Pandemia SARS-CoV-2

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: intbrun »

W tej kwestii wiem pewnie tyle samo co pozostali. Ale od czego wujek gugiel.
Poglądy... np takie?
"Ci, którzy do tej pory wahali się przed zaszczepieniem z powodu obaw związanych z bardzo rzadkimi skutkami ubocznymi, takimi jak zapalenie mięśnia sercowego, powinni mieć świadomość, że ryzyko wystąpienia tego samego efektu ubocznego jest w rzeczywistości wyższe wśród nieszczepionych osób zakażonych”.

„Wyniki te w przekonujący sposób pokazują, że ta szczepionka mRNA jest bardzo bezpieczna i że alternatywa „naturalnej” zachorowalności wywołanej przez koronawirusa naraża osobę na znaczne, wyższe i znacznie bardziej powszechne ryzyko poważnych zdarzeń niepożądanych”

„Dane te powinny ułatwić świadome podejmowanie indywidualnych decyzji dotyczących ryzyka i korzyści oraz, naszym zdaniem, stanowić mocny argument przemawiający za wyborem szczepień, zwłaszcza w krajach, w których wirus jest obecnie szeroko rozpowszechniony”

Chyba nie trzeba komentować.

Można sobie poczytać pełen artykuł (już ponad półroczny), ale publikowany wprost przez wspominany tutaj Harvard Medical School.
https://hms.harvard.edu/news/covid-19-vaccine-safety
Dyskusje na ten temat toczyły się wiele miesięcy temu, i były w sposób dość obiektywny przedstawione, bez ukrywania faktów, ale i też bez ich demonizowania. Temat skutecznego działania szczepionek jest traktowany jako oczywista oczywistość.

I coś bardziej bieżącego:
https://hms.harvard.edu/news/breaking-down-boosters
Też znamienne, że takie bieżące artykuły wychodzą już z założenia, że szczepienie jest faktem dokonanym i rozmawiamy teraz o jego wzmocnieniu/przedłużeniu efektów.

Czy też:
https://hms.harvard.edu/news/better-covid-19-defense
To na temat badań nad unowocześnioną szczepionką mRNA, mniejsze chipy, zapewne już z transmisją 5.1G ;-)
Być może za pól roku będą dyskutować na temat czy na 4-tą dawkę warto brać w nowej technologii i mieszać z wcześniejszymi, czy zostać przy starszych wersjach. Jeśli miałbym się czegokolwiek czepiać w kwestii szczepień, to właśnie tego, że obecny booster nie jest już robiony jakąś poprawioną wersją szczepionki, a jego lepszą skuteczność próbuje się uzyskać poprzez krzyżowanie produktów różnych producentów, co brzmi trochę jak reklama polokokty, więcej smaku, mniej cukru...

Pod koniec są linki do innych aktualnych pozycji. To oficjalna publicystyka HMSu, przejrzyste zajawki na temat badań naukowych i wynikających z nich wniosków, bez zbędnego wnikania w niezrozumiałe technikalnia.

I jeszcze przykładowy profil naukowy przypadkowej osoby z katedry immunologii i chorób zakaźnych, mającej w profilu co nieco na temat mRNA.
https://www.hsph.harvard.edu/profile/ki ... s-corbett/
Nie znam, nie sympatyzuję. Jedyną potencjalną rekomendacją może być fakt, że Harvard wrzuca jej artykuły na oficjalną stronę, a googiel dość wysoko pozycjonuje.

Dr Malone jako współautora nie wypatrzyłem. Generalnie takie publikacje jak jego są najczęściej "niezależne". Jest w tym już polityka i poprawność, żadna szanująca się uczelnia nie pójdzie 'pod prąd' bez mocnego przekonania w słuszność tematu, podobnie jak topowe czasopisma medyczne (była swego czasu chryja, że Nature, czy inny Medicine, wycofały na początku tego chaosu jakiś mocno antykowidowy artykuł, mimo że wcześniej ktoś go zrecenzował i przyjął). Ale wytłumaczenie może też być prostsze, niż 'spisek, zmowa, układy'. Może jego 'strachy' naprawdę stanowią zdecydowaną mniejszość w uśrednionych poglądach naukowców. Pozostaje pytanie czy jest Kopernikiem w swojej dziedzinie, czy jednak nie bardzo.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2139
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 10 sty 2022, 22:25 I coś bardziej bieżącego:
https://hms.harvard.edu/news/breaking-down-boosters
Też znamienne, że takie bieżące artykuły wychodzą już z założenia, że szczepienie jest faktem dokonanym i rozmawiamy teraz o jego wzmocnieniu/przedłużeniu efektów.
Maseczjusets zaszczepione w 75%, może to jest odpowiedzią. Wynik lepszy niż w UE. Dobrze im poszło. Pamiętam, na początku roku w USA był bałagan.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: intbrun »

Tam chyba mocno zależy od stanu, w niektórych ciągle jest bałagan i mniejsze numerki. Zdaje się, że Teksas był tym, który przez jakiś czas oficjalnie nawoływał do nieszczepienia się, zaliczając potem 'kumulację' zachorowań.
Ciekawe są (jak dla mnie) artykuły dotyczące mniejszości, czy koloru skóry. I nie chodzi o żaden rasizm, ale o znalezienie zależności, jak różne geny potencjalnie inaczej reagują na choroby czy leki. Temat dość egzotyczny dla przeciętnego Polaka, ale już mniej w skali Europy czy Ameryki właśnie.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2139
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 11 sty 2022, 12:58 Ciekawe są (jak dla mnie) artykuły dotyczące mniejszości, czy koloru skóry. I nie chodzi o żaden rasizm, ale o znalezienie zależności, jak różne geny potencjalnie inaczej reagują na choroby czy leki. Temat dość egzotyczny dla przeciętnego Polaka, ale już mniej w skali Europy czy Ameryki właśnie.
A gdzie ty masz w USA odrębną genetycznie populację (mniejszość)? :shock:
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: intbrun »

no dobra, mniejszość to może nie było najwłaściwsze słowo... ;-)
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2139
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: Drim »

To gdzie ta odrębna genetycznie... grupa ludzi. (?)
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: intbrun »

Oj, czepiasz się słówek. Artykuł tutaj
https://hms.harvard.edu/news/pandemic-inequity
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2139
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: Drim »

Harvard Medical School na straży rasizmu. Szok i niedowierzanie. Sieg heil dla najlepszego uniwersytetu na świecie. Ciekawe czy dla klarowności statystyk Żydów dodali do białych, a Polonię wyrzucili. Ekonometria.
Chińsko ~ Koreańskie pochodzenie autora artykułu to biała człowiek, czy nie-biała człowiek?

A z rasistowskiego, na nasze. Biedota w USA ma gorszy dostęp do służby zdrowia z racji amerykańskiego systemu. Odpłatna służba zdrowia. Dziwi mnie to, że system w ogóle leczy ich na CoV. Nie masz ubezpieczenia, nie masz dolarów, to zjeżdżaj zdychać na parkingu - tak było wcześniej.
Cywilizowane państwa ergo. państwa europejskie i azjatyckie powszechną służbę zdrowia finansują z wysokich podatków, względnie z pozostałych wpływów budżetowych, i nie obchodzi nas czy ktoś ma choroby wrodzone albo mały portfel, ma dostać pełen pakiet badań. To jest ideał do którego dążymy.

Pamiętaj. Żydzi mają pchły albowiem są żydami. Nie dlatego, bo system stworzył im nieludzkie warunki do funkcjonowania.

Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: Introman24 »

patha pisze: 10 sty 2022, 2:51 Po to mu były te wszystkie granty, harwardy, badania - żeby teraz zarabiać na kliknięciach z Youtuba pod swoim wywiadem! A pewnie ma jeszcze swój sklepik w internecie gdzie sprzedaje prostoskrętną witaminę C, która leczy raka - jak dr Zięba! Po prostu facet chciał się na mnie DOROBIĆ, okraść mnie z mojego czasu, DOROBIĆ SIĘ kosztem prostego człowieka, prostego foliarza takiego jak ja.
Na szczęście jest Dobry Wujek Big Tech i likwiduje takie niecne praktyki lepiej niż nasz UOKiK. :klaniam: :brawo:
Prawda jest taka że zarobki na "foliarzach" czy to przez YT czy wydawanie książek to grosze w porównaniu do tego co mógłby dostać gdyby miał inną narrację i grzecznie powtarzał narrację Faucciego i innych telewizyjnych ekspertów więc taki argument do mnie nie przemawia. Niestety ale każdy ekspert który głosi coś innego niż oficjalna narracja z góry zostaje przez resztę okrzyknięty "foliarzem", "szurem", "płaskoziemcą" itp. Wystarczy mieć inne zdanie na temat szczepionki.

No właśnie - szczepionki RNA tak gloryfikowane okazały się największym niewypałem w historii. Kraje które szczepiły tym na potęgę mają teraz więcej zakażeń niż rok temu. W Irlandii zaszczepiło się mniej więcej 90% dorosłych i co? Ponad 21 tysięcy zakażeń więcej niż kiedykolwiek. Wcześniej paszporty covidowe i skutek taki że mają praktycznie lockdown. W Austrii znów muszą nosić maski na dworze. No a miało być tak pięknie - dwie dawki szczepionki, tymczasowy paszport covidowy i wracamy do normalności, ostatnia prosta. I co?

Covidianie, pokażcie mi jakiś kraj który zaszczepił 80-90% ludzi cudownym eliksirem i dzięki temu ma normalność jak sprzed 2020? Bez paszportów covidowych, masek w transporcie, kwarantann po przylocie, lockdownów. Jest takie państwo? Choć jedno?

Ale w ogóle to nie, przepraszam, jest jeszcze większy bubel niż szczepionka - paszport covidowy. Widać jak zadziałał w krajach które go wprowadziły. Po 300 tysięcy zakażeń dziennie we Francji. No rzeczywiście, fantastyczna skuteczność. Potraktowali zaszczepionych jako w pełni bezpiecznych a tymczasem rzeczywistość zweryfikowała to że dalej mogą się zakażać i po 4-6 miesiącach w zasadzie odporność spada do zera. Może by się udało gdyby nie te szury co się poszczepiły tylko dwoma dawkami i nie idą po boostery. Chociaż i Duda i kanclerz Austrii zarażeni po trzech dawkach ale co tam, pewnie gdyby nie booster to byłoby gorzej.

W ogóle sama idea szczepienia się czwartą dawką dwudawkowej szczepionki brzmi jak dowcip z kabaretu. Nawet już narracja się zmienia - to już nie czwarta dawka tylko szczepionka przeciwko omikronowi.

Na szczęście jest szansa że ten transformers z RPA w końcu zakończy ten cały cyrk. Wygląda na to że przy większej zakaźności jest jeszcze łagodniejszy od pierwotnych wersji które dzięki temu wyprze i zadziała jak naturalna szczepionka która uodporni wszystkich i covidian zaszczepionych pięcioma dawkami i foliarzy co ani jednej nie przyjęli. Owszem media pewnie będą grzać - o 100 tysięcy przypadków ale prędzej czy później im się znudzi jak większość przejdzie to bezobjawowo w domach. Gorzej że u nas podają zgony nie na covid a z covidem przez co ci którzy umierają na zawały czy inne choroby są wpisywani do statystyk jako zgony covidów a media sieją panikę. Dziwię się że Ministerstwo Zdrowia w ogóle podaje dane w ten sposób nakręcając panikę więc nawet jak omikron rozszerzy się po Polsce to będzie pewnie i po tysiąc zgonów dziennie ale większość to będą osoby zmarłe na inne choroby którym wyszedł pozytywny test na covid - a czy był fałszywy kto to sprawdzi? Fałszywe pozytywne wyniki przy masowych wymazach też się zdarzają i wcale nie jest ich tak mało. No ale przy omikronie to niedługo może nie mieć znaczenia.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: intbrun »

Chyba już mi się nie chce, ile razy można...

"podoba" mi się typowa niekonsekwencja argumentów. Najpierw, że szczepienie złe, bo zapalenie mięśnia sercowego (a w rezultacie zawał). Fakty wskazują, że z dużo większym prawdopodobieństwem wystąpi to przy zachorowaniu , ale to oczywiście przemilczane. A na końcu, że ludzie umierają na zawał, ale że mają pozytywnego covida, to im się covida wpisuje jako przyczynę. Bo przecież nie mogło być tak, że zawał u pozytywnego był właśnie powikłaniem wynikającym z choroby. Może żyjesz w jakiejś enklawie lub po prostu masz szczęście, albo - co jest dużo bardziej prawdopodobne - jesteś ślepy na fakty. W dużym mieście wojewódzkim gdzie mam rodzinę, ale i znajomych pracujących w szpitalach, jest kilkanaście zgonów dziennie, osób spod respiratorów, które wprost miały covida i skończyły im się płuca. Tak, niektóre z nich umierają na zawał, bo organizm jest wyczerpany, a niedotlenienie powoduje że siadają różne narządy. To nie są ludzie, którzy przewrócili się na zawał i wyszło że mają pozytywny wynik. Może tacy też się trafiają, ale nie stanowią większości w statystyce, jeśli tak uważasz, to najzwyczajniej błądzisz. U rodziców w bloku, więc mówimy o kilkudziesięciu mieszkaniach, nie ma miesiąca, żeby ktoś do szpitala nie trafił, a później połowa nie wraca (ostatnia osoba zabrana 23go tuż przed wigilią, zmarła przedwczoraj. Nieszczepiona. W ciągu roku kilku sąsiadów zeszło, a kilkanaście osób wyło wywożonych na noszach. Ale może jakiś wyjątkowo skażony blok, pewnie w Twoim wszyscy zdrowi, czego im życzę.

Fajnie że podajesz liczby z Francji. To jeszcze wytłumacz mi dlaczego w tejże Francji, przy tylu przypadkach, śmiertelność jest mniejsza niż u nas. I dzienna, i krocząca, również od początku pandemii. Wytłumacz mi dlaczego w PL mamy śmiertelność na poziomie ponad 250 osób na 100tys, a w takiej Norwegii (90% zaszczepionych, 30% z boosterem) jest 25 na 100tys. Podpowiem, że nie chodzi o morsowanie, bo akurat wśród morsującej (a niezaszczepionej głównie) Polonii ludziska chorowali jak leci. W Japonii 15, a w Australii niecałe 10. A, zapomniałem, statystyki są sfałszowane. Koledzy w fb wiedzą lepiej. Te zagraniczne również - w Norwegii Polacy prawie ex aequo z Somalijczykami stanowią największą grupę niezaszczepionych obcokrajowców (obcokrajowcy to regularnie połowa lub więcej pozytywnych przypadków). W UK podobnie (ponad 40% niezaszczepionych Polaków). My naprawdę jesteśmy wybranym narodem i wiemy lepiej. Czuję się w mniejszości, ale dużo mieszkałem za granicą, więc pewnie przesiąkłem poprawnością.

W ciągu roku w PL zmarło ponad 20% więcej niż 'normalnie' (ogólnie, nie na covid). W rzeczonej Francji 10%, w Norwegii 0,2. Tak tak, służba zdrowia itp. Dlaczego nie dopuszczasz do siebie najprostszego wytłumaczenia? Ludzie umierają przez pandemię, bo szpitale i cała służba zdrowia się wysypały. W krajach w których zaszczepione jest 90% takich problemów nie ma, lub są na dużo mniejszą skalę. Więc zaklinaj sobie rzeczywistość dalej, miej po prostu świadomość że aktywnie przyczyniasz się do takiego stanu rzeczy. Pandemia trwa już dwa lata, w takie rzeczy można było wierzyć pierwsze kilka miesięcy, przy odpowiedniej dozie naiwności.

