[TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Porady, rozważania, eseje i tym podobne.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2107
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Drim »

Nestor pisze:Utrzymanie dziecka to koszt, ekhm, "inwestycja" około 200 tys. nie doliczając studiów.
A dostanę szczegółowe wyliczenie z rozpisaniem kategorii ? Prośba księgowego :D

Czy kwota ta została już pomniejszona o rządowe 500+ ?
Nestor pisze:Ja gdybym miał uskładane na funduszu na tel cel przynajmniej połowę, to starałbym się rodzić dzieci jak najszybciej.
No właśnie. Ja myślę podobnie, tylko że taką kwotę wolnych środków osiągnę dopiero w wieku 35-40. Po prostu wywodzę się z biedniejszych warstw społeczeństwa. Oczywiście jak ktoś ma 100tyś na rachunku bankowym w wieku 20+ to super, zazdroszczę, niech płodzi potomstwo, powodzenia.
Nestor

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Nestor »

A dostanę szczegółowe wyliczenie z rozpisaniem kategorii ? Prośba księgowego :D

Czy kwota ta została już pomniejszona o rządowe 500+ ?
Nie obrazisz się samolocie, że podlinkuję artykuł: http://www.polskatimes.pl/akcje/budzet- ... i,9846308/

Przyznam się. Sam nie liczyłem, ale ufam organizacji Centrum Adam Zwisa i według mnie wiarygodnie podliczyli. (Chyba też FOR liczył i z tego co pamiętam podobnie wyszło tylko że nie chce mi się szukać)

Ja też mam pytanie jako księgowy. Dzieci to inwestycje długoterminowe czy pozostałe koszty operacyjne?

(A ja nie uwzględniam 500+, bo to tak jest, jakby mi państwo dziecko karmiło)
No właśnie. Ja myślę podobnie, tylko że taką kwotę wolnych środków osiągnę dopiero w wieku 35-40. Po prostu wywodzę się z biedniejszych warstw społeczeństwa. Oczywiście jak ktoś ma 100tyś na rachunku bankowym w wieku 20+ to super, zazdroszczę, niech płodzi potomstwo, powodzenia.
Jestem w tym samym położeniu i cieszę się, że mnie ktoś rozumie. :)

A kiedyś to było lepiej. Dziecko mniej kosztowało, ponieważ nie posyłało się je do dobrych szkół, pracowało od najmłodszych lat, dorastało w wieku 16 a emerytur nie było, więc dziecioróbstwo na całego.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 277
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Patrycjusz »

Zazwyczaj jak mam się wypowiedzieć tylko negatywnie o czymś to się nie wypowiadam, ale tutaj chyba zrobię wyjątek.

Co my tu mamy:
- sprowadzenie sensu ludzkiego życia tylko do dążenia ku lepszej (lepiej płatnej?) pracy oraz prokreacji
- wbudowanie masakrycznego poczucia winy w pokolenie 20-latków, którzy jeszcze nie wiedzą, czego chcą, a mają do tego pełne prawo
- iluzja, że po 30-stce zamykają się jakieś furtki - jeśli już, to z czyjegoś lenistwa i braku kreatywności, a nie faktycznych czynników zewnętrznych, obiektywnych
- nazywanie opinii faktami
- włażenie w dupę widowni mówiąc "was to nie dotyczy" zaprzeczając własnym argumentom
- sprzeczność między namawianiem do znalezienia partnera czym prędzej (muzyczne krzesła) a namawianiem do bycia uważnym przy wyborze partnera
- generalnie sprowadzenie roli partnera do kogoś, z kim wytrzymamy jak najdłużej = zdążymy wychować razem dzieci, ignorując czynnik miłości romantycznej oraz faktu, że osoba jako proces psychiczny może się na przestrzeni lat zmienić
- wprowadzanie dziwnych pojęć typu "kapitał tożsamości", jeśli kogoś to rajcuje to spoko, ja nie chcę do swojej tożsamości dodawać słowa wskazującego na traktowanie czysto ekonomiczne, całe to słownictwo, "inwestycja", wzdragam się; myślałem, że dotyczy to czegoś innego, ale zaraz potem pojawił się temat pracy, bo przecież nic innego nie istnieje; zaraz po "marnowanie czasu" w odniesieniu do innych działań, pojawia się "badanie możliwości pracy", to już nudne
- namawianie do przekładania znajomości, które pomogą Ci znaleźć pracę, ponad znajomości przyjacielskie
- robienie z rodziny czegoś na zasadzie wyboru w sklepie spożywczym, wybierz coś z odpowiedniej półki

