Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Awatar użytkownika
Dynia
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 10 kwie 2011, 9:42
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Inny Świat

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Dynia »

Powiem tak, to czy introwertyk lubi to jaki jest czy nie zależy od innych czyli od otoczenia w jakim przebywa. W technikum nie chodziłem na 9/10 imprez jakie były robione i na które mnie zapraszano. Byłem takim odludkiem, ale każdy wiedział że jak chce sobie spokojnie pogadać na jakikolwiek temat lub żebym coś komuś wytłumaczył albo pójść razem pobiegać, poćwiczyć to może do mnie zagadać i dzięki temu byłem szanowany przez całą klasę. Zaakceptowali to, że nie lubię dużych imprez, dużych grup ludzi i wole posiedzieć sobie sam, a mimo wszystko przez 4 lata zawsze byłem zapraszany na wszystkie zabawy. I po technikum polubiłem introwertyzm i to jaki jestem. Natomiast podstawówka i gimnazjum to był dla mnie koszmar, pretensje do mnie że nie jestem z klasą bo nie chce chodzić na imprezy, musiałem się tłumaczyć i męczyć, wytykano mi że jestem jakiś dziwny, jakieś "ufo" które woli stać z bok i się przyglądać. No i po podstawówce i gimnazjum byłem załamany nerwowo, zestresowany i w ogóle depresja o krok ;p. A teraz dzięki 4 latach w technikum i ludziom których w nim poznałem polubiłem introwertyzm i to jaki jestem i uważam że jest całkiem fajnie być takim introwertykiem :P. 8)
Awatar użytkownika
qb
IntroManiak
Posty: 736
Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: qb »

Problem polega na tym, że ludzie patrzą na siebie jako na introwertyka, a nie powinni. Bo introwertyzm to tylko jeden puzel, który buduje osobę.
Jest wiele prawdy w tym co tutaj mówicie, ale introwertyzm jako taki nie jest sprawcą problemów. Problemy z komunikacją powoduje nieśmiałość. Dla mnie introwertyzm objawia się w tym, ze lubię siedzieć w domu, no i w sumie to tyle. Jestem trochę nieśmiały ale nie łączę tych 2 rzeczy bo mało maja ze sobą wspólnego.
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
Awatar użytkownika
Agata
Pobudzony intro
Posty: 125
Rejestracja: 07 sie 2010, 20:52
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Agata »

Podpiszę się pod tym, co napisał Dynia.
Podstawówka, gimnazjum, liceum - chaos we łbie, stany depresyjne, myśli samobójcze i wrażenie, że cały świat mnie nienawidzi. Wszystkie trzy szkoły były w jednym budynku. Wyobrażacie sobie tysiąc pięćset osób na korytarzu w czasie przerwy? Trzeba było wysiedzieć tam osiem godzin i jeszcze gadać z ludźmi. Wracasz do domu, a tam kupa ludzi i ekstrawertyczna mam od progu pytająca się co tam, jak tam. O tym można niezły thriller nakręcić :lol:
Studia - spokój we łbie. Mieszkam sama w pokoju, nikt nie zawraca mi tyłka byle głupotą i mam na roku ludzi, dla których bycie/nie bycie na imprezie nie jest wyznacznikiem... nawet nie wiem czego, fajności?
- Idziesz na piwo?
- Nie.
- Jak zmienisz zdanie to wiesz, gdzie nas szukać. Bo wiesz, będzie piwo... Za darmo. 8)
mat
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 15 lis 2010, 20:43
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: mat »

Ja natomiast uważam, że główny problem każdego introwertyka leży w głowie i akceptacji samego siebie. Widząc swoje wady (dla niektórych zalety) wiele porównuje siebie do ekstrawertyków, którzy dzięki swojemu zachowaniu, charakterowi potrafią lepiej radzić sobie w kontaktach z innymi i w codziennej życiu, dla mnie gonitwie, w której każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu uczestniczy. Sam nie wiem czy jestem introwertykiem. Lubię samotność, melancholię, nostalgie. Czasami jest dla mnie dołująca, czasami krzepiąca i relaksująca. Wszystko przezywam w środku, rzadko dziele się swoimi emocjami, tym co przezywam w środku i nie czuje potrzeby dzielenia się nimi z innymi, być może dlatego ze nie spotkałem jeszcze osoby podobnej do mnie, choć wiem ze takie dławienie nie jest dobre. Czasami wydaje mi się, ze ten stan jest celem życia, bo jakbym czuł się, gdybym nie mógł tego wszystko co mnie otacza ‘przeżywać’ , rozmyśla. Myślę ze obserwując świat a punktu obserwatora i gracza potrawie przystanąć i zastanowić się nad nim co widzę. Znaleźć odpowiedz, wyrobić własne zdanie, co uważam ze jest bolączką dzisiejszego świata, ludzie staja się marionetkami które mnie maja własnego, zdania przemyśleń i podłapują tylko to co usłyszą z lewej i prawej strony. Z drugiej strony uważam ze gdybym mógł cala swoja wrażliwość wylać na kartkę, przekazać za pomocą muzyki filmu byłbym szczęśliwszy. W programie Wojewódzkiego na pytanie Kuby. Co jest do dupy. Marek Kondrat odpowiada : do dupy jest to z czym nie potrafimy sobie poradzić. Niech każdy zastanowi się co w jego życiu jest do dupy i niech nie stara się narzekać, a rozwiązywać swoje problemy, bo życie toczy się dalej. Tak łatwo mówić. Powodzenia :wink:
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Inno »

Właśnie się natknęłam na poniższy fragment w książce "Dobrodziejstwo samotności. Tysiąc powodów, aby dobrze się poczuć ze sobą samym" Valerio Albisetti:
'Dobrodziejstwo samotności' Valerio Albisetti pisze:
"Nasze społeczeństwo nadaje stosunkom prywatnym znaczenie, którego one, w rzeczywistości, nie posiadają. Kiedyś takie pojęcia, jak radość, zdrowie psychiczne nie wiązały się z jakością związków międzyludzkich. Natomiast dziś wydaje się, że całe nasze życie kręci się wokół relacji z innymi, wydaje się, że niepokój, niezadowolenie, frustracja biorą się z nieumiejętności utrzymania zadowalających stosunków z ludźmi. Jesteśmy przekonani, że nieumiejętność pokierowania stosunkami z innymi, tak, aby były one przyjemne jest oznaką neurotyzmu, nieprzystosowania, choroby.

Psychoanaliza i psychologia, wręcz jako kryterium zdrowia psychicznego, przyjmują mniejszą lub większą zdolność do pokierowania stosunkami z ludźmi. Niektóre szkoły psychoanalityczne i psychoterapeutyczne, również te bardzo popularne, stawiają w centrum swoich zainteresowań zachowanie pacjenta wobec innych.

Ja nie zgadzam się z tym.

Nie wierzę w to, że satysfakcjonujące stosunki z ludźmi są najważniejszym źródłem szczęścia.

Samozadowolenie bierze się, przede wszystkim, z wnętrza, które samotność pomaga zgłębić i zrozumieć.
I proszę, jaki doskonały przykład zupełnego rozdźwięku perspektywy introwertycznej i ekstrawertycznej. (Btw, zero wątpliwości, do jakiej grupy zalicza się autor. :lol:). I tak sobie pomyślałam, że może te osoby, które pisały wyżej o problemach z samoakceptacją z powodów środowiska, przyjmują perspektywę ekstrawertyczną za obowiązującą i prawdziwą, a że ona nie przystaje dobrze do ich możliwości (a i preferencji), to się o nią rozbijają i czują, że ponoszą porażkę, wszak nie dostają tam, gdzie inni wchodzą bez większego wysiłku.
Yet in the press, in films, in folklore, and nearly everywhere one looks, loners are tagged as losers and psychopaths, perverts and pity cases, ogres and mad bombers, elitists and wicked witches. Too often, loners buy into those messages and strive to change, making themselves miserable in the process by hiding their true nature—and hiding from it.
To z opisu książki "Party of One. The Loners' Manifesto" Anneli Rufus.

Czy perspektywa ekstrawertyczna wydaje się atrakcyjniejsza?
Obrazek
Awatar użytkownika
Dynia
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 10 kwie 2011, 9:42
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Inny Świat

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Dynia »

Inno pisze:Czy perspektywa ekstrawertyczna wydaje się atrakcyjniejsza?
Zależy: ekstrawertyk to osoba która nie ma problemu z poznawaniem nowych osób, tak więc nie boi się podróżować, odkrywać świat i spotykać interesujące persony, a co za tym idzie życie ekstrawertyka to wieczna przygoda.
Jednak życie samotnika, introwertyka też może być ciekawe jednak trzeba spojrzeć na swoje odosobnienie jak na skutek własnej wyjątkowości. Najlepszy przykład to Raskolnikow, który uważa się za jednostkę wybitną, znajdującą się ponad szarym społeczeństwem, jest zobowiązany do czynów przeciwko złu, niesprawiedliwości, przeciwko całej nędzy i brudowi życia które go otaczają, nawet jeśli takie czyny są niezgodne z prawem. Wiem, że może nie najlepiej kończy, ale miało być atrakcyjnie i jest. Tak więc uważam, że to czy introwertyk będzie miał życie atrakcyjne zależy tylko i wyłącznie od niego. :mrgreen:

O matko ależ wymyśliłem :P
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Inno »

Dynia pisze:Zależy: ekstrawertyk to osoba która nie ma problemu z poznawaniem nowych osób, tak więc nie boi się podróżować, odkrywać świat i spotykać interesujące persony, a co za tym idzie życie ekstrawertyka to wieczna przygoda.
No kaman, czy ktoś w to wierzy? Ekstrawertycy jako wieczne dzieci szczęścia?
A co z ekstrawertykami, którzy są nieśmiali, mają fobię społeczną, obniżoną samoocenę, nie wierzą w siebie, są lękliwi życiowo, nielubiani, bo mają beznadziejny charakter, nie wiedzą, co powiedzieć, są nudni albo sztywni, a nie wygadani, zbyt przejmują się tym, jak inni ich oceniają?

Jak introwertyk nie ma problemu z poznawaniem nowych osób, nie boi się podróżować, odkrywać świat i lubi spotykać interesujące persony to też może mieć ciekawe i pełne przygód życie (jeśli taką formę lubi):

"Na przykład moja bliźniaczka Lorna jest sympatyczna, energiczna, rozgadana i pełna entuzjazmu. Łatwo nawiązuje kontakt z ludźmi, czuje się swobodnie w ich towarzystwie i bez problemów zawiera i utrzymuje przyjaźnie. Ale w wolnym czasie wcale nie ciągnie jej do innych. W sobotnie popołudnie woli pofrunąć balonem nad Szwajcarią, wypłynąć na Morze Śródziemne maleńką łódką albo zaszyć się w swojej pracowni w południowej Francji i malować. A wieczorem zamiast wybrać się na spotkanie towarzyskie, pójdzie do teatru albo na wystawę sztuki.

Podobne skłonności najwyraźniej miał wielki pianista Vladimir Horowitz. Kiedy zapytano go, ile by sobie życzył za występ podczas organizowanej w Paryżu gali i za przewodniczenie przyjęciu z udziałem wszystkich miejscowych notabli, miał podobno powiedzieć: "To wyniosłoby 100 000 dolarów: 5000 za koncert i 95 000 za udział w przyjęciu". I pewnie zgodziłby się z tym, co kiedyś powiedziała mi Lorna: «Bardzo lubię ludzi, ale oni mnie męczą».

