Wyżal się!

Tutaj możemy się lepiej poznać. Napisać, co lubimy, jacy jesteśmy i zapytać o to innych. Tematy poważne i osobiste oraz lekkie i błahe.
Awatar użytkownika
Czerwonekredki
Stały bywalec
Posty: 179
Rejestracja: 21 lip 2018, 21:39
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
MBTI: ISTPT

Re: Wyżal się!

Post autor: Czerwonekredki »

Redoks pisze: 03 sie 2019, 14:20 Nic mi się nie dzieje, wszystko jest okej, a ja znów zaczynam czuć taki podskorny lęk i smutek. Niczym to nie jest spowodowane, naprawdę ostatnio mam jak pączek w maśle. A znów się boję i spinam.
Czego się boisz? Czy to taki nieokreślony lęk?
This is how i met Marla Singer.
Marla's philosophy of life is that she might die at any moment.
The tragedy, she said, was that she didn't.
Awatar użytkownika
Redoks
Introwertyk
Posty: 107
Rejestracja: 18 wrz 2017, 0:18
Płeć: kobieta

Re: Wyżal się!

Post autor: Redoks »

Nieokreślony. Ostatnio tak miałam w marcu i myślałam ze minęło.
Awatar użytkownika
Radkosky
Intronek
Posty: 37
Rejestracja: 27 mar 2019, 23:18
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5

Re: Wyżal się!

Post autor: Radkosky »

Ostatnio coraz więcej rozkminiam nad tym co robię, jaki jestem, w jakiej jestem sytuacji i co dalej będzie. Chyba jestem w głębokiej dupie jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Co do samego bycia to też jestem w martwym punkcie. Niby dopiero co po studiach, ale mam wrażenie, że to gdzie jestem teraz to szczyt moich możliwości i pozostała mi taka stagnacja do końca życia choć tak naprawdę nie wiem ile ono potrwa i co tak naprawdę mnie jeszcze spotka. Niby chciałbym coś zmienić zrobić krok do przodu aby ruszyć z miejsca, poznać kogoś, znaleźć jakąś dodatkową prace żeby coś robić innego, ale jednocześnie nie chcę lub boję się cokolwiek zmieniać. Czuję, że jak dalej tak pozostanie to odbije się to na mojej osobie, stanę się całkowicie aspołeczny i wycofany z życia nie odczuwający radości, której ostatnio coraz mniej.
Awatar użytkownika
Redoks
Introwertyk
Posty: 107
Rejestracja: 18 wrz 2017, 0:18
Płeć: kobieta

Re: Wyżal się!

Post autor: Redoks »

Introja kochanie. Wiem co czujesz, ale główka do góry. Jesteś wspaniałą osobą i uwierz, ze wielu rzeczy można Ci zazdrościć. To nie była pomyłka, ze jesteś na tym świecie. Wszystko z czym się zmagasz jakoś się ułoży. Będzie dobrze, na pewno.
Awatar użytkownika
Redoks
Introwertyk
Posty: 107
Rejestracja: 18 wrz 2017, 0:18
Płeć: kobieta

Re: Wyżal się!

Post autor: Redoks »

Wiem. Taki urok osób które się tak wszystkim przejmują. Inny by machnął ręką, a Ty się katujesz takimi myślami. Ale zawsze po nocy wschodzi słońce :)
Awatar użytkownika
Radkosky
Intronek
Posty: 37
Rejestracja: 27 mar 2019, 23:18
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5

Re: Wyżal się!

Post autor: Radkosky »

Introja pisze: 13 sie 2019, 20:33 Muszę powiedzieć, że okropnie się dziś czuję, płaczę z bezsilności, a ten wpis traktuję jako krzyk z wnętrza. Wszystko jest skomplikowane i trochę mam pretensje co do przyjścia na ten świat, żałuję, że jestem
Gdyby Cię nie było, nie byłoby Cię też tutaj i masa ludzi nie miała by okazji z Tobą mile pogawędzić, czy też nawet się spotkać :) Tak jak Redoks pisze, głowa do góry, czasami jest chu*owo ale trzeba robić swoje i iść do przodu :)
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2681
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Wyżal się!

