Redoks pisze: ↑23 lut 2019, 17:03
Rene pisze: ↑23 lut 2019, 16:21
Jako 26latek który do tej pory nawet się nie zauroczył marnie widzę swoje szanse na założenie rodziny. Bardzo podoba mi się fantazja, że znajduję swoją drugą połówkę, mam z nią dwójkę dzieci i jeżdżę z nimi na wakacje. Problem w tym, że mój mózg totalnie nie współpracuje ze mną w tym temacie i na wszystkie próby podrywu mojej osoby reaguje zimną obojętnością. Za to bardzo lubię koty. Także tego, poradzę sobie.
Mam podobnie. Nawet chciałabym mieć chłopaka, wydaje mi się to super opcja, brakuje mi bliskości, a przyszłości pewnie chciałabym jakieś dzieci. Fajnie mieć z kim żyć, nawet na te wakacje, o których wspomniałeś, mieć z kim jeździć. Tylko serducho mówi "NIE". Zimne jest, nie umie szybciej zabić.
No chyba, że do kotów
Tu się także zgodzę.
O, to i to. Z kotami włącznie.
Sama nie wierzę w jakieś przeznaczenie, ale właściwie od zawsze miałam wrażenie, że to nie jest mi pisane. Jakkolwiek nielogicznie brzmi to zdanie, to jednak jest w nim sens. Może to trochę szalone porównanie, ale to jest trochę jak odkrywanie swojej orientacji seksualnej. Wszystkie moje koleżanki bardzo łatwo się zakochiwały i plotkowały o tym, a mnie te tematy zupełnie nie interesowały tak wcześnie i tak mocno. Nie fantazjowałam o swoim przyszłym ślubie i nie opiekowałam się lalkami. Miałam jednak nadzieję, że to samo przyjdzie, bo nie uważałam się za specjalnie normalną osobę w moim wieku.
Nie jestem osobą nieromantyczną, ale zwyczajnie nie widzę tego w swoim życiu. Odczuwam to jako coś przesądzonego z góry (chociaż w Boga nie wierzę). Moim przeznaczeniem jest chyba skupienie się głównie na pracy, bo roztrząsanie tego typu problemów bardzo mi szkodzi (i wtedy nie mogę pracować).
Nie wiem czy chciałabym mieć dzieci. To by raczej zależało od tego, czego chciałby mój partner. Często idea świadomego sprowadzania dzieci na ten świat wydaje mi się być trochę okrutna i egoistyczna. Wolałabym chyba adopotować, albo inaczej zaangażować się w pomoc tym, które zostały porzucone, albo są zaniedbywane. Po co mam przekazywać swoje geny nadwrażliwości, matematycznej ułomności i braku umiejętności poprawnego stawiania przecinków.
Tak czy inaczej, bycie taką rodziną normików z dwójką dzieci i goldenem, to dla mnie nadal miła wizja.
Podsumowując: