Czy akceptujecie siebie?

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.

Akceptujesz siebie:

zawsze!
30
12%
zazwyczaj tak
77
32%
czasami tak, czasami nie
83
34%
zazwyczaj nie
43
18%
nigdy!
10
4%
 
Liczba głosów: 243

Awatar użytkownika
Intergalactic
Intronek
Posty: 28
Rejestracja: 04 mar 2011, 14:06
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków

Re: Książki nt. introwertyzmu

Post autor: Intergalactic »

MetalMan upraszczasz i generalizujesz
nie wszyscy tylko większość
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Książki nt. introwertyzmu

Post autor: Padre »

jaromira pisze:A co do wartości badań naukowych to można przytoczyć ciekawą anegdotkę: Jeżeli ja nie biję swojej żony, natomiast mój sąsiad bije swoją żonę codziennie to statystycznie moja żona jest bita co drugi dzień.
Jaromiro, bez obrazy, ale powyższy fragment świadczy wyłącznie o tym, że nie rozumiesz statystyki i o niczym więcej. O wartości badań naukowych świadczy chociażby to, że piszesz te słowa siedząc przed komputerem i ślesz je na forum z prędkością światła po drucie, a nie łupiąc mozolnie w kamieniu.
Pozdrawia Padre, bywszy naukowiec, więc go to rusza.

O, fajnie, że dało się jeszcze wyedytować, bo znalazłem coś adekwatnego. Oczywiście w języku wroga ale warto. Klikajcie na obrazki by dojść do końca. Nie, nie ma tam żadnych wrzeszczących Arabów :-P
http://abstrusegoose.com/120
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
jaromira
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 06 lis 2011, 10:55
Płeć: nieokreślona

Re: Książki nt. introwertyzmu

Post autor: jaromira »

Jaromiro, bez obrazy, ale powyższy fragment świadczy wyłącznie o tym, że nie rozumiesz statystyki i o niczym więcej. O wartości badań naukowych świadczy chociażby to, że piszesz te słowa siedząc przed komputerem i ślesz je na forum z prędkością światła po drucie, a nie łupiąc mozolnie w kamieniu.
Tak się zastanawiam, jak to ugryźć, żeby odpowiedzieć i... Sama nie wiem co Ci napisać.
Tak. Do statystyki podchodzę z dużą rezerwą (a w sumie głupio napisałam, bo o dane statystyczne mi chodziło, a nie badania naukowe same w sobie) i tegoż mnie na studiach uczono. Dlaczego? Bo jest w niej zbyt wiele czynników wadliwych - od samych badaczy (nie zawsze ich intencje są szczere, czasem chodzi tylko o to, by się utrzymać na stanowisku) po metody (pominięcie ważnego czynnika może mocno zaburzyć wyniki), po materiał badany. Owszem nakreśla pewną tendencję, ale nie należy traktować tego, jak wyroczni.

Swoją drogą jeśli osoby, które dużo czasu w swoim życiu poświęciły zgłębianiu statystyki twierdzą, że przy ich odczytywaniu należy zachować ostrożność to ja się spierać nie będę - wiedzą co robią.

A czuje wewnętrzny bunt na myśl by jakikolwiek naukowiec dowiódł, że introwertycy mają gorzej, to ja się od razu pytam na jakiej podstawie, kto był badany, jakie założenia zostały przyjęte, itp. Czy badania prowadzone były w grupie zadowolonych z życia ekstrawertyków i zadowolonych z życia introwertyków?

A poza tym... To, że dane statystyczne pokazują, że gdzieś na świecie "uznano", iż introwertycy mają w życiu pod górkę to co? Mam usiąść i płakać nad swoim losem? Szkoda mi na to czasu. Wole zamiast tego swoim życiem pokazać, że nie jest źle być introwertykiem i tak naprawdę życie "pikne" jest. Widzisz... Ja się do wyników dostosowywać nie czuję potrzeby, szkoda na to czasu i energii...