Z narracją na temat dawek to tworzysz frywolnie. Od początku była mowa że najprawdopodobniej będzie potrzebna dawka przypominająca, podobnie jak w przypadku grypy. Jeśli zagłębiłbyś się w jakiekolwiek szczepienia (część w PL jest obowiązkowa, więc może wystarczy we własną kartę szczepień?), to wiedziałbyś że inne szczepionki, np tężec, błonica, krztusiec odświeża się np 10 lat. I po takim odświeżeniu jesteś traktowany jako w pełni zaszczepiony. A po tych 10 latach dostaje przypominacza, na kolejne lata. Chwytasz się irracjonalnych argumentów, dorabiając ideologię do konstrukcji gwoździa. Bo przecież nie powiesz, że uwierzyłeś w to co pinokia w TV opowiadają.

Jeśli poczytasz sobie więcej na temat przypadku naszego jaśniepanującego AD, to dowiesz się, że większość osób w jego otoczeniu była pozytywna/chora, stąd robił testy. Można by tutaj zażartować, że może całował się z cudownie ozdrowionym przed jego wyjazdem do Paryża. Tutaj też nie ma rocket science. Jeśli idziesz na 10 minut do biedry, to pewnie nie ma problemu. Jak przebywasz z kimś kilka godzin dziennie, to szansa że ilość wirusa przekroczy ilość przeciwciał (w uproszczeniu), jest jednak większa. AD prawie na pewno miał styk z osobami chorymi zanim booster zaczął działać, zaś pech. Znam osobę, która zachorowała 4 dni po boosterze. Są ludzie którzy nie wytwarzają przeciwciał po szczepieniu w takich ilościach jak powinni. itd, itd. To tylko szczepionka. Czy ma 90% czy 60% skuteczności, ktoś jest w tej grupie której się nie udaje. Jeśli nowy wariant zauważalnie zmniejsza ochronę szczepionki to oczywiste jest że będzie więcej pozytywnych przypadków. Szczepienia są winne, że się wirus zmienił? Ciekawa interpretacja, w szczególności totalnie antynaukowa, bo to właśnie w zupełnie nieszczepionych regionach lęgną się nowe mutacje, gdy wirus ma dobrych żywicieli.

Przykład jednostkowy, więc bardziej jako ciekawostka, bo do statystyki za mała próbka. Moja rodzina miała kontakt z drugą rodziną, w której jeden patafian był pozytywny i się nie przyznał (bo już wiedział wtedy, choćby po objawach). Efekt - jego rodzina nieszczepiona, wszyscy pozytywni w ciągu kolejnych kilku dni, paradoksalnie nastolatek chorował najciężej, reszta 'zwykłe' objawy. Z mojej strony kilka osób i wszyscy negatywni, wszyscy zaszczepieni. I nawet jeśli tylko "udało" się, to jak dla mnie wzorcowy przykład nieodpowiedzialnego płaskoziemca, którego głupota sprawiła że kilka osób zachorowało, a mogło więcej (to w kwestii "każdy decyduje o sobie"). Takich przykładów jest mnóstwo, szczególnie teraz po spotkaniach świątecznych.

Tak po 4-6 miesiącach odporność spada zauważalnie. Gdybyś się zaszczepił, a potem zbadał przeciwciała kilka razy w okresie czasu, to byś wiedział. W rzeczonym szpitalu wojewódzkim, personel ma obowiązek badania przeciwciał co miesiąc (ktoś pewnie robi z tego pracę naukową) i taka zależność jest łatwa do zaobserwowania. Znam kilka osób, które zachorowały właśnie w 6-7 miesiącu. I nikogo kto wziął boostera wcześniej. Znam z kolei osoby które po 7 miesiącach wzięły boostera, i zachorowały w następnych dniach, bo nie zdążył już zadziałać. Skoro po kilku miesiącach spada, a doszczepienie pomaga, to się doszczepiamy. Proste jak konstrukcja cepa. I tak , bez szczepienia czy boostera byłoby gorzej. Statystyki i nauka. Chyba, że się jest plaskoziemcą, wtedy statystyki kłamią, a nauka się myli, bo kolega na fb powiedział, bo słyszał na filmiku na YT.

To też taka nowa tendencja, że koledzy nie uznający pandemii uczepili się omikrona - teraz każdy przechoruje jak grypę, albo katar dostanie i będzie z głowy. Oby tak było. Oczywiście magicznie znikają inne warianty (o tym że można się zarazić dwoma wariantami na raz pewnie nawet nie słyszeli). Oczywiście nie patrzą w wyniki badań (na pewno fałszywe), które wstępnie podają kilkukrotnie większą zakażalność przy dwukrotnie mniejszej ilość ciężkich zachorowań. A to wcale nie musi oznaczać, że mniej ludzi trafi do szpitali czy umrze (matematyka, 2ga klasa podstawówki).
Nie ma też żadnej gwarancji, że nie pojawi się jakaś omnidelta, która połączy wredne cechy obu mutacji, i wtedy co? Tak, to tylko straszenie i gdybanie. Oczywiście, że lepiej podejść do tego kompletnie lekceważąco - pojawił sie omikron, więc już mamy problem z głowy. Naprawdę, chciałbym, żebyś miał tutaj rację.

A co do masek, szczepionek - rozumiem , żę masz lepsze rozwiązanie. Pewnie takie że wszystko otwieramy, i kto ma umrzeć niech umrze. A jak się okaże że umiera dużo to.... fałszywe statystyki.
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: Introman24 »

Odpowiem mimo argumentów ad personam
"podoba" mi się typowa niekonsekwencja argumentów. Najpierw, że szczepienie złe, bo zapalenie mięśnia sercowego (a w rezultacie zawał). Fakty wskazują, że z dużo większym prawdopodobieństwem wystąpi to przy zachorowaniu , ale to oczywiście przemilczane. A na końcu, że ludzie umierają na zawał, ale że mają pozytywnego covida, to im się covida wpisuje jako przyczynę.
Piszesz tylko o tych zawałach a mi chodziło nie tylko o nie tylko o to że ludzie umierają w szpitalach na różne choroby ale z racji tego że mieli test pozytywny na covid trafiają do statystyk Ministerstwa Zdrowia jako zgony covidowe dokładniej do rubryki zmarli z a nie na covid. Przy czym sam test może dawać fałszywy wynik, stąd może rzeczywiście tyle ludzi przechodzących bezobjawowo ujętych w statystykach jako ozdrowieńcy. Niedzielski kiedyś tłumaczył że np. w Niemczech w statystykach zgonów podają zgony tylko tych u których wykryto choroby współistniejące. Tak naprawdę to od opinii poszczególnego lekarza zależy jak zakwalifikować dany zgon. Natomiast na tej podstawie można jak najbardziej przypuszczać że spora część z tych osób umarłaby nawet jakby covid by w ogóle istniał ponieważ to nie on był przyczyną śmierci.
Może żyjesz w jakiejś enklawie lub po prostu masz szczęście, albo - co jest dużo bardziej prawdopodobne - jesteś ślepy na fakty. W dużym mieście wojewódzkim gdzie mam rodzinę, ale i znajomych pracujących w szpitalach, jest kilkanaście zgonów dziennie, osób spod respiratorów, które wprost miały covida i skończyły im się płuca. U rodziców w bloku, więc mówimy o kilkudziesięciu mieszkaniach, nie ma miesiąca, żeby ktoś do szpitala nie trafił, a później połowa nie wraca (ostatnia osoba zabrana 23go tuż przed wigilią, zmarła przedwczoraj. Nieszczepiona. W ciągu roku kilku sąsiadów zeszło, a kilkanaście osób wyło wywożonych na noszach. Ale może jakiś wyjątkowo skażony blok, pewnie w Twoim wszyscy zdrowi, czego im życzę.


Powiem że osobiście nie miałem covida, nikt z moich najbliższych nie miał (a przynajmniej objawowego) ale znam też osoby które rzeczywiście przechodziły tą chorobę ciężko ale jednak większość zniosła to lżej. Niestety również pewna osoba z mojej bardzo dalekiej rodziny zmarła, wykryto u niej covid. Tylko z góry muszę dodać że niestety była to osoba mająca prawie 90 lat, od dawna chorująca o bardzo słabym zdrowiu. Reszta dalszej rodziny nawet jak to złapała to przechorowała stosunkowo łagodnie. Podobnie w otoczeniu. Też widziałem jak zabierali ludzi z sąsiedztwa do szpitali z covidem ale na szczęście każdy z niego wrócił.

Zresztą ja nie twierdzę że covidu nie ma ani że nie ma osób które przechodziły go ciężko lub na niego umarły. Zauważam tylko że większość chorych wyzdrowiała a tych którzy w ogóle nie odczuli choroby lub znieśli ją łagodnie jest o wiele więcej niż tych którzy zmarli. Więc uważam że mimo wszystko panika jaką wywołują media jest mocno przesadzona i ma negatywne skutki dla ludzi gorsza niż sama choroba. A jeśli chodzi o leczenie to też nie pomaga traktowanie chorych na covid przez służbę zdrowia jak trędowatych i cała ta panikarska otoczka.
Te zagraniczne również - w Norwegii Polacy prawie ex aequo z Somalijczykami stanowią największą grupę niezaszczepionych obcokrajowców (obcokrajowcy to regularnie połowa lub więcej pozytywnych przypadków). W UK podobnie (ponad 40% niezaszczepionych Polaków). My naprawdę jesteśmy wybranym narodem i wiemy lepiej.
Czyli co, ci chorzy na zachodzie to sami Polacy i Somalijczycy? Ja nie mogę, wszystko by się udało gdyby nie źli Polacy :D Naprawdę wierzysz że ci wszyscy chorzy na zachodzie to niezaszczepieni co nie przyjęli ani jednej dawki?
Z narracją na temat dawek to tworzysz frywolnie. Od początku była mowa że najprawdopodobniej będzie potrzebna dawka przypominająca, podobnie jak w przypadku grypy.
Ciekawe kto mówił bo jakoś rządowi eksperci i kampania "Ostatnia prosta" twierdzili coś innego. Miała być odporność na długie lata a tutaj ledwo pół roku a już nawet cztery miesiące jak we Francji. To już na tą grypę nie trzeba się szczepić co cztery miesiące tylko raz do roku. A tutaj co cztery miesiące boosterek eliksiru. Czy bez tej całej otoczki szczepionka dająca odporność na niecałe pół roku zostałaby dopuszczona do użytku - śmiem wątpić. A co do szczepionek na grypę to w dorosłym życiu nie zaszczepiłem się na nią ani razu i nie zamierzam. Mało skuteczne i co roku trzeba odnawiać. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł by ze szczepienia na grypę robić abonament na prawa obywatelskie jak w tym przypadku.
AD prawie na pewno miał styk z osobami chorymi zanim booster zaczął działać, zaś pech. Znam osobę, która zachorowała 4 dni po boosterze. Są ludzie którzy nie wytwarzają przeciwciał po szczepieniu w takich ilościach jak powinni. itd, itd. To tylko szczepionka. Czy ma 90% czy 60% skuteczności, ktoś jest w tej grupie której się nie udaje. Jeśli nowy wariant zauważalnie zmniejsza ochronę szczepionki to oczywiste jest że będzie więcej pozytywnych przypadków.
To tylko szczepionka, no pięknie ale jakoś szczepionki na polio czy ospę nie zadziałały tak kiepsko i te choroby znikły. Może dlatego że tworzono je na innych zasadach a nie bawiono się w mRNA. Natomiast widać że szczepionka nie chroni przed zakażeniem zwłaszcza im więcej czasu minęło od zaszczepienia a miało być inaczej.
Szczepienia są winne, że się wirus zmienił?
Nie wiem. Ale swego czasu ostrzegano że nadużywanie antybiotyków może doprowadzić do wyhodowania bakterii odpornych na nie. Tutaj mogło być podobnie chociaż na 100% nie powiem że tak było ale nie wykluczałbym takiego scenariusza. Natomiast inna sprawa jest też taka że gdyby prace nad szczepionkami trwały dłużej niż pół roku to powstałaby taka odporna na każdy wariant ale trzeba było pracować w spokoju zamiast rzucać prototyp do masowej produkcji.
To też taka nowa tendencja, że koledzy nie uznający pandemii uczepili się omikrona - teraz każdy przechoruje jak grypę, albo katar dostanie i będzie z głowy. Oby tak było.


Przecież nawet wielki guru covidian Bill G. powiedział że omikron zredukuje covid do zwykłego przeziębienia. Będzie krążył dalej i będą pewnie powstawać nowe warianty ale raczej łagodniejsze w stosunku do poprzednich chociaż rzeczywiście łatwiej się roznoszące.
A to wcale nie musi oznaczać, że mniej ludzi trafi do szpitali czy umrze (matematyka, 2ga klasa podstawówki).
Jeśli omikron nie powoduje ciężkich objawów to jak te szpitale mają się zapełnić?
A co do masek, szczepionek - rozumiem , żę masz lepsze rozwiązanie. Pewnie takie że wszystko otwieramy, i kto ma umrzeć niech umrze.
Przede wszystkim należało zamiast na szczepionkach skupić się na tworzeniu leków. Nie odrzucać amantadyny, iwermektyny, zwłaszcza tej drugiej ponieważ za dużo jest informacji o jej skutecznym działaniu. Już dawno powinno się ostatecznie rozstrzygnąć kwestie ich działania. Masowa suplementacja witamin zwłaszcza witaminy D (sam biorę odkąd to się zaczęło, może dlatego nic mi nie jest). Leczenie priorytetem. A co do szczepionek - moje zdanie jest takie że jeśli ktoś chce się szczepić to ok, jego sprawa, nic do tego nie mam, nie będę mu blokował drogi do punktu szczepień. Każdy niech decyduje za siebie.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: intbrun »

