W 10% dar w 90 % przeklenstwo

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Ani
Introwertyk
Posty: 78
Rejestracja: 02 gru 2015, 13:47
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Ani »

gray pisze:Każdy ma w życiu tyle na ile sie odważy.
Albo powiedzieć sobie to. Szczerze mówiąc już kilka dni temu buszując po forum wpadło mi w oko te zdanie i dużo o nim myślę. Teraz chciałam je znaleźć i akurat jesteś. Mocne. Wierz mi, Grey, będę o nim pamiętać w najbliższym czasie.
Awatar użytkownika
Anthrax91
Pobudzony intro
Posty: 131
Rejestracja: 14 maja 2016, 15:53
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Anthrax91 »

Jeśli masz dość swojej nieśmiałości i pustego domu to zastanów się co z tym zrobić i zacznij małymi krokami wprowadzać zmiany do swojego życia. Nieśmiałość można zwalczyć, ale wymaga to pracy, użalanie się nad sobą na niewiele tutaj się zda...nie tędy droga. Bycie z kobietą wcale nie musi być wyznacznikiem szczęścia, jakaś dziwna tutaj moda panuje że związek nagle rozwiąże wszystkie smutki.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: psubrat »

A ja sądzę, że walka z nieśmiałością to zła droga.
Trzeba ją zaakceptować i otwarcie się do niej przyznawać przed najbliższymi osobami (niekoniecznie w sensie pokrewieństwa - czasem najbliższym może być kolega). To nic, że ileś tam ludzi nie odczuwa żadnego strachu przed zagadaniem do obcej osoby, Ty odczuwasz i masz do tego pełne prawo, a przecież sam sobie tej cechy nie wybrałeś. Gdy będziesz akceptował tę cechę, stres będzie mniejszy.

Samotność, to brak towarzystwa osób które się lubi, a nie wyłącznie brak towarzystwa płci żeńskiej. Mieszkałem kiedyś w akademiku, w towarzystwie prawie w 100% męskim i nie zetknąłem się, by ktoś tam narzekał na samotność. Zdecydowanie odradzam szukania szczęścia w relacjach z kobietami - trudniej nawiązać relację, trudniej utrzymać i jeszcze w wielu przypadkach wcale nie daje ona szczęścia. I bardzo często relacja z kobietą wymusza zaniedbanie relacji z kolegami i w konsekwencji pogłębienie samotności.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Coldman »

psubrat pisze:A ja sądzę, że walka z nieśmiałością to zła droga.
Trzeba ją zaakceptować i otwarcie się do niej przyznawać przed najbliższymi osobami.
Nieśmiałość to lęk i do niczego dobrego nie prowadzi, należy do charakteru, więc można jej się pozbyć. Akceptacja nieśmiałości może być pierwszą fazą pozbycia się tego stanu. Małymi kroczkami, zgodnie z planem, z motywacją i każda pokonała bariera będzie sukcesem i małym uśmiechem.
Nestor

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Nestor »

Aż sprawdziłem w słowniku. Nie można jednocześnie akceptować i zmieniać, wszak SJP podaje 3. «pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić». Można tolerować i zmieniać. Tak się czepiam słówek, ponieważ denerwuje mnie też zwrot "akceptacja siebie".

Nieśmiałość czasami uchroni przed ośmieszeniem. :)
JanNowak pisze:Albo wiecej meki.
Ręczę, że im bliżej celu, tym będzie lepiej.

Dyskusja na czacie, żeby tu nie robić offtopu o języku. Ej mnie też już zaczęło to irytować, bo Patrycjusz dalej używa tego terminu xD
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Patrycjusz »

