Dążenie do szczęścia

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Dążenie do szczęścia

Post autor: kosmita »

W dzisiejszej cywilizacji, praktycznie wszyscy ludzie mówią jednym głosem: "Dążymy do szczęścia!".

Mam pewne wątpliwości co do sensowności tej czynności.

Myślę, że ten kto czytał "451 stopni Fahrenheita" bądź "Nowy wspaniały świat", zrozumie o co mi chodzi. W obu książkach pokazane jest do czego społeczeństwo zostało doprowadzone przez rządzę szczęścia. I nie jest to bynajmniej miły obraz. Co prawda, ludzie ci są szczęśliwi - lecz za jaką cenę!

Natomiast, kto nie czytał tych dzieł (polecam!), może wystarczy streszczenie głównego ich przesłania: "Już nikogo nie zachwyci dramat Julii i Romea. Społeczeństwo jest zbyt szczęśliwe.".

Czy Wy także dążycie do szczęścia? Dlaczego?
szukam
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Sorrow »

Czasami :) . Ogólnie rzecz biorąc, to się zgadzam. Szczególnie, że krótkoterminowe szczęście czasami może być kosztem późniejszego nieszcześcia.
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Kori
Pobudzony intro
Posty: 141
Rejestracja: 19 sty 2009, 22:38
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Kori »

O, znów teoria na temat cywilizacji. Lubię takie.
Jakimi środkami, w jaki sposób osiągają to szczęście ludzie w wymienionych przez ciebie książkach?
Podobno szczęście jest tu i teraz, i nie potrzeba nikogo ani czego, by ten stan trwał. Przeciwnie, przywiązanie do kogoś lub czegoś podobno sprawia, że człowiek nie może być szczęśliwy i zaznać spokoju. Ciągle tylko "więcej, lepiej, częściej, jeszcze więcej, jeszcze lepiej".
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: kosmita »

Kori pisze:Jakimi środkami, w jaki sposób osiągają to szczęście ludzie w wymienionych przez ciebie książkach?
W "451 Fahrenheita" nie ma książek i niczego co może zepsuć humor, a więc wszelkich wiadomości, reklam i filmów mówiących o jakichś dramatach. Istnieją tylko dzieła bez happy endu. Co gorsza, społeczeństwo samo to zaakceptowało i uważa za normalne palenie każdej zauważonej książki.

W "Nowym wspaniałym świecie" jest całkiem podobnie. Jednak tam książki nie są palone. Ludzie po prostu wcale nie kupują książek. Nie ma popytu, nie ma podaży. Oprócz tego, regularnie zażywają uszczęśliwiacze, w cywilizacje wbite są hasła w stylu "gdy masz zły humor, zażyj ten narkotyk!".
Kori pisze:Podobno szczęście jest tu i teraz, i nie potrzeba nikogo ani czego, by ten stan trwał. Przeciwnie, przywiązanie do kogoś lub czegoś podobno sprawia, że człowiek nie może być szczęśliwy i zaznać spokoju. Ciągle tylko "więcej, lepiej, częściej, jeszcze więcej, jeszcze lepiej".
Ja powoli porzucam pojęcie szczęścia. Dochodzę do tego, że wcale nie potrzebuję być szczęśliwy. Czasem muszę się zasmucić, czasem niezwykle potrzebny jest mi jakiś dramat czy stres. Przez to zresztą, idea jakiegokolwiek religijnego raju nie podoba mi się, ponieważ wieczne szczęście byłoby gorsze niż to co jest teraz.
szukam
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Inno »