Tak jak introwertycy potrafią odnaleźć się w towarzystwie, tak ekstrawertycy bywają towarzysko niezręczni. Weźmy Sally. Sally jest neurobiologiem. W towarzystwie czuje się skrępowana, gdy coś mówi, robi długie przerwy i zdarza się jej palnąć coś bez związku z tematem. W wolnych chwilach gości jednak w domu przyjaciół albo razem dokądś wychodzą. Jak sama mówi: «Uwielbiam ludzi, czerpię od nich energię».

Według mnie Lorna i Horowitz to przykłady towarzyskich introwertyków, Sally to ekstrawertyczka, która kocha towarzystwo ludzi, choć często popełnia gafy."
~ "Dlaczego on? Dlaczego ona?" Helen Fisher


Dynia pisze:Jednak życie samotnika, introwertyka też może być ciekawe jednak trzeba spojrzeć na swoje odosobnienie jak na skutek własnej wyjątkowości.
Zaraz od razu samotnika i odosobnienie. Introwertyk nie musi być pustelnikiem przecież.
Dynia pisze:Najlepszy przykład to Raskolnikow,
Uch, nie noszę gościa. To był głupi dzieciak, którego by trzeba było palnąć w łeb, a nie książkę o nim pisać, którą potem ja musiałam czytać. :? :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Dynia
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 10 kwie 2011, 9:42
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Inny Świat

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Dynia »

Inno pisze:No kaman, czy ktoś w to wierzy? Ekstrawertycy jako wieczne dzieci szczęścia?
Fakt. Np. Dorian Gray (o matulu przyczepiła się do mnie ta literatura dzisiaj) przesadził ze "szczęściem" i z człowieka stał się dziełem sztuki, którego grzech nie tyka. Ekstrawertyk który przyciągał do siebie młodzież londyńską. Zawsze otoczony tłumem wielbicieli. Jednak potrafi ich tylko wykorzystywać. Zatraca się w krótkotrwałych przyjemnościach i jest w sumie najbardziej samotny. Samotność dzierży pełnię władzy w jego sercu. Nie potrafi kochać, nigdy nie dowie się co to bliskość, a bez tego zawsze się będzie samotnym.
Inno pisze:Zaraz od razu samotnika i odosobnienie. Introwertyk nie musi być pustelnikiem przecież.
O jejku jej, no wiem, że źle napisałem, chciałem ładny kontrast zrobić. Przykłady podane przez Ciebie pokazują, że człowiek jest skomplikowany oraz że ja jeszcze muszę się wiele o życiu nauczyć :P Sam przecież nie jestem samotnikiem ani odludkiem, który na przerwie staje z daleka od innych i chciałbym zwiedzić kawał świata. :P
Inno pisze:Uch, nie noszę gościa. To był głupi dzieciak, którego by trzeba było palnąć w łeb, a nie książkę o nim pisać, którą potem ja musiałam czytać. :? :P
Łaa jakoś przeżyłem go co prawda wolałem "Dżumę" A.Camusa albo "Proces" Kawki. W ogóle dużo lektur się naczytałem jak na technikum informatyczne. Jakoś mi ten przykład z Raskolnikowem nie wyszedł :P

Co raz bardziej skłaniam się do stwierdzenia, że introwertyk = "Zostawcie mnie samego, ale nie samotnego".
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Padre »

Dynia pisze: Co raz bardziej skłaniam się do stwierdzenia, że introwertyk = "Zostawcie mnie samego, ale nie samotnego".
Mozesz jeszcze powiedziec co rozumiesz przez samotnego? Cytujac mojego wyspiarskiego znajomego: "I'm feeling very well in my own company" ;-)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
Dynia
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 10 kwie 2011, 9:42
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Inny Świat

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Dynia »

