Wielki reset.

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 405
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Wielki reset.

Post autor: intbrun »

Myślę, że jest tutaj błąd logiczny. Roboty, komputery czy maszyny, obsługują technicy, a nie wysoko wykwalifikowani inżynierowie. Tramwaj jest bardzo skomplikowaną maszynerią, co nie oznacza że motorniczy musi kończyć politechnikę. Tak samo jak politechniki raczej nie kończył przeciętny mechanik samochodowy, grzebiący w drogich i skomplikowanych autach (czy tramwajach, skoro już taki przykład był wcześniej). Inżynierowie są od ich wymyślania, projektowania i budowania prototypów. Jeśli dobrze by to ułożyć, to znajdzie się praca dla każdego chętnego, i raczej nad tymi chęciami trzeba popracować najbardziej. A podziały społeczne były, są i będą. Zawsze będą mądrzejsi i mniej mądrzy, lepiej i słabiej wykształceni, bogatsi i biedniejsi. To po prostu jest normalne i naturalne. Niestety ludziom łatwo jest wmówić, że wszyscy są równi, że się należy, że bogaci mają robic na biednych itp. A wystarczyłoby , żeby każdy robił swoje.
patha
Intro-wyjadacz
Posty: 380
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Wielki reset.

Post autor: patha »

intbrun pisze: 18 sie 2021, 23:40 Myślę, że jest tutaj błąd logiczny. Roboty, komputery czy maszyny, obsługują technicy, a nie wysoko wykwalifikowani inżynierowie. Tramwaj jest bardzo skomplikowaną maszynerią, co nie oznacza że motorniczy musi kończyć politechnikę. Tak samo jak politechniki raczej nie kończył przeciętny mechanik samochodowy, grzebiący w drogich i skomplikowanych autach (czy tramwajach, skoro już taki przykład był wcześniej). Inżynierowie są od ich wymyślania, projektowania i budowania prototypów.
Zautomatyzowanych robotów przy taśmach produkcyjnych nikt nie kontroluje... Inzynierowie je "obsługują" w sensie konserwacji urządzeń i naprawy usterek. W przytoczonym przez Ciebie przykłądzie mówiłąś o "robocie, który sam położy płytki w łazience". Takiego robota hipotetycznego High-Tech nie naprawi Pan Zdzisiak Złota Rączka z warsztatu samochodowego. Taki robot, żeby był autonomiczny będzie musiał mieć AI o mocy obliczeniowej przekraczającej obecne roboty z Boston Dynamics , będzie połączony do chmury przez satelitę, a jego naprawa będzie wymagała specjalistycznej wiedzy i narzędzi.
Mało tego, przy nowej generacji samochodów Pan Zdzisiek nie będzie nawet mógł naprawiać samochodów, jego biznes zbankrutuje. Samochody elektryczne nie dosyć, że mają zbyt wysoki poziom złożoności (zwłaszcza dla kogoś kto nie ma dostępu do dokumentacji technicznej - choćby był inżynierem z mega mózgiem ) ,to przyszłością produkcji będą samochody składające się z niewielu gotowych modułów - tak jak przesłanym przeze mnie wcześniej filmiku.
Jeśli dobrze by to ułożyć, to znajdzie się praca dla każdego chętnego, i raczej nad tymi chęciami trzeba popracować najbardziej.
Historia jednak pokazuje, że posiadanie pracy nie zależy jedynie od chęci, ale również od struktury rynku, która określa popyt na oferowane przez Ciebie umiejętności.
Image
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 405
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Wielki reset.

Post autor: intbrun »