Obie książki ukazują świat, w którym ludziom odebrano możliwość decydowania o sobie. Przywódcy, ludzie roszczący sobie pretensję do władzy „ustalili” odgórnie, że dla człowieka stan szczęścia to stan, w którym nie odczuwa on żadnych „wyższych” emocji, nie zajmuje się przemyśleniami, które mogą poruszyć serce i duszę, czy jak to tam nazwać. Zredukowali niejako człowieka do jego podstawowych funkcji biologicznych w myśl zasady, że człowiek syty, wyspany, któremu ciepło, który ma poczucie bezpieczeństwa i który się nie nudzi, nie podskakuje, bo mu dobrze i wygodnie. Książek takiemu się nie daje (bądź się je deprecjonuje, by sam nie chciał wziąć do ręki), bo książki mogą rozbudzić ciekawość, zapoczątkować proces myślenia krytycznego, zaszczepić sceptycyzm, no a człowiek samodzielnie i racjonalnie myślący, potrafiący oceniać i wyciągać wnioski takim przywódcom jest nie w smak. I to nie dlatego, że mógłby stać się nieszczęśliwy, bo się biedactwo zasmuci, ale dlatego, że człowiekiem świadomym trudniej jest manipulować. Łatwiej się steruje i rządzi masą niedoinformowaną, nie wiedzącą o różnych drogach wyboru, wybrakowaną intelektualnie i stępioną pod względem emocjonalnym. W takim świecie piętnuje się jednostkowość, a indywidualizm nie ma prawa istnieć. I to nie dlatego, żeby maluczcy byli szczęśliwi, tylko po to, by „góra” realizowała się w możliwości rządzenia.

A na deser cytat ze "451 stopni Fahrenheita", czemu to książki są be:
„[...] książki nie mówią nic! Nic, czego byś mógł uczyć innych czy w co wierzyć. Mówią one o nieistniejących ludziach, tworach wyobraźni, jeśli należą do literatury pięknej. Jeśli nie należą do tej literatury, to jeszcze gorzej: jeden profesor nazywa drugiego idiotą, jeden filozof wrzeszczy, by zagłuszyć drugiego. Wszyscy biegają w kółko strącając gwiazdy i gasząc słońce. Gdy się z nimi zadasz, jesteś stracony.”


zarat pisze: Czy Wy także dążycie do szczęścia? Dlaczego?
zarat pisze: Ja powoli porzucam pojęcie szczęścia. Dochodzę do tego, że wcale nie potrzebuję być szczęśliwy. Czasem muszę się zasmucić, czasem niezwykle potrzebny jest mi jakiś dramat czy stres. Przez to zresztą, idea jakiegokolwiek religijnego raju nie podoba mi się, ponieważ wieczne szczęście byłoby gorsze niż to co jest teraz.
Dla mnie dążenie do szczęścia = dążeniu do spełnienia. Jeśli się spełnię, da mi to szczęście.
Potrzebuję być szczęśliwa lub mieć na to szczęście nadzieję, bo inaczej nie chce mi się żyć. Nie pojmuję stanu szczęścia jako jakiejś hura-wesołości, więc okazjonalne zasmucenie, melancholia itp. nie stoją dla mnie z nim w sprzeczności Zdrowy stres jest potrzebny człowiekowi, bo motywuje go i napędza do działania. Co do raju, to jeśli byłby zbudowany na moich zasadach, to czemu nie. :P
Obrazek
Tpk64

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Tpk64 »

"Nowy wspaniały świat" jest jedną z moich ulubionych książek. Wprawdzie nie wszystkie zabiegi literackie mi się podobają (choć kreacja głównego bohatera dość interesująca, wprawdzie unika towarzystwa, ale gdy ma się czym chełpić jak najbardziej z tego korzysta), aczkolwiek sama idea jest dość ważna, człowiek dążący do przymuszonego szczęścia. Czy nie uważacie, że świat dąży właśnie w tą stronę? Pomijając już wszystkie etyczne zagwozdki jak eutanazja, klonowanie itd. to nie trudno zauważyć - być człowiekiem normalnym dzisiaj to bycie "szczęśliwym" - wchodzenie w wir towarzystwa, doznań erotycznych czysto fizycznych, bezrefleksyjność... Właściwie Witkacy dość podobnie na to patrzył, aczkolwiek może akcentował inne aspekty. Tym właściwie lepiej dla nas, introwertyków, że możemy czuć się wyjątkowo, choć może "nienormalnie".
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Akolita »

