Świadomy sen
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Świadomy sen
Jeżeli chodzi o świadome śnienie to szczerze mówiąc nigdy się tym nie interesowałem, a dopiero dzięki temu tematowi dowiedziałem się o istnieniu czegoś takiego. I prawdę powiedziawszy wydaje mi się to jakieś takie przesadnie abstrakcyjne do tego stopnia, że chyba musiałbym jakieś środki psychotropowe zażyć, aby czegoś takiego doświadczyć . Chociaż nie wykluczam że to może być realne, natomiast raczej nie będę się w to bawił, gdyż generalnie rzecz biorąc kwestie które nie są mi absolutnie niezbędne do życia odkładam zawsze na później. A że to później nigdy nie następuje ... Poza tym rzadko kiedy cokolwiek mi się śni, hmmm nie wiem, może raz na miesiąc, co dodatkowo demotywuje mnie do podjęcia tego typu działań.
Co do pamięci do snów to jest z tym u mnie kiepsko. Szczerze mówiąc ciężko mi przypomnieć sobie jakikolwiek sen i przytoczyć mniej więcej jego przebieg. Jedyne co pamiętam to kilka szokujących rzeczy jakie zobaczyłem we śnie. Nigdy nie zapomnę np. widoku nóg pająka wielkości człowieka, które otwierały drzwi do domu mojej babci i na widok których rzuciłem się do ucieczki czy też samolotu, który wleciał centralnie we mnie, ale tak naprawdę nie mam pojęcia jak dokładnie przebiegały te sny. I z tego też powodu zamierzam się już teraz podzielić z wami pewnym snem, który przyśnił mi się dzisiejszej nocy, bo podejrzewam że za parę tygodni wyleci mi z głowy (a tak to sobie wejdę w ten temat i go przypomnę), tym bardziej że jest w pewnym stopniu związany z tematyką forum.
Od razu mówię że ten sen nie był "romantyczny" tylko "komiczny", więc nie spodziewajcie się po pierwszym zdaniu jakiejś pięknej historii :
Otóż przyśniło mi się dziś w nocy, że spotkałem się z dziewczyną która twierdziła, że jest introwertyczką. I częstotliwość z jaką cokolwiek mówiła i długie okresy milczenia zdawały się potwierdzać tą teorię. Pamiętam że jechaliśmy pociągiem i co jakiś czas o coś siebie pytaliśmy, ale raczej były to najbardziej banalne banały jakie padają przy poznawaniu się ludzi. Przypominam sobie tylko, że co najmniej kilkakrotnie zapytałem ją jak ma na imię, dlatego że mówiła dość niewyraźnie, a odgłos jadącego pociągu zagłuszał jej słowa. Kojarzyłem tylko że mówi coś w stylu "Lolita, Jolita" (Jelita ? :lol: ), ale nie wiedziałem co dokładnie. Poza tym - jak zapewniała - chciała mi pokazać jakieś "szczególne miejsce", do którego właśnie jechaliśmy.
Gdy dotarliśmy do stacji docelowej wysiedliśmy i nagle "tajemnicza nieznajoma" zaczęła iść coraz szybszym krokiem, by w końcu zacząć biec. W pewnym momencie nie mogłem już za nią nadążyć i poprosiłem aby się zatrzymała, na co ona dość szybko zareagowała spełnieniem mojej prośby. Pamiętam również, że cała sytuacja mocno ją rozbawiła a ja wykorzystując fakt, że znaleźliśmy się wreszcie w dość cichym miejscu zapytałem ponownie aby rozwiać wątpliwości "czy nazywa się Lolita czy Jolita", na co ona odrzekła dość wyraźnie że "Jolita". Po chwili - już tym razem spokojnym tempem - kontynuowaliśmy "wycieczkę" do tego "szczególnego miejsca" i dotarliśmy do niewielkiego budynku. Po wejściu do środka okazało się, że dotarliśmy - a jakże by inaczej - do biblioteki .
Ale to nie była taka zwykła biblioteka. A może raczej to w ogóle nie była biblioteka, tylko jakiś hmm "klub czytelniczy". Otóż po wejściu od razu dało się zauważyć podział na dwa pomieszczenia. Pierwsze - w którym właśnie się znaleźliśmy - było dość małe. Miało może z 5x10m (tzn. było szerokie ale bardzo krótkie), sufit na wysokości 2,5 m. Wszędzie wokół znajdowały się regały z książkami. Na środku, oraz w kącie pokoju znajdowały się krzesła. Przy czym to pierwsze było puste, a na tym drugim siedziała jakaś dziewczyna czytająca książkę. Oprócz niej, ale już na podłodze siedziały - oparte o regały - dziewczyny (w liczbie ok. 10), które również wertowały jakieś teksty. Podłoga hmmm no właśnie. Podłogą nie był zwykły twardy parkiet, tylko jakiś taki miękki materac. Na końcu pomieszczenia znajdowały się przeszklone drzwi, za którymi dało się zauważyć dość spore pomieszczenie, w którym nie było nikogo, ale za to regałów i książek - chyba kilkakrotnie więcej niż w pierwszym pokoju.