Generalnie jeśli czyimś priorytetami w życiu nie jest kariera lub zrobienie dzieci to ten film nie ma dla takiego kogoś sensu.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2107
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Drim »

Nestor pisze:Ja też mam pytanie jako księgowy. Dzieci to inwestycje długoterminowe czy pozostałe koszty operacyjne?
Dzieci to jest studnia bez dna, a żona to tornado w portfelu. :twisted:


A tak na prawdę: Aktywa - wartości niematerialne i prawne.
Nestor pisze:Przyznam się. Sam nie liczyłem, ale ufam organizacji Centrum Adam Zwisa i według mnie wiarygodnie podliczyli.
Główne założenie mają słuszne. Liczby i tendencje na których opierają swoje wyliczenia - nie.
Centrum im. Adama Smitha pisze:Czy i jak można obniżyć koszty wychowania dzieci? Jak sprawić, ażeby koszty wychowania dzieci były uwzględniane w różnych obszarach polityk publicznych. Zarysować można dwa kierunki działań. Jednym z nich jest tworzenie specjalnych programów skierowanych na poprawę warunków życia rodzin z dziećmi (od ulg podatkowych, przez bony towarowe do programów dożywiania dzieci). Innym jest przede wszystkim dbałość o wysoką jakość usług publicznych, przy redukcji obciążeń podatkowych rodzin, i szerzej, wszystkich obywateli.
Bo tendencja jest taka że programy społeczne się tnie, a obciążenia podatkowe wzrastają więc ostateczny werdykt powinien być nie 170-190tyś zł a 170-190tyś zł z ostrą tendencją wzrostową. Różnica drobna acz wyraźna.
Nestor

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Nestor »

Patrycjusz pisze:Zazwyczaj jak mam się wypowiedzieć tylko negatywnie o czymś to się nie wypowiadam, ale tutaj chyba zrobię wyjątek.

Co my tu mamy:
- sprowadzenie sensu ludzkiego życia tylko do dążenia ku lepszej (lepiej płatnej?) pracy oraz prokreacji ("Tylko"? Jak to wywnioskowałeś, wszak nie przypominam sobie takich tam twierdzeń?")
- wbudowanie masakrycznego poczucia winy w pokolenie 20-latków, którzy jeszcze nie wiedzą, czego chcą, a mają do tego pełne prawo (Pełne prawo mają niemowlaki a z czasem to prawo słabnie.)
- iluzja, że po 30-stce zamykają się jakieś furtki - jeśli już, to z czyjegoś lenistwa i braku kreatywności, a nie faktycznych czynników zewnętrznych, obiektywnych (Nie zamykają się tylko zaczyna być trudniej np. prowadzenie kariery i zakładanie rodziny.)
- nazywanie opinii faktami (Która minuta?)
- włażenie w dupę widowni mówiąc "was to nie dotyczy" zaprzeczając własnym argumentom (Ja to odebrałem jako żart.)
- sprzeczność między namawianiem do znalezienia partnera czym prędzej (muzyczne krzesła) a namawianiem do bycia uważnym przy wyborze partnera (Dla mnie to nie jest sprzeczność. Nie odebrałem wrażenia, że namawia się do bezwzględnego i jak najszybszego znalezienia partnera. Porównaj to, co napisałem w moim poprzednim poście o "jak najszybszym" założeniu rodziny. Np. kupno dobrego samochodu i jednoczesna chęć oszczędnego wydawania pieniędzy jest sprzecznością czy ambiwalencją?)
- generalnie sprowadzenie roli partnera do kogoś, z kim wytrzymamy jak najdłużej = zdążymy wychować razem dzieci, ignorując czynnik miłości romantycznej oraz faktu, że osoba jako proces psychiczny może się na przestrzeni lat zmienić (Lepsza partnerka na całe życie niż przelotne romanse.)
- wprowadzanie dziwnych pojęć typu "kapitał tożsamości", jeśli kogoś to rajcuje to spoko, ja nie chcę do swojej tożsamości dodawać słowa wskazującego na traktowanie czysto ekonomiczne, całe to słownictwo, "inwestycja", wzdragam się; myślałem, że dotyczy to czegoś innego, ale zaraz potem pojawił się temat pracy, bo przecież nic innego nie istnieje; zaraz po "marnowanie czasu" w odniesieniu do innych działań, pojawia się "badanie możliwości pracy", to już nudne
- namawianie do przekładania znajomości, które pomogą Ci znaleźć pracę, ponad znajomości przyjacielskie (Można mieć dwie naraz, może przyjaciel polecić pracę albo Ty jemu, a chyba większość ludzi woli mieć realne korzyści znajomości i/lub nie tylko rozrywkę.)
- robienie z rodziny czegoś na zasadzie wyboru w sklepie spożywczym, wybierz coś z odpowiedniej półki (I tu i tam się wybiera, płaci się nie tylko pieniędzmi, ale to chyba nie jest złe?)

Generalnie jeśli czyimś priorytetami w życiu nie jest kariera lub zrobienie dzieci to ten film nie ma dla takiego kogoś sensu.
Tak pisał Nestor.
Drimlajner pisze:Bo tendencja jest taka że programy społeczne się tnie, a obciążenia podatkowe wzrastają więc ostateczny werdykt powinien być nie 170-190tyś zł a 170-190tyś zł z ostrą tendencją wzrostową. Różnica drobna acz wyraźna.
Słuszna uwaga. Weźmy jeszcze inflację pod uwagę i wtedy będzie okay?
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2107
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Drim »

Nestor pisze: Słuszna uwaga. Weźmy jeszcze inflację pod uwagę i wtedy będzie okay?
O, tak! Tego nam brakowało.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 277
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Patrycjusz »

Patrycjusz&Nestor pisze:Zazwyczaj jak mam się wypowiedzieć tylko negatywnie o czymś to się nie wypowiadam, ale tutaj chyba zrobię wyjątek.

Co my tu mamy:
- sprowadzenie sensu ludzkiego życia tylko do dążenia ku lepszej (lepiej płatnej?) pracy oraz prokreacji ("Tylko"? Jak to wywnioskowałeś, wszak nie przypominam sobie takich tam twierdzeń?")
No właśnie, a ja nie przypominam sobie, żeby ona w swoim wystąpieniu chociaż raz wymieniła takie rzeczy jak spełnianie się w swoim hobby, zainteresowaniu (które można wykonywać poza pracą), nie mówiąc już o kierowaniu się jakimiś ideami i czerpaniu z tego satysfakcji. I nie miałbym nic do tego, gdyby wystąpienie traktowało ściśle o pracy/rodzinie, ale ona jest psychoterapeutką. Chociaż może taki cel tej całej psychoterapii, o czym zresztą jest pisane równolegle w innym temacie.
Patrycjusz&Nestor pisze:- wbudowanie masakrycznego poczucia winy w pokolenie 20-latków, którzy jeszcze nie wiedzą, czego chcą, a mają do tego pełne prawo (Pełne prawo mają niemowlaki a z czasem to prawo słabnie.)
Błędy popełnia się całe życie, spowodowane jest to tym, że nie idzie posiąść całej wiedzy na temat świata, a na pewno nie w wieku 20-30 lat, poza tym często działamy impulsywnie, intuicyjnie, "tak jak nam się wydaje", nieracjonalnie, a przez to te błędy się mnożą. Ręka w górę Ci, którzy w liceum wiedzieli w 100%, na co chcą iść na studia, przeczytali deskę w deskę sylabusy przedmiotów wiedząc na co się piszą, po czym skończyli te studia i pracują w zawodzie, ba, są z tej pracy zadowoleni. Ręka w górę również Ci, którzy już w wieku 20 lat wiedzieli, czego chcą od partnera/partnerki. No las rąk. Nie dam Ci statystyk bo do tego nikt się nie przyznaje. Ale nie muszę, spytaj kogokolwiek.

Patrycjusz&Nestor pisze:- iluzja, że po 30-stce zamykają się jakieś furtki - jeśli już, to z czyjegoś lenistwa i braku kreatywności, a nie faktycznych czynników zewnętrznych, obiektywnych (Nie zamykają się tylko zaczyna być trudniej np. prowadzenie kariery i zakładanie rodziny.)
No właśnie - obszarami, w których zaczyna być trudniej są tylko praca i rodzina. I ponownie, jeśli to nie jest czyjś priorytet to żadna furtka nie jest zamknięta. Ale jeśli jest, to masz całkowitą rację.
Patrycjusz&Nestor pisze:- nazywanie opinii faktami (Która minuta?)
3:29. Przy czym faktem może być tylko to, że te lata są ważne dla pracy i założenia rodziny. Nie mają za to wiele wspólnego z przeżywaniem miłości, szczęścia, czy robieniem czegoś dla świata. Wysiłki w kierunku sukcesu zawodowego czy spłodzenia dzieci są czysto egoistyczne, nie mają nic wspólnego z robieniem czegoś dla świata.
Patrycjusz&Nestor pisze:- włażenie w dupę widowni mówiąc "was to nie dotyczy" zaprzeczając własnym argumentom (Ja to odebrałem jako żart.)
A ja nie, bo zostało dodane "akurat ta widownia", czyli widownia TED - jako bardziej zainteresowana kreatywnymi sposobami na życie. Tyle że to o czym ona mówi nie ma w sobie krzty kreatywności, ot łojenie młodych ludzi za to, że popełniają błędy. I tak każde pokolenie będzie robiło to samo bo takie są prawa rozwoju emocjonalno-intelektualnego. To nie jest pierwszy raz, kiedy ktoś chce "naprawić świat" i tak samo jak wszystkie inne próby, spali na panewce.

Patrycjusz&Nestor pisze:- sprzeczność między namawianiem do znalezienia partnera czym prędzej (muzyczne krzesła) a namawianiem do bycia uważnym przy wyborze partnera (Dla mnie to nie jest sprzeczność. Nie odebrałem wrażenia, że namawia się do bezwzględnego i jak najszybszego znalezienia partnera. Porównaj to, co napisałem w moim poprzednim poście o "jak najszybszym" założeniu rodziny. Np. kupno dobrego samochodu i jednoczesna chęć oszczędnego wydawania pieniędzy jest sprzecznością czy ambiwalencją?)
Ja nigdy nie widziałem roli dzieci jako inwestycji na przyszłość (najlepiej, kiedy jak najszybciej dorosną), ale to już są różnice światopoglądowe. Odpowiedź na pytanie: jeśli przez "dobry" rozumiemy długą żywotność, trwałość, niepodatność na uszkodzenia, niski pobór paliwa to jest to decyzja ok, jeśli przez "dobry" rozumiemy wszelkie bajery, to sprzeczność. W ogóle zakup samochodu to sprzeczność z oszczędnością jeśli mieszka się w większym mieście, w którym komunikacja publiczna jest wysoko rozwinięta. Odległości międzymiastowe = pociągi, międzynarodowe = samoloty.
Patrycjusz&Nestor pisze:- generalnie sprowadzenie roli partnera do kogoś, z kim wytrzymamy jak najdłużej = zdążymy wychować razem dzieci, ignorując czynnik miłości romantycznej oraz faktu, że osoba jako proces psychiczny może się na przestrzeni lat zmienić (Lepsza partnerka na całe życie niż przelotne romanse.)
Myślę, że to zależy od upodobań, a odsetek rozwodów i zdrad pokazuje, że to "na całe życie" niekoniecznie jest lepsze. I ponownie - chyba że w celu założenia rodziny.
Patrycjusz&Nestor pisze:- namawianie do przekładania znajomości, które pomogą Ci znaleźć pracę, ponad znajomości przyjacielskie (Można mieć dwie naraz, może przyjaciel polecić pracę albo Ty jemu, a chyba większość ludzi woli mieć realne korzyści znajomości i/lub nie tylko rozrywkę.)
Ja nie wolę, dla mnie korzyścią ze znajomości jest zrozumienie i przez to możliwość wspólnych doświadczeń. To też jest realna korzyść, tyle że nie związana z pracą czy tam pieniędzmi. Od 11:00 wyraźnie namawia do faworyzowania tych "przypadkowych" znajomości. Nie potrafię zinterpretować tego inaczej niż zwycięstwo materializmu nad więzami przyjacielskimi.
Patrycjusz&Nestor pisze:- robienie z rodziny czegoś na zasadzie wyboru w sklepie spożywczym, wybierz coś z odpowiedniej półki (I tu i tam się wybiera, płaci się nie tylko pieniędzmi, ale to chyba nie jest złe?)
Nie jest złe, tylko ja w rodzinach, które w życiu widziałem, nie zauważyłem żadnego "wyboru". Partnerzy się pokochali (miłością romantyczną), postanowili wziąć ślub (lub nie) po czym mając warunki finansowe zrobili sobie dzieci (czasem niestety i bez warunków, albo zrobiły się przypadkiem). Nie było półek sklepowych, to jeszcze nie "Nowy wspaniały świat", chociaż ta prezentacja jest jego manifestacją.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Awatar użytkownika
Nuna
Introrodek
Posty: 24
Rejestracja: 09 gru 2017, 10:54
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Hong Kong

