Strona 2 z 6

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 22 cze 2011, 13:24
autor: leonidas
astro to wlasnie boli najbardziej, ze jestes niechciany w towarzystwie tylko dlatego ze nie jestes tak rozgadany jak oni

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 22 cze 2011, 14:07
autor: Inno
leonidas pisze:to wlasnie boli najbardziej, ze jestes niechciany w towarzystwie tylko dlatego ze nie jestes tak rozgadany jak oni
To może znajdź inne (mniej rozgadane) towarzystwo, które będzie Cię akceptowało i lubiło?

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 22 cze 2011, 18:04
autor: Akolita
Myślę, że w wielu przypadkach problem nie tkwi w tym, że nie możemy znaleźć towarzystwa, które nas zaakceptuje. Sedno w tym, że nie możemy znaleźć towarzystwa, które to MY zaakceptujemy. Zawsze coś gdzieś będzie nie tak.

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 22 cze 2011, 18:10
autor: astro93
Ja np dowiedziałem się dzięki terapii, że odrzucam ludzi za cechy i zachowania które sam wykazuję, co oznacza że odpycham siebie samego :| Mimo że się o tym dowiedziałem to nie pomogło mi to w żadnej zmianie i wciąż robię to samo.

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 22 cze 2011, 19:42
autor: nikya
Inno pisze:To może znajdź inne (mniej rozgadane) towarzystwo, które będzie Cię akceptowało i lubiło?
Tak jakby to było takie proste. Znalezienie odpowiedniego towarzystwa to w 90% kwestia szczęścia.

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 23 cze 2011, 16:49
autor: air
leonidas pisze:, ze jestes niechciany w towarzystwie tylko dlatego ze nie jestes tak rozgadany jak oni
To wersja tego towarzystwa, czy Twoja własna? Ktoś Ci to powiedział, zasugerował?

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 11 lip 2011, 19:21
autor: Ania
można mieć jakiś tam ideał towarzystwa,ale trudno naprawdę znaleźć taką pokrewną duszę....
Najłatwiej i najlepiej maja uczniowie-tu mają do wyboru do koloru,ale co gdy skończą się czasy szkoły i praca się zacznie?to wbrew pozorom nie to samo,ja w swoim środowisku pracy nie znalazłam nikogo kto by nadawał się na dobrego kumpla/kumpelkę.I samotność w większości zabija,a tylko trochę,może 1% , działa wzmacniająco(gdy spotkamy się po raz kolejny z samotnością,już nieco łatwiej nam ją znieść.Przynajmniej u mnie to sie sprawdziło).Czasami,gdy nastąpi zgrzyt miedzy mną moim jedynym przyjacielem,już czuje się samotna bo nie mam z kim podzielić się swymi problemami,smutkami itd.Przecież nie powiem o tym pierwszej lepszej koleżance,takie tematy to tylko z przyjaciółmi a ja mam tylko 1 przyjaciela:(

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 11 lip 2011, 21:58
autor: jcDenton
a ja mam tylko 1 przyjaciela:(
To naprawdę dużo. Doceń to i tego nie strać. Wielu nie może się pochwalić w ciągu swojego życia ani jednym przyjacielem.

Ze mnie zawsze ciężko było wydusić zaangażowanie w relacje międzyludzkie, więc siłą rzeczy jestem spychany na boczny tor. To jest jednak moje naturalne zachowanie, swego rodzaju reakcja obronna mająca na celu ochronę własnej prywatności. Lecz pomimo mojego uwielbienia dla czasu spędzanego samemu zdarza mi się okazjonalnie odczuwać doskwierającą samotność. Czasami ona mocno męczy i chciałoby się poznać chociaż jedną wartościową osobę, do której można by się od czasu do czasu bez skrępowania odezwać z byle czym.

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 17 lip 2011, 23:11
autor: Emil
Jak widać, każdy ma swoją samotność i mniej lub bardziej ciekawe przemyślenia z nią związane. Pozwolę sobie przytoczyć fragment z Schopenhauera, który może podbudować (albo i nie) niejednego introwertyka:

