Niskie poczucie własnej wartości

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Kori
Pobudzony intro
Posty: 141
Rejestracja: 19 sty 2009, 22:38
Płeć: nieokreślona

Re: Niskie poczucie własnej wartości

Post autor: Kori »

Wyjdź poza umysł, zacznij być świadomym, obserwować, nie stosować starych schematów myślowych i poglądów na temat siebie i innych. Patrz dokładnie, obserwuj bez myślenia, bez myślenia, chłodno, kim jest ten, który powoduje, że twoja samoocena się obniża. Kim on niby jest, że daje się mu prawo rządać, byś za robienie tego, co lubisz, miała dobre samopoczucie, a za nie robienie ich - złe samopoczucie? Czy to jest rzeczywistość, życie? Robienie określonych rzeczy, posiadanie takich a nie innych cech charakteru po to, by ten ktoś, twoje "ja", było zadowolone? Samoocena może być dobra albo zła, korzystna dla samopoczucia albo niekorzystna. W takie razie w ogóle nie jest potrzebna. Możesz robić sobie dobrze, albo źle samooceną. Ale ja wolę trzeci scenariusz: uwolnienie się od samooceny. Ostatecznie, nie jest nikomu potrzebna. I tak jest kłamstwem, iluzją o nas samych. Nikt niej jest w stanie wpływać na moje poczucie wartości, sam nie potrafię i nie chcę zwiększać czy zmniejszać poczucia własnej wartości. Bo go już nie ma. Czy zwierzęta mają poczucie własnej wartości? Nie? Ale dlaczego? Czy przypadkiem nie dlatego, że zawsze są sobą- pies jest psem, kot zachowuje się jak kot-? Jak można być sobą i jednocześnie potrzebować jakiejś samooceny? Nie da się. Kiedy jesteś sobą, spełniasz swoją naturę, poczucie własnej wartości znika- tak pozytywne jak i negatywne. Dlaczego inne zwierzęta nie mają z tym do czynienia, a ludzie tak? Tylko człowiek potrafi nie być sobą, oddzielić się od natury, która przenika wszystko, stwarza wszystko.


Dlaczego w ogóle powstało coś takiego jak samoocena? Społeczeństwo. Jednostka spełniła wymogi, które jej postawiliśmy, które są "wymagane" do szczęścia- dobrze, w takim razie będzie nadal działać na naszą korzyść, żeby utrzymać ten stan wysokiej samooceny, poczucia własnej wartości, sensu. Gdyż wysoka samoocena bierze się z udanego współżycia ze społeczeństwem, w społeczeństwie. Taka jednostka jest produktywna, wartosćiowa dla społeczeństwa.
Jeśli jednostka nie spełnia wymogów, które jej narzuciliśmy, także jako jej własne, jakby wypływały z niej samej, były jej marzeniami, ambicjami- to jednostka ma niskie poczucie własnej wartości- dlatego będzie robić wszystko, by zwiększyć poczucie własnej wartości. Jak to zrobi? Oczywiśćie u nas, w społeczeństwie. My postawiliśmy wymogi, ustanowiliśmy, co jest wartosciowe, dobre dla jednostki- tylko u nas można odzyskać dobrą samoocenę, to logiczne.


Z problemem istnienia poczucia własnej wartości spotykamy się np. w szkole. Dla mnie to idealny przykład. Mamy dzieci, które właśnie wchodzą na ścieżkę degradacji swojej niewinności, indywidualnej inteligencji. Po drugiej stronie mamy nauczycieli, obrońców tradycji szkoły, starej edukacji, bardzo ważnych współpracowników systemu, społeczeństwa. Uczeń dostaje jedynkę z kartkówki. Co się dzieje? Jego poczucie własnej wartości spadło, jego samoocena przedstawia się w czarnych barwach. Dlaczego? Kto dał taką władzę (do manipulowania samooceną) ocenom z kartkówek, sprawdzianów? Nie uczniowie. Oni wcześniej byli sobą, byli dziećmi, boskimi istotami, cieszącymi się obecną chwilą, nie myślącymi przeszłością czy przyszłością. Ich radość istniała niezależnie od tego, co się działo. Kto dał tak potężną władzę ocenom, władzę manipulującą życiem, wyborami człowieka? Porzebne jest zrozumienie- oceny nie świadczą w żadnej mierze o tobie, o twojej inteligencji. Jedni mają inteligencję do tańca, drudzy do poezji, inni do blacharstwa samochodowego. Ocena świadczy tylko o tym, że uczeń nie wcisnął do swojej pamięci, mózgu kolejnych niepotrzebnych mu w tym momencie, lub w ogóle, informacji.