(No i się rozpisałam.)
Awatar użytkownika
iksigrekzet
Intromajster
Posty: 517
Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
Płeć: nieokreślona

Re: Książki nt. introwertyzmu

Post autor: iksigrekzet »

Padre, jedno nazwisko. Paul Feyerabend. Znasz?
Sułtan.
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Książki nt. introwertyzmu

Post autor: Padre »

jaromira pisze:Tak. Do statystyki podchodzę z dużą rezerwą (a w sumie głupio napisałam, bo o dane statystyczne mi chodziło, a nie badania naukowe same w sobie)
A. A to cofam co powiedziałem.
jaromira pisze: Dlaczego? Bo jest w niej zbyt wiele czynników wadliwych - od samych badaczy (nie zawsze ich intencje są szczere, czasem chodzi tylko o to, by się utrzymać na stanowisku) po metody (pominięcie ważnego czynnika może mocno zaburzyć wyniki), po materiał badany.
I tego Ci nie neguję, ale zwróć uwagę, że metoda naukowa ma tendencję do samokorygowania się, a osobnicy którzy do błędów nie potrafią się przyznać w końcu zostają przestają być traktowani poważnie w środowisku naukowym (choćby słynna zimna fuzja). Dobrym przykładem byłoby niedawne odkrycie neutrin szybszych od światła; zamiast "obaliliśmy teorię względności, którędy po Nobla?" artykuł był raczej w tonie "ludzie, sprawdźcie nasze doświadczenia bo strasznie dziwne rzeczy wyszły". Nie jest idealna, nic nie jest na tym świecie, ale ciężko znaleźć lepszą alternatywę.
jaromira pisze: A czuje wewnętrzny bunt na myśl by jakikolwiek naukowiec dowiódł, że introwertycy mają gorzej, to ja się od razu pytam na jakiej podstawie, kto był badany, jakie założenia zostały przyjęte, itp. Czy badania prowadzone były w grupie zadowolonych z życia ekstrawertyków i zadowolonych z życia introwertyków?
Się w końcu muszę zabrać za te linki Pioruna, nawet je ściągnąłem na dysk ale strasznie mi się nie chce czytać i myśleć po pracy ;-)
Właśnie zresztą dlatego chcę je przeczytać, bo mam dokładnie takie same przemyślenia co Ty :-) W grę wchodzi tak wiele czynników, już samo zdefiniowanie szczęścia to nie w kij dmuchał, a dobór pytań? Gdyby ktoś mnie teraz zapytał, czy jestem szczęśliwy, odpowiedziałbym że nie. Jestem zadowolony ;-)
jaromira pisze: Wole zamiast tego swoim życiem pokazać, że nie jest źle być introwertykiem i tak naprawdę życie "pikne" jest.
I tego się trzymajmy :-D

iksigrekzet pisze:Padre, jedno nazwisko. Paul Feyerabend. Znasz?
Nie osobiście. Sądzę że wiem co chcesz zasugerować, ale jestem zakamieniałym popperystą ;-) A niektóre jego teksty w moich oczach sugerują, że gość na starość puścił się poręczy.
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
iksigrekzet
Intromajster
Posty: 517
Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
Płeć: nieokreślona

Re: Książki nt. introwertyzmu

Post autor: iksigrekzet »

Puścił się poręczy i zapieprza bez niej bardzo elegancko :))))
Sułtan.
Awatar użytkownika
arvendanci
Introwertyk
Posty: 117
Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
Płeć: nieokreślona

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: arvendanci »

Czy akceptuję siebie?
Tak.
5w4
ISTJ
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: Sorrow »

Generalnie rzecz biorąc, to Ja nawet w życiu nie słyszałem o intro/ekstra dopóki nie natrafiłem na testy osobowości w necie i na to forum.
Wychowałem się na podwórku, zawsze się było w mniejszej lub większej grupie (ale raczej mniejszej). Problemy zaczęły się w szkole średniej a polegały one na tym, że nie mogłem zrozumieć czemu jak np. z jednym znajomym szedłem na spacer i rozmawialiśmy i spotykaliśmy po drodze jakichś innych znajomych to dlaczego on zawsze się starał dołączać tych znajomych do spaceru. To było dla mnie strasznie irytujące i nie wiedziałem czy jest źle wychowany, czy mnie nie lubi, czy coś innego jest nie tak.
Tak samo było z jedną znajomą którą poznałem w kościele. Jak wracaliśmy to też chciała by jak najwięcej osób się dołączyło, co sprawiało, że rozmowa stawała się dla mnie mniej satysfakcjonująca.