Introman24 pisze: 12 sty 2022, 23:54 Piszesz tylko o tych zawałach a mi chodziło nie tylko o nie tylko o to że ludzie umierają w szpitalach na różne choroby ale z racji tego że mieli test pozytywny na covid trafiają do statystyk Ministerstwa Zdrowia jako zgony covidowe dokładniej do rubryki zmarli z a nie na covid. Przy czym sam test może dawać fałszywy wynik, stąd może rzeczywiście tyle ludzi przechodzących bezobjawowo ujętych w statystykach jako ozdrowieńcy. Niedzielski kiedyś tłumaczył że np. w Niemczech w statystykach zgonów podają zgony tylko tych u których wykryto choroby współistniejące. Tak naprawdę to od opinii poszczególnego lekarza zależy jak zakwalifikować dany zgon. Natomiast na tej podstawie można jak najbardziej przypuszczać że spora część z tych osób umarłaby nawet jakby covid by w ogóle istniał ponieważ to nie on był przyczyną śmierci.
Chyba próbuję patrzeć na to z innej strony - spora część osób nie umarłaby, gdyby właśnie teraz, podczas przechodzenia innych chorób, nie dorwał ich covid. Więc to covid był bezpośednią przyczyną ich śmierci, nawet jeśłi zmarli na zawał. Na podstawie swoich znajomych pracujących w szpitalach, i na oddziałach covidowych, pozwolę sobie stwierdzić, że jeśli ktoś jest bezobawowy i nie umiera wprost na covidowe objawy, to nie wpisuje się mu covid jako przyczyny. Taką wpisuje się tym którzy wprost chorują. Być może gdzieś indziej jest inaczej. Ale mam wrażenie że to powtarzana historia z początków pandemii i kompletnego wtedy chaosu w szpitalach. Na dodatek opiera się na "może" fałszywy wynik testu, "może" lekarz wpisał złą przyczynę zgonu. Takie troszkę dorabianie faktów do ideologii.
Powiem że osobiście nie miałem covida, nikt z moich najbliższych nie miał (a przynajmniej objawowego) ale znam też osoby które rzeczywiście przechodziły tą chorobę ciężko ale jednak większość zniosła to lżej. Niestety również pewna osoba z mojej bardzo dalekiej rodziny zmarła, wykryto u niej covid. Tylko z góry muszę dodać że niestety była to osoba mająca prawie 90 lat, od dawna chorująca o bardzo słabym zdrowiu. Reszta dalszej rodziny nawet jak to złapała to przechorowała stosunkowo łagodnie. Podobnie w otoczeniu. Też widziałem jak zabierali ludzi z sąsiedztwa do szpitali z covidem ale na szczęście każdy z niego wrócił.
Jak powyżej - rozumiem, że osoba mająca 90 lat była słabszego zdrowa, ale jaki to ma być argument? Że zachorowałaby na inną cięższą chorobę i też by zmarła? Ok. Ale zachorowała i zmarła przez covida. Z bloku rodziców kojarzę na szybko 3 starsze małżeństwa, w dwóch przypadkach jedno nie wróciło ze szpitala, w jednym oboje, w odstępnie kilku dni. I znamienne w tym jest właśnie to, że nie byli zaszczepieni. Trudno gdybać czy szczepionka by im pomogła czy nie. Ale sporo innych osób, które poszczepione były jakoś jednak nie zachorowały, mając podobny wiek czy stan zdrowia. I jest duża szansa, że gdyby zachorowały, również mogłyby mieć problemy. Można się spierać na temat szybkości wprowadzenia szczepionki, czy użytej technologii. Ale to nie zmienia tzw dużego obrazka. Tutaj wracamy do przekazu i informacji wokół całej pandemii. Tak, niby każdy swój rozum ma i powinien wiedzieć, czy warto się zaszczepić czy nie. Ale jeśli więcej słyszy/widzi się, że może jednak niekoniecznie, to sporo ludzi posłucha. Bo w tv postraszyli powikłaniami, bo wnuczek powiedział, że spisek czy eksperyment. Bo sąsiadka też się nie szczepiła. A to już grzech zaniechania jest.
Zresztą ja nie twierdzę że covidu nie ma ani że nie ma osób które przechodziły go ciężko lub na niego umarły. Zauważam tylko że większość chorych wyzdrowiała a tych którzy w ogóle nie odczuli choroby lub znieśli ją łagodnie jest o wiele więcej niż tych którzy zmarli. Więc uważam że mimo wszystko panika jaką wywołują media jest mocno przesadzona i ma negatywne skutki dla ludzi gorsza niż sama choroba. A jeśli chodzi o leczenie to też nie pomaga traktowanie chorych na covid przez służbę zdrowia jak trędowatych i cała ta panikarska otoczka.
to oczywiste, sposób w jaki media albo straszą, albo ignorują, jest niepoważny i robi ludziom wodę z mózgu. I oczywiste jest, że tych którzy zmarli jest mniej, niż tych którzy wyzdrowieli. To nie Ebola z 40% śmiertelnością. Szkoda tylko, że na tą Ebolę od początku jej poznania zmarło na świecie mniej ludzi niż na Covida. Choćby dlatego że inaczej się roznosi. Więc z globalnego punktu widzenia jest mniej niebezpieczną chorobą, nawet jeśli lokalnie uderza dużo mocniej. W przypadku covida (tak wiem, być może przekłamane statystyki) śmiertelności wychodzi 1-3% w zależności od kraju. W PL zauważalnie powyżej 2%. To wg Ciebie mało? W bloku moich rodziców jest 80 mieszkań, w każdym statystycznie mieszkają 3 osoby (strzelam), czyli 240 osób. Wg statystyki 6 umrze. Biorąc pod uwagę, że blok niemłody, i wiek mieszkańców zapewne powyżej średniej, pewnie będzie to 10 czy więcej (i o tylu osobach mniej więcej wiem). Przez analogię, na nowych osiedlach gdzie same młode małżeństwa mieszkają, może faktycznie taka liczba wynosi zero. Te liczby to mało czy dużo? Ile takich bloków jest w 500tys mieście? A ile w Wwie? Nie wiem, może to tylko ja tak mam, ale jak dla mnie to wychodzi już poza przypadkowego sąsiada, który umarł (w uproszczeniu) ze starości czy na 'jakąś' chorobę. Bo wcześniej też ktoś przecież umierał w przykładowym bloku, ale raz na rok, czy raz na dwa lata. A nie 10 w ciągu roku.
22% więcej zgonów rok do roku to mało czy dużo? Jak to wypada w porównaniu do innych krajów, w których ta liczba (przy dużo większych numerkach zachorowań) wynosi 10%, albo... 0? Dlaczego "przypadkiem" istnieje zauważalna korelacja między ilością zaszczepionych w danym kraju, a ilością zgonów total czy też tych czysto covidowych (jakby nie były liczone).
Czyli co, ci chorzy na zachodzie to sami Polacy i Somalijczycy? Ja nie mogę, wszystko by się udało gdyby nie źli Polacy :D Naprawdę wierzysz że ci wszyscy chorzy na zachodzie to niezaszczepieni co nie przyjęli ani jednej dawki?
Nie, nie wszyscy. Ale sporo w stronę dużo. Wg oficjalnych danych w Norwegii więcej niż połowa nowych przypadków to obcokrajowcy. Emigranci pracują i są zarejestrowani, zarejestrowane jest również ich szczepienie lub jego brak. A od czasu do czasu na rządowych szczeblach dyskutowany jest problem niezaszczepionych emigrantów, którzy generują problemy/zastoje w miejscach gdzie pracują. Taka niezbyt znana specyfika krajów, w których emigranci stanowią zauważalną część społeczeństwa. Tutaj nie ma specjalnej filozofii. Do pracy przyjeżdżają ludzie młodzi, najczęściej zdrowi i silni, a do tego z dużym poczuciem 'wyzwolenia', a jednocześnie buntu antysystemowego (wynikającego zarówno z niezadowolenia z kraju, który musieli opuścić, jak i z pewnej postawy obronnej, i poczucia że w miejscu docelowym jako emigranci są traktowani gorzej niż 'natywni'). Do tego dla sporej części ludzi to fb czy inne internety są głównym źródłem informacji i wiedzy o świecie. To oczywiście duże uogólnienie. Chodzi mi o pokazanie, że to jest zauważalnie inny "odbiorca" dowolnego przekazu niż polscy emeryci wsłuchani w państwowe media. Przy czym warto tutaj zaznaczyć, że państwowe media tak "promują" szczepienia, żeby przypadkiem nikogo nie urazić. A ta część emerytów która ogląda tv z Torunia dostaje już praktycznie otwarty przekaz negatywny w tej kwestii. W efekcie wyszczepienie starszych (czytaj narażonych) jest ciągle niskie, co z kolei przekłada się na wysokie numerki w statystykach.

W przeciwieństwie do PL, tutaj od początku można było rejestrować swoje 'zagraniczne' szczepienia do norweskiego systemu. W PL zdaje się można od kilku tygodni. Chociaż mam wrażenie (tryb złośliwości on), że chodzi tylko i wyłącznie o podbicie statystyk przez osoby, które szczepiły się za granicą, ale to już moja interpretacja. Realne szczepienia stanęły. Jakby się dodatkowy milion czy dwa zarejestrowały ze swoimi szczepieniami, to zbliżymy się do 60% i będzie lepiej wyglądało. A to, że te osoby w PL nie przebywają i realnie tych procentów nie powiększają, to już drobiazg...
Z narracją na temat dawek to tworzysz frywolnie. Od początku była mowa że najprawdopodobniej będzie potrzebna dawka przypominająca, podobnie jak w przypadku grypy.
Ciekawe kto mówił bo jakoś rządowi eksperci i kampania "Ostatnia prosta" twierdzili coś innego. Miała być odporność na długie lata a tutaj ledwo pół roku a już nawet cztery miesiące jak we Francji. To już na tą grypę nie trzeba się szczepić co cztery miesiące tylko raz do roku. A tutaj co cztery miesiące boosterek eliksiru. Czy bez tej całej otoczki szczepionka dająca odporność na niecałe pół roku zostałaby dopuszczona do użytku - śmiem wątpić. A co do szczepionek na grypę to w dorosłym życiu nie zaszczepiłem się na nią ani razu i nie zamierzam. Mało skuteczne i co roku trzeba odnawiać. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł by ze szczepienia na grypę robić abonament na prawa obywatelskie jak w tym przypadku.
Rządowi eksperci, w konteście wielu dziedzin zaczyna brzmieć jak oksykoron, w środowiskach medyczno-naukowych nie było takiego hura-optymizmu. To że ktoś uznał, że trzeba 'zareklamować' szczepionkę jako cud, bo inaczej nikt nie będzie chciał się szczepić (kto wie, może całkiem słuszne założenie), nie oznacza, że szczepionka cudem była. A ludziom którzy się zaszczepili stała się krzywda. To mieszanie systemów walutowych.

Co do dopuszczenia - tak, byłaby. Bo była presja czasu i skali. I te pól roku dawało oddech służbie zdrowia i systemom, żeby przygotować się na kolejną falę. To samo dotyczy się ciągłych dyskusji na temat eksperymentów - nie ma 10 lat na testowanie szczepionki, potrzeba jest inna. Pomijam kwestie inne (że nie była zaczynana od zera, że grupy testowe były sporo większe niż przy testowaniu wielu innych szczepionek, że inne technologie, więc te 10 lat nie jest żadnym wyznacznikiem czy must be). Tak, szczepionka nie powinna być reklamowana jako cud. Ale to wina przekazu, a nie szczepionki. W wiadomościach różne bzdury można usłyszeć, ale przecież można je łatwo zweryfikować. Tylko trzeba się wystrzegać, żeby nie mylić przyczyn ze skutkiem.
Mieszanie grypy i jej szczepionek zawiera podobny błąd logiczny jak patrzenie, że covid nie ma umieralności Eboli (czyli takie 'prawdziwej', nad którą warto byłoby się pochylić). Covid to nie jest grypa. Bliżej do grypy niż do Eboli, ale porównywanie jest zbytnim uproszczeniem i może prowadzić do niewłaściwych wniosków. Wirus jest inny, ma wyraźną sezonowość, której praktycznie nie ma przy covidzie. Z racji skali zachorowań inaczej mutuje itd, itd. A przede wszystkim ma mniejszą umieralność czy wywoływanie ciężkich stanów. Na grypę choruje się w domu, a nie pod respiratorem przynajmniej z globalnego punktu widzenia. Więc szczepienia są tutaj mniej krytyczne. Chociaż pamiętam lata, gdy firma organizowała (dobrowolnie, ale rekomendowane) szczepienia, żeby ograniczyć zauważalną ilość pracowników, którzy się wysypywali.
Ja mnie mam problemu, żeby się na grypę zaszczepić i robiłem to wiele razy. Jedyne co z tego wynika, że Ty jesteś bardziej szczepionko-ostrożny, a ja bardziej traktuję to jako normalny środek zapobiegawczy. Co zapewne przekłada się jakoś na obecne różnice w postrzeganiu sytuacji.
To tylko szczepionka, no pięknie ale jakoś szczepionki na polio czy ospę nie zadziałały tak kiepsko i te choroby znikły. Może dlatego że tworzono je na innych zasadach a nie bawiono się w mRNA. Natomiast widać że szczepionka nie chroni przed zakażeniem zwłaszcza im więcej czasu minęło od zaszczepienia a miało być inaczej.
jak wyżej, porównywanie jabłek z pomarańczami. Co ma polio czy ospa do rzeczy? Tak przy okazji, to zobacz sobie, że tam gdzie szczepienia są zaniedbywane, to te choroby zaczynają się pojawiać z powrotem. Trendy antyszczepionkowe znane były wcześniej niż objawiły się covidy.
Tak miało być inaczej, a wyszło że jest krócej. Może właśnie tutaj potrzeba tych 10 lat, żeby uzyskać szczepionkę która działa dłużej. A może natura wirusa jest taka, że się nie da. To już nie mnie wymyślać. Ale przez fakt, że szczepionka działa na określony czas, nie widzę powodu, żeby sens takich szczepień, szczególnie przy widocznych w skali globalnej efektach.
Nie wiem. Ale swego czasu ostrzegano że nadużywanie antybiotyków może doprowadzić do wyhodowania bakterii odpornych na nie. Tutaj mogło być podobnie chociaż na 100% nie powiem że tak było ale nie wykluczałbym takiego scenariusza. Natomiast inna sprawa jest też taka że gdyby prace nad szczepionkami trwały dłużej niż pół roku to powstałaby taka odporna na każdy wariant ale trzeba było pracować w spokoju zamiast rzucać prototyp do masowej produkcji.
Obawiam się, że nie masz racji w obu kwestiach.
Wirus mutuje się wtedy gdy odpowiednio długo siedzi w nosicielu i ma czas "przetestować', która zmiana pozwala mu się lepiej namnażać (w uproszczeniu). Jeśli zostanie ubity przeciwciałami to się nie mutuje. Bez względu na to, czy są to przeciwciała własne czy ze szczepionki. Z własnymi problem jest taki, że organizm musi je wygenerować szybko i w dużej ilości. Co przy szybko namnażających się mutacjach jest ciężkie do osiągnięcia. Stąd szczepionki, które ten proces wspomagają. Stanowcza większość osób, które były pozytywne po szczepieniach, chorowały lekko i często tylko parę dni. Niektórzy niezaszczepieni potrafili chorować i być pozytywni miesiącami. Ale przede wszystkim stanowcza liczba osób po szczepieniach nie zachorowała w ogóle.
Była kiedyś opisywana historia 'powstania' mutacji beta - młody człowiek leżący kilka miesięcy w szpitalu, z cały czas aktywnym wirusem został uznany za pacjenta zero z tą mutacją. Jest więc raczej dokładnie odwrotnie niż przedstawiłeś.
Bakterie to nie wirusy. Takie upraszanie, bo grypa, bo antybiotyki i bakterie, niestety prowadzi właśnie błędnych wniosków, którymi podpiera się potem inne teorie. Parowóz i elektryczna Tesla działają tak samo, bo oba służą do przemieszczania się?

W temacie szczepionki odpornej na każdy wariant to kolejne "uproszczenie". Na każdy czyli na jaki? Niby jak mieli 'wymyśleć' w laboratorium, w którą stronę wirus się zmutuje? Jedną z zalet właśnie szczepionek mRNA, jest to, że one od początku dawały dużo większą szansę, na odporność przed potencjalnymi mutacjami. I kilka tych mutacji jednak przetrzymały. Do tego widzę tutaj niewypowiedzianą sugestię, że szczepionka już nie działa, co nie jest prawdą. Numerki są większe przede wszystkim dlatego, że wielu krajach pozwolono sobie na puszczenie restrykcji, a większość pozytywnych, a w szczególności chorujących ciężko i umierających to cały czas niezaszczepieni.
To też taka nowa tendencja, że koledzy nie uznający pandemii uczepili się omikrona - teraz każdy przechoruje jak grypę, albo katar dostanie i będzie z głowy. Oby tak było.


