lukas pisze:Na imprezy masowe nie chodzę tak jak do klubów i zastanawiam się na ile nie chodzę bo nie chcę, a na ile nie chodzę dlatego, że jestem nieśmiały.
Myślę, że to zależy od Twoich odczuć, czy nie idziesz, bo bo czujesz lęk, zawstydzenie, skrępowanie itd., czy też po prostu nie interesuje Cię to, nudzi i nie masz ochoty.
Ja niedawno byłam dwa razy w klubach i było bosko. Zatraciłam się w muzyce, przetańczyłam kilka godzin i miałam w dupie, czy ktoś się patrzy, czy nie, i w ogóle, że są jacyś ludzie gdzieś wokół mnie. A ostatnio miałam znowu dwie możliwości pójścia, ale nie poszłam, bo zwyczajnie nie miałam ochoty i mi się nie chciało.
lukas pisze:Do ludzi obcych też nie wychodzę z inicjatywą, jeżeli nawet chcę to nie robię tego z obawy przed negatywną oceną, a to już jest nieśmiałość. Teraz też się zastanawiam, jeśli nie dbałbym o to co ktoś o mnie pomyśli, to w dalszym ciągu byłbym introwertykiem czy już bardziej ekstrawertykiem? Umiejętność komunikacji doskonali się poprzez doświadczenie (jak zresztą wszystko uważam), im więcej rozmawiasz z ludźmi tym umiejętności są lepsze.
Czemu łączysz przejmowanie się czyjąś opinią z introwertyzmem? Myślisz, że ekstrawertycy nie mają takich problemów? No i przecież można być intro ze świetnie wyćwiczonymi umiejętnościami komunikacyjnymi. Moje są coraz lepsze, a introwertyczką być nie przestaję z tego powodu.
Masz tu cytat z Helen Fisher:
""Na przykład moja bliźniaczka Lorna jest sympatyczna, energiczna, rozgadana i pełna entuzjazmu. Łatwo nawiązuje kontakt z ludźmi, czuje się swobodnie w ich towarzystwie i bez problemów zawiera i utrzymuje przyjaźnie. Ale w wolnym czasie wcale nie ciągnie jej do innych. W sobotnie popołudnie woli pofrunąć balonem nad Szwajcarią, wypłynąć na Morze Śródziemne maleńką łódką albo zaszyć się w swojej pracowni w południowej Francji i malować. A wieczorem zamiast wybrać się na spotkanie towarzyskie, pójdzie do teatru albo na wystawę sztuki.
Podobne skłonności najwyraźniej miał wielki pianista Vladimir Horowitz. Kiedy zapytano go, ile by sobie życzył za występ podczas organizowanej w Paryżu gali i za przewodniczenie przyjęciu z udziałem wszystkich miejscowych notabli, miał podobno powiedzieć: "To wyniosłoby 100 000 dolarów: 5000 za koncert i 95 000 za udział w przyjęciu". I pewnie zgodziłby się z tym, co kiedyś powiedziała mi Lorna: «Bardzo lubię ludzi, ale oni mnie męczą».
Tak jak introwertycy potrafią odnaleźć się w towarzystwie, tak ekstrawertycy bywają towarzysko niezręczni. Weźmy Sally. Sally jest neurobiologiem. W towarzystwie czuje się skrępowana, gdy coś mówi, robi długie przerwy i zdarza się jej palnąć coś bez związku z tematem. W wolnych chwilach gości jednak w domu przyjaciół albo razem dokądś wychodzą. Jak sama mówi: «Uwielbiam ludzi, czerpię od nich energię».
Według mnie Lorna i Horowitz to przykłady towarzyskich introwertyków, Sally to ekstrawertyczka, która kocha towarzystwo ludzi, choć często popełnia gafy."
lukas pisze:Tylko jak taki introwertyk który nie rozmawia z ludźmi, lub ogranicza kontakty do minimum i nie doskonali ich ma być odważny w kontaktach międzyludzkich?
Ano jak się nie ćwiczy, to i poziom umiejętności nie za wysoki, tak to już jest. Trzeba wybrać.
lukas pisze:Uważam, że introwertykowi będzie ciężko stwierdzić na ile jest nieśmiały, a na ile po prostu nie ma potrzeby kontaktów.
Myślę, że to całkiem łatwo można stwierdzić, patrząc na poziom lęku i braku zainteresowania.