Post autor: Coldman »

Miło jest widzieć wsparcie jakie tu oferujecie dla osób, które szukają pomocy.
Ja osobiście mam szczególną wrażliwość do jednej reakcji ludzkiej: do płaczu. Gdy słyszę, albo gdy widzę, że ktoś płaczę, od razu w sercu rośnie mi wielkie współczucie. Ja bardzo rzadko płaczę, a moje wspomnienia związane z tym są z najgorszych momentów mojego życia, z czasów gdy ten taki zły gorzki płacz doceniałem, bo czułem tak ogromną pustkę, że strumień emocji, który powstał podczas ronienia łez, potrafił mi stworzyć nadzieje.
Te "wybuchu" się zdarzają każdemu z nas. Po prostu szukamy w tym świecie głębszych emocji, przeżyć, celów, które mamy w swojej dziwnej głowie. W moim chorym przypadku, lubiłem mieć nawet te wybuchy, bo był to dla mnie czas gdy czułem całego siebie, byłem wtedy taki wrażliwy na wszystko. Tylko życie się toczyło, problemy narastały, a na horyzoncie nie było widać rozwiązania, tylko czarny koniec. W tym Waszym wypadku może być podobnie. Potrafią się stworzyć błędne koła i bieżący i przyszły czas będzie w naszych oczach wielką męką i stratą. Życie wymaga poświęceń, a ludzie tak kochają rzeczy z którymi wiążą miłe wspomnienia, rzeczy które są proste i nie przynoszą niczego więcej od świętego spokoju.
Ten temat jest taki smutny, ale spełnia cel, który towarzyszy praktycznie każdemu. Można to właśnie nazwać takim "krzykiem" z wnętrza. Tylko trzeba uważać, bo człowiek nieświadomie potrafi się wciągnąć w coś znacznie gorszego, gdy każda minuta życia potrafi się stać właśnie takim wybuchem. Pamiętam, że ludzie tutaj dawali mi nadzieję, ich słowa były warte napisania, ale działały krótko. Po prostu poczujesz w środku to wsparcie, ale ono szybko się zaciera. O sytuacji, gdy już każde słowo ludzkie po Tobie spływa i nie czujesz nic, nie warto wspominać, bo to już jest prawie koniec.
Pilnujcie się moi drodzy introsie, tyle mogę Wam powiedzieć. W każdym z Was siedzi co innego. I tak jak tu było wspomniane: często to jest tak strasznie skomplikowane. Ja jakbym chciał powiedzieć w uproszczeniu jak udało mi się wyjść z tego największego syfu, musiałbym bym wymieniać naprawdę wiele czynników. Może gdyby zabrało chociażby jednego nie było by mnie tutaj z Wami, bądź leżałbym teraz wpatrując się godzinami w sufit.
Aktualnie gdy już jest tak dobrze, przychodzą momenty i decyzje w których ciemna strona mojej osobowości przypomina o sobie. Ja jestem tego całkowicie świadomy i po prostu widzę, jakie to potrafi spustoszenie siać w głowie. Już wiem jak indywidualnie mogę z tym walczyć oraz co najważniejsze, wiem żeby się w to nie wciągać. Aż mnie teraz ciarki przeszły, gdy pomyślałem, co by było gdy znowu chciałbym pobawić się z depresją.
świnia_z_marsa

Re: Wyżal się!

Post autor: świnia_z_marsa »

Zostały mi tydzień przeprowadzki na nowe mieszkanie i odliczam dni do tej zmiany choć nie wiem jak to będzie. Obecne mieszkanie to jakaś groteska i reakcja WTF od pewnego czasu... remont za oknem trwający od kilku miesięcy, nie można było otworzyć okien, bo pyliło i śmierdziało, jeżdżące po działce samochody pod oknem w tę i z powrotem, bo syn właściciela jest zapalonym mechanikiem i lubi też popić, rzygając po fakcie nie gdzie indziej a pod oknem. W mieszkaniu jest chora na nowotwór złośliwy współlokatorka, widzę jak niknie w oczach, nie ma nikogo bliskiego do pomocy, więc pomagam jak potrafię, słucham o tym jaki to świat jest zły itp. choć nie jesteśmy jakoś zżyte. Dzisiaj zastałam ją w łazience osłabioną i w krępującej mnie i ją sytuacji i do tego bardzo smutnej, miałam okazję zakładania jej pieluchy zanim zabrali ją do szpitala karetką.
zoaan
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 11 sie 2019, 19:07
Płeć: kobieta

Re: Wyżal się!

Post autor: zoaan »

Nie wiem czy ktokolwiek czyta tutaj te posty, ale skoro służy do wyżalenia, albo chociaż żeby ulżyło człowiekowi to i ja chcę coś wykrzyczeć.

Jestem na ostatnim roku studiów i tak naprawdę nie wiem jak się znalazłam w tym momencie życia, w którym jestem. Naprawdę. Jedyne co na dzień dzisiejszy wiem, to to, że nic nie wiem, nie rozumiem, nie ogarniam życia i nie potrafie zrozumieć swojej osoby. Wprowadza mnie to w okropne depresyjne nastroje.