patha pisze: 20 sie 2021, 12:13 Historia jednak pokazuje, że posiadanie pracy nie zależy jedynie od chęci, ale również od struktury rynku, która określa popyt na oferowane przez Ciebie umiejętności.
Nie mogę się bardziej nie zgodzić z powyższym.
I dokładnie to mam na myśli. Zobacz jakie dziś "zawody" produkujemy - naprawiać złomków z zachodu, a nie mechanik samochodowy. Tak, takim ludziom może będzie gorzej, ale w moich oczach taka praca mija się z "misją" mechanika samochodowego. Sam korzystałem w PL i w obu autach sprowadzonych przez nieprzypadkowe osoby na zamówienie, do lekkiej naprawy, w pierwszych latach psuły się właśne te rzeczy które były "fachowo" naprawiane. Rozumiem potrzebę rynkową, chociaż trzeba ją rozpatrywać lokalnie w kraju, a nie w skali globalnej. Mam jednak wątpliwość co do fachowości panów mechaników, którzy swoją wiedzę zdobywali ostatnie 10 lat na spekulowaniu szrotami. A oni pewnie teraz najgłośniej krzyczą, jak to elektryczne pudełka są niefajne i szkodliwe. Nie da się ukryć - młotkiem i drutem to tam już niewiele się da zdziałać.
Wracając do cytowanego zdania, struktura rynku nie pojawia się nagle i znikąd. Kryzysy, jak ten ze zdjęciach, zakładam, że z lat 30tych, jak i bliższy nam w czasie mieszkaniowo-bankowy z 2008 roku były przecież do przewidzenia. Ba, były do uniknięcia, gdyby się dobrze za to zabrać systemowo. Ale w naszym egoistycznym świecie każdy patrzy na koniec własnego nosa i doraźne korzyści, bez względu na cenę. Więc cena potrafi być wysoka. Dzisiejsze głosy mówiące, że przyjdzie nam czy naszym dzieciom spłacać kiedyś dzisiejsze "zasiłki" są kwestionowane, jeśli nie wprost wyśmiewane. Konsumpcyjny świat sam się napędza, a my mamy tendencję do posiadania i przejadania więcej niż nas stać. I niż potrzebujemy.
Umiejętności to coś co należy kształcić i dobrze jest to robić perspektywicznie. Ludzie mają tendencję do trzymania się jednego miejsca, jednego fachu. A potem bywają zaskoczeni, że dany rodzaj biznesu umiera.
Polecam jako ciekawostkę, ze szczególnym naciskiem na Blockbuster, bo pewnie najbardziej pasuje do tematu: https://usbox.pl/en/4-historic-brands-in-the-us-market/
Ale tak jak w przypadku prywatnych firm, nawet dużych, można to sprowadzić do "to ich sprawa", tak wiele biznesów jest jednak wprost powiązanych z gospodarką i ich wygaszanie czy zmiany powinny być wspierane przez system. Jak górnictwo czy rolnictwo, czy pewnie wiele innych.

I na koniec napiszę, że nie do końca jednak zgadzam się z powyzszym cytatem. Bo oferowane przez nas umiejętności dość mocno przekładają się na chęci. Chęc dostosowania się do nowych warunków, chęć nauki czegoś nowego. Czasy gdy w szkole uczyło się być np szewcem, a potem przez całe życie naprawiało się buty już minęły (aż korci mnie zapytać czy wszyscy czytający na pewno wiedzą co to jest szewc). Jeśli system dalej prowadzi szkołę dla szewców mamiąc jej uczniów jaką dobrą i ciekawą pracę będą po niej mieli, to źle to świadczy nie tylko o tym systemie, ale o rodzicach dziecka, które taką szkołę wybiera, jak i o samym dziecku. Nie wydaje się jednak być poprawne blokowanie rozwoju fabryki nowoczesnego obuwia z syntetyków, tylko dlatego, żeby szewce ciągle mieli pracę.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Wielki reset.

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 20 sie 2021, 15:42 Polecam jako ciekawostkę, ze szczególnym naciskiem na Blockbuster, bo pewnie najbardziej pasuje do tematu:
Krótko uzupełnię, bo tutaj można ładnie wpleść temat tego wielkiego restartu, tego co nam szykują.
Pan AM – Amerykańskie linie lotnicze

Założony: 1927 r.

Upadłość: 1991 r.

Amerykański gigant lotniczy, którego samoloty nie latają już od ponad 20 lat. Jako pierwsza linia lotnicza posiadała samolot Boeing 747, którym do Warszawy mogła dotrzeć przesyłka z USA. Upadła m.in. z powodu zamachu terrorystycznego nad Lockerbie w 1988 r.
Kwestią odszkodowań za katastrofy nie będę się zajmował, to zdarzenie losowe. Nuda.
Pan Am charakteryzował się użytkowaniem 747 (Pan Am to pierwszy użytkownik modelu 747). To są ogromne drogie w eksploatacji maszyny. Teoretycznie odpowiednie tylko do rejsów pomiędzy aglomeracjami. Nowy Jork - Londyn, Paryż, Frankfurt, Rzym. California - Azja. Tutaj pojawia się pierwszy problem, a właściwie trzy pierwsze problemy: British Airways, Air France, Lufthansa. Spółki które miały warunki preferencyjne np. w opłatach lotniskowych w Europie ale także mogły rywalizować tańszą walutą, co za tym idzie optymalizować koszty np. personelu pokładowego.

