Typowo aseksualna nie jestem, bo przejawiam uczucia romantyczne wobec mężczyzn, ale mam bardzo niskie libido i po prostu mnie ta sfera nie interesuje i nigdy nie interesowała. Nie myślę o tym, nie potrzebuję tego, a sam "normalny" stosunek wydaje mi się czymś zupełnie zbytecznym. W dodatku nie chcę mieć dzieci. Mimo 32 lat na karku i mieszkania na swoim od 18 roku życia nawet nigdy nie weszłam na żadną porno stronkę, czat ani nic takiego, nie dążyłam też do realizacji pragnień z innymi ludźmi. Mało kto mi się podoba. Zwykle do zainteresowania kimś potrzebuję poczuć jakąś więź, najczęściej jednak jest to więź w dużym stopniu oparta na złudzeniach, wręcz urojona. Jednak wygląd też ma jakieś znaczenie, niestety. Jakiś tam erotyzm mi się podoba, ale w takim skrajnie personalnym podejściu, jako realizacja uczuć i uwielbienia drugiej osoby. Jestem skrajnie romantyczna i do bólu wręcz monogamiczna. Jak jestem w kimś zakochana, to nikogo innego nie widzę, nikt inny mi się nie podoba i nie myślę o innych. Nie znalazłam osoby, której zachowania w tej sferze by mnie nie raniły. Mężczyźni mają do seksu, a tym samym do kobiet, bardzo instrumentalne podejście. Musiałabym chyba trafić na swojego męskiego klona, żeby naprawdę czuć się spełniona i szczęśliwa. Albo być totalnie aseksualna i nieromantyczna, co przez długi czas było moim pragnieniem, bo chęć bycia z kimś bliskim i niemożność znalezienia takiej osoby jest głównym powodem bólu i cierpienia, jakie przeżywam w życiu. To także, mam takie wrażenie, blokuje mój rozwój na innych polach. Czasem myślę, że jestem wręcz uzależniona od złej miłości. Albo że jestem kosmitką.
Wolałabym mieć standardowe potrzeby, pewnie wtedy dużo łatwiej byłoby mi być z kimkolwiek. Brak w tej sferze mnie zawsze jednak blokował, nawet jak ktoś mi okazywał prawdziwe zainteresowanie.