Jolita bez słowa wyjaśnienia podeszła do jednego z regałów, wzięła do ręki książkę i wzorem pozostałych dziewczyn zagłębiła się w lekturę, czym prawdopodobnie zasugerowała, że mogę zrobić to samo. Ja jednak usiadłem sobie na krześle znajdującym się na środku pokoju (sic :!: ) i w sumie nic nie robiłem. Po chwili dziewczyna siedząca na krześle w kącie powiedziała mi, że mogę sobie wziąć jedną z książek i przy okazji zapytała z przekąsem "chyba czytasz książki, prawda ? :> ". Z początku trochę się zmieszałem, ale wstałem i podszedłem do półki. Nie wiedziałem co wybrać, ale natychmiast w oczy rzuciło mi się kilka czerwonych tomów, z napisem "Kaczor Donald". Wziąłem jeden z nich bez wahania, licząc chyba na jakieś kolorowe komiksy, ale jakież było moje zdziwienie gdy po otwarciu książki okazało się, że to wersja "Kaczora Donalda" w formie tekstowej .
Po chwili chyba z nudów zaczęło mi już totalnie odbijać. Najpierw zacząłem wykorzystywać fakt miękkości podłoża do tego, aby swobodnie pobujać się na krześle. Ale to mi chyba nie wystarczało, bo zacząłem siedząc dupą na krześle chodzić (czy też raczej jeździć tym krzesłem) po całym pomieszczeniu :lol: . Niestety nie wiem co było dalej, bo wtedy film się urwał, ale to było dość zabawne oglądać samego siebie zachowującego się tak, jak małpa wpuszczona do klatki z tygrysami i zdająca się krzyczeć "wypuśćcie mnie stąd" . Może gdybym umiał świadomie śnić, to mógłbym jakoś powstrzymać się przed tą dziecinadą, a tak to mogłem jedynie patrzeć co też ten "Ja ze snu" wyprawia w nieodpowiednim do tego celu miejscu . Co ciekawe żadna z dziewczyn nie zwróciła uwagi na moje "niestandardowe" zachowanie, ale może to właśnie obawa przed tym, że jakieś prześmiewcze komentarze są tylko kwestią czasu spowodowała, że właśnie wtedy się obudziłem .
Co do pamięci do snów to jest z tym u mnie kiepsko. Szczerze mówiąc ciężko mi przypomnieć sobie jakikolwiek sen i przytoczyć mniej więcej jego przebieg. Jedyne co pamiętam to kilka szokujących rzeczy jakie zobaczyłem we śnie. Nigdy nie zapomnę np. widoku nóg pająka wielkości człowieka, które otwierały drzwi do domu mojej babci i na widok których rzuciłem się do ucieczki czy też samolotu, który wleciał centralnie we mnie, ale tak naprawdę nie mam pojęcia jak dokładnie przebiegały te sny. I z tego też powodu zamierzam się już teraz podzielić z wami pewnym snem, który przyśnił mi się dzisiejszej nocy, bo podejrzewam że za parę tygodni wyleci mi z głowy (a tak to sobie wejdę w ten temat i go przypomnę), tym bardziej że jest w pewnym stopniu związany z tematyką forum.
Od razu mówię że ten sen nie był "romantyczny" tylko "komiczny", więc nie spodziewajcie się po pierwszym zdaniu jakiejś pięknej historii :
Otóż przyśniło mi się dziś w nocy, że spotkałem się z dziewczyną która twierdziła, że jest introwertyczką. I częstotliwość z jaką cokolwiek mówiła i długie okresy milczenia zdawały się potwierdzać tą teorię. Pamiętam że jechaliśmy pociągiem i co jakiś czas o coś siebie pytaliśmy, ale raczej były to najbardziej banalne banały jakie padają przy poznawaniu się ludzi. Przypominam sobie tylko, że co najmniej kilkakrotnie zapytałem ją jak ma na imię, dlatego że mówiła dość niewyraźnie, a odgłos jadącego pociągu zagłuszał jej słowa. Kojarzyłem tylko że mówi coś w stylu "Lolita, Jolita" (Jelita ? :lol: ), ale nie wiedziałem co dokładnie. Poza tym - jak zapewniała - chciała mi pokazać jakieś "szczególne miejsce", do którego właśnie jechaliśmy.