"Towarzyskość należy do niebezpiecznych, ba, nawet do zgubnych skłonności, gdyż styka nas z istotami, które są przeważnie pod względem moralnym złe, pod intelektualnym zaś tępe lub głupie. Człowiek nietowarzyski - to taki człowiek, który ich nie potrzebuje. Posiadać w sobie samym tyle, by nie potrzeba było towarzystwa, jest choćby dlatego wielkim szczęściem, że prawie wszystkie nasze cierpienia pochodzą z towarzystwa, a spokój ducha, który obok zdrowia stanowi najważniejszy pierwiastek naszego szczęścia, ulega w towarzystwie zagrożeniu i wobec tego nie może istnieć bez znacznej dozy samotności. (...) Kto zatem zawczasu zaprzyjaźnił się z samotnością, ba, pokochał ją, ten odkrył złotą żyłę. Ale nie każdy bynajmniej to potrafi. Tak jak bowiem pierwotnie nędza, tak po jej usunięciu nuda skupia ludzi. Gdyby nie one, każdy pozostałby zapewne samotny; choćby dlatego, że tylko w samotności otoczenie odpowiada temu poczuciu bezwzględnej ważności, ba, indywidualności i niepowtarzalności, jakie każdy posiada we własnych oczach, lecz które wrzawa panująca na świecie redukuje do zera, gdyż na każdym kroku spotyka się ono z bolesnym dementi".

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 17 lip 2011, 23:56
autor: Ausencia
Akolita pisze:Myślę, że w wielu przypadkach problem nie tkwi w tym, że nie możemy znaleźć towarzystwa, które nas zaakceptuje. Sedno w tym, że nie możemy znaleźć towarzystwa, które to MY zaakceptujemy. Zawsze coś gdzieś będzie nie tak.
No. Też mi się tak wydaje. Miło, że nie jestem jedyną "wybrzydzaczką":) Ale czasem bywa i tak, że łączy się jedno i drugie; Ty nie pasujesz i inni Ci nie pasują; to jest dopiero zdarzenie.
Emil pisze:"Towarzyskość należy do niebezpiecznych, ba, nawet do zgubnych skłonności, gdyż styka nas z istotami, które są przeważnie pod względem moralnym złe, pod intelektualnym zaś tępe lub głupie. Człowiek nietowarzyski - to taki człowiek, który ich nie potrzebuje. Posiadać w sobie samym tyle, by nie potrzeba było towarzystwa, jest choćby dlatego wielkim szczęściem, że prawie wszystkie nasze cierpienia pochodzą z towarzystwa, a spokój ducha, który obok zdrowia stanowi najważniejszy pierwiastek naszego szczęścia, ulega w towarzystwie zagrożeniu i wobec tego nie może istnieć bez znacznej dozy samotności. (...) Kto zatem zawczasu zaprzyjaźnił się z samotnością, ba, pokochał ją, ten odkrył złotą żyłę. Ale nie każdy bynajmniej to potrafi. Tak jak bowiem pierwotnie nędza, tak po jej usunięciu nuda skupia ludzi. Gdyby nie one, każdy pozostałby zapewne samotny; choćby dlatego, że tylko w samotności otoczenie odpowiada temu poczuciu bezwzględnej ważności, ba, indywidualności i niepowtarzalności, jakie każdy posiada we własnych oczach, lecz które wrzawa panująca na świecie redukuje do zera, gdyż na każdym kroku spotyka się ono z bolesnym dementi".
Bardzo ciekawy cytat.
Choć mówiąc między nami, te skrajności schopenhauerowskie, choć ładnie brzmią, są nieco przesadzone. Spłycając: każdy człowiek samotny jest farciarzem, a towarzyski ma życie pod górkę.
Ale spłycać jest nieładnie. ;)

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 18 lip 2011, 21:07
autor: Emil
Ausencia pisze: Bardzo ciekawy cytat.
Choć mówiąc między nami, te skrajności schopenhauerowskie, choć ładnie brzmią, są nieco przesadzone. Spłycając: każdy człowiek samotny jest farciarzem, a towarzyski ma życie pod górkę.
Ale spłycać jest nieładnie. ;)
Możliwe, że gdyby Schopenhauer żył dzisiaj, zawarłby wszystkie swoje przemyślenia w jednym zdaniu: Samotność - nie dla idiotów! ;) Gdyby ktoś chciał przeczytać tekst w całości, odsyłam do Aforyzmów o mądrości życia.

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 18 lip 2011, 21:46
autor: Ausencia
Emil pisze:
Ausencia pisze:
Samotność - nie dla idiotów! ;)
Hah! :) To by było coś.

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 21 lip 2011, 10:03
autor: Inno
A Schopenhauer nie byl mizantropem przypadkiem? Bo tak jego slowa troche zabrzmialy.

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 21 lip 2011, 11:22
autor: Emil
Inno pisze:A Schopenhauer nie byl mizantropem przypadkiem? Bo tak jego slowa troche zabrzmialy.
Z tego, co mi wiadomo, nie był mizantropem. Lubił korzystać z życia. Był jak drogowskaz - wskazywał cel, lecz nie podążał w jego kierunku :)

Re: Samotność WZMACNIA czy ZABIJA ?

: 21 lip 2011, 12:44
autor: Inno
Emil pisze:nie był mizantropem. Lubił korzystać z życia.
A to się kłóci?