Artmedia9 pisze: ↑17 mar 2019, 11:38
Ok, Poroszenka też, ale te wybory były w dość szczególnej sytuacji.
Tylko, że nie zmienia to faktu, że jako kandydat bezpartyjny był w stanie wygrać uczciwie demokratyczne wybory. Fakt, że pomógł mu w tym majątek, ale partie polityczne również dysponują dużymi majątkami.
Bezpartyjnymi w momencie wyboru byli Putin i Łukaszenka.
"Wyboru" :wink: U nich akurat to nie ma większego znaczenia
Kiedy oni dochodzili do władzy - Łukaszenka w 1994 a Putin w 2000, wybór jak najbardziej był, a tamte wybory były jak najbardziej wolne i niesfałszowane. Jeśli chodzi o wybory na Białorusi to początkowo Łukaszenka nie był ich faworytem i awans do II tury wyborów był zaskoczeniem dla wszystkich, nawet podobno dla niego samego. Białoruś i Rosja stały się dyktaturami dopiero później, kiedy ci dwaj umocnili się przy władzy. To jest niestety wada ustrojów demokratycznych, że łatwo mogą przerodzić się w dyktaturę.
W USA premiera nie mają, ale silna władza prezydenta jest hamowana też przez szersze uprawnienia stanów. Co akurat chętnie bym przetestował u nas, w postaci rozszerzenia uprawnień gmin i powiatów.
Nie tylko przez uprawnienia stanów. Na wiele rzeczy prezydentowi musi pozwolić Kongres, silna jest pozycja Sądu Najwyższego a do tego dochodzi inna kultura polityczna - tam nie ma partii wodzowskich, polityka jest zdominowana przez dwie partie - Republikanów i Demokratów, ale ich struktura jest zupełnie inna od naszych, to są bardziej luźne, mało zdyscyplinowane kluby ludzi o w miarę zbliżonych do siebie poglądach, jednak też potrafiących się różnić w wielu kwestiach. Stąd Trump był w stanie uzyskać nominację Partii Republikańskiej mimo, że wcześniej nie był aktywny politycznie, w Polsce coś takiego byłoby niemożliwe.
Dlatego też Stany są dość dobrze zabezpieczone przed dyktaturą, jednak uprawnienia stanów to inna kwestia. USA są federacją i każdy stan może sobie uchwalać dowolne prawa, o ile są zgodne z konstytucją, przy czym też miasta czy hrabstwa mają sporo swobody przy zarządzaniu gospodarką. Natomiast nie wiem, czy rozszerzanie takich uprawnień byłoby dobrym pomysłem, ta samodzielność w Stanach różnie wyszła, chociażby w Detroit. Powinny istnieć jakieś prawne zabezpieczenia chroniące mieszkańców przed dziwnymi pomysłami samorządowców. Nie sądzę też, by polskim gminom przydałyby się jakieś dodatkowe uprawnienia, obecne i tak są dość szerokie.
No nie jako strażnik ustroju, bo to nie była materia ustrojowa, w sensie ustawa o podstawowym znaczeniu dla kraju. Jeśli konstytucja daje mu tylko takie uprawnienia, to nie można mieć do niego pretensji, że nie zrobił więcej.
Czy to był ważny temat czy nie, istnienie instytucji, która nie może nawet skorzystać ze swoich uprawnień jest w dużej mierze pozbawione sensu, Belgia równie dobrze mogłaby być republiką, a całkiem możliwe, że prezydent okazałby się skuteczniejszy od króla.