy, co w połączeniu z młodą twarzą stawało się przyczyną docinków typu 'babochłop' itp. . Co ciekawe, Ci którzy najbardziej mnie przezywali, stali się potem moimi bliższymi znajomymi, a z jednym z nich kumpluje sie do dzisiaj. Ogólnie był to czas społecznego ostracyzmu, większość klasy chodziła na imprezy itd. a ja nie byłem na takie rzeczy zapraszany, (nie wiedziałem wtedy że jest coś takiego jak introwertyzm) przez co czułem się odtrącany a moje poczucie własnej wartości sięgnęło dna. Nie wspominając o 'zielonych szkołach', gdzie byłem często kwaterowany z innymi jako 'piąte koło o wozu'. No i też nieszczęsny wf na pływalni- wszyscy w autokarze zawsze z kimś siedzieli, tylko ja sam jak palec z wolnym miejscem obok
Potem przyszło liceum, postanowiłem że zacznę od nowa. Tu również los podstawił mi pod nos kolejnego przyjaciela, z którym po dziś dzień żyję w doskonałej komitywie (ESTP swoją drogą , choć przemyśleń mógłby mu pozazdrościć niejeden introwertyk) . Po 2 klasie, gdy grupka pewnych osób spedziła ze sobą wakacje, jako jedna z kilku osób znalazłem się poza 'imprezowym' nawiasem. Potem jedna dziewczyna wciąż mi dokuczała, często wśród innych, po śmiałem krytykować jej 'ukochany Arsenal'.
Na studiach wszystko się zmieniło, dzięki silowni zyskałem pewność siebie a nieśmiałość nie paraliżuje mnie tak jak dawniej. To samo mam teraz w pracy, czuję się jak nowo narodzony człowiek.
"The worst lies, are the lies you tell to yourself."
"Don't be sorry. Be better."
Mój kanał na youtubie: https://www.youtube.com/channel/UCBstmW ... LTis8vE-hA
"Don't be sorry. Be better."
Mój kanał na youtubie: https://www.youtube.com/channel/UCBstmW ... LTis8vE-hA
- Coldman
- Administrator
- Posty: 2681
- Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: Szajs
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Introwertyk w szkole
Tak sobie od rana sobie myślę, czy dobrze wybrałem wybierając technikum informatyczne. No niby wszystko jest ok, ale nie czuje się w niczym najlepszy. Nie mam jakiegoś kierunku informatyki, który by mnie szczególnie zainteresował. Gdybym wcześniej, pomyślał to bym może poszedł w gastronomię. Lubię gotować i jest to bardzo proste. Bez studiów by dało rade i matmy i języków obcych bym nie miał rozszerzonych. No ale niestety teraz to już za późno.
- wazz
- Stały bywalec
- Posty: 208
- Rejestracja: 27 lip 2016, 0:52
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- Lokalizacja: Kraków
Re: Introwertyk w szkole
Coldman, przynajmniej jest to bardzo przyszłościowy kierunek na najbliższe wieki, papier będziesz miał a wcale w zawodzie nie musisz się później spełniać tylko np. w swoim hobby. Gotuj, gotuj dziewczyny lubią gotujących chłopców
“Never underestimate the power of stupid people in large groups.” G.C.
- cristanov
- Introwertyk
- Posty: 114
- Rejestracja: 03 maja 2016, 9:30
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Kraków
Re: Introwertyk w szkole
Niby czemu za późno? Jesteś dopiero w technikum więc na nic nie jest za późno. Ja kończyłem budowlankę a pracuję w IT, paru znajomych po gastronomii pracuje w budowlance. Rozglądając się po znajomych to niewielu jest takich którzy już w technikum wiedzieli co chcą robić w życiu. (niektórzy nadal nie wiedzą) Najlepsze i tak jest to że nie potrzebna jest żadna szkoła czy studia żeby robić cokolwiek i być w tym przynajmniej dobry.
Gdy masz serce do niczego i do niczego nie masz serca
Instynkt samozachowawczy nie wystarczy, by przetrwać.
Instynkt samozachowawczy nie wystarczy, by przetrwać.
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 416
- Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyk w szkole
Chyba znaczna mniejszość ludzi robi w pracy to, co rzeczywiście im się podoba. Nawet jeśli trafi się do branży, którą się lubi, to pracownicza rzeczywistość nie jest tak piękna, jak to sobie człowiek wcześniej wyobrażał.Coldman pisze:Tak sobie od rana sobie myślę, czy dobrze wybrałem wybierając technikum informatyczne. No niby wszystko jest ok, ale nie czuje się w niczym najlepszy. Nie mam jakiegoś kierunku informatyki, który by mnie szczególnie zainteresował. Gdybym wcześniej, pomyślał to bym może poszedł w gastronomię. Lubię gotować i jest to bardzo proste. Bez studiów by dało rade i matmy i języków obcych bym nie miał rozszerzonych. No ale niestety teraz to już za późno.
Jeśli nie jest źle, to chyba lepiej zostać.
Nie byłbym tak super optymistyczny na temat przyszłości tego zawodu: obecnie wykonuje go mnóstwo osób, a wystarczyłoby kilka decyzji na szczeblu państwowym i zapotrzebowanie na informatyków by znacznie spadło. Może nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie coś takiego się zdarzy, ale też nie ma żadnej gwarancji że nie.wazz pisze:Coldman, przynajmniej jest to bardzo przyszłościowy kierunek na najbliższe wieki
Bardzo kuszące, by to skomentować, ale może w tym wątku sobie daruję...wazz pisze:dziewczyny lubią gotujących chłopców
Zaimponowałeś mi tym ostatnim zdaniem. Szacun xd
Ożenić się, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki. (Schopenhauer)
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
- wazz
- Stały bywalec
- Posty: 208
- Rejestracja: 27 lip 2016, 0:52
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- Lokalizacja: Kraków
Re: Introwertyk w szkole
Dziękuję psubrat, buziaczek w czółko :lol:psubrat pisze:.Bardzo kuszące, by to skomentować, ale może w tym wątku sobie daruję...wazz pisze:dziewczyny lubią gotujących chłopców
“Never underestimate the power of stupid people in large groups.” G.C.
- eddard
- Stały bywalec
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 lip 2016, 10:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Kraków
Re: Introwertyk w szkole
What? Rozwiniesz?psubrat pisze:wystarczyłoby kilka decyzji na szczeblu państwowym i zapotrzebowanie na informatyków by znacznie spadło.
- cristanov
- Introwertyk
- Posty: 114
- Rejestracja: 03 maja 2016, 9:30
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Kraków
Re: Introwertyk w szkole
Koniecznie. Też jestem ciekawyeddard pisze:What? Rozwiniesz?psubrat pisze:wystarczyłoby kilka decyzji na szczeblu państwowym i zapotrzebowanie na informatyków by znacznie spadło.
Gdy masz serce do niczego i do niczego nie masz serca
Instynkt samozachowawczy nie wystarczy, by przetrwać.
Instynkt samozachowawczy nie wystarczy, by przetrwać.