Najpierw wypełnię swoją powiność związaną z zabraniem głosu właśnie na tym wątku, czyli powiem, że mam 30 lat:) i zasilę tym samym grono "starszej" mlodzieży:) Mimo to naprawdę trudno byłoby mnie uznać za dorosłą czy dojrzałą osobę. No może pod względem fizycznym jestem dojrzała, ale aspekty psychiczne czy emocjonalne w fazie noworodkowej a może nawet embrionalnej:) Nie spodziewałam się, że wlaśnie na wątku dotyczącym wieku znajdę tyle ciekawych dygresji, które sprowokują mnie do klepnięcia w klawiaturkę:) Niezła konspiracja:) Wydawało mi się, że nie będzie to zbyt interesujący temat, może dlatego wczesniej tu nie trafiłam. No, ale na szczęście istnieje coś takiego jak pozytywne zaskoczenie i to chyba właśnie przeżyłam, gdy zajrzałam w to miejsce:)
Przeczytalam całe 10 stron waszych wypowiedzi i chciałam odnieść się do niektórych z nich.
el quatro pisze:
Czy to nie ironia że człowiek decyduje o swojej przyszłości, gdy jest najbardziej głupi?
Faktycznie to zakrawa na ironię:) Siła wyższa, ta która ustalała porządek świata, też widać miała słabszy dzień i chwiliwą niedyspozycję:) A może to po prostu przejaw specyficznego poczucia humoru?:) Kto wie?:) W każdym razie naprawienie pomyłek i błędów z młodości w doroślejszym życiu może niekiedy być ciut kłopotliwe:) Ale podobno jest mozliwe:) Zapytajcie mnie za jakieś 20 lat to Wam powiem czy to prawda:)
Piotrek K. pisze:
18,79781420765027322404371584699454
Bardzo oryginalne!:) Przez moment nie wiedziałam o co chodzi, choć świat liczb jest mi dość bliski:) A uwzględniłes Piotrek to, ze rok nie jest systemem dziesiątkowym?:) Gratuluję pomysłowości!:)
Shamicki pisze:
Jak by to qmpel powiedział:"Starość nie radość, młodość nie wieczność, teściowa nie rodzina... oby była ładna pogoda
Włączę to powiedzenie do swojego słownika, bo szalenie mi sie spodobało!:) A kolega ma więcej takich perełek w swoim zasobniku? Jak tak to powinien zostać aforystą:)
Rilla pisze:
Nie jestem jedynaczką, a także nie radzę sobie w życiu i raczej to się nie zmieni. Jestem prawdziwą kaleką społeczną.
Zaczynam myśleć, ze nie ma takiego intrrowertyka, który nie mógłby tego o sobie powiedzieć.
AkoliOby tak było, oby było... Bo jeśli mam cechy charakteru mojej matki, to niestety - po trzydziestce chyba nie wytrzymam i strzelę sobie w łeb. Ją chyba tylko fakt posiadania dwójki dzieci hamował.
Też introwertyczka?
Tak się ostatnio zastanawiałam, czy ktoś prowadzi takie statystyki wśród samobójców, kto z nich jest intro a kto extra? Jestem naprawdę ciekawa jak rozkładały by się wyniki, choc chyba się domyślam:(
inno pisze:
Jestem pewien, że z wiekiem to nie przechodzi, ale akceptacja siebie wzrasta niepomiernie, szczególnie po trzydziestce
Bardzo mnie ta wiadomość podniosła na duchu. Nie mogę się już doczekać moich 30 urodzin:)
Shy pisze:
Podobno na starość osoby introwertyczne mogą wykazywać skłonności w kierunku ekstrawertyzmu, a ekstrawertyczne odwrotnie.
Czyli drodzy introwertycy nie bójmy się starości, bo to dla nas wybawienie:)
rawel pisze:
Hmm a może dzisiejsze bajki wydają nam się głupie, bo jesteśmy już na nie za "starzy" ? :>
Jednak dziecięca wyobraźnia pomagała nam inaczej postrzegać kreskówki naszego dzieciństwa
To 100% prawda! Pierwszy film na jakim byłam w kinie to była "Niekończąca się opowieść". To była klasowa ekspedycja w 2 lub 3 klasie podsatwówki. Siedziałam w pierwszym rzędzie i do dziś pamiętam jak się wystraszyłam i podskoczyłam w fotelu podczas jednej ze scen filmu:)
Przez wiele lat nosiłam w sobie przekonanie, że to super film, ale kiedyś zobaczyłam jego zapowiedź w telewizji i postanowiłam go obejrzeć. Niestety, byłam już jakieś 7 lat starsza i inaczej postrzegałam różne rzeczy. Ogólnie wyszło tak, ze wyłączyłam telewizor po jakiś 20 min oglądania:( Zniszczyłam w ten sposób swoje piękne dziecięce wyobrazenie, które mogło pozostać fajnym wspomieniem:( Teraz naprawdę żałuję:( Ale rozczarowań w życiu nie uda się uniknąć, a do takich konfrontacji z naszymi wyobrażeniami z dzieciństwa czy młodości dochodzi bardzo często.
No to na razie byłoby chyba na tyle:) Jak to już chyba gdzieś pisałam, mówić nie lubię, ale z pisaniem sprawa przedstawia sie nieco inaczej, szczególnie, gdy rozmowa jest "otwarta":)