Pięknie jest wyzwolić się z tego piekielnego, pomylonego kręgu samoocen, potępiania siebie czy wychwalania siebie. Ja się z niego w bardzo dużym stopniu uwolniłem. Jeśli i wam się uda, nabierzecie pewności siebie- nikt, żaden rówieśnik, żaden nauczyciel, dyrektor, autorytet, rodzic, nie będzie mógł was tłumić, uciszać was- będziecie mogli być sobą, autentyczni, bezczelnie mówić prawdę, to co myślicie- bo oni już nie będą manipulować pokrętłem zwanym poczucie własnej wartości. Oni już nie będą decydować o tym, co jest wartościowe, a co zasługuje na pogardę, potępienie. Nie będą mogli wami pomiatać przez "niedostateczne" oceny, przez wywołanie na środek i wymówienie przy całej grupie uczniów kazania. Nie będą mogli, bo wasze poczucie własnej wartości nie będzie istnieć. Jak można manipulować uczniem za pomocą czegoś, co nie istnieje?
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Niskie poczucie własnej wartości

Post autor: higsa »

Kori pisze:Jedni mają inteligencję do tańca, drudzy do poezji, inni do blacharstwa samochodowego.
a jescze inni do niczego jak ja :lol: -ale niewazne bo nie o mnie ma byc, ale sie jakos ciezko zrobilo wiec musiałam rozluznic atmosfere.
Kori pisze:Czy zwierzęta mają poczucie własnej wartości? Nie? Ale dlaczego?
Nie wiem dlaczego zwierzęta nie maja, ale wydaje mi sie ze wiem dlaczego ludzie maja, a mianowicie dlatego ze jesteśmy istotami samoświadomy, uważamy się za lepszych właśnie dlatego ze potafilismy stworzyć jakieś śmieszne systemy, wyabstrahowane pojęcia (to się chyba pod abstrakcyjne myślenie zalicza), i tym się szczycimy jako homo sapiens sapiens, wiec nie za bardzo wiem w jakim celu mielibyśmy się wyzbywać samooceny. Tylko dlatego ze jest z nią nam niewygodnie? Wiele rzeczy jest niewygodnych a musimy z nimi żyć. Wg mnie pozbycie sie problemu nie rozwiązuje go, a wręcz przeciwnie doprowadza do innych.
Kori pisze:Jeśli jednostka nie spełnia wymogów, które jej narzuciliśmy, także jako jej własne, jakby wypływały z niej samej, były jej marzeniami, ambicjami- to jednostka ma niskie poczucie własnej wartośc
No właśnie i o tym mowie: nie warto pozbywać się samooceny (szczerze nie wierze aby było to możliwe), a o wiele lepiej jest po prostu zimnic swoja prywatna skale oceniania, poszukać i znaleźć nasze osobiste cenności niekonieczne takie jakie nam narzuca społeczeństwo. i co z tego ze mi gratulują piątki z biologii skoro mnie o wiele bardziej dowartościowuje trója z fizyki?
zostawiam to bez komentarza, bo inni nie muszą znać mojej "innej" skali wartości, a moja samoocena od tego czasu stopniowo i powoli wzrasta -aczkolwiek to proces długotrwały i monotonny bardzo, ale chyba lepszy niż "aborcja" samooceny w ogóle. Zresztą każdy ma prawo do swojego zdania. Ja nic nikomu nie narzucam.
Kori
Pobudzony intro
Posty: 141
Rejestracja: 19 sty 2009, 22:38
Płeć: nieokreślona

Re: Niskie poczucie własnej wartości

Post autor: Kori »