Personel pokładowy w tym wypadku ważna rzecz, bo jak 747 w konfiguracji Pan Am'u miał 3 pokłady w tym pierwszą klasę prawdziwie pierwszą tzn. kucharz, przedziały 1 osobowe, barek a nawet kuszetka. Tutaj czasem 21 Żanet wchodziło. Babski cyrk. Niedobrze.

Restrukturyzacja floty?

Pan Am nie był w stanie wymienić floty 727 na 737, przegrywa w dodatku kontrakt na 50 odpowiedników 737 w Airbusie czyli A320. Słabo, tańsze rejsy mogą subsydiować long haul'y choć praktyka jest raczej odwrotna. Mniejsze samoloty to mniejsze zużycie paliwa, tańsze opłaty lotniskowe, inne zużycie silników i części eksploatacyjnych. Samego paliwa na 100 km 747 pali 1200 litrów a trochę późniejszy bo 787 zaledwie 600 litrów.

Dodatkowo dochodzi konkurencja prywatnych odrzutowców. 1990 bogaczy już było stać na posiadanie własnego samolotu lub indywidualny czarter. Przy podejściu rejs jest przygodą, ktoś majętny mógł mieć ochotę na bardziej indywidualne doświadczenie, na obsługę VIP.

Dziś 747 latają głównie na chińskich trasach. Dużo ludzi, dużo potencjalnych pasażerów, krótkie trasy. Niszowy rynek.

Teraz wracamy do zmian związanych z wielkim resetem w Europie. UE szykuje regulację fit for 55. Regulacja wymusza na liniach lotniczych stosowanie droższego nisko-emisyjnego paliwa. Za paliwo pax płaci w cenie biletu, ceny pójdą w górę a branża przecież i teraz, podupadła przez pandemię.

Kto z nas ma najgorszą sytuację? Lufthansa i o niespodzianka, obok KLM są największym w europie użytkownikiem 747. Tuż obok są Emirates z równie dużą stratą i nawet większą liczbą odpowiedników 747, Airbusów A380. Czy te linie zbankrutują? Niemiecka nie wydaje mi się, ale arabska ma przed sobą dużo znaków zapytania.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 405
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Wielki reset.

Post autor: intbrun »

trafne podsumowanie. Chociaż dobrze jest chyba zaznaczyć, że w LH to akurat first class jest cieniutki do Emirates. Główną atrakcją jest możliwość skorzystania umyślnego terminalu we Frankfurcie i - jeśli ma sie przy sobie odpowiednią ilość odpowiednich kart kredytowych - przejażdżka Porsche po autostradzie. A flota 747 jest jednak odnowiona (w szczególności samoloty są bardziej oszczędne) i klasycznych jumbo zostało już tylko kilka sztuk. w A380 praktycznie zawsze pełno, przynajmniej w czasach przedkowidowych. Ciekawostką jest możliwość zwiedzenia jednego z takich starszych 747 Lufthansy (wycofanego z użytku już wiele lat temu) w muzeum techniki w Speyer.
Z liniami i ich bankructwem to jednak dochodzą czynniki niebiznesowe. Norwegian powinien już kilka razy zbankrutować, a jednak jeszcze dycha. Z cenami to na razie mam wrażenie że lepsze promocje niż wcześniej, chociaż to pewnie wędka, żeby ludzie szybko wrócili do starych nawyków, a później stopniowo w górę i nadrabianie strat. A w tle taki SAS wywalił z pracy połowę pracowników, i pewnie nieprędko wróci do dawnej - wcale przecież nie najlepszej - kondycji.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Wielki reset.

Post autor: Drim »

A380 w Europie jest garstka. One mają po prostu mądrze rozplanowana siatkę i dzięki sprawnej rotacji sprawiają wrażenie mocniejszej obecności na rynku. Wczoraj rzuciłem okiem na radar i na niebie większość długich lotów Lufthansy to były 747 (9z10). Ciekawostka: lot do Meksyku trwa dłużej niż dzień (28h), być może przez mocne wiatry boczne na Karaibach. Kuszetka rzeczywiście może być rozwiązaniem (współczuje PAXom z ekonomicznej). Lufthansa chce zredukować swoją flotę 747, tutaj niewykluczone, mocno eksploatują w ostatnim czasie aby podbić rezusy silników i zużyć wszystko to co w samolotach się regularnie wymienia. Potem na rynek wtórny i do Chin, albo do cargo.