psubrat pisze:A ja sądzę, że walka z nieśmiałością to zła droga.
Trzeba ją zaakceptować i otwarcie się do niej przyznawać przed najbliższymi osobami (niekoniecznie w sensie pokrewieństwa - czasem najbliższym może być kolega). To nic, że ileś tam ludzi nie odczuwa żadnego strachu przed zagadaniem do obcej osoby, Ty odczuwasz i masz do tego pełne prawo, a przecież sam sobie tej cechy nie wybrałeś. Gdy będziesz akceptował tę cechę, stres będzie mniejszy.
Tu się zgadzam, to nie jest cecha, która rani innych ludzi więc jej akceptacja nie jest moralnie naganna.
psubrat pisze:Samotność, to brak towarzystwa osób które się lubi, a nie wyłącznie brak towarzystwa płci żeńskiej. Mieszkałem kiedyś w akademiku, w towarzystwie prawie w 100% męskim i nie zetknąłem się, by ktoś tam narzekał na samotność. Zdecydowanie odradzam szukania szczęścia w relacjach z kobietami - trudniej nawiązać relację, trudniej utrzymać i jeszcze w wielu przypadkach wcale nie daje ona szczęścia. I bardzo często relacja z kobietą wymusza zaniedbanie relacji z kolegami i w konsekwencji pogłębienie samotności.
Ale to już jest copypasta, mamy temat o introwertyzmie/nieśmiałości/fobii społecznej czy czymś, a nie o szukaniu szczęścia z kobietą. ctrl+c, ctrl+v
Nestor pisze:Nieśmiałość czasami uchroni przed ośmieszeniem.
Dokładnie. I to zdaje się być sednem sprawy, czy ktoś się takim ośmieszeniem przejmuje, czy nie. Na ile potrafi uznać się za jednostkę niedoskonałą, która ma prawo do popełniania błędów i gaf, a na ile nie. W tym świetle nieśmiałość ma wiele wspólnego z perfekcjonizmem. Z mojej strony czasem przydałaby się jakaś doza nieśmiałości. Wczoraj doszło do tego, że na koncercie chcąc rozkręcić pogo widocznie naruszyłem "granice" pewnych osób, które na to ochoty nie miały. Na ile tego typu zachowania są brakiem świadomości konsekwencji zachowań, a na ile mamtowdupizmem do tej pory nie mam pojęcia. Ale nieśmiałość zawsze pozostała dla mnie całkowicie odrębnym zjawiskiem od introwertyzmu, chociaż jak doskonale wiadomo, jest odwrotnie.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Awatar użytkownika
Anthrax91
Pobudzony intro
Posty: 131
Rejestracja: 14 maja 2016, 15:53
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Anthrax91 »

Patrycjusz pisze:
psubrat pisze:A ja sądzę, że walka z nieśmiałością to zła droga.
Trzeba ją zaakceptować i otwarcie się do niej przyznawać przed najbliższymi osobami (niekoniecznie w sensie pokrewieństwa - czasem najbliższym może być kolega). To nic, że ileś tam ludzi nie odczuwa żadnego strachu przed zagadaniem do obcej osoby, Ty odczuwasz i masz do tego pełne prawo, a przecież sam sobie tej cechy nie wybrałeś. Gdy będziesz akceptował tę cechę, stres będzie mniejszy.
Tu się zgadzam, to nie jest cecha, która rani innych ludzi więc jej akceptacja nie jest moralnie naganna.


Innych może nie rani, ale co z tego skoro to my czujemy się z tą cechą niekomfortowo (no chyba że ktoś lubi być nieśmiały to wtedy ok, ale autor wyraźnie wspomina że ma jej dość). Zbyt duża nieśmiałość w niczym nie pomaga, a tylko utrudnia normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, niekoniecznie chodzi o to żeby ją całkowicie zwalczyć, ale chociaż na tyle ograniczyć żeby przestała być kulą u nogi, tym bardziej że można nad tą cechą pracować.
Mefiboszet

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Mefiboszet »

JanNowak pisze:Mam juz dosc ciaglej niesmialosci i braku odwagi w kontaktach towarzyskich,mam dosc wracania wciaz do pustego domu,mam dosc swojego introwertycznego uposledzenia,ktore niepozwala mi doznac choc odrobiny szczescia.Nie mam po co zyc,bo dla kogo?Nie ciagnie mnie juz kompletnie do moich zainteresowan.Zyje z dnia na dzien pochloniety przez rutyne.Wolalbym chyba byc glupim lecz towarzyskim i szczesliwym z kobieta niz tkwic w aktualnym stanie.Dla mnie introwersja do defekt psychiczny.
Znowu regułki, które upraszczają skomplikowane i nie pozwalają spojrzeć na życie z odpowiedniej perspektywy. Introwersja to jest nic - pojęcie puste znaczeniowo, rozdęte przez współczesną psychologię, która uwielbia tworzyć definicje, zespoły i inne czysto teoretyczne konstrukty, w których ludzie zamykają się później jak w klatkach. Z psychologią często jest ze statystyką: statystycznie pies i jego pan mają po trzy nogi...

Zastanów się jakie masz konkretnie problemy i pracuj nad nimi. Historia ludzkich zmagań z samotnością, poczuciem (bez)sensu, poszukiwaniem piękna, dobra, cnót jest dalece, dalece starsza niżeli współczesne podręczniki psychiatryczne i cały nurt pop psychologii znany z kolorowych gazet. Platon, Arystoteles, Dostojewski, Szekspir, Marek Aureliusz, Homer, Joseph Conrad. Dawniej przeglądaliśmy się jako ludzie w wielkich dziełach, wielkich ideach, wielkich pytaniach. Dziś wystarczy piętnaście minut w google by każdy znalazł odpowiedź na pytanie kim jest... Odpowiedź wartą równie wiele co wysiłek włożony w poszukiwania.

Wyrzuć z głowy te wszystkie pop psychologiczne regułki i szukaj siebie na nowo.
Tajga
Introwertyk
Posty: 119
Rejestracja: 01 lut 2016, 18:39
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
MBTI: infj
Lokalizacja: Dawna stolica :D

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Tajga »

Mefiboszet pisze:
JanNowak pisze:Mam juz dosc ciaglej niesmialosci i braku odwagi w kontaktach towarzyskich,mam dosc wracania wciaz do pustego domu,mam dosc swojego introwertycznego uposledzenia,ktore niepozwala mi doznac choc odrobiny szczescia.Nie mam po co zyc,bo dla kogo?Nie ciagnie mnie juz kompletnie do moich zainteresowan.Zyje z dnia na dzien pochloniety przez rutyne.Wolalbym chyba byc glupim lecz towarzyskim i szczesliwym z kobieta niz tkwic w aktualnym stanie.Dla mnie introwersja do defekt psychiczny.
Znowu regułki, które upraszczają skomplikowane i nie pozwalają spojrzeć na życie z odpowiedniej perspektywy. Introwersja to jest nic - pojęcie puste znaczeniowo, rozdęte przez współczesną psychologię, która uwielbia tworzyć definicje, zespoły i inne czysto teoretyczne konstrukty, w których ludzie zamykają się później jak w klatkach. Z psychologią często jest ze statystyką: statystycznie pies i jego pan mają po trzy nogi...

Zastanów się jakie masz konkretnie problemy i pracuj nad nimi. Historia ludzkich zmagań z samotnością, poczuciem (bez)sensu, poszukiwaniem piękna, dobra, cnót jest dalece, dalece starsza niżeli współczesne podręczniki psychiatryczne i cały nurt pop psychologii znany z kolorowych gazet. Platon, Arystoteles, Dostojewski, Szekspir, Marek Aureliusz, Homer, Joseph Conrad. Dawniej przeglądaliśmy się jako ludzie w wielkich dziełach, wielkich ideach, wielkich pytaniach. Dziś wystarczy piętnaście minut w google by każdy znalazł odpowiedź na pytanie kim jest... Odpowiedź wartą równie wiele co wysiłek włożony w poszukiwania.

Wyrzuć z głowy te wszystkie pop psychologiczne regułki i szukaj siebie na nowo.
So true.
:D
Choć powiem, Mefiboszecie, że jednakowoż ludzie (tak mi się wydaje) potrzebują w pewnym stopniu identyfikacji poprzez słowa. Szukamy tożsamości i myślę, że większość z nas oddycha swobodniej, gdy wreszcie znajdzie odpowiednie słowo ;)
What do you think? :P
"Umiemy się tylko
kłócić albo kochać, ale nie umiemy się
różnić pięknie i mocno” C.K.N.
Mefiboszet

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Mefiboszet »

Tajga pisze:. Szukamy tożsamości i myślę, że większość z nas oddycha swobodniej, gdy wreszcie znajdzie odpowiednie słowo ;)
What do you think? :P
Uważam, że masz rację, aczkolwiek w definicjach psychologicznych tkwi pewna problematyczność. Psychologia lubi się przedstawiać jako nauka. Nauka grzebiącą w ludzkiej psychice, szukającą pewnych stałych ( zostawiam w tym momencie na boku kwestię czy ma rację). W efekcie ludzie mogą stracić pole manewru. Bo nagle okazuje się, że za twoje problemy odpowiadają pewne stałe, równie nienaruszalne i wpisane w twoją osobę jak kod genetyczny, z którym nie ma dyskusji. Możesz się oczywiście terapeutyzować na najróżniejsze sposoby, tak jak badając kod genetyczny możesz przygotowywać się na najróżniejsze schorzenia, jednak jest znacząca różnica pomiędzy postawą psychologiczną, a postawą filozoficzną. W przypadku postawy psychologicznej po prostu mniej możesz, choć (teoretycznie) więcej rozumiesz.

W czasach gdy postrzegaliśmy się przez pryzmat systemów religijnych czy filozoficznych człowiek był jednak bardziej skomplikowany, ważny, więcej mógł. Jego wady były wynikiem grzesznej natury z którą toczył walkę w drodze do świętości albo w poszukiwaniu cnót by sprostać antycznym ideałom.

Jeszcze nie tak dawno temu alkoholizm uznawany był za słabość, nie za chorobę. Słabość, czyli coś nad czym możesz pracować, pewną skazę ducha wymagającą rozwijania silnej woli, zmiany priorytetów życiowych, rozwijania innych postaw. Po czym współczesność poszła bardziej w kierunku definiowania tej przypadłości jako choroby. A jaki jest człowiek chory? Bezradny i wymagający leczenia medycznego. Staje się pacjentem, zepsutą jednostką biologiczną.

To pewne uproszczenie, ale chcę przez nie pokazać jak bardzo przez ostatnie lata zubożył się dyskurs traktujący o człowieku, jego naturze, motywacjach. Jako gatunek niesamowicie skarleliśmy na duchu.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Patrycjusz »

Myślę, że zwrócenie się w stronę psychologii (czy tam pop-psychologii, głównie) jest dla nas jako "gatunku" łatwiejsze to zrobienia niż w stronę filozofii, duchowości. Te ostatnie są często zbyt abstrakcyjne i łatwiej jest zastąpić to terminami typu "samoocena", czy "frustracja". To odczuwa każdy i jest bardzo łatwe do zdefiniowania oraz zauważenia w swoim przeżywaniu. W tym upatrywałbym wzrostu popularności psychologii.
Święta racja z nazywaniem słabości chorobami. O ile takie kwestie jak introwertyzm są dość zasadnicze i ciężko byłoby się przewartościować na drugą stronę (zresztą introwertyzm to nie słabość), o tyle takie kwestie jak uzależnienia czy, moje ulubione, zaburzenia osobowości, to już stwarzające masę problemów głaskanie po główce.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Mefiboszet

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Mefiboszet »

Patrycjusz pisze:Myślę, że zwrócenie się w stronę psychologii (czy tam pop-psychologii, głównie) jest dla nas jako "gatunku" łatwiejsze to zrobienia niż w stronę filozofii, duchowości.
Duchowość jest starsza niż pop psychologia. Po prostu takich dożyliśmy czasów że dyskurs (pseudo)naukowy, materialistyczny; na Zachodzie pożarł już wszelkie inne alternatywy. Obecnie nie masz już wyjścia - jesteś przypadkową, pozbawioną znaczenia konstrukcją biologiczną, której największe smutki i radości skupiają się na zaspokajaniu podstawowych potrzeb biologicznych, a po śmierci idzie do nikąd. Takie są konsekwencje przyjęcia światopoglądu naukowego przez ogół społeczeństwa.
Patrycjusz pisze: Te ostatnie są często zbyt abstrakcyjne i łatwiej jest zastąpić to terminami typu "samoocena", czy "frustracja". To odczuwa każdy i jest bardzo łatwe do zdefiniowania oraz zauważenia w swoim przeżywaniu.
Poruszanie się w kategoriach grzech/świętość jest równie łatwe, a dla wierzących równie namacalne. Obecnie na każdym kroku odczuwamy samoocenę czy frustrację, ponieważ jesteśmy niemal od kołyski bombardowani tymi pojęciami, pływamy w nich jak świąteczne karpie w wannach.

Podobno swego czasu zapytano Dalajlamę który przyjechał na Zachód: jak poradzić sobie z depresją? Problem w tym, że nie rozumiał terminu i musieli mu go z piętnaście minut tłumaczyć, po czym odparł: jak można cierpieć na taką przypadłość mając tyle możliwości jako istota ludzka?

To jakimi kategoriami myślisz w znaczącym stopniu determinuje twój nastrój oraz los.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Patrycjusz »

Mefiboszet pisze:Duchowość jest starsza niż pop psychologia. Po prostu takich dożyliśmy czasów że dyskurs (pseudo)naukowy, materialistyczny; na Zachodzie pożarł już wszelkie inne alternatywy. Obecnie nie masz już wyjścia - jesteś przypadkową, pozbawioną znaczenia konstrukcją biologiczną, której największe smutki i radości skupiają się na zaspokajaniu podstawowych potrzeb biologicznych, a po śmierci idzie do nikąd. Takie są konsekwencje przyjęcia światopoglądu naukowego przez ogół społeczeństwa.
Gdyby społeczeństwo przyjęło taki światopogląd, który nazywasz naukowym, każdy mógłby zdeklarować się jako skrajny nihilista, a tego typu poglądy pozostają w niszy. Wszelkiego rodzaju dążenia w stronę czegoś więcej niż biologia są bardzo zauważalne. Tyle że przy konsekwentnym upadku religii (przynajmniej w krajach cywilizacji zachodniej) ciężko znaleźć coś równie skutecznego. Zdaje się, że pojęcia definiowane przez psychologię wiążesz z biologią, i o ile pograniczem obu tych nauk jest neurobiologia, o tyle z wrzucaniem ich do jednego worka się jeszcze nie spotkałem. Można argumentować, że każde zjawisko psychiczne poprzedzane jest wyładowaniami neuronów, a ich następstwami są zmiany biologiczne (płacz jako zjawisko biologiczne, tak samo śmiech). Ale czy jesteśmy w stanie postrzegać to w taki sposób? Nasze smutki i radości przeżywamy w końcu w tym, co definiuje się jako psyche, najeżoną myśleniem symbolicznym, znaczeniowym.
Patrycjusz pisze:Poruszanie się w kategoriach grzech/świętość jest równie łatwe, a dla wierzących równie namacalne. Obecnie na każdym kroku odczuwamy samoocenę czy frustrację, ponieważ jesteśmy niemal od kołyski bombardowani tymi pojęciami, pływamy w nich jak świąteczne karpie w wannach.
Dlatego Ci, którzy nadal wierzą, pływają między konfesjonałem a opłatkiem (w innych wierzeniach - inne analogie), a u niewierzących grzech = poczucie winy, świętość = jego brak. W procesie redukcji poczucia winy pomagają księża = psychologowie.
Patrycjusz pisze:Podobno swego czasu zapytano Dalajlamę który przyjechał na Zachód jak poradzić sobie z depresją. Problem z tym, że nie rozumiał terminu i musieli mu go z piętnaście minut tłumaczyć, po czym odparł; że jak można cierpieć na taką przypadłość mając tyle możliwości jako istota ludzka?

To jakimi kategoriami myślisz w znaczącym stopniu determinuje twój nastrój oraz los.
Z tego co zauważyłem, nastrój depresyjny powodowany jest głównie niesprostaniem wymogom społeczeństwa. Jeśli nie jesteś na odpowiednim poziomie w kategoriach rodzina/związek/praca/zarobki/edukacja/życie towarzyskie - to naprawdę dyskusyjną kwestią jest to, na ile ten nastrój powodowany jest przez własne, osobiste niezadowolenie, a na ile przez wykluczenie, odrzucenie i obwinienie przez innych, wymagających sprostania tamtym kategoriom. Pytanie sprowadza się do tego, czy jestem bezwartościowy wg standardów własnych czy czyichś.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Mefiboszet

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: Mefiboszet »