Myślę, że tego nie rozumiesz. Szanuję twoje zdanie, ale myślę, że tego nie rozumiesz.
Uważasz, że usuwając samoocenę pozbywamy się problemu, w sensie uciekamy od niego? Dokładnie tak jest. Bo ona nie jest nikomu potrzebna. Ona tylko przeszkadza, jest jak przesąd, jak kolejny kaganiec na nasz mózg, którym kieruje społeczeństwo, czyli nikt konkretny właściwie, a jednocześnie każdy bezwiednie, nieświadomie.
Nie wiem dlaczego zwierzęta nie mają, ale wydaje mi się ze wiem dlaczego ludzie maja, a mianowicie dlatego ze jesteśmy istotami samoświadomymi, uważamy się za lepszych właśnie dlatego ze potrafiliśmy stworzyć jakieś śmieszne systemy, wyabstrahowane pojęcia (to się chyba pod abstrakcyjne myślenie zalicza), i tym się szczycimy jako homo sapiens sapiens
Hej, uważasz, że to tłumaczy sens istnienia samooceny? Potrzeba się potępiać i wychwalać, żeby się rozwijać? Nikt, kto poznał siebie, i naturę świata, nie potrzebuje takich "wspomagaczy" jak samoocena. Ona po prostu przestaje istnieć, znika. Gdyż nie można się ani potępiać, ani wychwalać za to, że robi się coś, czego jesteśmy pewni, co naturalnie przychodzi na myśl i co naturalnie, bezwiednie wykonujemy, co jest zgodne z nami.
Największych odkryć dokonywano dzięki rozluźnieniu umysłu, zaprzestaniu wysiłku. Przykład z brzegu: Albert Einstein. Po prostu robił to, co z niego wypływało, nic sobie sztucznie nie narzucał, nie dawał sobie narzucać nic ze strony innych ludzi.

Tylko dlatego ze jest z nią nam niewygodnie? Wiele rzeczy jest niewygodnych a musimy z nimi żyć.
hiksa, ty jesteś świadoma, gdy coś piszesz :)? Możemy się jej pozbyć choćby dlatego, że jest z nią nam niewygodnie. Wystarczający powód. Ludzie zapomnieli, że najważniejsze jest szczęście i zadowolenie. A gdyby się każdy osobiście o to zatroszczył, ludzie by pracowali efektywniej, byliby kreatywni, wnosili osobisty wkład, chcieliby się troszczyć o zdrowie, szanowaliby przyrodę. Bycie szczęśliwym jest bardzo blisko chęci życia. Z resztą, każdy, kto nie został stłumiony przez społeczeństwo, odczuwa naturalną potrzebę, pragnienie bycia szczęśliwym. I dobrze, bo jest to naturalny stan. Samoocena nie jest nam potrzebna w byciu szczęśliwym, wręcz przeszkadza. W niczym, naprawdę, w niczym nie jest ona potrzebna. Chyba, że lubisz, jak cię prowadzą za rączkę, kontrolują. Chyba, że nie chcesz żyć swoim życiem, odkryć swoją indywidualną inteligencję, która poprowadzi cię przez życie- w takim wypadku polecam nie porzucać samooceny.
i co z tego ze mi gratulują piątki z biologii skoro mnie o wiele bardziej dowartościowuje trója z fizyki?
Właśnie po tym wnoszę, że się nie zrozumieliśmy. Kiedy dokona się w tobie przemiana, nie będziesz się dowartościowywała takimi żałosnymi rzeczami od społeczeństwa, jak ocena z przedmiotu. Nie będziesz też zła, gdy dostaniesz mierną ocenę. Gdy dokona się w tobie przemiana, poznasz, poznasz siebie, swoją inteligencję- taka brednia, tak abstrakcyjna rzecz jak ocena nie będzie miała dla ciebie znaczenia. Popatrz, nawet nie kwestionujemy sensu istnienia takiej edukacji, ocen. Uważamy to za naturalny stan, pierwotny, oczywisty, właściwy. Błąd. Pierwszy błąd. Potem sypią się kolejne. "Tak musi być, takie jest życie"- mówicie. OK, to sobie żyjcie dalej w ten sposób, jak wam się podoba, nie ma sprawy. Oceny są zerowym, zerowym wyznacznikiem umiejętności czy wiedzy ucznia. Mówią tylko o tym, na ile ktoś umie wtłaczać do mózgu bezrefleksyjnie, posłusznie kolejne masy informacji. Mówią o tym, jaką ktoś ma pamięć. Nikt nie zadaje pytania:kim jestem? A przecież to jest najważniejsze pytanie na świecie. Kim jestem? Jak można pytać o cokolwiek innego, gdy nie zna się odpowiedzi na to pytanie? Każdy ma indywidualną inteligencję, która rozwija się w indywidualny sposób. Szkoła pomaga tępić inteligencję, w ogóle się nad nią nie zastanawia. Boże, co za nudy, już kończę.
Awatar użytkownika
krecik_26
Wtajemniczony
Posty: 6
Rejestracja: 13 lis 2008, 22:26
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Siemianowice