Najpierw zaczęłam sie zastanawiać nad swoją osobą, a potem ogólnie. Czy człowiek, który ma niespełna 19 lat i tak naprawde nie zna życia, wie co chce w nim robić? Czy maturzysta, którego marzeniem jest zawód chirurga zdaje sobie sprawę jak duża jest to odpowiedzialność? Jak to jest stać przy stole operacyjnym i mieć w rękach czyjeś życie? Odnoszę czasem wrażenie, że wybieranie swojej zawodowej scieżki jest trochę jak z zauroczeniem, fascynacja, która finalnie nie do końca musi się przerodzić w coś jeszcze bardziej piękniejszego. Albo wybór z rozsądku, bo to jest opłacalne, bo to zapewni mi lepsze życie. Ale czy życie na pewno lepsze będzie, kiedy będziesz chodził do dobrze płatnej pracy, której nienawidzisz? Czy człowiek nie byłby szczęśliwszy robiąc coś, że nie może sie doczekać kolejnego dnia mając mniejsze pieniądze? Oczywiście to tylko niektóre przypadki, nie da się każdego przypadku zgeneralizować.

Mam wrażenie, ze większość z nas ulega presji otocznia, rodziny, bo musisz zarabiać dużo, bo musisz mieć dobrą pozycję społeczną, potem budzimy się i stwierdzamy, że tak naprawdę nigdy nie wyobrażaliśmy siebie w miejscu gdzie jesteśmy. Zdajemy sobie sprawę z wielu rzeczy, bo brakowało nam odwagi, bo nie chceliśmy zawieść rodziny, być może zmarnowaliśmy lata, na coś, czego nie lubimy. Może boimy się odstawać od reszty w powszechnie uważany negatywny sposób.

Mając znajomych, którzy zajmują się różnymi rzeczami w życiu, studiujących różne kierunki zaczęłam zadawać im dwa pytania: dlaczego to studiujesz i czy to lubisz. Większość nie potrafiła odpowiedzieć, niektórzy stwierdzili, że nie poszliby drugi raz na to samo, inni, że jakoś tak wyszło ale obecna praca daje im stabilizację i poczucie bezpieczeństwa. Jedna rzecz w tym wszystkim zaczęła mnie zastanwiać. Wiecie, zero takiej fascynacji, robię to i to, tyle, koniec tematu.

Szczęśliwi Ci, którzy czuja swoje powołanie w życiu, ale ilu jest takich? Czy każdy z nas jest stworzony do czegoś? Czy nasze życie to nie jest ciągłe poszukiwanie?

Smutne troche to wszystko ...

Gdyby ktoś chciał porozmawiać na taki temat to zapraszam na wiadomość prywatną. Naprawdę potrzebuję rozmowy, czuję się bardzo niezrozumiana przez otoczenie, męczą mnie ludzie, nie wiem dlaczego dla nich jest wszystko takie łatwe, jak można nie myśleć o życiu tylko robić coś jak jakaś maszyna..
nietota
Pobudzony intro
Posty: 131
Rejestracja: 02 sie 2018, 21:15
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP

Re: Wyżal się!

Post autor: nietota »

@up, ja czytam. Nic tak nie koi żalu jak cudze żale. No, trochę żartuję, acz trochę i nie.
zoaan pisze: 17 paź 2019, 12:40 Ale czy życie na pewno lepsze będzie, kiedy będziesz chodził do dobrze płatnej pracy, której nienawidzisz? Czy człowiek nie byłby szczęśliwszy robiąc coś, że nie może sie doczekać kolejnego dnia mając mniejsze pieniądze?
Nie będzie lepsze. Ale gdyby czasem nie dało się już tego odkręcić, pocieszę Cię: zarobione w znienawidzonej pracy pieniądze można całkiem miło wydawać. Jest wiele drogich i przyjemnych pasji, odklepawszy swoje w robocie, można chodzić na te wszystkie kursy jeździectwa, rysunku, medytacji tajskiej itp. Można też znaleźć przyjemność w dzieleniu się z innymi. I można kupić sobie czas wolny, pracując mniej godzin tygodniowo bez uszczerbku na domowych finansach. By trochę inaczej podejść do tematu - kiedy musisz coś robić codziennie, bo ktoś Ci każe (a ponadto dostajesz za to te paskudne liście sałaty), bardzo prawdopodobne jest, że nawet jeśli bardzo lubiłaś to robić i uważałaś za ciekawe, obrzydnie. I rzeczywiście trudno jest znosić presję otoczenia, które ciągle chce nam wmówić, że potrzebujemy więcej i więcej (choć dla gospodarki jest to akurat dobre). Ale przecież otoczenie w swojej istocie jest wymienialne, nie jest do Ciebie przybetonowane :) Sama studiowałam to, co mnie interesowało (wbrew poradom bliskich), wybrałam sobie w międzyczasie zawód wedle własnych upodobań i nie minęło wiele lat (bardzo niewiele), a już mi to wszystko spowszedniało :)

