Strona 3 z 6

: 11 sie 2008, 23:51
autor: Akolita
Sama ze sobą śpiewam. Prowadzę pod nosem monodramy, zawsze jednak nucone w formie spontanicznie wymyślonej melodyjki. Czasami gadam jeszcze do psa, dużo rzadziej odzywam sie do roślinek, bo mam wrażenie, że mają mnie za głupią. ;) Takie mamrotanie do siebie pod nosem to dla mnie jedna z najlepszych, obok kiwania się do przodu i tyłu, form rozładowania stresu.

: 19 sie 2008, 13:26
autor: Naphthalene
Moje myśli są bardzo denerwujące. Czasami myślę dosłownie z prędkością światła, kiedy indziej potrzeba pół minuty, by przez myśl "przewaliło" mi się jedno słowo. Potrafię tysiące razy roztrząsać wydarzenia z przeszłości, nawet te już zamknięte i zakończone. Niezależnie od siebie uczę się swoich myśli na pamięć, i co jakiś czas je sobie powtarzam, dopóki... no właśnie, dopóki nie wydarzy się jakaś gorsza sytuacja. A tak właśnie mam. Gdy coś roztrząsam, po niedługim czasie dzieje się to samo, tyle, że jakby jeszcze gorsze. I często w ogóle nie zależy ode mnie. Wydaje mi się to bardzo dziwne. Kiedyś chciałam wszystkie myśli sobie zapisywać, ale, ilekroć później do nich wracałam, to mi się niedobrze robiło, i w końcu to wszystko spaliłam. Zresztą aż boję się pomyśleć, co by było, gdyby to trafiło w czyjeś ręce... Często rozmawiam z samą sobą, a jak o sobie myślę, to zazwyczaj w drugiej lub trzeciej os.l.poj. a czasami nawet w 1 l.mn.- tak, jakby we mnie siedziała nie jedna, a dwie osoby... I często tak mam, że w jednym momencie czuję dwie zupełnie przeciwne emocje... Moje myśli są bardzo uciążliwe, to fakt, i czasem nie mogę już z nimi wytrzymać. Kiedyś uważałam je za swojego największego wroga, ale teraz już nie. Zrozumiałam, że gdyby nie one, pewnie tak jak każdy musiałabym cierpieć przez utarte schematy. Cierpienie za cierpienie... Ale to chyba szczęście, że potrafię sobie wiele rzeczy wyjaśnić i zinterpretować. W przeciwnym razie już bym chyba tym bardziej nie wytrzymała... No i może nie napisałabym tylu wierszy :wink:

: 08 wrz 2008, 17:49
autor: Ausencia
prowadzę ozywione monologi, sprzeczam się sama ze sobą, pisemnie lub na głos, kiedy jestem sama. kiedys usiłowałam z tym skonczyć, bo stwierdziłam, ze to mnie doprowadzi do jakiejs paranoi albo ktoś mnie w koncu zamknie jak coś usłyszy. niestety, czuję się beznadziejnie, kiedy nie obgadam sobie od czasu do czasu kilku rzeczy :roll: Poza tym takie burzliwe dyskusje sam na sam z sobą samym prowadzą to nad wyraz trafnych spostrzeżen. Kiedys tez wyobrazalam sobie, ze z kimś rozmawiam, wymyslilam sobie kogos w rodzaju powierniczki. Pewnie dlatego, ze jako dziecko malo, kto mnie rozumiał, więc musialam sobie stwarzać godne towarzystwo ;p Zresztą, wcale mnie to nie dziwi ^^.
Rilla, smieję się do siebie lub z tylko mi znanego powodu niezwykle często.
; )