Olbrzymie samoloty z pewnością mają sens i niszę, kto nie chciałby lecieć cały boży dzień z możliwością położenia się w kuszetce a nawet z możliwością skorzystania z prysznica. Dla linii lotniczej, operatora i państwa macierzystego to raczej kwestia prestiżu, wizytówka, spójrzcie jacy jesteśmy majętni, jak dobrą obsługę jesteśmy w stanie zapewnić.

Problemem jest niestety pasażer. Czy ludzie są na tyle majętni aby móc regularnie kupować bilety za 20tyś, bo tyle kosztuje klasa pierwsza prawdziwie pierwsza? Kwestia wachlarzu usług który realizujemy. Zmniejszymy ilość usług, obniżymy cenę to od razu poleci w dół jakość obsługi pasażerów. Bardzo trudny segment rynku. Na dobrą sprawę long haul'y można znaleźć już od 1200 zł.

Dubaj i Emirates.
Linia lotnicza która posiada największą ilość olbrzymów. Na początku uziemiła wszystkie ale jak tylko zaczęły spływać reporty finansowe to zmiana o 180 stopni. Czerwiec 2020 i dobrotliwy Allah mówi: ten wirus jest już w odwrocie, otwieramy! Niestety wyniki są na minus. Cały czas na minus. Dubaj się wyludnia przez epidemię. Problemy Dubaju to szansa dla sąsiadów... Katar i ich linie lotnicze, Oman też ma linie lotnicze, Bahrajn też ma linie lotnicze, Kuwejt nie wiem ale Irak chce mocno wejść w rynek lotniczy. No i mój ulubieniec... fanfary... Egipt.

Największą grupą etniczną w Emirates są Egipcjanie i Egipcjanki. Oni odchodzą, odchodzą właśnie do swoich macierzystych linii lotniczych. Legenda głosi, że wieczorem w hotelu pracowniczym w Dubaju przez cienkie ścianki słychać płacz stewek, bo one chcą do mamy, nie chcą robić w arabskim kołchozie z wyśrubowanymi standardami. Pasażer chce cię przytulić i zrobić sobie wspólne zdjęcie? No nie bardzo, on nie jest twoim mężem, potencjalna nagana bo łamiesz prawo szariatu, dla was i tak trochę zliberalizowane... ale o tym poniżej. ​

Tutaj dla elementów komicznych (w końcu sobota) proszę sobie wyobrazić takiego stereotypowego arabskiego szejka, w białym kandorze, z białą gutrą przepasaną czarnym agalem, który dostaje drgawek, palpitacji serca i trzęsie się złorzecząc: haram, haram! absolutely haram!

A cóż to... Horus? Bóg nieba, słońca i faraonów? Nie ma boga prócz Allaha. Haram! Proszę przemalować na zielono!

Image

A cóż to... na Allaha dobrego w niebie jedynego kto pozwolił tej kobiecie prowadzić samolot? Gdzie jest jej mąż, jej ojciec? (niech was Allah sprawiedliwy broni mówić mu, że licencje pilota na 99,9% dostała w Europie, od chrześcijanina, bo będzie dżihad).



Trochę przydługi ten wstęp ale dobra. Wielki reset, wielkie zmiany a ze stanem zamierzchłym niewątpliwie kojarzy się Dubaj a to o nim chciałem pisać. Dubaj ma problemy. Głównym założeniem miasta miał być hub z dobrą linią lotniczą dla mieszkańców i tranzytu. Nowe światowe centrum finansowe. Dobre usługi dla mieszkańców i turystów. Drogie auta i cuda budownictwa mieszkalno - użytkowego. Heh, Burdż Chalifa nie ma nawet kanalizacji. Metro tylko w centrum. Miasto w zbudowane w stylu amerykańskim (często uznawanym za najgorszy styl) gdzie bez samochodu nie przeżyjesz a o opiece medycznej i edukacji dla najbiedniejszych (którzy stanowią nawet i połowę miasta) można tylko pomarzyć.