Re: Niskie poczucie własnej wartości

Post autor: krecik_26 »

Uważasz, że usuwając samoocenę pozbywamy się problemu, w sensie uciekamy od niego? Dokładnie tak jest. Bo ona nie jest nikomu potrzebna. Ona tylko przeszkadza, jest jak przesąd, jak kolejny kaganiec na nasz mózg, którym kieruje społeczeństwo, czyli nikt konkretny właściwie, a jednocześnie każdy bezwiednie, nieświadomie.
Idąc z grupą do buta wpada ci kamień. Nie jest duży, więc możesz iść dalej. Jednak problem dalej jest więc są 2 możliwości. Możesz się zatrzymać i ryzykować że odejdą lub iść dalej i nie zwracać na to uwagi. W zależności od tego z kim idziesz ktoś może na ciebie poczekać, mogą poczekać wszyscy, ale też mogą iść dalej. W opcji 2 ryzyka nie ma, ale musisz dostosować się do innych. Nie wiem czy to dobry przykład ale tak to mniej więcej wygląda w mojej głowie. Ja kieruje się własnymi zasadami i oceniam według mojej skali. Jedni to zrozumieją, inni nie, ale nie będę na ślepo szedł za tym co jest, tylko dla tego, bo robi to Bóg wie ilu ludzi i od jak dawna(miliony much nie mogą się mylić? nie sądzę).

Popatrz, nawet nie kwestionujemy sensu istnienia takiej edukacji, ocen. Uważamy to za naturalny stan, pierwotny, oczywisty, właściwy. Błąd. Pierwszy błąd. Potem sypią się kolejne. "Tak musi być, takie jest życie"- mówicie. OK, to sobie żyjcie dalej w ten sposób, jak wam się podoba, nie ma sprawy.
Takich ludzi staram się przeciągnąć na "ciemną" stronę mocy. Np moich 2 siostrzeńców, którzy może nie są już najmłodsi(gimnazjum), ale jednak staram się zmusić ich do samodzielnego, kreatywnego myślenia a nie szukania pomocy u mnie. Bardziej pasywnie nawracam kolegów, bo samo to że mam tak otwarty i niekonwencjonalny sposób myślenia, daje im już do myślenia(wierze na słowo;p).

Ogólnie widzę że nasze poglądy dużo się nie różnią, więc nie będę powtarzał tego co zostało już napisane.
Obrazek
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Niskie poczucie własnej wartości

Post autor: higsa »

