Pozwolę sobie wrzucić ciekawą (wg mnie) wypowiedź na temat mechanizmów psychologicznych wględem nauki i naukowców itp. Sam artykuł nie jest wprost związany z tematem covidowym, chociaż są odniesienia, mające pokazać ogólny mechanizm "postrzegania" problemów.
Ostatecznie, poza treścią merytoryczną, całkiem interesująca analiza popularnego zdaje się serialu ;-)
https://natemat.pl/392149,marcin-popkie ... -t-look-up
Kilka wybranych fragmentów:
...komu mamy wierzyć w kwestiach badań naukowych? Politykom? Dziennikarzom? Najlepiej dać wiarę środowisku naukowemu, nawet nie samym naukowcom, bo pojedynczy naukowiec też jest człowiekiem, może gadać głupoty, może fałszować badania. Lepiej zebrać to, co mówią różni naukowcy i zobaczyć, jaki obraz całościowy się z tego rysuje.
...możemy natrafić w internecie na wszelkie możliwe informacje, na bełkot, a nawet na pięknie zrobione filmiki, które dezawuują szczepionki [...]
To, co można zarekomendować, to spojrzenie co mówią duże instytucje naukowe, a jak się trafi jeden oszołom, to zostanie odfiltrowany.
internet to dobrodziejstwo czy przekleństwo dla naukowców?
To jest narzędzie. Może być wykorzystywane w dobry i złych celach. Dzięki internetowi mamy dostęp do najlepszej wiedzy naukowej, różnych materiałów, ale mamy też bańki informacyjne, które serwują nam to, co robimy, więc jeszcze bardziej polaryzują poglądy. To jest pytanie, na ile świadomie korzystamy z tego internetu, czy wchodzimy w czarne dziury, czy kontrolujemy proces myślowy w naszych głowach. Media społecznościowe są chyba najbardziej toksyczne, bo właśnie zamykają nas w tych bańkach, formatują i rozbijają społeczeństwo.[...] Na pewno to izolowanie się od informacji, które nam nie pasują i wiedzy, z którą się nie zgadzamy, jest bardzo destrukcyjne dla naszego społeczeństwa.
A teraz jeszcze inne źródło i kilka cytatów, tutaj wprost o szczepieniach. Oficjalna norweska rządowa narracja (w tym cytaty z konferencji prasowych rządu), do przeczytania na publicznych stronach, ale również rozsyłana przez szkoły do rodziców. Daję to jako przykład, że można temat przedstawić rzeczowo i mam wrażenie, że całkiem obiektywnie. Najciekawsze wytłuściłem
W większości automatycznie tłumaczenie, więc mogą być jakieś dziwności gramatyczne ;-)
Nie dałem 'italic'a bo chyba zmniejszał czytelność.
========== Początek cytatu
Rodzice i opiekunowie, którzy chcą, mogą teraz zaszczepić swoje dzieci w wieku od 5 do 11 lat.
Szczepienie jest dobrowolne i nie ma ogólnych zaleceń dotyczących szczepienia wszystkich dzieci w tej grupie wiekowej.
Dzieci bardzo rzadko chorują poważnie, a
wiedza na temat rzadkich skutków ubocznych lub skutków ubocznych, które mogą wystąpić po długim czasie, jest ograniczona. Indywidualna korzyść dla większości dzieci jest niewielka, a Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (NIPH)
nie ma zalecenia, aby szczepić wszystkie dzieci w wieku od 5 do 11 lat. Pozwalają jednak wszystkim rodzicom i opiekunom na szczepienie swoich dzieci, ale będzie to szczególnie istotne dla kilku grup – mówi Minister Zdrowia i Opieki Ingvild Kjerkol.
Może to być szczególnie istotne w przypadku dzieci z chorobami przewlekłymi, rodzin, w których dzieci mają bliski kontakt z osobami o szczególnych potrzebach w zakresie ochrony oraz dzieci, które są narażone na zwiększone ryzyko, ponieważ muszą przebywać w krajach o większej liczbie infekcji lub utrudnionym dostępie do usług zdrowotnych. Odnosi się to również do dzieci, które z innych powodów żyją w szczególnie trudnej sytuacji.
Młodym ludziom w wieku od 12 do 15 lat FHI zaleca, aby młodym ludziom
w grupie wiekowej 12-15 lat zaproponować drugą dawkę. Nie jest to jednak ogólne zalecenie, ponieważ największe korzyści przynosi już pierwsza dawka, a
druga dawka może zwiększać ryzyko zapalenia mięśnia sercowego. Na dzień dzisiejszy posiadamy również ograniczoną wiedzę na temat innych rzadkich skutków ubocznych. Nadal będzie to oferta dla tych, którzy tego chcą.
Rząd postępuje zgodnie z zaleceniami Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, jeśli chodzi o szczepienie dzieci i młodzieży. Jest to oferta dobrowolna, a rodzice muszą zdecydować, czy chcą zaszczepić swoje dziecko. Popieramy również FHI w tym, że
gminy powinny uważać na planowanie szczepień w szkołach, ponieważ oferta może być wtedy odbierana jako silna zachęta władz do zaszczepienia się i tym samym być postrzegana jako mniej dobrowolna – mówi Kjerkol.
Ocena i zalecenie Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego (FHI)
Dzieci i młodzież mają bardzo niskie ryzyko poważnego zachorowania na Covid-19. Zakażenie rzadko prowadzi do hospitalizacji u dzieci, a przeciętny pobyt w szpitalu trwał jeden (1) dzień. FHI (NIPH) ma powody sądzić, że
działanie szczepionki przeciwko chorobie objawowej wariantem omikronu jest znacznie zmniejszone w porównaniu z poprzednimi wariantami wirusa, ale efekt przeciwko poważnej chorobie został zachowany. Wiedza na temat działań niepożądanych w grupie wiekowej 5-11 lat jest ograniczona, co sugeruje ostrożność podczas szczepień.
FHI nie poda zatem ogólnych zaleceń dotyczących szczepienia wszystkich dzieci, ale uważa, że zarówno pierwsza, jak i druga dawka u dzieci i młodzieży będą w stanie zmniejszyć ryzyko zachorowania u poszczególnych dzieci.
========= koniec cytatu
Kilka słów komentarza ode mnie.
Szczepienia w Norwegii - wszystkie, nie tylko na covid - są dobrowolne. Istnieje normalny kalendarz szczepień dla dzieci, podobnie jak w PL, i większość dzieci jest szczepiona, ale nie ma przymusu.
W przypadku dzieci 12-15 (o tej grupie mowa wyżej), pierwsza dawka była zalecana, a szkoły organizowały punkty szczepień. Dopiero kilka dni temu zatwierdzono możliwość szczepienia drugą dawką, ale z komentarzami jak wyżej. Celowo piszę zatwierdzono, a nie zarekomendowano, bo z tekstu wyraźnie widać, że rekomendacja jest raczej ostrożna , tylko dla tych którzy naprawdę chcą lub powinni. Podobnie z grupą 5-11, ostatecznie zatwierdzono, ale z zauważalną ostrożnością (i na razie będzie to jedna dawka). Jako ciekawostkę dodam, że dla wszystkich grup wiekowych odstęp między pierwszą i drugą dawką to 8-12 tygodni, a nie 3 jak w PL. Nie będę teraz wyszukiwał, ale wytłumaczenie było równie 'ostrożne' jak powyższe. Podobnie było w przypadku zawieszenia szczepienia z użyciem AZ (szczepionka ostatecznie nigdy nie wróciła), oraz JJ (tutaj szczepionkę ostatecznie zaakceptowano, ale podano do publicznej wiadomości, że lekarze mają obowiązek przedstawić wszystkie znane na tamtą chwilę skutki uboczne i próbować "od-namówić" pacjenta od przyjęcia tej szczepionki. Dopiero na wyraźne życzenie pacjenta będzie ona mogła być użyta. Później dość szybko wprowadzono możliwość boostera po JJ, jako wyjątek, gdy boostery były tylko dla 65+.
Tym wszystkim chciałem pokazać, że rząd jeśli ma wolę, to nie ma problemu podać, że nie znamy do końca skutków ubocznych, że szczepionka jest dostępna, ale nie jest zalecane branie 'na zapas'. I - nie ukrywam, że to podoba mi sie najbardziej - że działania gmin, np szczepienia w szkołach, powinny być tak zorganizowane, żeby ludzie nie odczuli "nacisku" na szczepienia.
I na koniec przypomnienie, bo pewnie pisałem już kilka razy. Obecna statystyka, przy rządowej narracji takiej jak powyżej, w tym wyraźnym podkreślaniu, że szczepienia są dobrowolne, to 90% zaszczepionych minimum dwoma dawkami dla grupy 18+. A 94% osób przyjęło minimum jedną dawkę szczepionki. To że w PL zaszczepionych dwoma dawkami jest coś 55% jest... niepokojące co najmniej. I nie już tylko z epidemiologicznego punktu widzenia, ale raczej ogólno-społecznego.