Pewna historia
: 19 lut 2012, 18:56
Cześć wszystkim, jestem Morello i jestem intro.
Dowiedziałem się o tym całkiem niedawno, w połowie stycznia. Wyszło na to, że jestem INTJ. Szczerze powiedziawszy zaskoczyło mnie to, ponieważ mnóstwo cech się pokrywało się z moim charakterem.
Pamiętam, że od dziecka zawsze byłem obiektem śmiechów ze strony rówieśników. Pomimo tego jakoś dawałem sobie radę i szedłem dalej. Wszystko zmieniło się, gdy przybyłem do gimnazjum. Ta szkoła naprawdę niszczy ludzi. Moja nieśmiałość i introwertyzm osiągnęło apogeum. Wszyscy, wraz z nauczycielami śmiali się ze mnie i dokuczali mi. To był naprawdę trudny okres. Jakoś go przetrwałem, chociaż sądzę że gdyby nie cele w życiu, to najprawdopodobniej wąchałbym kwiatki od spodu. Obecnie pozbyłem się nieśmiałości do pewnego stopnia, ale nadal ciężko mi zacząć rozmowę z obcą osobą. Do tego jestem tradycyjnym typem słuchacza, który pomimo tego że perfekcyjnie wysłuchuje to i tak jest nielubiany (szczególnie przez dziewczyny), bo nie jest tak zwariowany jak reszta i nie gada o farmazonach. I co najgorsze - strasznie ciężko gada mi się o uczuciach. Rzadko komplementuje, nigdy jeszcze nie powiedziałem jakiejkolwiek dziewczynie, że mi się podoba (a mnóstwo takich było). Nie chcę robić sobie wymówek, typu "to nie moja wina, to środowisko złe" bo jak dla mnie to nie jest droga do samorozwoju. Chciałbym się zmienić! Niechciałbym być uważany za dziwaka (spotkaliście się z takim określeniem intro?), chciałbym normalnie żyć i nie mieć strachu przed rozmową.
Dowiedziałem się o tym całkiem niedawno, w połowie stycznia. Wyszło na to, że jestem INTJ. Szczerze powiedziawszy zaskoczyło mnie to, ponieważ mnóstwo cech się pokrywało się z moim charakterem.
Pamiętam, że od dziecka zawsze byłem obiektem śmiechów ze strony rówieśników. Pomimo tego jakoś dawałem sobie radę i szedłem dalej. Wszystko zmieniło się, gdy przybyłem do gimnazjum. Ta szkoła naprawdę niszczy ludzi. Moja nieśmiałość i introwertyzm osiągnęło apogeum. Wszyscy, wraz z nauczycielami śmiali się ze mnie i dokuczali mi. To był naprawdę trudny okres. Jakoś go przetrwałem, chociaż sądzę że gdyby nie cele w życiu, to najprawdopodobniej wąchałbym kwiatki od spodu. Obecnie pozbyłem się nieśmiałości do pewnego stopnia, ale nadal ciężko mi zacząć rozmowę z obcą osobą. Do tego jestem tradycyjnym typem słuchacza, który pomimo tego że perfekcyjnie wysłuchuje to i tak jest nielubiany (szczególnie przez dziewczyny), bo nie jest tak zwariowany jak reszta i nie gada o farmazonach. I co najgorsze - strasznie ciężko gada mi się o uczuciach. Rzadko komplementuje, nigdy jeszcze nie powiedziałem jakiejkolwiek dziewczynie, że mi się podoba (a mnóstwo takich było). Nie chcę robić sobie wymówek, typu "to nie moja wina, to środowisko złe" bo jak dla mnie to nie jest droga do samorozwoju. Chciałbym się zmienić! Niechciałbym być uważany za dziwaka (spotkaliście się z takim określeniem intro?), chciałbym normalnie żyć i nie mieć strachu przed rozmową.