No widać żeśmy sie nie zrozumieli :( .
Kori pisze:hiksa, ty jesteś świadoma, gdy coś piszesz :)?
Hmmmmm.... pomyślmy, wydaje mi sie ze jestem świadoma gdy juz cos pisze, ale mogę sie mylić... muszę zapytać mojego wewnętrznego krytyka co on o tym myśli i jak mnie ocenia.... :lol:
Kori pisze:Możemy się jej pozbyć choćby dlatego, że jest z nią nam niewygodnie. Wystarczający powód. Ludzie zapomnieli, że najważniejsze jest szczęście i zadowolenie.
Tak jakoś mnie dzisiaj głowa boli... nie wygodnie mi z nia.... hmmm.... możne powinnam sie jej pozbyć?, tak było by najlepiej nie tylko dla mnie ale i dla wielu innych z którymi polemizuje :twisted:
A na serio nie uważam, ze najważniejsze w życiu jest dążenie do szczęścia swojego własnego. żyjemy w społeczeństwie, które sie tworzyło przez wieki milionami ludzi, skoro powstało cos takiego jak samoocena to cos w tym musi byc [co prawda nie wiem jeszcze co, ale jak sie dowiem to sie podzielę rezultatami :wink: ], i my jakos z tym społeczeństwie żyć musimy, musimy sie jakos w nie wkomponować, przyjąć te najmniej rażące głupota zasady.
I nie chodzi mi wcale o to ze mamy podążać za głupią masą, /
Kori pisze:Potrzeba się potępiać i wychwalać, żeby się rozwijać?
Chyba tak myśle [a raczej na pewno tak myśle], bo uważam, ze kazdy z nas powinien dążyc do doskonałości, powienien sie ulepszać i dążyć do ideału /choc tego nigdy nie uda sie nikomu osiagnąc :cry: /. A w jaki sposób sie ulepszac jesli nie poprzez uświadamianie sobie swoich wad i eliminowanie ich? I właśnie do tego potrzebna jest nam samoocena!!!
I stad tez nasze rozbierzne stanowiska w tej sprawie. Mamy poprostu różne cele w życiu [Ty dążysz do szczęścia i zadowolenia, a ja do ideału mnie - czyli w sumie tez do swojego wewnętrznego szczęścia :roll: ]
Kori pisze:Chyba, że nie chcesz żyć swoim życiem, odkryć swoją indywidualną inteligencję, która poprowadzi cię przez życie-
No własnie, chodzi o to ze włąsnie od momentu gdy odkryłam, swojego krytyka i staram sie zyć z nim w miare w zgodzie okazało sie ze [UWAGA!] żyje swoim życiem!. Ustaliliśmy wspólna "skale ocen", i jest super, /wiem juz teraz jakie "wykroczenie popełniłam i z jakiego paragrafu" wiec wiem tez ze za "NIC" ganiona nie jestem/ a ze jest ona inna od ogolnie przyjetej, no coż to juz widocznie ta moja "indywidualna inteligencja"
Kori pisze:Właśnie po tym wnoszę, że się nie zrozumieliśmy. Kiedy dokona się w tobie przemiana, nie będziesz się dowartościowywała takimi żałosnymi rzeczami od społeczeństwa, jak ocena z przedmiotu.
O tak!!! W tej kwestii to sie zupełnie nie zrozumieliśmy... bo skala oceniania ogolna dla mnie dawno juz nie istniala i nie istnieje co własnie wyraziłam w swojej poprzedniej wypowiedzi.
A co do polskiego systemu nauczania .... no coz szkoda gadac... zgadzam sie w 100% a nawet w wiecej, ale to nie temat na tego typu dywagacje. Moze jakis temat sie kiedys załozy to wtedy sie wypowiem.


P.S. Być może nadal nie mówimy o tym samym, jak tak jest to z góry przepraszam. Widocznie nie zrozumiałam podejmowanego tematu. :?
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Re: Niskie poczucie własnej wartości

Post autor: kosmita »

hiksa pisze:Tak jakoś mnie dzisiaj głowa boli... nie wygodnie mi z nia.... hmmm.... możne powinnam sie jej pozbyć?, tak było by najlepiej nie tylko dla mnie ale i dla wielu innych z którymi polemizuje :twisted:
A na serio nie uważam, ze najważniejsze w życiu jest dążenie do szczęścia swojego własnego. żyjemy w społeczeństwie, które sie tworzyło przez wieki milionami ludzi, skoro powstało cos takiego jak samoocena to cos w tym musi byc [co prawda nie wiem jeszcze co, ale jak sie dowiem to sie podzielę rezultatami :wink: ], i my jakos z tym społeczeństwie żyć musimy, musimy sie jakos w nie wkomponować, przyjąć te najmniej rażące głupota zasady.
I nie chodzi mi wcale o to ze mamy podążać za głupią masą, /
Dlaczego "musimy"? To jak smok, który na łuskach ma wypisane "musisz". Musisz się godzić na to, że pożera ludzi. Musisz się godzić na to, że niszczy wioski. Bo przecież nie zostaniesz rycerzem, nie zorganizujesz ataku, nie kiwniesz palcem. Bo musisz.

Nie chcesz działać, zmieniać społeczeństwa, więc wmawiasz sobie: "musisz".

Albo zmienisz społeczeństwo albo społeczeństwo zmieni Ciebie. Być może już zmieniło. Zmienia wielu ludzi, szczególnie tych młodszych psychicznie. Znasz jakiegoś nastolatka, który nie lubi telewizji? Który ma inne pasje prócz "film, internet, muzyka"? Który nie kocha zakupów? Który lubi naturę? Takie społeczeństwo nam rośnie.
szukam
ODPOWIEDZ