I mam jeszcze jedno pocieszenie-nie-pocieszenie: poczucie rozczarowania ("nie tak miało wyglądać moje życie") to zupełnie powszechny problem przeżywany przez wszystkich refleksyjnych ludzi pod trzydziestkę (a może tylko przez naiwnych idealistów? chyba się zaliczam). Nic nie poradzisz, więc lepiej przyjąć trochę inną postawę życiową: brak wybiegania wzrokiem w przyszłość, afirmacja dzisiaj. Jak chcesz porozmawiać o bolesnym zderzeniu z dorosłym życiem i utracie młodzieńczych ideałów, wpadaj na priv (polecę Ci pewien serial ;))
Rene

Re: Wyżal się!

Post autor: Rene »

Pod względem rozwoju emocjonalnego zatrzymałem się tak na 15tym roku życia. Nadal chcę być gwiazdą rocka (wiem, że nie będę, ale nic nie poradzę, że nadal chcę). Najchętniej paliłbym blanty w letni wieczór na balkonie ze znajomymi i snuł sobie z nimi plany podboju świata i wierzył, że kiedyś się spełnią. Teraz wszyscy wokół rozmawiają o pieniądzach, polityce, pracy, ślubach, dzieciach i kredytach. Nikt już specjalnie nie marzy, bo wszyscy już wiedzą, jak działa świat. Wszystko stało się cholernie przyziemne. Kolejne pokolenie dzieci-kwiatów zamienia się w swoich starych. Trudno się dziwić, czas nie stoi w miejscu, ale jakoś smutno patrzeć.
Tsubomi
Introrodek
Posty: 14
Rejestracja: 31 mar 2019, 17:56
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Pomorze

Re: Wyżal się!

Post autor: Tsubomi »

Wyżal się!
Kolejny rok życia zbliża się ku końcowi, pełen wzlotów i upadków. Nie mogę uznać, że był najgorszy, powiedziałabym, że nawet dobry. Moje życie, które toczy się (żebym kogoś nie przygniotła tylko) w pracy i na studiach jest zadowalające. Studia - wysoka średnia, praca magisterska w trakcie tworzenia, praca - mimo młodego wieku (25 lat, to młodość, czy już starość?) zajmuje już hmm "dosyć wysokie" stanowisko. Podobno nawet jestem doceniana (jelenie do roboty są potrzebne). Tak teraz siedzę w urlopie i się zastanawiam po co mi to wszystko, jeżeli nie mam z kim dzielić swoimi sukcesami. Moje życie towarzyskie ogranicza się do minimum - większość osób ma swoje życie z druga połówką Wiem, że obecność drugiego człowieka nas nie określa, ale czuję się nieokreślona, pusta w środku. Nie mam tak naprawdę celu w życiu. Czy jest sens przeżyć całe życie w pracy, w szkole, na kursach, w książkach czy z kawą w łóżku. Gdzie jest ten sens życia. Moja wypowiedź, to jeden wielki chaos, tak jak moje myśli. Nawet nie wiem czy mam prawo narzekać.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2681
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Wyżal się!

Post autor: Coldman »