Gdy dotarliśmy do stacji docelowej wysiedliśmy i nagle "tajemnicza nieznajoma" zaczęła iść coraz szybszym krokiem, by w końcu zacząć biec. W pewnym momencie nie mogłem już za nią nadążyć i poprosiłem aby się zatrzymała, na co ona dość szybko zareagowała spełnieniem mojej prośby. Pamiętam również, że cała sytuacja mocno ją rozbawiła a ja wykorzystując fakt, że znaleźliśmy się wreszcie w dość cichym miejscu zapytałem ponownie aby rozwiać wątpliwości "czy nazywa się Lolita czy Jolita", na co ona odrzekła dość wyraźnie że "Jolita". Po chwili - już tym razem spokojnym tempem - kontynuowaliśmy "wycieczkę" do tego "szczególnego miejsca" i dotarliśmy do niewielkiego budynku. Po wejściu do środka okazało się, że dotarliśmy - a jakże by inaczej - do biblioteki .
Ale to nie była taka zwykła biblioteka. A może raczej to w ogóle nie była biblioteka, tylko jakiś hmm "klub czytelniczy". Otóż po wejściu od razu dało się zauważyć podział na dwa pomieszczenia. Pierwsze - w którym właśnie się znaleźliśmy - było dość małe. Miało może z 5x10m (tzn. było szerokie ale bardzo krótkie), sufit na wysokości 2,5 m. Wszędzie wokół znajdowały się regały z książkami. Na środku, oraz w kącie pokoju znajdowały się krzesła. Przy czym to pierwsze było puste, a na tym drugim siedziała jakaś dziewczyna czytająca książkę. Oprócz niej, ale już na podłodze siedziały - oparte o regały - dziewczyny (w liczbie ok. 10), które również wertowały jakieś teksty. Podłoga hmmm no właśnie. Podłogą nie był zwykły twardy parkiet, tylko jakiś taki miękki materac. Na końcu pomieszczenia znajdowały się przeszklone drzwi, za którymi dało się zauważyć dość spore pomieszczenie, w którym nie było nikogo, ale za to regałów i książek - chyba kilkakrotnie więcej niż w pierwszym pokoju.
Jolita bez słowa wyjaśnienia podeszła do jednego z regałów, wzięła do ręki książkę i wzorem pozostałych dziewczyn zagłębiła się w lekturę, czym prawdopodobnie zasugerowała, że mogę zrobić to samo. Ja jednak usiadłem sobie na krześle znajdującym się na środku pokoju (sic :!: ) i w sumie nic nie robiłem. Po chwili dziewczyna siedząca na krześle w kącie powiedziała mi, że mogę sobie wziąć jedną z książek i przy okazji zapytała z przekąsem "chyba czytasz książki, prawda ? :> ". Z początku trochę się zmieszałem, ale wstałem i podszedłem do półki. Nie wiedziałem co wybrać, ale natychmiast w oczy rzuciło mi się kilka czerwonych tomów, z napisem "Kaczor Donald". Wziąłem jeden z nich bez wahania, licząc chyba na jakieś kolorowe komiksy, ale jakież było moje zdziwienie gdy po otwarciu książki okazało się, że to wersja "Kaczora Donalda" w formie tekstowej .
Po chwili chyba z nudów zaczęło mi już totalnie odbijać. Najpierw zacząłem wykorzystywać fakt miękkości podłoża do tego, aby swobodnie pobujać się na krześle. Ale to mi chyba nie wystarczało, bo zacząłem siedząc dupą na krześle chodzić (czy też raczej jeździć tym krzesłem) po całym pomieszczeniu :lol: . Niestety nie wiem co było dalej, bo wtedy film się urwał, ale to było dość zabawne oglądać samego siebie zachowującego się tak, jak małpa wpuszczona do klatki z tygrysami i zdająca się krzyczeć "wypuśćcie mnie stąd" . Może gdybym umiał świadomie śnić, to mógłbym jakoś powstrzymać się przed tą dziecinadą, a tak to mogłem jedynie patrzeć co też ten "Ja ze snu" wyprawia w nieodpowiednim do tego celu miejscu . Co ciekawe żadna z dziewczyn nie zwróciła uwagi na moje "niestandardowe" zachowanie, ale może to właśnie obawa przed tym, że jakieś prześmiewcze komentarze są tylko kwestią czasu spowodowała, że właśnie wtedy się obudziłem .