Padre pisze:Możesz jeszcze powiedziec co rozumiesz przez samotnego?
Zastanawiałem się długo jak to napisać ale nic mi nie przyszło do głowy. No cóż ale trzeba spróbować.
Samotna osoba to dla mnie osoba, która została odrzucona przez innych lub wybrała taki tryb życia (samotnika), która gdy potrzebuje bliskości drugiej osoby nie może jej otrzymać lub w ogóle nie potrzebuje drugiej osoby chce być sama zawsze, radzić sobie ze wszystkim sama.
Introwertyk to dla mnie osoba która gdy się czuje zmęczona odchodzi od ludzi, zostaje sama i regeneruje energię, ale gdy tylko potrzebuje może do nich wrócić, może znaleźć przyjaciela, czy dziewczynę z którą podzieli się swoimi wrażeniami, przemyśleniami, poglądami, emocjami czyli nie jest samotny mimo, że lubi być sam. Uff to tyle mam nadzieje, że da rade to co napisałem przeczytać, zrozumieć i ogarnąć. :mrgreen:
Awatar użytkownika
Esseti
Introrodek
Posty: 23
Rejestracja: 19 sty 2011, 19:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Szczecin

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Esseti »

Wydaje mi sie, ze caly sek sprawy lezy w tym iz, glowna wada* przypisywana zarowno przez introwertykow, jak i pozostalych osob, jest trudnosc w nawiazywaniu kontaktow miedzyludzkich. A poniewaz czlowiek z natury jest osoba spoleczna i czesto musi wejsc w interakcje z inna osoba, nieuniknione jest poczucie 'byciem gorszym' od innych gdy zycie od Nas tego wymaga.
Niestety zyjemy w swiecie w ktorym byciem czlowiekiem ekstrawertycznym JEST prostsze.

*- wlasna opinia.
AnaElaine Joice
Introwertyk
Posty: 67
Rejestracja: 17 maja 2011, 16:40
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: AnaElaine Joice »

Jeszcze do niedawna uważałam, że lepiej by było gdybym była bardziej towarzyska, otwarta na znajomości, wygadana, po prostu być duszą towarzystwa. Myślałam że to przez moją "nieśmiałość", która zaczynała mnie powoli denerwować.
Jednak po przeczytaniu paru artykułów o introwertyźmie zmieniłam zdanie. Zaczęłam wątpić, czy aby na pewno jestem nieśmiała. Jestem normalna. Jestem introwertykiem. Jestem sobą. To dodało mi pewności siebie. Nie muszę zaliczać wszystkich imprez i być bez przerwy otoczona wianuszkiem znajomych. Mogę był szczęśliwa i bez tego. Co z tego że nie będę duszą towarzystwa? Mogę mieć kilku wspaniałych znajomych. Kilku, ale za to jakich. Nikt nie będzie mi już wypominał że jestem cicha i mało towarzyska, bo to NIE WADA i nie pozwolę komukolwiek tak uważać. :)
Akceptuję swoją osobowość i to mi daje dużo szczęścia. :)
"Jest 10 rodzajów ludzi – ci, którzy rozumieją kod dwójkowy i ci, którzy go nie rozumieją."
~~~~

"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa." Julian Tuwim

"Trzeba żyć, a nie tylko istnieć" Plutarch

"To smutne, że głupcy są tacy pewni siebie, a ludzie rozsądni tak pełni wątpliwości." Bertrand Russel
tatarak
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 21 maja 2011, 14:30
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: tatarak »

Dlaczego narzekam? Dlaczego przeszkadza mi to, jaka jestem? Dlatego, ze ludzie nie dają mi przez to normalnie żyć. Ciągła presja, to ciśnienie które kładą na mnie, doprowadza mnie do wewnętrznego szaleństwa, burzy we mnie wszystko. Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem, dlaczego ludzie potrafią się tak czepiać i nie mogą po prostu zrozumieć tego, że ludzie nie mogą być tacy sami, tacy jak ja najwidoczniej przecież TEŻ są potrzebni...
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: higsa »

Chciałabym powrócić do pierwszego postu Inno, jeśli cofnąć się w czasie.
Pytanie chyba jest trochę bardziej złożone, niż mi się na początku wydawało.
Bo czymże jest introwertyzm, jak nie zespołem cech charakteryzujących introwertyka.
I nie chodzi tu tylko o niechęć do imprez masowych, czy też odstawaniem od grupy wynikającym z [często i gęsto powiązywanej z introwertyzmem] nieśmiałości.
Przyznaję się bez bicia, moja wiedza na temat zjawiska jest bardzo ograniczona i opiera się, przede wszystkim, na znanych wszem i wobec kilku pozycjach książkowych. Jednak z tego co pamiętam [być może zbyt pochopnie uwierzyłam w to co napisano] jedną z cech charakterystycznych jest analityczny proces myślowy.
Koniec z laniem wody, przechodzę do meritum.
Wg mnie problem leży w sposobie myślenia, w fakcie, że introwertycy zanim podejmą jakąś decyzję muszą trzysta razy przemyśleć wszystkie "za i przeciw". Analizując problem z każdej strony znajdują więcej minusów niż typowi ekstrawertycy, poprzez co świat wydaje im się mniej kolorowy, ale to tylko moje zdanie, mogę się mylić.
[Nie poruszam tutaj problemu decyzji spontanicznych, bo to zupełnie inna bajka]
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Inno »

Trafiłam na fragment, który wydaje się być dobrą odpowiedzią:

"Nie tylko ekonomiczne, ale i osobiste stosunki między ludźmi mają ten charakter alienacji; stosunki między istotami ludzkimi przybierają charakter stosunków między rzeczami. Ale najważniejszym być może i najbardziej odstraszającym przykładem tego ducha instrumentalizmu i wyobcowania jest stosunek jednostki do własnego „ja”.

Człowiek sprzedaje nie tylko towary; sprzedaje siebie samego i sam czuje się towarem. Pracownik fizyczny sprzedaje swoją fizyczną energię; biznesmen, lekarz lub urzędnik sprzedaje swoją „osobowość”. Muszą posiadać „osobowość”, jeśli chcą sprzedać swe wytwory albo usługi. Ta osobowość powinna być sympatyczna, ale ponadto jej posiadacz winien spełniać szereg postulatów: powinien odznaczać się energią, inicjatywą, tym, tamtym, czy owym, zależnie od tego, czego wymaga się na danym stanowisku. I podobnie jak rzecz się ma z każdym innym towarem, rynek decyduje o wartości tych kwalifikacji ludzkich, ba, decyduje nawet o samym ich istnieniu. Jeśli nie ma zapotrzebowania na kwalifikacje, które dana osoba oferuje, są one niczym; zupełnie tak samo, jak nie dający się sprzedać towar jest bezwartościowy, chociaż mógłby mieć wartość użytkową.

Tak więc wiara w siebie czy w ogóle „samopoczucie” są tylko wskaźnikami tego, co inni myślą o danym człowieku. To nie on jest przekonany o swojej wartości, bez względu na popularność i swój rynkowy sukces. Jeśli jest nań popyt, liczy się; jeśli nie jest popularny, jest po prostu niczym. Zależność poczucia godności własnej od sukcesu własnej „osobowości” jest powodem, dla którego popularność ma tak olbrzymie znaczenie dla człowieka współczesnego. Od niej zależą nie tylko praktyczne postępy człowieka, lecz także i to, czy może on zachować wiarę w swoją wartość, czy też wpada w otchłań poczucia niższości."

(„Ucieczka od wolności” Erich Fromm)

Uważam, że pasuje idealnie. Straszne to i smutne. Ale myślę, że nie trzeba być niewolnikiem takiej perspektywy.
Obrazek
ODPOWIEDZ