zarat pisze:W dzisiejszej cywilizacji, praktycznie wszyscy ludzie mówią jednym głosem: "Dążymy do szczęścia!".
Mam pewne wątpliwości co do sensowności tej czynności.
Czy Wy także dążycie do szczęścia? Dlaczego?
Nie mnie podsumowywać siebie w taki sposób, ale wydaje mi się/ postrzegam siebie jako osobowość autodestruktywną. Wszystko, do czego podświadomie czy świadomie dążę jest raczej przeciwieństwem ogólnie pojmowanego szczęścia.
Biorąc pod uwagę jak usytuowane są poszczególne elementy w moim systemie wartości:
Skupiam się na wartościach moralnych kosztem przyjemności cielesnych.
Przeżywam przyjemność cielesną ze świadomością chwilowego upadku moralnego.
Wiem, że wielu ludzi potrafi to pogodzić i nie widzi problemu, ale ja do nich nie należę.
Dążę do tego by przed śmiercią zrealizować jak najwięcej założeń, które sobie postawiłam nie dlatego, że dałoby mi to radość, ale dlatego by w swoich własnych oczach nie wyjść na człowieka bezwartościowego. To, do czego zdążam to nie szczęście, ale raczej ponura satysfakcja. :)
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: kosmita »

Inno pisze:Nie pojmuję stanu szczęścia jako jakiejś hura-wesołości, więc okazjonalne zasmucenie, melancholia itp. nie stoją dla mnie z nim w sprzeczności Zdrowy stres jest potrzebny człowiekowi, bo motywuje go i napędza do działania.
Sęk w tym, że społeczeństwo może uważać słowo "szczęście" za coś zupełnie innego niż ja sobie wyobrażam, zresztą właśnie to pokazały podane przeze mnie książki. Teraz to widzę wyraźnie: ktoś mówi o mnie "nieszczęśliwy", gdy ja tylko przez kilka tygodni jestem w stanie głębokiego zastanawiania się nad sensem życia, i tak dalej; ktoś inny powie "szczęśliwy", gdy będę miał dobrą pracę i przyjaciół. Stąd wolę nie nazywać tego do czego dążę jednym słowem, a "szczęście", "szczęśliwy" i inne porzucam na rzecz "tego co nie da ująć się w słowach".

Tpk64 ujął to zwięźle i trafnie:
Tpk64 pisze:Czy nie uważacie, że świat dąży właśnie w tą stronę? (...) nie trudno zauważyć - być człowiekiem normalnym dzisiaj to bycie "szczęśliwym" - wchodzenie w wir towarzystwa, doznań erotycznych czysto fizycznych, bezrefleksyjność...
szukam
Awatar użytkownika
air
Pobudzony intro
Posty: 156
Rejestracja: 06 gru 2009, 20:09
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: air »

Ja dąże do tego, aby nie być nieszczęśliwą - to chyba duza różnica.
Kori
Pobudzony intro
Posty: 141
Rejestracja: 19 sty 2009, 22:38
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Kori »

Tak, jest różnica. I trochę przykro brzmi.
Awatar użytkownika
air
Pobudzony intro
Posty: 156
Rejestracja: 06 gru 2009, 20:09
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: air »

trochę przykro brzmi.
Faktycznie, nieco smutny wydźwięk mojej wypowiedzi, niemniej tak widzę moje zmagania z rzeczywistością. Cóż, bycie wiecznie szczęśliwą zostawiam na hm... inny wymiar istnienia /mam nadzieję, ze jest? / :shock:
Kori
Pobudzony intro
Posty: 141
Rejestracja: 19 sty 2009, 22:38
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Kori »

Owszem, jest inny wymiar istnienia, ale jest on związany z Rzeczywistością, i ten wymiar osiąga się tutaj i teraz, albo nigdy.
Awatar użytkownika
air
Pobudzony intro
Posty: 156
Rejestracja: 06 gru 2009, 20:09
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: air »

ten wymiar osiąga się tutaj i teraz, albo nigdy
Oj, wysokich to lotów myśl, chyba za wysokie progi na moje nogi, więc skoro nie wymysliłam, co sie kryje pod w/w, to zapytam wprost. Albo lepiej poproszę. Powiedz to samo tylko prosciej, tak żebym zrozumiała :oops: :oops: :oops:
Sorry, myśl filozoficzna jest mi raczej obca, wstyd trochę, ale nie każdy ma dar do tego samego - tym sie pocieszam.
Awatar użytkownika
MetalMan
Intromajster
Posty: 507
Rejestracja: 17 paź 2009, 20:48
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: MetalMan »

air pisze:Ja dąże do tego, aby nie być nieszczęśliwą - to chyba duza różnica.
Hmm, ja mam podobnie, przede wszystkim nie chce być nieszczęśliwy, ale myślę że w ten sposób osiągam swoje szczęście - mi wystarczy, że osiągnę stan w którym nie mam żadnych poważnych problemów, mogę sobie spokojnie żyć z dnia na dzień, robić to co lubię :roll: .
air pisze:Oj, wysokich to lotów myśl, chyba za wysokie progi na moje nogi, więc skoro nie wymysliłam, co sie kryje pod w/w, to zapytam wprost. Albo lepiej poproszę. Powiedz to samo tylko prosciej, tak żebym zrozumiała :oops: :oops: :oops:
Sorry, myśl filozoficzna jest mi raczej obca, wstyd trochę, ale nie każdy ma dar do tego samego - tym sie pocieszam.
Jeśli cię to pocieszy, to ja też niestety nie zrozumiałem :roll: .
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"

"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Kori
Pobudzony intro
Posty: 141
Rejestracja: 19 sty 2009, 22:38
Płeć: nieokreślona

Re: Dążenie do szczęścia

Post autor: Kori »

No, ten, nie chcę być odebrany jako nie-wiadomo jaki filozof czy coś, bo będzie się to mijało z prawdą. Właściwie, szacun dla was, że mnie nie wyśmialiście. Nie, co ja mówię, to normalne. Po prostu zdarzało mi się rozmawiać z ludźmi, którzy mnieli znacznie mniej szacunku i tolerancji do moich wypowiedzi.

Air, napisałaś, że masz nadzieję, iż istnieje inny wymiar istnienia. I to jest prawda. To przekonanie nie bierze się znikąd. Myślę, że masz przekonanie, że życie nie może po prostu tak wyglądać, jak wygląda, musi być jakiś stan, czy miejsce, gdzie człowiek może być spokojny o siebie, dławić się niemal błogością, szczęściem. Wielu ludzi ma to przekonanie i najczęściej jego skutkiem u wielu ludzi jest wiara w niebo, raj, do którego wchodzi się po śmierci. Jest tak i z tobą, dobrze cię zrozumiałem? Niekoniecznie musisz wierzyć w Boga, czy chodzić do kościoła, żeby mieć nadzieję na niebo.

No ja nazywam swój pogląd na te sprawy bardziej realistycznym, rzeczywistym, bliżym naturze, bliższym twardej ziemi, mniej abstrakcyjnym i życzeniowym. Otóż nie wierzę w taką magię, jakoby coś miało się zmienić po śmierci, jakobym nagle znalazł się w krainie szczęścia i błogości. Do tego nie można się przyczepić, co nie? Idziemy dalej. Nie wierzę w istnienie Boga, toteż nie wierzę, że zmienia on nas w jakiś magiczny sposób i leczy z wszelkich schematów myślowych, błędnych poglądów na temat siebie i innych, że uzdrawia nas tak, że nagle wszyscy cieszymy się wspólnie ze sobą jak jedna rodzina i nikogo już nic nie drażni itd. Nie wierzę, że nagle stajemy się doskonali.
ODPOWIEDZ