To wszystko nasuwa pytanie: czym jest miasto? Czym miasto było przed wielkim resetem, czym miasto stanie się po wielkim resecie? Czy Bahrajn, Katar, Oman, Kuwejt, Bagdad a przede wszystkim Kair mają szansę spojrzeć na Dubaj i powtórzyć jego sukces unikając przy tym jego błędów?

Kair przede wszystkim, chciałem to wpleść wcześniej ale będzie teraz. Szkoła koraniczna w Kairze ma opinię tej liberalnej. Liberalizm promieniuje na cały kraj, również na personel pokładowy linii lotniczych. Pracownik niekoniecznie może chcieć pracować tam gdzie rygory są wyśrubowane, może wybrać linię o trochę niższym standardzie gdzie w zamian pracownicy mają trochę lżejsze warunki pracy.

Niewątpliwie w czasach pandemii powraca idea miasta piętnastominutowego. Blisko do rodziny, blisko do pracy, szkoły, usług. Dubaj to miasto emigrantów, Hindusów i Europejczyków, zbudowane przez bogatych Arabów i Amerykanów (min. Epstein mocno inwestował w Dubaj), którzy niekoniecznie mogą rozumieć dlaczego to Kopenhaga albo Amsterdam są uznawane za najlepsze miejsca do życia.

Kopenhagi, Amsterdamu nie zbudował książę, albo jakiś baron. One zbudowały się same, samorządnością, goedendagiem i liberalną protestancką interpretacją życia Jezusa z Nazaretu. Gdzie miejsce na szariat? Nawet w zliberalizowanej Dubajskiej wersji? A wspomnijmy Katar chciałby nawet ostrzejszą wersję nam sprzedać.
patha
Intro-wyjadacz
Posty: 380
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Wielki reset.

Post autor: patha »

Drimlajner pisze: 21 sie 2021, 13:40

Trochę przydługi ten wstęp ale dobra. Wielki reset, wielkie zmiany a ze stanem zamierzchłym niewątpliwie kojarzy się Dubaj a to o nim chciałem pisać. Dubaj ma problemy. Głównym założeniem miasta miał być hub z dobrą linią lotniczą dla mieszkańców i tranzytu. Nowe światowe centrum finansowe. Dobre usługi dla mieszkańców i turystów. Drogie auta i cuda budownictwa mieszkalno - użytkowego. Heh, Burdż Chalifa nie ma nawet kanalizacji. Metro tylko w centrum. Miasto w zbudowane w stylu amerykańskim (często uznawanym za najgorszy styl) gdzie bez samochodu nie przeżyjesz a o opiece medycznej i edukacji dla najbiedniejszych (którzy stanowią nawet i połowę miasta) można tylko pomarzyć.
Ach te algorytmy Youtuba, dwa dni temu wyskakuje mi filmik "dlaczego Dubaj to miast do dupy" i kolejki szamborurków na drodze,a teraz ktoś pisze o tym na forum. Wszyscy jesteśmy sterowani.

Dubaj jest sztucznym miastem, polem zabaw naftowych bogaczy. Normalnie miasta powstają w sposób organiczny. I zazwyczaj kierunek ich rozwoju był podyktowany przez jakieś uwarunkowania ekonomiczne - ktoś na tym zarabiał.
Dubaj nigdy nie był miastem, które miało na siebie zarabiać, bo jego władcy myśleli kategoriami nieograniczonej gotówki. Dlatego wszystkie pomysły o "światowym centrum finansowym" nie miały celów ekonomicznych, tylko wizerunkowe. Jak to się w Polsce mówi - "chcieli się wystawić".
Nie wiem co przyszłość Dubaju ma wspólnego z Wielkim Resetem. Raczej ma z kryzysem Covidowym. Możliwe, że spadek popytu na ropę przetrzepie trochę szejków po kieszeni i będzie można kupić w Dubaju tanie dobra luksusowe.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Wielki reset.

Post autor: Drim »

patha pisze: 22 sie 2021, 3:43 Ach te algorytmy Youtuba, dwa dni temu wyskakuje mi filmik "dlaczego Dubaj to miast do dupy" i kolejki szamborurków na drodze,a teraz ktoś pisze o tym na forum. Wszyscy jesteśmy sterowani.
Komentarze pod tamtym filmem są zabawne. Raszid al-Kurafi: buuuuuuu nie znacie się, Dubaj to perła cywilizacji.



Jeśli chodzi o ten film to tak, był swego czasu na czasie, ale na Joemonster znaleźli w jednym z jego filmów standardowe stwierdzenie: Polacy są współodpowiedzialni za Holocaust i kanał zaczął szybować w Polskich IP, stąd mógł być podpowiadany wszystkim możliwym użytkownikom lokalizowanym jako ruch z Polski.

Tu trzeba Nord VPN :muza:

Filmik dobrze zrobiony, ale nic nie wspomina o Emirates stąd meh.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 405
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Wielki reset.

Post autor: intbrun »

Kuszetki i prysznice w samolocie to ektrawagancja. Oczywiście, że fajnie mieć (chociaż to samo można mieć w pociągu w Kazachstanie, za 2-3 stówki).
Ja się nie znam, nie obracam się w takich sferach, które wymagają żeby wysiadać z niepomiętym garniturze z samolotu (chociaż nie raz zdarzyło mi się uderzać prosto do biura). Prysznic mogę wziąc w longue na lotnisku, czy w tejże pracy od biedy. Albo pojawić się na executive w T-shircie i szortach z rozbrajającym uśmiechem "zgubili mi bagaż" ;-) Dla mnie to fanaberie są po prostu. Ale ja wychowany pod namiotem, do wielkiego łóżka w sypialni mam problem dobrać odpowiednio twardy materac ;-)

Żeby było śmieszniej latając parę razy longi z LH, tylko raz był to 747, pozostałe na A330/A340 (nie żeby jakoś lepiej...). A najchętniej jak lot jest operowany przez UA w ramach *A. Ale to już inny temat.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Wielki reset.

Post autor: Drim »

Temat ten sam, ten sam, wszak ten wielki i niepotrzebny offtop w gruncie rzeczy wyrósł z...
patha pisze: 17 sie 2021, 2:41 Więc jaka będzie praca pracowników o niskich kwalifikacjach w drugiej połowie XIX w. ? Ilu pracowników pomieszcza usługi ?
A380 na złom - ile to miejsc pracy w Airbusie? A nie tylko inżynierowie składają samoloty / mają związek z procesem produkcyjnym. Czy technika zabierze pracę? A może będzie więcej pracy przy obsłudze mniejszych samolotów? Parafrazując ten przykład z koparką.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 405
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Wielki reset.

Post autor: intbrun »

kwestia czy tych mniejszych samolotów będzie naprawdę więcej. W aeroklubie te kilka Cesn, które mamy nie wymaga jakiejś specjalnej obsługi bieżącej. Ale z drugiej strony regularne remonty silników, jakieś prywatne jety i helikoptery. Trudno powiedzieć, że to do ludu schodzi, ale jest tego więcej niż kiedyś chyba. Podobnie łódki przeróżne (nad wodą mieszkam to jestem w temacie).
Osobiście uważam, że praca dla nisko wykwalifikowanych pracownik zawsze będzie. Warunek - nie zabije sie klasy średniej, która tę pracę będzie dawać. Małe i średnie firmy. No i drugi warunek - dotrze w końcu do ludzi, że nisko wykwalifikowany pracownik będzie z zasady zarabiał niską pensję, a wysoko wykwalifikowany pracownik wysoką. A u nas chyba ciągle jeszcze jakieś echa komunizmu są w tych kwestiach. A kafelkarz po podstawówce zarabia więcej niż nauczyciel po studiach, czy asystent na uczelni. Jakoś niezmiennie drażni mnie to.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Wielki reset.

Post autor: Drim »

Tak, tak. Cessny. Czy Enter będzie w stanie wydzierżawić 797 w 2025, czy załatwimy dla LOTu 777x? No co, małe samoloty.

Upadła fabryka, niech żyje fabryka. Co tam w 1930 miało problemy? Huty stali i nieruchomości? No tak, Hoover dotował przewozy lotnicze, znikł problem skupu gruntu, kładzenia szyn, budowy infrastruktury pod przewóz ludzi i towarów. Problem bo zamiast zwykłego Joe dowożącego wodę do lokomotywy starym wysłużonym fordem T, teraz pracę miały naftowierty, ale jakoś przeżyliśmy.

Kafelkarz zarabia więcej ponieważ pracuje prywatnie i jego pracę wycenia rynek, struktura popytu i podaży. Nauczyciel, wykładowca zarabia marnie bo jego pracę wycenia poszukiwanie oszczędności w budżecie, komu obciąć subwencję aby starczyło do pierwszego.

Min. dlatego popieram prywatyzację edukacji, aby uwolnić pensje nauczycieli i wykładowców.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 405
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Wielki reset.