Patrycjusz pisze: Gdyby społeczeństwo przyjęło taki światopogląd, który nazywasz naukowym, każdy mógłby zdeklarować się jako skrajny nihilista, a tego typu poglądy pozostają w niszy.
Konsumpcjonizm jest formą nihilizmu. Przeświadczenie, że moje życie ma znaczenie dopóki zarabiam pieniądze i jestem atrakcyjny seksualnie, również nim jest. Podobnie jak postępujący rozpad i atomizacja zarówno więzi rodzinnych, jak i społecznych.
Patrycjusz pisze: Wszelkiego rodzaju dążenia w stronę czegoś więcej niż biologia są bardzo zauważalne.
Podaj przykłady.
Patrycjusz pisze: Nasze smutki i radości przeżywamy w końcu w tym, co definiuje się jako psyche, najeżoną myśleniem symbolicznym, znaczeniowym.
O tym mówię. Jakie masz ostatnio znaczące trendy symboliczne w społeczeństwie Zachodnim? Za antyku były to ideały apollińskie i dionizyjskie, później platonizm, neoplatonizm, chrześcijaństwo. Ludzie przeglądali się w ideach większych od nich samych, obecnie myślenie symboliczne zwyczajnie zdycha, przestaliśmy się odwoływać do archetypów.
Patrycjusz pisze: W procesie redukcji poczucia winy pomagają księża = psychologowie.
Tyle że ksiądz pomaga ci w redukcji poczucia winy w oparciu o pewne archetypy, które człowieka uwznioślają. Zajmujesz pozycję w odwiecznej walce dobra ze złem, starając się o życie wieczne w otoczeniu Boga którego jesteś dzieckiem, podobnie jak otaczający cię ludzie. Który współczesny psycholog zapewni ci choć namiastkę podobnych doznań? Społeczna intuicja religijna, poczucie pewności prawd metafizycznych umarło.
Patrycjusz pisze: Jeśli nie jesteś na odpowiednim poziomie w kategoriach rodzina/związek/praca/zarobki/edukacja/życie towarzyskie - to naprawdę dyskusyjną kwestią jest to, na ile ten nastrój powodowany jest przez własne, osobiste niezadowolenie, a na ile przez wykluczenie, odrzucenie i obwinienie przez innych, wymagających sprostania tamtym kategoriom.
Społeczeństwo kształtują określone postawy i idee. Ponieważ współcześnie jest to indywidualizm (posunięty do absurdu), kariera, konsumpcjonizm i materializm, to nie ma się co dziwić, że współczesny człowiek ma przesrane. Złe idee= złe życie.

Do niedawna Aborygeni byli traktowani przez rząd Australii jako okazy fauny i flory. Tak też figurowali w oficjalnych spisach. Wyobraź sobie, że którychś z nich wziął tę retorykę na poważnie. Z pewnością ograniczyłaby ona jego możliwości, jego sposób myślenia o sobie samym i innych. Przecież ktoś kto przyjmuje za dobrą monetę stwierdzenie że jest zwierzęciem, nie ma startu do kogoś kto wedle tych samych definicji oficjalnie jest człowiekiem. Taka retoryka od początku stawia cię na niższej pozycji, wręcz pozbawia człowieczeństwa. Moim zdaniem coś takiego ma cholernie poważne konsekwencje i musi odbić się na życiu.

Człowiek od wilków - jeden z klasycznych pacjentów Freuda - psychoanalizował się od młodości do późnej starości, zresztą bezskutecznie, jak sam przyznał. Uwierzenie psychoanalizie = zamknięcie własnej osoby w określone ramy. W określone definicje, które postulują zarówno posiadane przez ciebie możliwości, jak i nieprzekraczalne granice. Ironią zaś w tym wszystkim jest, że Freudyzm został obecnie zdemaskowany jako kompletne szalbierstwo, zaś sam Freud przyznawał w listach do współpracowników, że celem psychoanalizy jest nie tyle leczenie co zbieranie danych, zaś ona sama może trwać w nieskończoność.

Z psychologią jest podobnie - jeśli godzisz się z jej założeniami i definicjami (introwertyk, DDA, niekochane wewnętrzne dziecko, przeciętne IQ), wówczas wszystkie twoje możliwości i ograniczenia oraz sposób patrzenia na świat - będą przefiltrowane i ograniczone przez jej ramy. Jeśli powie, że coś jest nie do przezwyciężenia; uwierzysz w to i wpłynie to na twoje życie. Historia ludzkości pełna jest niepodważalnych teorii, które z czasem okazały się tylko przejściowymi bądź jawnie fałszywymi, zaś w czasach swej świetności namacalnie wpływały na ludzki los, sposób myślenia oraz aspiracje.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: W 10% dar w 90 % przeklenstwo

Post autor: psubrat »

Anthrax91 pisze:Innych może nie rani, ale co z tego skoro to my czujemy się z tą cechą niekomfortowo (no chyba że ktoś lubi być nieśmiały to wtedy ok, ale autor wyraźnie wspomina że ma jej dość). Zbyt duża nieśmiałość w niczym nie pomaga, a tylko utrudnia normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, niekoniecznie chodzi o to żeby ją całkowicie zwalczyć, ale chociaż na tyle ograniczyć żeby przestała być kulą u nogi, tym bardziej że można nad tą cechą pracować.
Dla mnie nieśmiałość jest jakąś wskazówką, czym w życiu się zajmować a czym nie. Traktuję ją jako pomoc, by skupić się na tym, do czego mam predyspozycje i do czego mnie instynktownie ciągnie, a nie marnować czasu na zajęcia które nie są dla mnie.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
ODPOWIEDZ