rozmowy przez telefon
rozmowy przez telefon
Słynny problem introwertyków! Te koszmarne rozmowy przez telefon... Nienawidzę ich. Wolę cały dzień pisać sms-y zamiast przeprowadzić chociazby 1 rozmowę telefoniczną.... Czy wy też tak macie??
Kiedy mam do kogoś zadzwonić moje serce zaczyna bić jak szalone, odczuwam stres w dole brzucha, a dłonie zalewają się potem... Co gorsza dzieje się tak do kogokolwiek dzwonię. Nie wydaje wam się że to przez to że introwertycy boją się reakcji innych na swoje zachowanie i słowa przez co rozmowa przez telefon staje się koszmarem, bo jak napisała Dupawkwiatkach nie wiemy co naprawde dzieje się po drugiej stronie?
Mam dokładnie to samo Alighieri, stres jak przed egzaminem...pewnie już to pisałam ale to niesamotiwa ulga wiedzieciec ze ktos mnie jednak rozumie...nienawidze rozmawiac przez telefon nawet z dobrze znaną i bliską mi osobą. Kiedys jak czytałam ze kobiety potrafią rozmawiac godzinami z przyjaciółką omawiając kazdy szczegół dnia, plotke, nowość, wydarzenie myślałam ze cos ze mną nie tak, dlaczego wole napisac sms'a niz zadzwonic? Nawet umawiam się sms'ując mimo że to duzo trudniejsze...ale problem pojawia się kiedy widze ze dzwoni do mnie numer nieznany mi albo zastrzeżony...nie wiem co robic, odbierac czy nie, z jednej strony nie mam ochoty, z drugiej to moze byc cos waznego...i przeważnie jednak nie odbieram ; )
Najczęściej gdy dzwoni do mnie telefon, nie odbieram i dopiero po jakimś czasie przesyłam sms'a z pytaniem, co się stało.
Podczas rozmowy denerwuję się, myślę nad tym co mam powiedzieć, staram się jakoś wybrnąć z sytuacji i zakączyć rozmowę jak najszybciej się da.
Rozmowa dla samej rozmowy bardzo mnie męczy.
Później zastanawiam się czego nie powiedziałem i często dopytuję o coś w sms'ie.
Natomiast jeśli muszę zadzwonić w jakiejś konkretnej sprawie, po uprzednim poukładaniu wszystkiego w głowie, wykonuję szybki telefon, mówię co i jak i staram się nie zbaczać na inne, mało ważne dla mnie, tematy.
Dla mnie telefon może nie istnieć, mógłbym mieć tylko pager
Podczas rozmowy denerwuję się, myślę nad tym co mam powiedzieć, staram się jakoś wybrnąć z sytuacji i zakączyć rozmowę jak najszybciej się da.
Rozmowa dla samej rozmowy bardzo mnie męczy.
Później zastanawiam się czego nie powiedziałem i często dopytuję o coś w sms'ie.
Natomiast jeśli muszę zadzwonić w jakiejś konkretnej sprawie, po uprzednim poukładaniu wszystkiego w głowie, wykonuję szybki telefon, mówię co i jak i staram się nie zbaczać na inne, mało ważne dla mnie, tematy.
Dla mnie telefon może nie istnieć, mógłbym mieć tylko pager
Witam
Podobne problemy mam od chwili, gdy rodzice założyli telefon. Miałam wtedy 7 lat. Przeżywałam straszliwe męki, gdy miałam zadzwonić do koleżanki i zapytać o lekcje. Najgorsze było wtedy to, że nigdy nie wiedziałam kto odbierze i co powinnam powiedzieć, aby poprosić do telefonu odpowiednią osobę. Ten fakt na tyle mnie paraliżował, że po uzyskaniu połączenia dłuższą chwilę milczałam, mrucząc coś od czasu do czasu (próbowałam w ten sposób zorientować się w sytuacji).
Teraz trochę mnie bawią te wspomnienia, choć problem, w nieco już łagodniejszej formie pozostał. Mam już ponad 20 lat i nadal odczuwam lęk za każdym razem, gdy wybieram numer - nawet jeśli dzwonię do najlepszej koleżanki. Sto razy bardziej wolę jakąś sprawę załatwić w cztery oczy (choć i to nie jest dla mnie łatwe), niż gdzieś dzwonić.
Najzabawniejsze jest to, że mając taką przypadłość miałam okazję popracować krótki czas w charakterze telemarketerki - z przyczyn finansowych, inaczej nigdy bym się na to nie zdecydowała. Musiałam kilka godzin dziennie dzwonić do różnych ludzi. To było dla mnie trudne doświadczenie. Czułam się psychicznie wykończona i męczyły mnie w nocy koszmary. Na szczęście szybko to rzuciłam.
Do niedawna myślałam, że tylko ja mam taki problem. Ciekawe skąd się to u introwertyków bierze?
Pozdrawiam
Podobne problemy mam od chwili, gdy rodzice założyli telefon. Miałam wtedy 7 lat. Przeżywałam straszliwe męki, gdy miałam zadzwonić do koleżanki i zapytać o lekcje. Najgorsze było wtedy to, że nigdy nie wiedziałam kto odbierze i co powinnam powiedzieć, aby poprosić do telefonu odpowiednią osobę. Ten fakt na tyle mnie paraliżował, że po uzyskaniu połączenia dłuższą chwilę milczałam, mrucząc coś od czasu do czasu (próbowałam w ten sposób zorientować się w sytuacji).
Teraz trochę mnie bawią te wspomnienia, choć problem, w nieco już łagodniejszej formie pozostał. Mam już ponad 20 lat i nadal odczuwam lęk za każdym razem, gdy wybieram numer - nawet jeśli dzwonię do najlepszej koleżanki. Sto razy bardziej wolę jakąś sprawę załatwić w cztery oczy (choć i to nie jest dla mnie łatwe), niż gdzieś dzwonić.
Najzabawniejsze jest to, że mając taką przypadłość miałam okazję popracować krótki czas w charakterze telemarketerki - z przyczyn finansowych, inaczej nigdy bym się na to nie zdecydowała. Musiałam kilka godzin dziennie dzwonić do różnych ludzi. To było dla mnie trudne doświadczenie. Czułam się psychicznie wykończona i męczyły mnie w nocy koszmary. Na szczęście szybko to rzuciłam.
Do niedawna myślałam, że tylko ja mam taki problem. Ciekawe skąd się to u introwertyków bierze?
Pozdrawiam
Gdy przeczytałem kilka lat temu o tej introwertycznej przypadłości (i kilku innych, równie dobrze do mnie przystających) śmiałem się dobre kilka minut - z radości, rzecz jasna; nie wiedziałem do tego momentu co ze mną pod tym względem "nie tak". Nie znoszę rozmów przez telefon odkąd sięgam pamięcią, unikam ich jak ognia.
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy