Nieśmiałość a introwertyzm
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Pewne jest to, że bycie introwertykiem nie znaczy tyle samo co bycie nieśmiałym, jedno i drugie mogą funkcjonować całkowicie niezależnie.
Zgadzam się jednak z opinią, że nieśmiałość tylko dokłada kłopotów w przypadku nawiązywaniu kontaktów.
Fobia społeczna też jest straszna. Naszczęście można wyleczyć i to i to.
Zgadzam się jednak z opinią, że nieśmiałość tylko dokłada kłopotów w przypadku nawiązywaniu kontaktów.
Fobia społeczna też jest straszna. Naszczęście można wyleczyć i to i to.
- Naphthalene
- Introwertyk
- Posty: 65
- Rejestracja: 28 lip 2008, 14:39
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Małopolska
Jestem introwertykiem raczej typu B Nie mam większych problemów z nieśmiałością, wręcz przeciwnie, tak już się nauczyłam: "byle nie wyjść na gbura byle nie wyjść na gbura byle nie wyjść na gbura". Mówienie w większym gronie, byle na ciekawy temat, bardzo lubię, może trochę mniej rozmawianie w 4 oczy, ale to też zależy od tematu i rozmówcy. Ostatnio postanowiłam się nawet bardziej zamknąć w sobie.
Kiedyś, kiedy bardzo chciałam zakumplować się z pewnym kimś, a może nawet coś więcej, czułam nieśmiałość, strach przed tym, jak on może zareagować, co odpowiedzieć... Zresztą głupie to było, teraz sama przyznaję, po tym, jak dowiedziałam się (bezpośrednio) całej prawdy o nim...
I JESTEM CZŁOWIEKIEM SAMOWYSTARCZALNYM , nie obchodzi mnie, czy mnie kto lubi, czy nie, o niczyje "względy" się nie staram, więc nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna Zresztą komu jest...
Kiedyś, kiedy bardzo chciałam zakumplować się z pewnym kimś, a może nawet coś więcej, czułam nieśmiałość, strach przed tym, jak on może zareagować, co odpowiedzieć... Zresztą głupie to było, teraz sama przyznaję, po tym, jak dowiedziałam się (bezpośrednio) całej prawdy o nim...
I JESTEM CZŁOWIEKIEM SAMOWYSTARCZALNYM , nie obchodzi mnie, czy mnie kto lubi, czy nie, o niczyje "względy" się nie staram, więc nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna Zresztą komu jest...
<ich bin kein schreibtischdichter mehr. ich bin ein zugdichter>
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Naphthalene, nie rozumiem dlaczego uważasz się "raczej" za typ B, jeśli z tego co piszesz, wnioskuję, że nieśmiała nie jesteś. Wyglądasz mi bardziej na typ A.
A "trema" związana z troską o dobre zaprezentowanie się płci przeciwnej może dopaść nawet śmiałków. Myślę nawet, że zdecydowana liczba ludzi, nawet ogólnie uchodzących za odważnych i śmiałych, spotyka się czasem z sytuacją, która wywołuje u nich lekki dreszcz emocji i niepewności. Śmiem nawet twierdzić, że tylko szaleńcy nie znają, co to strach.
Pozbyć się jej jest niezwykle trudno, ale jest to możliwe. Kto nie próbuje, ten nic nie ma.
A "trema" związana z troską o dobre zaprezentowanie się płci przeciwnej może dopaść nawet śmiałków. Myślę nawet, że zdecydowana liczba ludzi, nawet ogólnie uchodzących za odważnych i śmiałych, spotyka się czasem z sytuacją, która wywołuje u nich lekki dreszcz emocji i niepewności. Śmiem nawet twierdzić, że tylko szaleńcy nie znają, co to strach.
Też tak to odebrałam ;P Ale ostatecznie Naphthalene ma racje w tych słowach. Nieśmiałość nikomu potrzebna nie jest. Powinno się uczyć panować nad nią i stopniowo ją zmniejszać.Ausencia pisze:Naphthalene pisze: nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna Zresztą komu jest...
Zabrzmiało to tak jakby kazdy mogł sobie wybrać, czy będzie nieśmiały, czy tez wręcz przeciwnie. Oczywscie, ze jest to beznadziejna cecha, ale niestety wrodzona. I bardzo trudno się jej pozbyć.
Czy jest nabyta, to nie wiem. Bardzo małe dzieci nie wiedzą, co to jest nieśmiałość. Słyszałam, że nieśmiałość pojawia się dopiero w którymś roku życia (nie pamiętam dokładnie, ale chyba w 4?), gdy dziecko zaczyna spostrzegać się jako osobę indywidualną i zaczyna być świadome własnego bytu. Niektórym przechodzi, a niektórym nie.Ausencia pisze:Oczywscie, ze jest to beznadziejna cecha, ale niestety wrodzona. I bardzo trudno się jej pozbyć.
Pozbyć się jej jest niezwykle trudno, ale jest to możliwe. Kto nie próbuje, ten nic nie ma.
INFp, gr. B
Nieśmiałość, o ile nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu ma w sobie co nieco uroku. Nie ma nic gorszego niż ktoś kto nachalnie wypytuje cię o twoje preferencje seksualne, rozpowiada na wszystkie strony o swoich, lata z gołą dupą i nie widzi w tym nic dziwnegoNaphthalene pisze: nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna Zresztą komu jest...
Z innej beczki, można przejść od typu B do A? Bo albo ostatnio gubię moją młodzieńczą nieśmiałość, albo osobowość mi się zmienia. Albo nadrobiłam przypadkiem jakieś braki w kontaktach społecznych...
Teraz to nieskończenie cienka granica między tym co było, a tym co będzie.
dobre ;pNie ma nic gorszego niż ktoś kto nachalnie wypytuje cię o twoje preferencje seksualne, rozpowiada na wszystkie strony o swoich, lata z gołą dupą i nie widzi w tym nic dziwnego
nieśmialosc moze i ma w sobie troche uroku ale w skrajnych przypadkach untrudnia zycie, natomiast zgadzam sie z Ausencią ze trudno sie jej pozbyc.
podobno niesmialosc mozna zmniejszyc metoda kroczkow, czyli male cele (np pojde do urzedu skarbowego i zalatwie to i to, pojde na impreze do znajomych i zostane tyle i tyle czasu), za kazde 'wykonane zadanie' jakas nagroda (cukierek, kino, willa z basenem itd.)
ale to dla zdeterminowanych, wieszkosc rzadko podejmuje sie tego zadania bo jednak jest to zadanie trudne.
Dark Maiden taking hold of my hand
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
- kropka
- Introwertyk
- Posty: 84
- Rejestracja: 05 sie 2008, 19:20
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: wyrwana z kontekstu
Mi chyba częściowo nieśmiałość samoczynnie przeszła. Kiedyś zdarzało mi się wejść do sklepu i wyjść dajmy na to np. nie z tym pomidorem co chciałam bo wstydziłam się oświecić sprzedawczynię, o którego mi chodzi. Przy okienku w banku prawie się jąkałam. A przed publicznym wystąpieniem zdarzało mi się symulować chorobę, żeby tylko mnie to ominęło. Teraz po tym prawie śladu nie ma. Został tylko introw.
Ach, szlag mnie trafi z tą niesmialoscią. Zrobiłam z siebie idiotkę na spotkaniu z kimś bardzo miłym, bałam się tak, że cala się trzęsłam i nie moglam skoncentrowac się na rozmowie. Musialam zrobić wrazenie zahukanego dziwolaga ; /.
Znacie jakis sposob na to (metoda kroczkow się nie powiodła) , czy pozostaje mi utkwić na zawsze w lochu, być sobie tam śmiałą i nigdzie nie wychodzić?
Znacie jakis sposob na to (metoda kroczkow się nie powiodła) , czy pozostaje mi utkwić na zawsze w lochu, być sobie tam śmiałą i nigdzie nie wychodzić?
Ausencia, proponuje metode jednego kroku. Z tego co sam doswiadczylem ze swoimi innymi fobiami, wystarczyl jeden duzy skok (np. nocna agorafobia - wybiegniecie na lyse pole pod nocnym niebem w nowiu) i jakos sama przychodzi umiejetnosc wyrzucenia leku. Przykladowo ja mowiac na glos "cicho badz" czy "nie teraz" odczepiam sie od mysli na temat leku - jakkolwiek smiesznie to wyglada i brzmi, mi pomaga. Takze w tych umiarkowanych atakach niesmialosci: na przyklad dzis, jakis nieznany sasiad przyszedl do mnie proszac o instalacje Windowsa. Lek mialem tylko przez pol godziny, ale w koncu zadzialalo oddalanie strachu slowami typu "zyje sie raz", "a co moze sie zdarzyc? przeciez mnie nie zabije slowami". (Hahaha, jestem ciekaw co by powiedzial na ta historyjke "normalny czlowiek" )
szukam
hm, kusząca propozycja, ale z racji swojej wlasnie niesmialosci chyba nie skorzystam ; ) Dzięki za chęci, ale szczerze, nie wyobrazam sobie, zeby rozmowa z kims nieznajomym miala mi jakkolwiek pomoc. Jaka rozmowa... to bylby monolog ^^. Zreszta za duzo powiedzialam o sobie na tym forum, czulabym sie potwornie niekomfortowo. A mieszkam w pewnym srednioduzym miescie 100 km od krakowa na poludnie.