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Nuna »

Bardzo mądra prezentacja, powinna być obowiązkowa do obejrzenia dla każdego w wieku 20-25 lat. Czasy się mocno zmieniły i teraz ludzie później zaczynają pracę (bo wszyscy najpierw idą na studia), później biorą ślub (bo łatwo jest poznać kogoś nowego, więc zamiast pracować nad związkiem, często woli się zmienić partnera), później mają dzieci. Ale dopiero z perspektywy czasu zaczyna się odczuwać negatywne skutki tego opóźnienia, a jak ktoś starszy mówi to, co ta pani w filmie, to się myśli "Oj tam, przesadza". A na wszystko w życiu jest odpowiedni czas i jeśli się tego nie wykorzysta, to bardzo trudno to potem nadgonić - a często nie da się wcale.

Zastanowił mnie ten wątek "luźnych znajomości" - wydaje mi się, że to nie jest typowe, żeby pisać do kuzyna współlokatorki z pytaniem, czy nie mógłby pomóc w znalezieniu nowej pracy. Ja przynajmniej nie wyobrażam sobie pytać o to kogoś, kogo bardzo słabo znam i widziałam ze 2 razy, bo jest znajomym znajomego. Ale może to właśnie błąd?

Fajnie jest być ustawionym w życiu przed trzydziestką - mieć stałą pracę, męża/żonę, dziecko i swoje mieszkanie, ale to nie całkiem jest kwestia wyboru, trzeba mieć odpowiednie umiejętności, cechy osobowości i sporo farta. Przykład dziewczyny z filmu jest pewnym uproszczeniem, bo wychodzi na to, że było jej źle, więc odezwała sie do dalekiego znajomego, który jej załatwił pracę, rzuciła kiepskiego faceta i zaraz znalazła lepszego, i już była szczęśliwa. Tak jakby to była tylko kwestia jej decyzji, że teraz postanawia się wziąć w garść i ułożyć sobie życie.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: psubrat »

Nuna pisze: 08 lut 2018, 16:01 Ale dopiero z perspektywy czasu zaczyna się odczuwać negatywne skutki tego opóźnienia, a jak ktoś starszy mówi to, co ta pani w filmie, to się myśli "Oj tam, przesadza". A na wszystko w życiu jest odpowiedni czas i jeśli się tego nie wykorzysta, to bardzo trudno to potem nadgonić - a często nie da się wcale.
Z drugiej strony niektóre decyzje są nieodwracalne i człowiek, który posłucha takiego "starszego-mądrego", też może żałować, że posłuchał. W końcu małżeństwo i dzieci, to nie tylko dobre strony, ale także złe - które się konsekwentnie przemilcza - i każdy powinien być zachęcany do samodzielnego oszacowania, czy zyska na tym coś ważniejszego (wg jego indywidualnej oceny, nie całego społeczeństwa), niż to co poświęci. Czy jest to zgodne z jego naturalnymi zainteresowaniami, czy może będzie musiał poświęcić mnóstwo rzeczy, które sprawiają mu radość, dla czegoś co nie zapewni mu nawet części tej satysfakcji, którą "doradca" przepowiadał.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Nuna
Introrodek
Posty: 24
Rejestracja: 09 gru 2017, 10:54
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Hong Kong