Przecież nawet wielki guru covidian Bill G. powiedział że omikron zredukuje covid do zwykłego przeziębienia. Będzie krążył dalej i będą pewnie powstawać nowe warianty ale raczej łagodniejsze w stosunku do poprzednich chociaż rzeczywiście łatwiej się roznoszące.
Nie wiem, nie słucham Billa. Wystarczy mi że muszę używać jego oprogramowania ;-)
Cytuję żeby nawiązać do wcześniejszego paragrafu. Z pojawieniem się omikrona to właśnie środowiska antyszczepionkowe, żeby nie napisać antypandemiczne, najmocniej podkreślają, że teraz to już tylko katar, więc otwieramy i zapominamy. Śmiem twierdzić, że ogólna oficjalna narracja jest jednak dużo ostrożniejsza. To co jest przemilczane (jak zwykle dla mniej wygodnych faktów), że taki stan życia z omikronem zakłada ciągle wyszczepienie znacznej ilości ludzi, a nie zamiast szczepienia. Wersja optymistyczna i dość prawdopodobna, to że kolejne warianty będą łagodniejsze, i samo 'wygaśnie'. Ale to nie jest jedyna prawdopodobna wersja, poza tym to jeszcze nie nastąpiło, więc zrzucanie maseczek i zamykanie punktów szczepień byłoby conajmniej lekkomyślnością.
twierdzenie, że omikron to katar jest nieprawdziwe. Wywołuje mniej ciężkich przypadków i śmierci, ale ciągle je wywołuje. W przypadku efektu skali, ilość umierających i miejsc w szpitalach wcale nie musi się zmniejszyć, zwłaszcza w krajach, które olały szczepienia. I do tego piłem w kwestii matematyki, bo to naprawdę łatwo można sobie przeliczyć.
A to wcale nie musi oznaczać, że mniej ludzi trafi do szpitali czy umrze (matematyka, 2ga klasa podstawówki).
Jeśli omikron nie powoduje ciężkich objawów to jak te szpitale mają się zapełnić?
Twierdzenie, że omikron nie powoduje ciężkich objawów jest nieprawdziwe. To jest główny problem w tych wszystkich dyskusjach, że trzeba dyskutować z nieprawdziwymi argumentami, czasem uproszczenia, czasem specyficzna interpretacja, czasem wybiórcze zapożyczenia, a czasem najzwyklejsza nieprawda. To jest ten moment, kiedy ciężko uciec od używania argumentów ad personam, jeśli chce się nazwać stan rzeczy po imieniu. Więc raz jeszcze: Omikron wywołuje mniej ciężkich przypadków i śmierci, ale ciągle je wywołuje. W przypadku efektu skali, ilość umierających i miejsc w szpitalach wcale nie musi się zmniejszyć, zwłaszcza w krajach, które olały szczepienia. W krajach które szczepień nie olały liczby pozytywnych przypadków poszybowały, głównie wśród niezaszczepionych, podczas gdy liczba przypadków szpitalnych trzymana jest pod kontrolą, przynajmniej na razie, bo to jeszcze może się okazać. Może się okazać, że omikron jest wprawdzie mutacją 'w dobrym kierunku', ale to jeszcze nie ta, po której tylko katar. Na razie wygląda, że niektóre odważniejsze kraje zaczynają próbować to sprawdzać. Najbliższe tygodnie pokażą, czy to zadziała, czy się z hukiem załamie i poczekamy na variant "Final Sigma" jeszcze kolejne kilka miesięcy.
A co do masek, szczepionek - rozumiem , żę masz lepsze rozwiązanie. Pewnie takie że wszystko otwieramy, i kto ma umrzeć niech umrze.
Przede wszystkim należało zamiast na szczepionkach skupić się na tworzeniu leków. Nie odrzucać amantadyny, iwermektyny, zwłaszcza tej drugiej ponieważ za dużo jest informacji o jej skutecznym działaniu. Już dawno powinno się ostatecznie rozstrzygnąć kwestie ich działania. Masowa suplementacja witamin zwłaszcza witaminy D (sam biorę odkąd to się zaczęło, może dlatego nic mi nie jest). Leczenie priorytetem. A co do szczepionek - moje zdanie jest takie że jeśli ktoś chce się szczepić to ok, jego sprawa, nic do tego nie mam, nie będę mu blokował drogi do punktu szczepień. Każdy niech decyduje za siebie.
Hmm, no ale już dawno rozstrzygnięto kwestię ich działania i widocznie był powód, że nie zostały powszechnie wprowadzone. Te pozytywne informacje, to mam nadzieję, że coś więcej niż cytowane już w tym wątku artykuły z Rwandy, które same na końcu stwierdzały, że działania leku nie widać. Chyba, że dla Ciebie informacja o skutecznym działaniu leku to wpis na fb "wziąłem i po jednym dniu byłem zdrowy", a pod nim 50 komentarzy "ja też". To wtedy faktycznie dużo "potwierdzonych" przypadków jest. Taki Cannabis też pozytywnie wpływa na drogi oddechowe (są prace naukowe nt leczenia covida tymiż) i (niestety?) skrętów również nie rozdają w szpitalach. Ale to nie jest prawdą, że nad leczeniem się nie pracuje. A w kwestii formalnej leki oficjalne już są. Przy czym te leki (również wymienione wyżej) niekoniecznie pomagają osobom w ciężkich stanach, gdy już trafiają do szpitali. Ba, one nie zapobiegają zachorowaniu, tylko leczą/łagodzą wstępne objawy. Biorąc pod uwagę, że niekoniecznie umiemy te objawy od razu rozpoznać lub uznać je za istotne, naprawdę nie widzę wyższości takich leków nad szczepionką, która w najgorszym przypadku robi to samo - łagodzi przebieg choroby. A w najlepszym jej zapobiega, czego lek nie robi wcale. Mnie się zawsze wydawało, że jednak lepiej zapobiegać niż leczyć. Chyba, że chodzi o to, że lek weźmie tylko ten co potrzebuje doraźnie, a nie każdy z metra. Ale to wtedy trzeba jasno powiedzieć, że ważniejsze jest poczucie wolności niż ochrona zdrowia. Bez dorabiania ideologii i teorii dlaczego to szczepionki są złe.

Suplementacja witaminą D to oczywista oczywistość, chociaż nie ukrywam, że nie słyszałem, żeby było to jakoś sensownie promowane jako ogólna prewencja przeciwko covid, a stanowczo powinno. Ja biorę od z, w lat, w Norwegii mało słońca jest więc bez suplementów ciężko. A tran można kupić w każdym spożywczym sklepie. Z drugiej strony, jakoś Norwegia enklawą wyłączoną z zachorowań nie jest, więc witamina D, nawet jeśli pomaga/wzmacnia odporność, nie stanowi alternatywy dla szczepień.
A co do szczepionek - moje zdanie jest takie że jeśli ktoś chce się szczepić to ok, jego sprawa, nic do tego nie mam, nie będę mu blokował drogi do punktu szczepień. Każdy niech decyduje za siebie.
No właśnie trochę masz, bo głosząc wypowiadając się wyraźnie negatywnie wpływasz na opinię innych, przyczyniając się do tego, że ktoś się jednak nie zaszczepi. Przy całych ruchach antyszczepionkowych, i zauważalnie miękkiej oficjalnej narracji w tym temacie, efekty widzimy właśnie w statystykach i szczepień, śmiertelności. Osobiście poprawniejsze wydaje mi się podejście, żeby jednak zauważalnie zachęcać do szczepień, i podkreślać ich ważność szczególnie dla grup ryzyka, a jeśli ktoś ma wyższy poziom świadomości i uważa, że nie musi to niech się nie szczepi. Niby to samo, ale inaczej, a w szczególności bez negatywnego wpływu na tych co jednak sami zdecydować nie umieją. Tutaj stanowczo kłania się rola systemu i państwa, które powinno dbać o dobrostan swoich obywateli.
"Każdy" to zazwyczaj patrzy przez koniec własnego nosa i nie widzi szerszej perspektywy. Nie będzie to trafione porównanie, ale jakoś zawsze taki tekst kojarzy mi się z osobami które wyprowadzają psa na trawnik, ważne żeby nie narobił na własnym podwórku, bo każdy dba o swoje. A trawnik za płotem to już nie mój. Wiesz, taka różnica w mentalności, gdy widzi się tabliczkę "nie deptać trawnika", podczas gdy psy walą gdzie popadnie, podczas gdy w innych krajach jest "nie wyprowadzać psów", a ludzie rozkładają sobie kocyki i piknikują. Na szczęście to już coraz mniej aktualny obrazek, chodziło mi czysto o różnice w postrzeganiu otaczającej rzeczywistości.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 299
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: apohawk »

@intbrun
Uczepiłeś się korelacji między śmiertelnością a szczepieniami porównując kompletnie różne kraje kompletnie ignorując różnice między nimi. Jakość służby zdrowia i jakość życia w nich najbardziej.
https://www.reddit.com/r/MapPorn/commen ... h=ddd6df27
Mapa zgonów na raka na 100k mieszkańców wg Eurostatu na podstawie danych z 2013-2015 roku. Ta różnica między Polską a Niemcami to na pewno wynik tego, że oni są zaszczepieni na covid, a my nie ;) Z chęcią popatrzę na inne propozycje oceny jakości służby zdrowia, bo to przecież tylko kawałek.
Nie wiem, jak do innych, ale do mnie przemawiają twarde dane, a tych jakoś nie widzę w debacie o COVID, tylko notorycznie propagandę, z "obu" stron. Jak ktoś ma dostęp do konkretów, to wklejać.
Dla kontrastu wrzucam "Umieralność i zgony według przyczyn w 2020 roku" wg GUS.
https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ ... ,10,1.html
COVID - 8,7% zgonów w Polsce. Układ krążenia - ponad 35%. Z punktu widzenia śmiertelności mamy wielokrotnie ciekawsze tematy niż COVID, a jednak nie są grzane w mediach.
No good deed goes unpunished.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: intbrun »