Dopiero jak się dowiedziałem o intro/extra zrozumiałem, że oni są ekstrawertykami i takie zachowania wynikają z ich budowy psychicznej.
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
Halszka
Wtajemniczony
Posty: 6
Rejestracja: 09 kwie 2012, 0:33
Płeć: nieokreślona

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: Halszka »

Tak, chociaż był czas kiedy próbowałam się zmienić.
Ludziom wpaja się, że powinni być otwarci, powinni się integrować i pracować zespołowo. I tak sobie żyłam z przeświadczeniem, że coś jest ze mną nie tak. Może tak by już zostało, gdybym nie poznała pewnego całkowicie pogodzonego ze sobą introwertyka. Trafiłam na to forum. Przeczytałam kilka artykułów na temat różnych typów osobowości i nie czuję potrzeby się zmieniać.
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: Akolita »

Już teraz się akceptuję. I lubię. I może nawet trochę kocham, choć to pewnie z litości. :roll:
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
SardonicAlly
Pobudzony intro
Posty: 166
Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: SardonicAlly »

Hmm, jak by to ująć, nie wydaje mi się, żeby brak akceptacji własnej osoby prowadził do czegokolwiek konstruktywnego. Więc, akceptuję i toleruję, jakkolwiek stwierdzenie że lubię siebie byłoby raczej nie na miejscu. Patrzę na siebie w lustrze z pewną kłapouszą rezygnacją, ale też i lekkim rozbawieniem. Ot, dziwne indywiduum, którego zapewne nigdy do końca nie poznam.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P

5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
Awatar użytkownika
MetalMan
Intromajster
Posty: 507
Rejestracja: 17 paź 2009, 20:48
Płeć: nieokreślona

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: MetalMan »

Sorrow pisze: Tak samo było z jedną znajomą którą poznałem w kościele. Jak wracaliśmy to też chciała by jak najwięcej osób się dołączyło, co sprawiało, że rozmowa stawała się dla mnie mniej satysfakcjonująca.
Może nie chciała być z Tobą sam na sam? :wink:
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"

"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: Sorrow »

MetalMan pisze:
Sorrow pisze: Tak samo było z jedną znajomą którą poznałem w kościele. Jak wracaliśmy to też chciała by jak najwięcej osób się dołączyło, co sprawiało, że rozmowa stawała się dla mnie mniej satysfakcjonująca.
Może nie chciała być z Tobą sam na sam? :wink:
Nie, spotykaliśmy się też sam na sam. Po prostu miała takie skłonności do gromadzenia wokół siebie ludzi.
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: Agon »

http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/ph ... 60s_v1.jpg

Jeśli akceptujesz siebie, nie zmieniaj się. Jeśli nie akceptujesz siebie, spróbuj się zmienić.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy akceptujecie siebie?

Post autor: Difane »

Zazwyczaj tak, chociaż nie zawsze. Ciężko byłoby mi jednocześnie żyć i nie akceptować siebie, gdyż przez cały czas jestem na siebie skazany, ale też nie łatwo momentami uciec od pewnych melancholijnych stanów, w trakcie których myślę o chęci zmienienia w sobie wielu rzeczy na raz. Jednakże praktycznie zawsze kończy się to jedynie na postanowieniach, po czym powracam do porządku dziennego, tak jakby "wewnętrzny" głos nie robił na mnie wrażenia i został szybko "uduszony" przez mój umysł, który na dłuższą metę nie przepada za takim "samozamartwianiem się". Zresztą im więcej o sobie czytam, tym tak naprawdę coraz bardziej odnoszę wrażenie, że mój charakter niemal w całości został ukształtowany pod wpływem mojej natury i niemal w całości odrzucił wpływy z otoczenia (poniekąd jedno wynika z drugiego), a ewentualna walka z naturą jest z góry skazana na niepowodzenie.

Co do mojego introwertyzmu to w pełni go akceptuję i nie chciałbym być bardziej "uspołecznionym". Nigdy nie miałem tak, że będąc w towarzystwie osób wygadanych chciałem być taki jak oni. Wręcz przeciwnie. Najczęściej śmiałem się z nich, czasem z ich dobrych żartów, ale częściej ze zwyczajnego politowania i myślałem sobie "co oni za głupoty wygadują, muszą mieć nieźle nasrane w tej bani" :mrgreen: . Powiedziałbym wręcz, że miałem pewne poczucie dumy z tego, że w mojej głowie nie ma miejsca na taki śmietnik, pełen gadżetów do gry w "pitolonie o szopenie". Również w kwestii ilości kontaktów dostrzegałem taką jakąś sztuczność, tj. ludzie mówili o wielu swoich "ziomkach", których to rzekomo tak dobrze znają, a z ich ust można było usłyszeć bardzo płytkie bądź przebarwione opisy, w których między wierszami dało się wyczytać, "no ja ogólnie za dobrze go nie znam, tylko na zasadzie cześć/cześć tak naprawdę" :) .
ODPOWIEDZ