Post autor: intbrun »

Kafelkarz zarabia więcej, bo często robi na czarno. Przy "nomalnej" cenie miałby mniej zleceń i więcej obciążeń. A jeszcze dodatkowo musiałby odpowiadać za wykonaną pracę. Niestety u nas ciągle często pan majster zapomina kto jest Sprite a kto Pragnienie. Albo inaczej - u nas ciągle to majster jest Sprite, bo klient nie potrafi go dobrze ustawić. Piszę "majster" bo to dotyczy wielu innych dziedzic tzw 'usług', kafelkarz jest tutaj tylko przykładem.

Z nauczycielami to niestety jest tak, że w prywatnej szkole niekoniecznie będzie zarabiał więcej niż w państwowej, mając mniejsze "osłony" od systemu. Tenże system wychował ludzi tak, że pracują na kilka etatów (nauczyciele, medycy, ale i rzeczeni kafelkarz, którzy potrafią rzeczone kafelki kłaść po godzinach swojej 'normalnej' pracy). Ludzie cieszą się że "godnie' zarabiają, system cieszy się, że ludzie nie mają czasu systemu rozkminiać, a wieczorem styrani raczą się mocnym kiepskim, wspierając akcyzą kasę tegoż systemu. Do tego chlapnie się jakimiś zasiłkami, i Kowalski szczęśliwy.
Nawet nie wie, że da się pracować w normalnych godzinach, a określenie hobby nie oznacza kładzenia kafelków popołudniami.

W temacie płatnej edukacji to móglbym akurat trochę napisać, ale w PL płatne szkoły to dla znakomitej większości yeti, i jako takie są wyjątkiem od reguły, więc sobie odpuszczę. Ale również popieram. I sam korzystam.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Wielki reset.

Post autor: Drim »

Fairytaled pisze: 11 wrz 2021, 8:35 W odniesieniu do społeczeństwa pojawia się obserwacja, że po II wojnie światowej ludzie potrafili sami zadbać o siebie, w przeciwieństwie do dzisiejszego pokolenia, które uważa, że ma prawo do darmowej opieki zdrowotnej, czy też darmowych świadczeń socjalnych; co prowadzi do tego, że rządy muszą wydawać więcej, przez co zwiększają się ich kompetencje i władza.
Fałszowanie historii.
Europa Wschodnia (ZSRR) otrzymywało pomoc humanitarną przynajmniej do 1960 (od USA). Rozumiem, mówiąc z perspektywy mieszkańca Stanów Zjednoczonych względnie osoby poruszającej się w tamtejszym kręgu kulturowym (gdzie lata 1950 to był wzrost gospodarczy) to ciężko dostrzec zrównane z ziemią japońskie i niemieckie miasta, ciężko dostrzec plagę prostytucji i alkoholizmu.
A nawet samo USA, czy obywatele Stanów Zjednoczonych tak sami z siebie... a może Plan Marshalla (ogromne wydatki budżetowe), a może Wojna w Korei (ogromne wydatki budżetowe).
Fairytaled pisze: 11 wrz 2021, 8:35 Władza jest pociągająca dla jednostek posiadających cechy socjopatyczne, itp.
Wskaż tą socjopatologię, ja jej nie widzę.
Fairytaled pisze: 11 wrz 2021, 8:35 Dalej; mamy mniej przedsiębiorców, którzy zostają bardzo mocno opodatkowani, i całą rzeszę ludzi, którzy niczego nie wytwarzają. Ale jest to też wynik centralizacji produkcji, który jest wynikiem monopolu stworzonego przez wielkie korporacje.
To jest koszt rozrośniętego państwa, wysokie obciążenia podatkowe. Korporacje w historii miały momenty bezpośredniego poboru podatku, czy te czasy znów nadejdą myślę, że tak. Obecnie nie widzę hamulcowego ów procesu.
Fairytaled pisze: 11 wrz 2021, 8:35 Oprócz tego, w kontekście covida pojawia się wątek inflacji, która jest ukrytym podatkiem; pada tu argument, że to, czy uratujemy parę osób więcej, czy mniej nie jest tu najważniejsze, bo rosnąca inflacja spowoduje to, że biedni i przedstawiciele klasy średniej nie będą mieli czego do garnka włożyć. Zauważa się, że wielki reset jest próbą wprowadzenia socjalistycznych rozwiązań, które historycznie nigdy nie kończyły się dobrze, przy użyciu nowoczesnych technologii.
Uspokajam, będą. Nie wszędzie na świecie panuje inflacja i rozwiązaniem z pewnością będzie import żywności. Najważniejsze pytanie czy inflacja doprowadzi do bezrobocia (bo to wcale nie jest oczywiste), do zubożenia społeczeństwa doprowadzi na pewno.
Fairytaled pisze: 11 wrz 2021, 8:35 Pojawiła się też hipoteza, że obecny kryzys spowoduje powrót do wartości konserwatywnych,
ponieważ ludzi będą potrzebowali poczucia bezpieczeństwa, silne społeczności, które coś łączy mają to bezpieczeństwo gwarantować.
Również tak obstawiałem. Niestety jak się okazuje konserwatyzm jest bardzo śliską ideą, a może bardziej jest przyjmowany/promowany przez śliskie osoby. Ciężkie czasy ogólnie są dobrym gruntem dla poszukiwań silnej i stabilnej władzy, w tym nie ma nic odkrywczego. Prawda jest niestety pesymistyczna, tylko TY jesteś w stanie odpowiednio zadbać o swój los.
Fairytaled pisze: 11 wrz 2021, 8:35 Oprócz tego był tam też wątek jedzenia; w kontekście dużych marketów, zarządzanych przez korporacje, które mogą wymagać elektronicznych paszportów, więc ludzie, którzy takich dokumentów nie mają znajdą się w trudnej sytuacji. Duże aglomeracje miejskie prawdopodobnie nie są najlepszym wyborem dla takich osób.
Pudło.
Największym sprzedawcą detalicznym w UE jest sieć prywatna (Lidl i Kaufland) należąca do dwóch osób (kapitalizm), nie korporacja (socjalizm).
patha
Intro-wyjadacz
Posty: 380
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Wielki reset.