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Nuna »

psubrat pisze: 08 lut 2018, 20:26 Z drugiej strony niektóre decyzje są nieodwracalne i człowiek, który posłucha takiego "starszego-mądrego", też może żałować, że posłuchał.
A ktoś by posłuchał? Ja na pewno nie ;) W tym właśnie problem - człowiek do pewnych rzeczy dojrzewa, ewoluuje w miarę kolejnych lat i nowych doświadczeń życiowych. Mało kto zrobiłby coś na siłę, bo ktoś inny - nawet starszy i mądrzejszy - mówi, że tak by było lepiej. Zresztą, jeśli samemu się tego "nie czuje", to przymuszanie się rzadko wychodzi na dobre. Dobrze byłoby jednak mieć świadomość nie tylko możliwości, ale i konsekwencji, jakie z nimi się wiążą.
psubrat pisze: 08 lut 2018, 20:26 W końcu małżeństwo i dzieci, to nie tylko dobre strony, ale także złe - które się konsekwentnie przemilcza - i każdy powinien być zachęcany do samodzielnego oszacowania, czy zyska na tym coś ważniejszego (wg jego indywidualnej oceny, nie całego społeczeństwa), niż to co poświęci.
Złych stron małżeństwa się nie przemilcza, przecież wszędzie trąbią o problemach małżeńskich. A jeśli ktoś patrzy na zakładanie rodziny w kategorii "poświęcania" czegokolwiek to jest to kwestia pewnie jego historii osobistej i trzeba to uszanować. Tak jak pisałam wyżej - rady starszych i mądrzejszych to jedno, a własne doświadczenia, wzorce rodzinne i osobowość to drugie.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: psubrat »

Nuna pisze: 18 lut 2018, 14:49 Złych stron małżeństwa się nie przemilcza, przecież wszędzie trąbią o problemach małżeńskich.
Przy czym przeważnie trąbią o problemach kobiet, lub ewentualnie małżeństwa jako całości. O problemach mężczyzn praktycznie się nie mówi, więc dlatego ja, jako mężczyzna, uważam że te problemy są przemilczane.
A jeśli ktoś patrzy na zakładanie rodziny w kategorii "poświęcania" czegokolwiek to jest to kwestia pewnie jego historii osobistej
To nie jest tylko historia, nie tylko wzorce rodzinne. Wg ideologii, którą ja wyznaję, istnieje coś takiego jak "życiowe powołanie". Ale jako że moja ideologia nie mówi mi, że najważniejszym elementem człowieka są jego narządy rozrodcze, a reszta elementów jego ciała i psychiki ma służyć tylko temu jednemu, nadrzędnemu, celowi - tym powołaniem może być coś innego niż przekazanie genów. Jeśli przekażę geny, ale kosztem nie-realizowania mojego życiowego powołania, zmarnuję swój czas.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Nuna
Introrodek
Posty: 24
Rejestracja: 09 gru 2017, 10:54
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Hong Kong

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Nuna »

psubrat pisze: 18 lut 2018, 15:35 Przy czym przeważnie trąbią o problemach kobiet, lub ewentualnie małżeństwa jako całości. O problemach mężczyzn praktycznie się nie mówi, więc dlatego ja, jako mężczyzna, uważam że te problemy są przemilczane.
O problemach mężczyzn "się nie mówi"? A kto ma o nich mówić? Kobiety? ;) Zobacz, jak się spotkają 2 zamężne koleżanki to najważniejszym tematem do rozmowy będą ich relacje małżeńskie. Jeśli są jakieś problemy - zostaną omówione. A jak się spotka 2 żonatych kolegów i obaj mają jakieś problemy w małżeństwie to obstawiam, że żaden nawet nie piśnie słowa o tym. Ewentualnie jedno zdanie oznajmujące "mamy z żoną problem X". Drugi pokiwa głową ze zrozumieniem, poklepie po ramieniu i nie będzie drążył tematu. Często nawet kobieta, która widzi, że coś nie gra i próbuje z partnerem rozmawiać, nie jest w stanie uzyskać od niego informacji, co mu doskwiera.
Podsumowując, tak - problemy mężczyzn są przemilczane, bo sami mężczyźni milczą w tym temacie.
psubrat pisze: 18 lut 2018, 15:35 Wg ideologii, którą ja wyznaję, istnieje coś takiego jak "życiowe powołanie". (...) Jeśli przekażę geny, ale kosztem nie-realizowania mojego życiowego powołania, zmarnuję swój czas.
A jakie życiowe powołanie, inne niż religijne, koliduje z zakładaniem rodziny? Martin Seligman ma 7 dzieci, Elon Musk - 6. To raczej dla kobiet jest wyzwanie, aby połączyć rodzinę z karierą zawodową i rozwijaniem swoich zainteresowań.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: psubrat »

Nuna pisze: 18 lut 2018, 18:20Podsumowując, tak - problemy mężczyzn są przemilczane, bo sami mężczyźni milczą w tym temacie.
Kwestia na inny wątek. Na razie zrezygnuję z rozwijania.
psubrat pisze: 18 lut 2018, 15:35 A jakie życiowe powołanie, inne niż religijne, koliduje z zakładaniem rodziny? Martin Seligman ma 7 dzieci, Elon Musk - 6. To raczej dla kobiet jest wyzwanie, aby połączyć rodzinę z karierą zawodową i rozwijaniem swoich zainteresowań.
1. Co jest złego w przypadku gdyby było to powołanie religijne?
2. Przykładowo pan Wilbur Wright miał takie zdanie: "I do not have time for both a wife and an airplane."

Jedni byli w stanie łączyć, albo przynajmniej próbowali, inni nie. Czas jest zasobem ograniczonym, silna wola jest zasobem ograniczonym, w ogóle życie polega na wybieraniu jednych rzeczy i rezygnowaniu z innych, bo nie da się osiągnąć wszystkiego, co by się chciało. Konieczne są jakieś priorytety. Niekoniecznie tym celem życiowym muszą być badania naukowe lub rozwój techniki, aby zakładanie rodziny było w tym dużą przeszkodą.
Z resztą trzeba uwzględnić też prawno-kulturowe okoliczności, w których przychodzi tę potencjalną rodzinę zakładać. Co w jednym kraju, lub czasie historycznym, może nie przeszkadzać w realizacji głównego powołania, w innym uniemożliwi.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Nuna
Introrodek
Posty: 24
Rejestracja: 09 gru 2017, 10:54
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Hong Kong

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: Nuna »

psubrat pisze: 18 lut 2018, 19:04 1. Co jest złego w przypadku gdyby było to powołanie religijne?
2. Przykładowo pan Wilbur Wright miał takie zdanie: "I do not have time for both a wife and an airplane."
1. Zupełnie nic. Zadałam takie pytanie, bo nie przychodzi mi do głowy żadne inne powołanie, które kolidowałoby z zakładaniem rodziny.
2. Schopenhauerowi pewnie by się ten cytat spodobał ;)
(A przy okazji, to był kiedyś jeden z moich ulubionych filozofów. Pisał bardzo mądrze. Ale czy był szczęśliwy?)
psubrat pisze: 18 lut 2018, 19:04 Jedni byli w stanie łączyć, albo przynajmniej próbowali, inni nie. Czas jest zasobem ograniczonym, silna wola jest zasobem ograniczonym, w ogóle życie polega na wybieraniu jednych rzeczy i rezygnowaniu z innych, bo nie da się osiągnąć wszystkiego, co by się chciało.
A moim zdaniem można osiągnąć wszystko, co się chce. Znam ludzi, którzy osiągają. Ale to jest kwestia tych czynników, o których pisałam wyżej.
Generalnie w zależności od farta/wychowania/osobowości "ten, kto chce - znajdzie sposób, ten, kto nie chce - znajdzie powód".
liari

Re: [TED] Dlaczego lata 30+ nie są nowymi 20.

Post autor: liari »

Powiem tak.