-
- Introwertyk
- Posty: 121
- Rejestracja: 25 maja 2011, 17:36
- Płeć: nieokreślona
Re: Świadomy sen
Świadomie nie potrafię cholerstwa wywołać. Zawsze, kiedy tylko zaczyna się robić 'dziwnie', zaczyna mi walić serducho z ekscytacji. I po zabawie.
Za to często zyskuję świadomość w czasie snu. Z tym, że krótko to trwa, bo zwykle odbija mi szajba i robię głupie rzeczy, co kończy się śmiercią (pobudką) lub stanem przedzawałowym (też pobudką)
Za to często zyskuję świadomość w czasie snu. Z tym, że krótko to trwa, bo zwykle odbija mi szajba i robię głupie rzeczy, co kończy się śmiercią (pobudką) lub stanem przedzawałowym (też pobudką)
Keep talking, I'm diagnosing you.
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Świadomy sen
A zdarzało wam się, że to, co wam się śniło skorelowało się z odczuciami zaraz po przebudzeniu? Zawsze wprowadza mnie to w zachwyt i lekkie przerażenie - jak mózg może wpłynąć na fizyczne doznania, albo jak podświadomość we śnie może informować nas o potencjalnym zagrożeniu. Mam dwa przykłady (sny):
1. Biegnę z kumplem z dzieciństwa przez miasto - jakby Meksyk albo Las Vegas (gorąco, brudno, piaszczyście), tylko że opustoszałe. Okazuje się, że spieprzamy przed dwoma wielkimi czarnymi dobermanami. Jednego po drodze udaje się zgubić, ale drugi goni nas, aż docieramy do przepaści/kanionu. Moment grozy - stoi nas dwóch kontra to bydlę; zastanawiam się kogo zaatakuje pierwszego. Napięcie rośnie i nagle pies rzuca mi się do szyi i rozrywa gardło. Budzę się zlany potem i strasznie napieprza mnie szyja - już w realu. Ledwo mogę ruszyć głową.
2. Łażę po jakiejś piramidzie w stylu Indiany Jonesa / innego Tomb Raidera i szukam wyjścia. W końcu wychodzę na coś w stylu balkonu/tarasu i rozpościera się przede mną piękne morze zielonej trawy. Cieszę się, że się wyrwałem z labiryntu i nagle spostrzegam, że obok po mojej lewej stoi postać i opiera się o ścianę, jakby też podziwiała krajobraz. Zyskuję trochę pewności siebie i próbuję złapać kontakt wzrokowy, uważnie się temu osobnikowi przyglądając. Ma złotą skórę, ale porośniętą jakby króciutkim futrem, długie palce zakończone szponami, podłużną twarz, szpiczaste uszy i czerwone oczy. Uśmiecham się i nagle ta postać łapie mnie za przedramię. Słyszę ogłuszający pisk/skrzypienie, a dotyk wypala mi skórę aż do kości. I znów - budzę się zlany potem, a ręka w miejscu, gdzie chwyciła mnie postać ze snu napieprza co nie miara, wręcz parzy. Próbuję ją podnieść i sięgnąć po kubek herby, stojący opodal, ale cała ręka jest zdrętwiała i tylko bezwładnie trącam ten kubek.
Myślę, że oba te przypadki były spowodowane tym, że po prostu, w jakiś dziwaczny sposób ułożyłem się do snu i ograniczyłem dopływ krwi, ale jednak swoje wrażenie to na mnie wywarło.
Ostatnio w ogóle dużo mi się śniło "scen akcji". Wplątałem się w walkę z wampirami, z organizmem z obcej planety w stylu The Thing i znalazłem w podziemiach kościoła mojej rodzinnej miejscowości tajny labirynt, w którym znalazłem ciało i wskrzesiłem do życia Jezusa
1. Biegnę z kumplem z dzieciństwa przez miasto - jakby Meksyk albo Las Vegas (gorąco, brudno, piaszczyście), tylko że opustoszałe. Okazuje się, że spieprzamy przed dwoma wielkimi czarnymi dobermanami. Jednego po drodze udaje się zgubić, ale drugi goni nas, aż docieramy do przepaści/kanionu. Moment grozy - stoi nas dwóch kontra to bydlę; zastanawiam się kogo zaatakuje pierwszego. Napięcie rośnie i nagle pies rzuca mi się do szyi i rozrywa gardło. Budzę się zlany potem i strasznie napieprza mnie szyja - już w realu. Ledwo mogę ruszyć głową.
2. Łażę po jakiejś piramidzie w stylu Indiany Jonesa / innego Tomb Raidera i szukam wyjścia. W końcu wychodzę na coś w stylu balkonu/tarasu i rozpościera się przede mną piękne morze zielonej trawy. Cieszę się, że się wyrwałem z labiryntu i nagle spostrzegam, że obok po mojej lewej stoi postać i opiera się o ścianę, jakby też podziwiała krajobraz. Zyskuję trochę pewności siebie i próbuję złapać kontakt wzrokowy, uważnie się temu osobnikowi przyglądając. Ma złotą skórę, ale porośniętą jakby króciutkim futrem, długie palce zakończone szponami, podłużną twarz, szpiczaste uszy i czerwone oczy. Uśmiecham się i nagle ta postać łapie mnie za przedramię. Słyszę ogłuszający pisk/skrzypienie, a dotyk wypala mi skórę aż do kości. I znów - budzę się zlany potem, a ręka w miejscu, gdzie chwyciła mnie postać ze snu napieprza co nie miara, wręcz parzy. Próbuję ją podnieść i sięgnąć po kubek herby, stojący opodal, ale cała ręka jest zdrętwiała i tylko bezwładnie trącam ten kubek.
Myślę, że oba te przypadki były spowodowane tym, że po prostu, w jakiś dziwaczny sposób ułożyłem się do snu i ograniczyłem dopływ krwi, ale jednak swoje wrażenie to na mnie wywarło.
Ostatnio w ogóle dużo mi się śniło "scen akcji". Wplątałem się w walkę z wampirami, z organizmem z obcej planety w stylu The Thing i znalazłem w podziemiach kościoła mojej rodzinnej miejscowości tajny labirynt, w którym znalazłem ciało i wskrzesiłem do życia Jezusa
Re: Świadomy sen
Ja ostatnio zauważyłem, że jak wyłączę budzik, albo nie obudzę się na czas i mogę się spóźnić do szkoły, to mój mózg stara się przez sen jakoś mi to zasygnalizować. Raz miałem tak, że we śnie się obudziłem (fałszywe przebudzenie), pokój nie wyglądał identycznie jak mój, ale nie zwróciłem na to uwagi. Zauważyłem, że jestem spóźniony i zacząłem się szybko ubierać. Obudziłem się po chwili i naprawdę byłem spóźniony.
Innym razem śniło mi się, że miałem lecieć gdzieś samolotem. Jednak zaspałem na samolot, obudziłem się w momencie kiedy miał odlatywać. Potem się "obudziłem" i na ten samolot zdążyłem. Jak już wstałem naprawdę, była już godzina, o której powinienem z domu wychodzić.
Innym razem śniło mi się, że miałem lecieć gdzieś samolotem. Jednak zaspałem na samolot, obudziłem się w momencie kiedy miał odlatywać. Potem się "obudziłem" i na ten samolot zdążyłem. Jak już wstałem naprawdę, była już godzina, o której powinienem z domu wychodzić.
Re: Świadomy sen
Kiedyś bawiłem się w świadome śnienie dość intensywnie. Jak dla mnie, WBTB ( w różnych wariacjach, ale najczęściej 5+1) daje zdecydowanie najlepsze efekty, chociaż jest nieco upierdliwą metodą. Ogólnie, LD to fajne doświadczenie, ale po jakimś czasie mi się znudziło. Obecnie udaje mi się uzyskać świadomość we śnie 2-3 razy w miesiącu chociaż nawet się nie staram - po prostu (już chyba na zawsze) został mi nawyk robienia testów rzeczywistości kilka razy dziennie.
- Maksiu
- Introwertyk
- Posty: 96
- Rejestracja: 27 paź 2012, 23:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP
- Lokalizacja: Łódź, TM
Re: Świadomy sen
Mogę wam przesłać 30 dniowy kurs świadomego śnienienia jak ktoś chce.
Ostatnio mi się śniło: "Leże w swoim łóżku, oglądam pokój w ciemności. W nogach łóżka, podnosi się sakaś niewysoka istota i zaraz znika z pola widzenia. Ogarnia mnie paniczny strach (jednocześnie wiem, że to nie dzieje się naprawdę i myślę "ale czad"), prubuje wstać, w czasie gdy poczwara biega po pokoju wte i wewte. Nie mogę się ruszyć, odrywam rękę, ale zaraz mnie wraca na miejsce. Budzę się by to przerwać"
O snach ogólnie:
Ja widzę najczęściej z 3 osoby, nawet siebie, a wy?
Zauważyłem, że moje sny są 2D jakbym oglądał film w tv. Wy macie 3D?
Wasze sny są kolorowe, czy w odcieniach szarości? moje kolorowe.
Ostatnio mi się śniło: "Leże w swoim łóżku, oglądam pokój w ciemności. W nogach łóżka, podnosi się sakaś niewysoka istota i zaraz znika z pola widzenia. Ogarnia mnie paniczny strach (jednocześnie wiem, że to nie dzieje się naprawdę i myślę "ale czad"), prubuje wstać, w czasie gdy poczwara biega po pokoju wte i wewte. Nie mogę się ruszyć, odrywam rękę, ale zaraz mnie wraca na miejsce. Budzę się by to przerwać"
O snach ogólnie:
Ja widzę najczęściej z 3 osoby, nawet siebie, a wy?
Zauważyłem, że moje sny są 2D jakbym oglądał film w tv. Wy macie 3D?
Wasze sny są kolorowe, czy w odcieniach szarości? moje kolorowe.
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Świadomy sen
Ciężko powiedzieć ile tych osób widzę, natomiast da się zauważyć, że w każdym śnie jest kilka takich "kluczowych" postaci, do policzenia na palcach jednej ręki, a reszta to po prostu statyści . Siebie nie widzę nigdy, gdyż wszystkie sny oglądam z perspektywy własnych oczodołów, więc tak jakby w 3D właśnie. Co do kolorów to niby występują, ale większość barw jest raczej niewyraźna. We śnie najłatwiej jest mi zauważyć takie kolory, które od razu rzucają się w oczy, jak np. żółty czy czerwony. Powiedział bym nawet, że momentami wygląda to tak, jak na zdjęciach typu - wszystko jest szare, ale jeden element jest "ubarwiony" i barwa tego jednego elementu wyróżnia go z tła.Maksiu pisze:Ja widzę najczęściej z 3 osoby, nawet siebie, a wy?
Zauważyłem, że moje sny są 2D jakbym oglądał film w tv. Wy macie 3D?
Wasze sny są kolorowe, czy w odcieniach szarości? moje kolorowe.
Re: Świadomy sen
Ja mam kolorowe sny, ale podobno istnieje spora grupa ludzi, którzy mają sny w odcieniach szarości - podobno są to głównie osoby wychowane w czasach czarno-białej telewizji. Z reguły widzę w pierwszej osobie, ale za to mam czasami dziwne fazy związane z moją tożsamością. Zdarzyło mi się być we śnie dziewczyną, zwierzakiem, czy nawet postacią z kreskówki, często zachowywałem się w sposób kompletnie nie podobny do mnie, trochę tak, jakbym oglądał sen kogoś innego z jego perspektywy. Oczywiście w trakcie snu nie zauważyłem w tym nic niezwykłego.Maksiu pisze: Ja widzę najczęściej z 3 osoby, nawet siebie, a wy?
Zauważyłem, że moje sny są 2D jakbym oglądał film w tv. Wy macie 3D?
Wasze sny są kolorowe, czy w odcieniach szarości? moje kolorowe.
Re: Świadomy sen
ja ogolnie coraz rzadzej pamietam swoje sny,a kiedys bez wysilku potrafilem sobie dokladnie przypomniec nawet do 3 snow z jednej nocy
zawsze sa jakies kolory,zazwyczaj sa pozbawione jakiegokolwiek sensu,a swiadomy udalo mi sie uzyskac moze z 3 razy w zyciu, i to po uw wczesniej nie przespanej nocce,wszedl sam nad ranem mimowolnie,pprostu bylem w swoim domu moglem latac nad sufitem nad podloga wszedzie gdzie chcialem,tak bez zadnego wysilku,płynnie nie uzywajac zadnej energii,widzialem innych domownikow ale siebie nie,wszsytko w czasie rzeczywistym czyli bylo ciemno i wszyscy spali bo faktycznie byla jeszcze noc trwalo to moze z 15sekund i neiwiem czy z szoku czy podniecenia wybudzilem sie,wtedy przyszla mi do glowy pewna mysl i podtrzymuje ja do teraz ze wlasnie w ten sposob moze bytować dusza ludzka pewien czas po smierci w ten sam sposob sie czuje i porusza tak jak ja podczas tego "snu" chociaz niewiem czy bardziej nazywac to snem czy jakims wyjsciem z ciała ktore fartem uzyskalem,moze wlasnie ktoras moc ze wrzechswiata chciala abym to zobaczyl i poczul, jak sie czuje duch,niewiem,moze
zawsze sa jakies kolory,zazwyczaj sa pozbawione jakiegokolwiek sensu,a swiadomy udalo mi sie uzyskac moze z 3 razy w zyciu, i to po uw wczesniej nie przespanej nocce,wszedl sam nad ranem mimowolnie,pprostu bylem w swoim domu moglem latac nad sufitem nad podloga wszedzie gdzie chcialem,tak bez zadnego wysilku,płynnie nie uzywajac zadnej energii,widzialem innych domownikow ale siebie nie,wszsytko w czasie rzeczywistym czyli bylo ciemno i wszyscy spali bo faktycznie byla jeszcze noc trwalo to moze z 15sekund i neiwiem czy z szoku czy podniecenia wybudzilem sie,wtedy przyszla mi do glowy pewna mysl i podtrzymuje ja do teraz ze wlasnie w ten sposob moze bytować dusza ludzka pewien czas po smierci w ten sam sposob sie czuje i porusza tak jak ja podczas tego "snu" chociaz niewiem czy bardziej nazywac to snem czy jakims wyjsciem z ciała ktore fartem uzyskalem,moze wlasnie ktoras moc ze wrzechswiata chciala abym to zobaczyl i poczul, jak sie czuje duch,niewiem,moze
- Maksiu
- Introwertyk
- Posty: 96
- Rejestracja: 27 paź 2012, 23:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP
- Lokalizacja: Łódź, TM
Re: Świadomy sen
Ja w OOBE (wyjście z ciała) nie wierzę. Uważam, że to egzotyczny rodzaj snu, jak LD. W duszę wierzę, lecz nie sądze by mogła sobie w nocy pod sufitem latać.leonidas pisze: niewiem czy bardziej nazywac to snem czy jakims wyjsciem z ciała
LD w ostatnim czasie brak, ale chciałem się z wami podzielić czymś innym.
Czy ktoś z was zakochał się we śnie, albo śnił o miłości?
Mi to się zdarzyło 3 razy, z 3 różnymi dziewczynami, z czego dwie były wytworem mojej wyobraźni.
Pierwszy raz wiosną 2005. Spotkałem wtedy we śnie cudowną istotę. W świecie snu byliśmy parą. Nie sposób opisać miłości która nas łączyła. W realu nigdy nie czułem czegoś takiego. Najlepsze, że miesiąc temu śniła mi się znowu. Niestety nie zapamiętałem snu. Wiem tylko, że był.
Ogólnie często śnią mi się zwjązki, lecz tamte 3 były wyjątkowe.
W necie nie znalazłem dużo na ten temat, więc postanowiłem zapytać o wasze odczucia.
I nie piszcie mi tu o snach erotycznych, mi chodzi o czoś głębszego.
Re: Świadomy sen
Kiedyś, jak jeszcze byłem całkiem młodym sztylem śniłem czasem o wymyślonej/stworzonej przez sen osóbce.
Zresztą często mam tak że powtarza mi się jakiś motyw w śnie. Raczej nie nazwałbym tego miłością, wtedy byłem chyba za młody żeby znać takie słowo. Ale na pewno jakoś się do tej osoby przywiązałem, a pozbyłem jej się dopiero jak zainteresowałem się istniejącymi poza światem snu dziewczynami. Zresztą wtedy też zacząłem mieć nieco niechcący świadome sny, więc byłem zajęty uganianiem się za smokami i wygrywaniem ligi mistrzów :wink:
Zresztą często mam tak że powtarza mi się jakiś motyw w śnie. Raczej nie nazwałbym tego miłością, wtedy byłem chyba za młody żeby znać takie słowo. Ale na pewno jakoś się do tej osoby przywiązałem, a pozbyłem jej się dopiero jak zainteresowałem się istniejącymi poza światem snu dziewczynami. Zresztą wtedy też zacząłem mieć nieco niechcący świadome sny, więc byłem zajęty uganianiem się za smokami i wygrywaniem ligi mistrzów :wink:
- Arsen
- Rozkręcony intro
- Posty: 272
- Rejestracja: 04 lut 2019, 22:08
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Sinnoh
Re: Świadomy sen
Kiedyś mocno mnie to kręciło, intrygowała mnie świadomości że podczas snu mogę robić co chce i inne takie dziwne rzeczy. Nigdy jednak nie udało mi się jakoś sensowniej tego wywołać więc olałem temat
W walce – zwycięstwo
W pokoju – czujność
W śmierci – poświęcenie
W pokoju – czujność
W śmierci – poświęcenie
- Kys
- Użytkownik zablokowany
- Posty: 62
- Rejestracja: 08 gru 2015, 19:46
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Świadomy sen
Skoro temat odkopany to i ja się udzielę.
Świadomym śnieniem zainteresowałem się dobrych kilka lat temu i miałem takich snów wiele. Jednak często robiłem sobie przerwy przez co nie udało mi się tej sztuki wymasterować. Moim zdaniem jak ktoś nie interesuje się psychologią lub rozwojem duchowym, to raczej nie zostanie w tym na dłużej. Mimo to LD jest fajne i polecam każdemu spróbować poświęcając na to kilka tygodni. Dla ciekawskich, niektóre z moich snów: https://i-sen.pl/Temat-Kys-Dziennik-snow--4174
Co do negatywnych skutków i tego, że można się nabawić od tego choroby psychicznej to... to był mem. Jeden z oneironautów napisał tekst wyglądający na naukowy i puścił w obieg. Zrobił to, aby udowodnić, jak łatwo jest szerzyć nieprawdziwe informacje. Wymyślił sobie postać jakiegoś doktora, który nie istnieje i w jego imieniu napisał tekst o LD wywołujących choroby psychiczne. Jak widać taka manipulacja działa - niestety.
Jak ktoś z was zainteresował się tematem i chciałby zacząć to rzucę kilka linków:
https://www.youtube.com/user/slavia111/videos - Kurs LD na youtubie
https://i-sen.pl/index.php - Forum o LD
http://www.psajko.fora.pl/ - Stare forum o LD, już trochę martwe, ale nadal wielka skarbnica wiedzy.
Świadomym śnieniem zainteresowałem się dobrych kilka lat temu i miałem takich snów wiele. Jednak często robiłem sobie przerwy przez co nie udało mi się tej sztuki wymasterować. Moim zdaniem jak ktoś nie interesuje się psychologią lub rozwojem duchowym, to raczej nie zostanie w tym na dłużej. Mimo to LD jest fajne i polecam każdemu spróbować poświęcając na to kilka tygodni. Dla ciekawskich, niektóre z moich snów: https://i-sen.pl/Temat-Kys-Dziennik-snow--4174
Co do negatywnych skutków i tego, że można się nabawić od tego choroby psychicznej to... to był mem. Jeden z oneironautów napisał tekst wyglądający na naukowy i puścił w obieg. Zrobił to, aby udowodnić, jak łatwo jest szerzyć nieprawdziwe informacje. Wymyślił sobie postać jakiegoś doktora, który nie istnieje i w jego imieniu napisał tekst o LD wywołujących choroby psychiczne. Jak widać taka manipulacja działa - niestety.
Jak ktoś z was zainteresował się tematem i chciałby zacząć to rzucę kilka linków:
https://www.youtube.com/user/slavia111/videos - Kurs LD na youtubie
https://i-sen.pl/index.php - Forum o LD
http://www.psajko.fora.pl/ - Stare forum o LD, już trochę martwe, ale nadal wielka skarbnica wiedzy.
Ding, dong, ding, dong,
And everything did go wrong
And everything did go wrong
- Arsen
- Rozkręcony intro
- Posty: 272
- Rejestracja: 04 lut 2019, 22:08
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Sinnoh
Re: Świadomy sen
Dopisze tylko bo mi się przypomniało, świadomego snu nie polecam się osobą ze słabym sercem. Paraliż senny może przyspieszyć bicie serca do tego stopnia że ukryta wada lub choroba może zagrażać życiu.
Co do samego paraliżu sennego, w sensie kiedy jesteśmy świadomi ale nie możemy się ruszyć, podobno przerażające rzeczy się wtedy dzieją ;-;
Co do samego paraliżu sennego, w sensie kiedy jesteśmy świadomi ale nie możemy się ruszyć, podobno przerażające rzeczy się wtedy dzieją ;-;
W walce – zwycięstwo
W pokoju – czujność
W śmierci – poświęcenie
W pokoju – czujność
W śmierci – poświęcenie
- bartek93
- Ambiwertyk
- Posty: 326
- Rejestracja: 15 kwie 2018, 22:29
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Okolice Siedlec
Re: Świadomy sen
Raz miałem. Nie pamiętam już, co mi się śniło wtedy, ale pamiętam dobrze to uczucie lekkiego szoku, gdy uświadomiłem sobie we śnie, że to przecież tylko sen, że to nie dzieje się naprawdę :wink:
Miałem kiedyś kilka razy. Okropne uczucie, nie do opisania...
I breathe the air of my beliefs
INFP 962(171) sp/so
INFP 962(171) sp/so