Tsubomi pisze: 07 lis 2019, 19:23 Wyżal się!
Kolejny rok życia zbliża się ku końcowi, pełen wzlotów i upadków. Nie mogę uznać, że był najgorszy, powiedziałabym, że nawet dobry. Moje życie, które toczy się (żebym kogoś nie przygniotła tylko) w pracy i na studiach jest zadowalające. Studia - wysoka średnia, praca magisterska w trakcie tworzenia, praca - mimo młodego wieku (25 lat, to młodość, czy już starość?) zajmuje już hmm "dosyć wysokie" stanowisko. Podobno nawet jestem doceniana (jelenie do roboty są potrzebne). Tak teraz siedzę w urlopie i się zastanawiam po co mi to wszystko, jeżeli nie mam z kim dzielić swoimi sukcesami. Moje życie towarzyskie ogranicza się do minimum - większość osób ma swoje życie z druga połówką Wiem, że obecność drugiego człowieka nas nie określa, ale czuję się nieokreślona, pusta w środku. Nie mam tak naprawdę celu w życiu. Czy jest sens przeżyć całe życie w pracy, w szkole, na kursach, w książkach czy z kawą w łóżku. Gdzie jest ten sens życia. Moja wypowiedź, to jeden wielki chaos, tak jak moje myśli. Nawet nie wiem czy mam prawo narzekać.
Życie potrafi być piękne, wszystko się może układać, możemy mieć wiele, robić inspirujące rzeczy, ale jesteśmy ludźmi, którzy potrzebują drugiego człowieka. Moja mordka się cieszy, gdy idę sam na biwak, czy chociażby pospacerować po zoo. Jest dobrze, jednak gdzieś tam w głowie siedzi ta chęć podzielenia się emocjami z kimś innym. Z samotnością można żyć, ale w życiu jednak chodzi o to, żeby być szczęśliwym. Tsubomi zadbałaś świetnie o jedną ze stref w swoim życiu. Sfera kariery w tych czasach jest przez kulturę stawiana często na pierwszym miejscu. Wiele ludzi również jak ty, ma potem braki w relacjach. Ciężko to nadrobić, ale pamiętajmy, że jeśli jesteś wartościową osobą z pasjami, która ma określone swoje własne "ja", to prędzej czy później ktoś się w Twoim życiu pojawi. Trzeba po pierwsze kreować na lepsze swój charakter, otworzyć się na ludzi, poprzez zaangażowanie przykładowo w jakieś wspólne aktywności. Brzmi niezachęcająco, ale takie już jest wychodzenie ze swojej strefy komfortu.
Ja również jak ty mam problem z określaniem swoich celów w życiu. Obecnie stawiam na małe cale, wyczekuje pewnych dni, w których coś może ciekawszego się stanie. Nie jest to zbyt satysfakcjonujące, ale jakoś dzięki temu nie tonę w melancholii. Uważam, że też za dużego sensu to moje życie nie ma, gdyby się wszystko posypało, to mogę zniknąć z tego świata. Wiele mnie tu nie trzyma. Wracając do celów i poszukiwań, widzisz, jedną z rzeczy o której myślę najczęściej teraz, jest przyszłość mojej kariery, czyli to co ty już masz ogarnięte. Jak czytam tą twoją wiadomość to pojawia się myśl, no jeśli nawet uporządkuje się w tej sferze to i tak może nie być ok. Nie taka droga do szczęścia. To chyba w naszych głowach siedzi. Osobowość która szuka fikcyjnego sensu, aby zdobyć szczęście. Przepraszam, ale wiesz, że ta druga półówka i tak może nas nie zadowolić. Oczywiście może to bardzo pomóc, ale zmiana musi zajść w nas, no coś musi pyknąć w nas i trwać. Ludzie mają takie stany flow, które ich pochłaniają w całości i chciałbym mieć takie stany jak najczęściej, nawet przy graniu w głupią gierkę. Takie stany + sposób na swoje myśli między pustką życiową, mogą dać fajne efekty. Do tego dobre relacje z ludźmi, którzy umożliwiają różne aktywności i poczucie zdrowia społecznego (piramida potrzeb) Na tym polu nie mam za bardzo co narzekać, jednak kumple choć obecnie trochę dalej są i generują fajne wspomnienia. Za to jak wspomniałem wcześniej w bliższej strefie dziura, ale na razie, nawet się nie staram, aby to załatać. Obecnie biorę swoje życie trochę na przeczekanie, zobaczymy jak będzie. Nie wiem czy moja wypowiedź choć trochę ci pomogła, ale na pewno wzbudziła do chwilowych refleksji.
Awatar użytkownika
James Sunderland
Intronek
Posty: 47
Rejestracja: 11 maja 2017, 14:43
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ-T

Re: Wyżal się!

Post autor: James Sunderland »

Z bezsilnością trudno sobie poradzić, ja już tylko załamuję ręce. W moim mieście dwójka pacjentów oddaliła się ze szpitala samowolnie... Obecna sytuacja tylko wyraźnie uwidacznia to, jakim jesteśmy durnym społeczeństwem.
Izaza
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 23 mar 2020, 18:54
Płeć: kobieta
Enneagram: 4

Re: Wyżal się!

Post autor: Izaza »

Boje się koronawirusa i powoli obawiam się, że popadnę w jakąś paranoję z tym związaną. Generalnie podupadam na nastroju i nie mam nawet się komu wyżalić, więc wyżalę się tutaj . Czuję dużo smutku i jednocześnie niepokoju. Zamykam się w sobie jak w jakiejś bańce mydlanej , ale boje się że w końcu ona pęknie. Chętnie z kimś życzliwym pogadam od serca.
ODPOWIEDZ