: 04 paź 2008, 21:59
autor: Inno
Ja też ciągle myślę (właściwie bez przerwy) jednak to zawsze jest mój „głos”, nie tworzę żadnego rozmówcy. Wyobrażam sobie najróżniejsze historie (czasem muszę się powstrzymywać podczas oglądania filmu, czytania książki, wykładu), to jest jak przymus, często silniejsze ode mnie. Takie wymyślanie w głowie nie rozładowuje mnie i nie przynosi ulgi, bardziej pomaga pisanie wierszy i opowiadań.
długa_broda pisze:Zawsze gdy jestem sam rozgrywam w myślach te sytuacje które wydarzyły sie w realu, spotkania jakie miałem i bez końca prowadzę dyskusje z tymi ludźmi do których nie byłem w stanie się odezwać lub powiedzieć coś sensownego.
Im więcej stresu miałem przy danej sytuacji tym częściej magluję je w myślach.
Miałam tak, ale zmusiłam się żeby przestać. Bałam się, że mnie to zaprowadzi na skraj jakiejś psychozy. Zdarza się niestety nadal, ale wtedy się przełączam.
Rilla pisze:śmieję się do samej siebie
Nie tylko się uśmiecham, śmieję, ale w ogóle mimika mi się dopasowuje do wyobrażanych treści. Mam nadzieję, że ludzie tego zbytnio nie zauważają.

Co do płaczu - nigdy publicznie. Kiedyś się starałam powstrzymać, nawet jak byłam sama (wstydziłam się przed sobą?). Doszłam jednak do wniosku, że płacz oczyszcza. Kiedy po prostu rozluźnię ciało i pozwolę emocjom wypływać ze łzami, czasem bardzo gwałtownie, to potem czuję się o wiele lepiej.

: 06 paź 2008, 6:51
autor: Ava
Pod powyższym postem podpisuje się czterema kopytami. I dodam parę rzeczy.

Co do śmiechawek, głupawek pamiętam taką jedną kiedyś na lekcji chemii.
Siedzi w klasie 30 parę osób i Pani Prof. Bartczak w fartuszku białym wypisując na tablicy wzory wodorotlenków, czy inne chemiczne cuda, a klasa jak to klasa śpi, albo po cichutku dyskutuje na inne tematy. Ja z kolegą w ławce siedziałem na samym końcu klasy i też o czymś rozmawialiśmy, ale w pewnym momencie z jakiegoś powodu zrobiło nam się tak wesoło, że po jednym spojrzeniu na siebie rechotaliśmy jak głupi na całą klasę. Nie zdołały nas uspokoić spojrzenia ludzi wokół, a nawet Pani Bartczak, która chciała w pewnym momencie nas odesłać do lekarza :D Przez jakieś 20-30 minut zwijaliśmy się pod ławkami, przykrywając się książkami i wyczynialiśmy inne cuda, by choć trochę się uciszyć, bo nijak nie mogliśmy przestać się śmiać :D

I znowu przypomniał mi się stary dowcip szkolny.

Na lekcji klasa zachowuje się zbyt głośno, zdenerwowany nauczyciel reaguje:
- Słyszę głosy!
- Ja też, ale się leczę - odparowuje szybko jeden z uczniów.

: 13 paź 2008, 18:04
autor: bezimienny
długa_broda pisze:Zawsze gdy jestem sam rozgrywam w myślach te sytuacje które wydarzyły sie w realu, spotkania jakie miałem i bez końca prowadzę dyskusje z tymi ludźmi do których nie byłem w stanie się odezwać lub powiedzieć coś sensownego.
Im więcej stresu miałem przy danej sytuacji tym częściej magluję je w myślach.
Ja też, ale nie uważam, że to coś złego. W ten sposób analizuje swoje błędy i wymyślam, co powiedzieć lub jak się zachować, gdy sytuacja się powtórzy. Czyjeś spontaniczne zachowanie nie sprawi, że nie będę w stanie nic powiedzieć.

Dialogi, czy raczej monologi prowadzę sam ze sobą.

W tytule wątku jest też obserwowanie siebie z boku. Ja często obserwuje siebie. "Widzę" swoje miny, ruchy, spojrzenia, a nawet, jak się przyłapię, to obserwuje obserwowanie. :)

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 16 lip 2010, 19:59
autor: lajlen_
miałam coś takiego jak byłam mała- wtedy rozmawiałam ze sobą na głos :lol: a ostatnio, kilka miesięcy temu rozmawiałam z jakimś głosem w swojej głowie... o dziwo, minęło, gdy się wyleczyłam z depresji.

