Nestor pisze:Jeśli z biedy nie można wyjść, trzeba nauczyć się z nią żyć.
Z biedy zawsze można wyjść tylko czasami jest trudno. Zaraz się dowiem, że jedynym sposobem jest rewolucja z filozofem na czele. A przepraszam, to już było - Lenin.
Lenin to był Twój pomysł, zresztą do pomysłu Mefi z przewodnikiem się nie odniosłem bo nie uważam go za świetny. Mi nie chodziło o trudne wychodzenie z biedy, tylko życie w takim stanie jako status quo. Jeśli bieda jest stanem, który zawsze można zmienić, to lepszym przykładem sytuacji będzie niepełnosprawność. Jeśli i to okaże się proste do zaakceptowania/zmiany to nie wiem co przemówi.
Nestor pisze:Nie. Ludzie mają lepsze jedzenie, lepsze warunki pracy, technologię, opiekę zdrowotną i edukację. No chyba że masz jakieś statystyki.
Zgraliście się razem z Mefiboszetem i nadajecie razem smętne, pesymistyczne nuty.
Nie neguję, że ludzie to mają. Wygląda jednak na to, że mamy inną percepcję tego, co można nazwać podstawowymi potrzebami biologicznymi. Dla mnie jedzenie, które nie truje, praca, która nie przyprawia o schorzenia, wizyty u lekarza się w tym zawierają. Edukacja to już jakiś luksus, a technologia - zależy co masz przez to na myśli. Jeśli np. transport, to nadal jest to dla mnie potrzeba biologiczna, czyli przemieszczanie się. Nie potrafię skojarzyć tego z niczym bardziej górnolotnym. Ale już natychmiastowy dostęp do nieograniczonego źródła wiedzy (internet) też jest luksusem.
Inna sprawa, że te "luksusy" widocznie dla takich ludzi jak ja czy Mefi luksusami nie są, dlaczego? Bo nawet niższe warstwy społeczne mają do tego dostęp. Dzieci w domach dziecka mają telefony dotykowe z internetem. Nie uważam, żeby dzięki temu mogły spełniać swoje marzenia.
Dla Ciebie to smętne, pesymistyczne nuty a dla nas norma (czego spodziewać się po moim awatarze?), dlatego uważam, że wdawanie się w takie światopoglądowe dyskusje jest bez sensu - co zadowala jednego, drugiego nie i ile by się nie przytoczyło argumentów, i tak każdy pozostanie na swoim poziomie (nie)zadowolenia.
Nestor pisze:Ale współczesna bieda w krajach zachodnich wygląda trochę inaczej - biedny jest ten, kto ma podstawowe wyżywienie i ma gdzie spać, ale nie stać go na nic innego.
W Europie to jest taka bieda, że ho ho. Do czego w takim razie ciągną Arabowie?
Dlatego napisałem, że to kwestia perspektywy. Jeśli żyjesz w kraju, gdzie te podstawowe potrzeby ma zaspokojone każdy głupi, to mając te podstawy nie będziesz czuł, że Twoje potrzeby są zaspokojone. Serio, ktoś kto w Polsce zarabia 1,5k na rękę nie może nawet nazwać się klasą średnią. Stać go tylko na lokum i potrzeby fizjologiczne, co zostanie idzie na ciuchy i leki, a reszta staje się nieosiągalnym luksusem. A to i tak jeszcze nie jest bieda, a frustruje.
Nestor pisze:I tak ludzie żyją dłużej.
I co to za osiągnięcie? Od kiedy długość życia jest wyznacznikiem jego jakości? I tak od 60-tki to już borykanie się z rozpadem, a przedłużanie tego stanu końcowego w nieskończoność wydaje mi się zbędne.
Nestor pisze:Kij w to, że przedmioty wyboru były z góry ustalone jako powodujące niezadowolenie.
Takie się nie sprzedają. A podasz przykład?
Nie chodziło mi o przedmioty do zakupu a bardziej wybór takich rzeczy jak praca. Chcąc się utrzymać musisz wybrać którąś z ofert, a jeśli Ci się nie spodoba, to usłyszysz, że przecież sam się zgłosiłeś. I nikt nie będzie słuchał, że do wyboru masz tylko oferty, które są skutkiem takiej a nie innej sytuacji na rynku pracy, mentalności pracodawców, etc. Serio to takie trudne? Widzisz wynagrodzenie 2k, które Cię nie zadowala, ale nic innego na horyzoncie dostępnego nie ma. Możesz więc złorzeczyć na zastany stan rzeczy, ale koniec końców musisz przyznać, że sam się o taką ofertę ubiegałeś, co po części zrzuca odpowiedzialność za swoją sytuację na Ciebie samego - w końcu godzisz się na to, żeby robić za taki hajs, mało tego, wręcz starasz się wybić ponad konkurencję, żeby móc to "wygrać".
Co nie koliduje z tym, że gdyby garstka kretynów nie wybierała garstki kretynów, miałyby jeszcze lepiej (PL).
Nestor pisze:Wracając do filozofii, to naprawdę niewielki sens ma dyskusja z kimś, kto nią oddycha, a kimś, kto uważa ją za nieużyteczną.
Ponieważ? Mogę już podsumowywać dyskusję?
Myślę, że możesz. I tak za duży offtop się zrobił, ale skoro w temacie pojawiło się słowo "filozofia" musiałem dać posta. Spójrzmy jak to szło: zaczęło się od krytyki Mefiboszeta nt zamykania się w definicjach i zachęcenia do filozofii zamiast psychologii -> dalsza dyskusja na temat różnic psychologii i filozofii -> Twoja krytyka filozofii -> całkowity już offtop czyli zajście na tematy typu Islam czy ekonomia. To się ma tak do autora tematu jak to forum do dyskoteki.