Post autor: patha »

1% najbogatszych w USA posiada po pandemii więcej niż cała klasa średnia:
https://www.bloomberg.com/news/articles ... ddle-class

I niech mi ktoś powie, że nie żyjemy w czasach wielkiej globalnej transformacji z ustrojów względnie demokratycznych/republikańskich na technokratyczne oligarchie. Przy takim rozkładzie sił i środków nie ma mowy o tym, żeby jakieś gołodupce wybierały sobie kogo chcą do władzy i jeszcze chciały kształtować świat po swojemu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Drimlajner pisze: 23 sie 2021, 14:20 Temat ten sam, ten sam, wszak ten wielki i niepotrzebny offtop w gruncie rzeczy wyrósł z...
patha pisze: 17 sie 2021, 2:41 Więc jaka będzie praca pracowników o niskich kwalifikacjach w drugiej połowie XIX w. ? Ilu pracowników pomieszcza usługi ?
A380 na złom - ile to miejsc pracy w Airbusie? A nie tylko inżynierowie składają samoloty / mają związek z procesem produkcyjnym. Czy technika zabierze pracę? A może będzie więcej pracy przy obsłudze mniejszych samolotów? Parafrazując ten przykład z koparką.
Konkretnie gdzie te miejsca pracy ? Przemysł idzie w kierunku modularności. Wielkich, gotowych części robionych "na raz". To trochę potrwa zanim mniejsze firmy zaczną w ten sposób produkować, ale w końcu będą musiały, bo ta technologia jest po prostu tańsza i efektywniejsza, no i tnie miejsca pracy.
Tu masz silnik rakiety drukowany na drukarce 3D:
https://www.youtube.com/watch?v=kz165f1g8-E

Zgaduj zgadula ilu podwykonawców, mechaników przykręcających śrubki ,spawaczy, kierowców przewożących części, kierowniczek koordynujących te transporty ,robotników w hutach tworzących specjalne stopy metali i pracowników przy obrabiarkach - wymagało zbudowanie takiej części 40 lat temu ? A teraz cały ten łańcuch podwykonawców zostaje zastąpiony przez jedną bezobsługową maszynę.

Ja bym bardzo chciał, żeby było tak jak niektórzy mówią: " to fajnie, że roboty zastąpią ludzie przy nudnych i nieciekawych pracach, bo wtedy ludzie będą mogli się zająć jakąś ciekawszą pracą" . Tylko gdzie mają być te ciekawsze prace. KONKRETNIE GDZIE ?
ODPOWIEDZ