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 18 lip 2010, 20:21
autor: Pio
Kiedyś zdarzały mi się zdania wypowiedziane w powietrze. Szybko się za to karciłem. 'Co tak gadasz na głos, klepek ci brakuje" :)
Kiedy poznałem bliską mi już teraz osobę z którą o wszystkim mogłem pogadać, gadanie w powietrze mi przeszło.
Wychodzi na to, że pogaduchy to wynik izolacji. Najwyraźniej człowiek ma potrzebę wyartykułowania niektórych myśli i to nawet jak sam miałby być ich odbiorcą

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 18 lip 2010, 22:15
autor: Kamil
Często mówię do siebie.. na głos gdy jestem sam i nikt mnie nie słyszy.. I cóż, albo głośno myślę ogólnie nad czymś, albo tworzę schematy zbliżających się rozmów - argumenty, zachowanie, etc...

Swoją drogą, teraz mam praktyki w Archiwum Państwowym w Gdańsku, i tam jest jeden pracownik który ciągle ze sobą gada na głos..

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 19 lip 2010, 7:28
autor: Piorun23
Jak to miło poczytać że nie tylko jam mam świra :wink:

Mam tak bogaty dialog wewnętrzny, że w zasadzie potrafię sam ze sobą utworzyć komisję pięciostronną :mrgreen:

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 19 lip 2010, 17:16
autor: MetalMan
Mam dokładnie tak samo, w mojej głowie zawsze rozmawiają co najmniej 3 postaci: ja, moj krytyk I i krytyk II, który na końcu wyśmiewa dyskusję "ja" z "krytykiem I". Szkoda, że nie można zapisać tych dialogów, wyszedłby niezły kabaret. :lol:

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 27 lip 2010, 17:04
autor: ewuchna
Ja często wyobrażam sobie scenki, w których biorę udział. Głównie są to sprzeczki z koleżankami z pracy, z dyrekcją...jestem wtedy bardzo inteligentna, bystra i zapędzam wszystkich w kozi róg. Moim problemem jest ciągłe analizowanie błędów z przeszłości, nawet takich z przed 10-15 lat. Wiem, że to bez sensu, wiem też, że wszyscy popełniają błędy. Ostatnio "miętole "moje błędy wychowawcze (mam dwóch synów)Powoduje to u mnie ciągłe przygnębienie. Naprawdę-można zwariować!

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 27 lip 2010, 23:49
autor: Pio
ewuchna pisze:Ostatnio "miętole "moje błędy wychowawcze (mam dwóch synów)Powoduje to u mnie ciągłe przygnębienie. Naprawdę-można zwariować!
W psychologi nazywają to ruminacjami. Potężną bronią w walce z nimi jest zrozumienie i wytłumaczenie sobie dlaczego musiałaś takie błędy popełnić.
Powodzenia ! :)

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 29 lip 2010, 13:22
autor: ewuchna
Ruminacje to obsesyjne myśli występujace najczęściej w zespole obsesyjno-kompulsywnym dotyczą najczęsciej niepewności z wcześniej wykonaną czynnoscią np."czy zamknąłem mieszkanie? zakręciłem kran? Ja takich nie mam, myslę że wynika to raczej z mojego temperamentu (melancholik), a może tak mają introwertycy ? Czy też często analizujecie swoja przeszłość?

Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku

: 29 lip 2010, 14:47
autor: MetalMan
Tak, pamiętam jak rok temu brałem udział w dyskusji z jednym z europosłów... Powiedzmy, ze mimo dobrych argumentow czułem sie przegrany. Do dzisiaj analizuję kazdy fragment tej dyskusji, wiem co mogłem inaczej powiedziec. Ale tak to juz jest, gdy zabiera sie głos ze swiadomoscia ze słucha cie 200 osób :oops: