Dant3s pisze:Może zacznijmy od początku, czym według Ciebie jest ewolucja, podaj jej własną definicję.
Wykonam tylko jedną próbę, bo nie zamierzam brnąć w dyskusję o definicje: hipotetyczne zjawisko, które miałoby sprawić, że po milionach/miliardach cykli następstwa pokoleń powstaje gatunek znacząco różniący się od gatunku-źródła.
Dant3s pisze:Uważasz że Ziemia ma tylko kilka tysięcy lat? I że cała populacja ludzka pochodzi od Adama i Ewy?
Nie wiem czy ma tylko kilka tysięcy lat i tego akurat tematu nie zgłębiam. Nie zgłębiam m.in. dlatego, że z wieku ziemi nie wynika dla mojego życia nic istotnego. Sensowne jest trzymanie się tych samych reguł niezależnie czy ziemia ma kilka tysięcy, czy kilka milionów, czy kilka miliardów lat.
Z kolei rozpropagowanie teorii ewolucji ma negatywne następstwa w moim życiu i dlatego z takim entuzjazmem ją krytykuję. Gdy jeszcze wierzyłem, że to prawda - przykra, ale prawda - nie krytykowałem, bo krytykowanie praw natury jest bez sensu.
Co do Adama i Ewy: sądzę że nie i w sumie nie wiem dlaczego tak się przyjęło.
"Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli, i mam się ukrywać przed tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!"
To mi sugeruje, że jednak w biblijnej opowieści w czasach Adama i Ewy istnieli też inni ludzie.
Ożenić się, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki. (Schopenhauer)
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.