Jeśli komuś takie poglądy, jak tej pani, odpowiadają - to spoko, cieszę się, że Wam się to podoba. :)
Ja jestem na zupełnie innym biegunie. Czytam co jakiś czas, że millenialsi to są źli, bo:
1) ciągną hajsy od starszych,
2) mieszkają ze starszymi (bo przeciez każdego za 2.000,00 zł stać na wynajem/bo przecież 25+ zarabia tyle, że może się utrzymać na chillu i mieszka ze starszymi z pazerności i nie wiem, kurna, chytrości czy coś),
3) pracują za grosze i się nie cenią/mają za wysokie wymagania finansowe od pracodawcy,
4) źle się prowadzą i za bardzo szaleją zamiast szukać męża-żony i robić dzieci, bo będzie za późno/są nudni, nigdzie nie wychodzą, siedzą w domach po pracy i zamulają ("młodzi starzy"),
5) za szybko zachodzą/za późno zachodzą w ciążę,
6) za szybko się hajtają i potem mamy statystyki rozwodowe, jakie mamy/za późno się statkują.

Za przeproszeniem Waszym, ja pierdolę. :D Chciałabym niesamowicie, jako osoba zainteresowana (jakby nie patrzeć), aby wszyscy ci ludzie (jakimś cudem, podobnie, jak ta pani, będący na oko 40+), dali mi żyć tak, jak chcę. To naprawdę nie jest duże wymaganie. te artykuły o millenialsach nie są trudne do znalezienia, polecam lekturę.

Wybaczcie wybuch, ale całe prawie życie borykam się z podobnym podejściem do mojej osoby ze strony mojej rodziny i przyjaciół. Że się źle ubieram (bo wg mojego brata moim jedynym celem w życiu powinien być związek, a jemu akurat podobają się kwieciste kiecki - ergo! Powinnam ubierać kwieciste kiecki; moja macocha za każdym razem, kiedy wpadam co parę miesięcy do domu rodzinnego, taksuje mnie wzrokiem, "pfff, bardziej niekobieco się nie dało?", "z takim strojem to ty nikogo nie znajdziesz", przyjaciele: "oj, nati, nati, ty wieczny student jesteś, a już POWINNAŚ coś tam" - że niby dlaczego powinnam? Hm? Na moje pytanie - cisza.). Kurwa mać, za przeproszeniem Waszym. Moja samorealizacja naprawdę nie opiera się na miłości i wyglądaniu kobieco. Jak chcę, to się kurna ubiorę w swoją piękną czarną bluzę z czachą i będę tak chodzić i naprawdę nikomu nic do tego. Serio fajniej jest wyglądać jak wszystkie inne laski?
Anyway, widziałam na salach sądowych dziesiątki rozwodów podczas studiów, które ludzie przechodzili z najbardziej idiotycznych powodów (dzięki uprzejmości cioci - sędzi okręgowej), słyszałam setki historii o nieszczęśliwych parach (w tym takich, w których laska jest prana przez faceta, który "kocha", albo koleś jest zdradzany przez laskę), które tkwią razem ze strachu przed samotnością.

Jestem introwertykiem. Zajebiście mi z moją samotnością. Jasne, kiedyś każdy by chciał mieć rodzinę - ale to, że społeczeństwo wymaga ode mnie, że to ma być przed trzydziestką i z byle kim, byle by to było przed 30-tką, nie jest dla mnie żadnym argumentem i nigdy nie będzie. Trywialne przykłady z tekstów o millenialsach czy z niekobiecym ubiorem to tylko symbol tego, jak bardzo inni ludzie, moralizujący i "pełni dobrej woli" wciskają kinole w nie swoje życie. Jeśli potrzebuję ukrywać swoje ww. poglądy, żeby spotkać męża, to znaczy, że żeby go mieć, muszę udawać kogoś, kim nie jestem - w imię tego, że w oczach społeczeństwa jestem o.k., bo hajtam się i mam dziecko przed 30-tką i spełniam jakieś czyjeś normy. Wg mnie to jednak mija się z celem.

Obrazek

TL;DR - róbta co chceta, jeśli ktoś chce robić wszystko tak, jak przykazali starsi od nas ludzie, proszę bardzo. :D Ja dziękuję za takie morały jednak.
ODPOWIEDZ