Drimlajner pisze: 11 sty 2022, 16:32 To gdzie ta odrębna genetycznie... grupa ludzi. (?)
haha, Marysiu, proszę natychmiast rozwiązać tatusia i przeprosić!
Nasi naukowcy właśnie znaleźli gen niezgody u Polaków... ;-)
apohawk pisze: 13 sty 2022, 18:04 @intbrun
Uczepiłeś się korelacji między śmiertelnością a szczepieniami porównując kompletnie różne kraje kompletnie ignorując różnice między nimi. Jakość służby zdrowia i jakość życia w nich najbardziej.
Oczywiście że są różnice. Jedną z nich może być większa ignorancja stanu zdrowia zarówno przez system jak i przez samych zainteresowanych. Bo dokładnie tak można nazwać
https://www.reddit.com/r/MapPorn/commen ... h=ddd6df27
Mapa zgonów na raka na 100k mieszkańców wg Eurostatu na podstawie danych z 2013-2015 roku. Ta różnica między Polską a Niemcami to na pewno wynik tego, że oni są zaszczepieni na covid, a my nie ;) Z chęcią popatrzę na inne propozycje oceny jakości służby zdrowia, bo to przecież tylko kawałek.
Może to nie tylko służba zdrowia, ale np np 'czyste' powietrze, czy 'zdrowe' jedzenie.
Nie wiem, jak do innych, ale do mnie przemawiają twarde dane, a tych jakoś nie widzę w debacie o COVID, tylko notorycznie propagandę, z "obu" stron. Jak ktoś ma dostęp do konkretów, to wklejać.
Pytanie na jakieś podstawie oceniasz że dane są twarde lub miękkie. Bo ja na razie słyszę, że twarde liczby i statystyki są przekłamane.
Dla kontrastu wrzucam "Umieralność i zgony według przyczyn w 2020 roku" wg GUS.
https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ ... ,10,1.html
COVID - 8,7% zgonów w Polsce. Układ krążenia - ponad 35%. Z punktu widzenia śmiertelności mamy wielokrotnie ciekawsze tematy niż COVID, a jednak nie są grzane w mediach.
Tylko nie wspominasz o jednej rzeczy. Covidowe procenty praktycznie zawsze oznaczają łóżko, a często respirator w szpitalu. Plus cały cyrk z izolacją, dezynfekowaniem karetek itp. W przypadku wielu innych schorzeń tak nie jest. A tutaj mamy extra 10% więcej obłożenia szpitali. A realnie pewnie dużo więcej, bo 22% nadmiarowych zgonów obejmuje również inne schorzenia, i część z nich to również obłożenie szpitala. Oczywiście, że jest wiele innych problemów, i tak, powinni być kompleksowo rozwiązywane. Nie były do tej pory, i nie będą w najbliższej przyszłości, chyba że ujemnie, właśnie przez zwiększoną uwagę na covida. Do tego te inne schodzenia są często dużo mniej 'monotematyczne' niż covid. Raków jest pincet rodzajów i każdy traktuje się indywidualnie. Covid pojawił się nagle i ważne jest żeby spróbować się go systemowo i skutecznie pozbyć. Można zaklinać voodoo, wierzyć ze nadejdzie omikron i skończy się na katarze. Można - powinno się?- - leczyć, o czym wspominał kolega wyżej, a co niestety nie jest jakoś skutecznie realizowane. Można próbować na poziomie populacji zmniejszyć probować zmniejszyć transmisję wirusa i ciężkie zachorowania po nim, poprzez (uwaga, uwaga - pełne zaskoczenie teraz)... poprzez szczepenia. To nie jest tajemna strategia wymyślona przez bigfarmę czy Billa, tylko normalne postepowanie w przypadku epidemii/pandemii.
Teraz tak realnie, do brzegu. Jeśli wcześniej mieliśmy całkiem niefajne poziomy umieralności na krążenie czy raka, to przy covidzie i klęknietej służbie zdrowia może być tylko gorzej. Więc fajnie teraz podyskutować o tym, ale to właśnie covid jest przyczyną zgonów bezpośrednio i pośrednio. I to z nim trzeba sobie poradzić.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2139
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Pandemia SARS-CoV-2

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 13 sty 2022, 19:39 haha, Marysiu, proszę natychmiast rozwiązać tatusia i przeprosić!
Nasi naukowcy właśnie znaleźli gen niezgody u Polaków... ;-)
Nie rozumiem tej odpowiedzi, ale dobra, nie muszę wszystkiego rozumieć.
Idąc dalej tokiem tego rozumowania. Polacy i Somalijczycy (ładne rasistowskie zestawienie) przebywają niezaszczepieni w Norwegii nie z powodu swojego systemowego wyobcowania. Polacy i Somalijczycy pozostają niezaszczepieni ponieważ norweski system na to pozwala i niewykluczone stan niezaszczepienia poszczególnych grup populacji jest przez system pożądany.
Problem przemożebny i nierozwiązywalny. Wprowadzić obowiązek szczepień pod karą grzywny, więzienia lub ekstradycji z terytorium kraju.

Depesza z pomniejszego frontu walki z koroną. Chiński Urząd Kontroli Powietrznej / odpowiednik zawiesił dziś na 2 tygodnie American, United i oczywiście nas. Można? Można. Powód: przemknęło kilka osób zarażonych na odpowiednich lotach, u nas bodajże 7 osób na do 250/290. Który konkretnie samolot leciał, nie wiem. Karanie linii lotniczej jest niezbyt uczciwe, wszak segregacja podróżnych podlega pod lotnisko, ale dobra, przecierpimy.
Proszę zapytać Billa kiedy czipy, dobrze? Koledzy anty są bardziej zorientowani w sprawach technologicznych. Czipy naprawdę ułatwiłyby nam kilka rzeczy.

Ogólnie odnośnie powyższych. Nie wiem czy jestem uznawany za covidianina. Wskazuję absurd pewnych rzeczy resztę przyjmując z entuzjazmem. Kiedy wrócimy do normalności? Padło takie pytanie. Odpowiadam: nigdy. Świat który znamy zmienił się bezpowrotnie, pisałem tak już wcześniej i tylko powtarzam.

Sprzeciw wobec szczepionki mRNA jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Poddaniu pod wątpliwość czekają kolejne szczepienia. Grypa, polio, odra, etc. Po co nas trują rtęcią i autyzmem skoro jak na dłoni widać, te choroby wciąż istnieją i szczepienia nie pozwoliły nam ich wyeliminować. Powoli interpretacja rzeczywistości w powyższy sposób staje się coraz bardziej zauważalna.

Amantadyna ciekawa sprawa. Sprzedaż tego leku wzrosła o 400%! Producent tylko zaciera dłonie, sprzedaż na receptę nigdy nie była problemem. Oczywiście, wzrost przychodów u Pfizera był podejrzany, wzrost przychodów u gości od amantadyny z podejrzeń jest zwolniony. Województwa w których wzrost sprzedaży cudownego leku jest najwyższy, tylko przypadkowo ta wartość pokrywa się z najniższymi wartościami zaszczepień, odnotowały również wzrost śmiertelności. Medycznie tematu nie tykam, bo się nie znam, ale tak ekonomicznie, chyba niezbyt pomaga, co?

Odnośnie rosyjskiej szczepionki przeczytałem dziś zaskakującą informację! Podobno ich szczepionka jest wykradzioną szczepionką Astra Zeneca. Tylko nie tą wersją, którą szczepią, tylko tą pozostającą w fazie badań, dopuszczoną na wczesnym etapie, niekompletną. Wykradli wersje nie 1.0 szczepionki tylko wersję przedprodukcyjną, prototypową. Rozumiecie.
ODPOWIEDZ